Dlaczego państwo ściga żołnierzy za obronę granicy?

Autor. 12 Szczecińska Dywizja Zmechanizowana/X
Żołnierze Sił Zbrojnych RP, walczący z agresją hybrydową, mogą stosować środki przymusu bezpośredniego (nie mówiąc już o broni palnej) z dużymi ograniczeniami i nadzorem, charakterystycznym dla operacji policyjnych w czasie pokoju. Przepisy, choć zostały znowelizowane, wymagają dalszych zmian, by zapewnić swobodę działania adekwatną do sytuacji na granicy.
Po incydencie na granicy polsko-białoruskiej z 10 lipca, w którym ranny został polski żołnierz z 12 Dywizji Zmechanizowanej, po raz kolejny pojawia się kwestia użycia środków przymusu bezpośredniego w obronie i ochronie granicy. Choć żołnierz został ranny, złożył zawiadomienie o czynnej napaści i jak zapewnia w rozmowie z Defence24.pl rzecznik zgrupowania Bezpieczne Podlasie mjr Błażej Łukaszewski ma „pełne poparcie przełożonych”, to i tak postępowanie w sprawie użycia przez niego środków przymusu bezpośredniego (w sprawie – nie postawiono mu zarzutów) prowadzi prokuratura.
Śledztwo Prokuratury
14 lipca śledztwo zostało przekazane do Wydziału 8 do spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Olsztynie – „Prowadzone śledztwo toczy się w sprawie, co oznacza, iż nikomu nie przedstawiono zarzutów. Trwa gromadzenie materiału dowodowego; przesłuchiwani są świadkowie; analizowany jest zapis monitoringu z miejsca zdarzenia. Oczekujemy również na opinię biegłych lekarzy, którzy ocenią stopień obrażeń ciała pokrzywdzonego” (…) „Ewentualne przekroczenie uprawnień miało polegać m.in. na niewłaściwym, niezgodnym z przepisami, zastosowaniem wobec osoby ujętej środków przymusu bezpośredniego i spowodowania obrażeń ciała” - podaje prokuratura. Onet informował, że żołnierz użył wobec migranta broni gładkolufowej (z amunicją niepenetracyjną), a następnie uderzył go kolbą broni.
Mówimy o sytuacji, w której doszło do próby nielegalnego przekroczenia granicy około godziny 21, w nocy, w trudnym terenie, przy ograniczonej widoczności i padającym deszczu. Migranci obrzucali żołnierzy kamieniami i atakowali ich fizycznie, stosowali też groźby pozbawienia życia. Migrant, który – jak wynika z informacji wojska – dokonał czynnej napaści na żołnierza był hospitalizowany, ale przez krótki czas i obecnie przebywa w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców. Oznacza to, że nie poniósł poważnych obrażeń w wyniku zdarzenia, do którego przyczynił się nielegalnie przekraczając granicę i atakując żołnierzy oraz nie przestrzegając poleceń.
W dyskusji publicznej pojawiają się więc pytania, dlaczego w ogóle prowadzone jest śledztwo w sprawie, skoro doszło do naruszenia granicy i ataku na żołnierzy (a do jego odparcia nie użyto przecież broni palnej)? Nieoficjalnie słychać natomiast od dłuższego czasu głosy niezadowolenia żołnierzy z różnych szczebli, którzy wskazują, że pomimo zmiany przepisów nadal mają związane ręce, jeśli chodzi o ochronę i obronę granicy. Przepisy dotyczące użycia środków przymusu bezpośredniego i broni palnej, choć zmodyfikowane, nadal opierają się na regulacjach przygotowanych głównie dla formacji policyjnych.
Co za tym idzie, w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej – obok zapisów dotyczących tego w jakich sytuacjach można użyć konkretnych środków (przykładowo: amunicji niepenetracyjnej można użyć m.in. w sytuacji przeciwdziałania zamachowi na nienaruszalność granicy państwowej w rozumieniu art. 1 ustawy z dnia 12 października 1990 r. o ochronie granicy państwowej, ujęcia osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą; zatrzymania osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą), są też zapisy dotyczące „proporcjonalności” i „adekwatności” oraz najmniejszej szkody.
I tak, „Środków przymusu bezpośredniego lub broni palnej używa się lub wykorzystuje się je w sposób wyrządzający możliwie najmniejszą szkodę” (art. 7 ust. 1), „Środków przymusu bezpośredniego używa się lub wykorzystuje się je w sposób niezbędny do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania, proporcjonalnie do stopnia zagrożenia, wybierając środek o możliwie jak najmniejszej dolegliwości” (art. 6. ust. 1).
Innymi słowy – podobnie jak w wypadku funkcjonariuszy Policji pełniących służbę w głębi kraju, żołnierze (i funkcjonariusze) na granicy mogą mieć stawiane zarzuty nawet w sytuacji, gdy użyją danego środka przymusu w przypadkach określonych w ustawie, ale są podejrzenia co do tego, czy można było taki sam skutek osiągnąć używając mniej dotkliwych dla osób naruszających prawo (tutaj przekraczających nielegalnie granicę) środków.
Z przepisów ustawy (art. 39) wynika też obowiązek powiadomienia prokuratury o każdym przypadku, gdy w wyniku użycia środków przymusu udzielono kwalifikowanej pomocy medycznej osobie, wobec której użyto tych środków.
Czytaj też
Co dała nowelizacja?
Co więc udało się zmienić nowelizacją przepisów? W ustawie dodano art. 10a, mówiący że nie popełnia przestępstwa żołnierz lub funkcjonariusz używający broni palnej lub środków przymusu bezpośredniego z naruszeniem zasad ustawy, jeśli odpiera zamach na zdrowie, życie lub wolność jego lub innej osoby w ramach ochrony granicy państwowej, przeciwdziała czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu lub przeciwstawia się osobie niepodporządkowującej się do odrzucenia przedmiotu niebezpiecznego zagrażającego żołnierzom lub funkcjonariuszom, w przypadku gdy okoliczności wymagały natychmiastowego działania.
W takiej sytuacji żołnierze lub funkcjonariusze otrzymują, w pewien sposób, „prawo do błędu” wobec przepisów. Takiego samego określenia używa się przecież np. przy przepisach chroniących w określonych sytuacjach pracowników ochrony zdrowia.
W projekcie zmian po ataku zakończonym śmiercią sierż. Mateusza Sitka pierwotnie planowano, że wyłączenie odpowiedzialności karnej będzie obowiązywało także przy odpieraniu próby siłowego przekroczenia granicy - „odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na nienaruszalność granicy państwowej przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy państwowej przy użyciu pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu”, ale zrezygnowano z tego zapisu. Między innymi po uwagach Rządowego Centrum Legislacji wskazujących na nieproporcjonalność ochrony granicy w stosunku do ochrony życia osób przekraczających nielegalnie granicę (jako dobra szczególnie prawnie chronionego). Użycie broni palnej wiąże się bowiem z dużym ryzykiem pozbawienia życia (i zapewne na szerszą skalę mogłoby mieć konsekwencje międzynarodowe dla Polski – w uzasadnieniu powoływano się także na zapisy prawa międzynarodowego).
Jak widać na tym nagraniu migranci z powodu swej desperacji rzucają w polskie służby różnymi przedmiotami. 😱
— 12 Szczecińska Dywizja Zmechanizowana (@12Dywizja) July 15, 2025
My stoimy na straży granicy 🇵🇱🇧🇾, aby ich agresja nie wdarła się do Polski. @DowOperSZ @SztabGenWP @MON_GOV_PL @Straz_Graniczna pic.twitter.com/wjfUOaBMeK
W pierwotnej wersji zapis dotyczący „prawa do błędu” w usuniętym przypadku, jak i w trzech poprzednich dotyczył zarówno broni palnej (z ostrą amunicją) jak i środków przymusu (w tym amunicji niepenetrującej). Na pewno użycie broni palnej musi być traktowane jako ostateczność, bo może mieć różne niepożądane konsekwencje.
Nie zmienia to faktu, że sytuacja w której żołnierzom grozi odpowiedzialność nawet w sytuacji gdy używają środków przymusu (z założenia nieletalnych, niezabijających) a po drugiej stronie są migranci bez broni palnej, ale z niebezpiecznymi przedmiotami oraz szerokim wsparciem białoruskich służb jest absurdalna. I ma fatalny wpływ na morale żołnierzy, co potwierdzają sygnały płynące z jednostek.
Czytaj też
Przepisy należy więc dalej zmieniać. I trzeba też mieć na uwadze, że podejście sądów czy prokuratury, oparte na dekadach praktyki walki z przestępczością, ale nie wspieraną bezpośrednio przez obce państwo i nie za pomocą sił zbrojnych może nie być adekwatne. Czy w sytuacji, gdy zwiększy się agresja i napór na granice, za każdym razem będziemy wszczynać postępowania, jeśli będą ranni po stronie migrantów, nawet w wypadku ich ataku?
Być może pierwszym krokiem byłoby rozszerzenie przepisów „prawa do błędu” na użycie lub wykorzystanie środków przymusu bezpośredniego (nie broni palnej), zgodnie z pierwotnym projektem, a także na działania w bezpośrednim pościgu po ataku na żołnierzy/funkcjonariuszy lub siłową próbę przekroczenia granicy. W takich sytuacjach użycie broni gładkolufowej jest dopuszczalne, ale podlega rygorom „adekwatności” i „proporcjonalności”.
Wprost przeciwnym, dodajmy do zasady ekonomii sił i środków, jednego z podstawowych założeń sztuki wojennej. To ostatnie mówi, że dane zadanie wykonuje się najmniejszymi środkami, pozwalającymi na jego skuteczne wykonanie. Oznacza to, że żołnierze i funkcjonariusze powinni mieć daleko idącą swobodę działania – zwłaszcza w sytuacji, gdy nie używają broni palnej, a właśnie środków przymusu, z zasady powodujących ograniczone skutki wobec naruszających prawo. A ryzyko, że użycie środków przymusu spowoduje pewne obrażenia, powinno być traktowane jako wpisane w nielegalne przekraczanie granicy.
Oczywiście, nawet taka zmiana przepisów wiązałaby się z krytyką środowisk prawniczych, zarzutami organizacji obrońców praw człowieka itd. Tyle tylko, że żołnierze i tak odpowiadają nie tylko przed prokuratorem i sądem, ale i swoimi przełożonymi (w tym w ramach cywilnej kontroli nad armią). Gdyby więc dany żołnierz złamał zasady określone nie w ustawie, a np. w rozkazie, i tak odpowiadałby przed przełożonym, a ten przed ministrem obrony narodowej.
Wczoraj po godzinie 22:00 na polsko-białoruskiej granicy niedaleko Czeremchy, funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierze zostali zaatakowani przez osoby przebywające po drugiej stronie zapory. Na obrońców naszej granicy posypał się grad kamieni, a jeden
— Jacek Dobrzyński (@JacekDobrzynski) July 16, 2025
z atakujących cisnął w… pic.twitter.com/wiLs0h649n
Obecna sytuacja, w której żołnierze muszą się zastanawiać czy aby na pewno mogą użyć „policyjnych” środków (bo nie ostrej amunicji) do obrony granicy w dynamiczny, skuteczny sposób, jest wręcz schizofreniczna. I ma bardzo duży, negatywny wpływ na szkolenie, morale wojska, zaufanie do przełożonych. Co swoją drogą jest kolejnym elementem tego, w jaki sposób misja na granicy negatywnie wpływa na Wojsko Polskie.
Czas na kolejne zmiany?
Migranci na granicy polsko-białoruskiej, działają ze wsparciem służb Białorusi, czy raczej Państwa Związkowego Rosji i Białorusi i spełniają założenia jego polityki nieprzyjaznej wobec Polski. Co za tym idzie, odpieranie ich agresji powinno móc się odbywać w dużo bardziej swobodny i dynamiczny sposób niż ma to miejsce obecnie. Być może wymaga to innowacyjnych konstrukcji prawnych, choćby ścigania ewentualnego przekroczenia uprawnień tylko na wniosek ministra obrony narodowej. Obecnie – powtórzmy to raz jeszcze – mamy przypadek, gdzie użyto tylko środków przymusu, sytuację ocenili i poparli żołnierza wojskowi przełożeni i MON, a prokuratura mimo to prowadzi postępowanie. Ciężar odpowiedzialności za skutki użycia środków w obronie granicy powinien być przeniesiony na tych, którzy tą granicę naruszają. I typowo policyjne przepisy, z samoograniczeniem „proporcjonalnością” i „adekwatnością” zdecydowanie nie wystarczą.
Oddzielną sprawą jest planowanie ewentualnościowe, co do użycia innych, bardziej stanowczych środków w sytuacji narastania kryzysu i jeszcze większej agresji na granicy. Choćby w zakresie użycia środków akustycznych jak LRAD, co do którego sceptyczna jest Unia Europejska. A w przyszłości, zważywszy choćby na to, że Rosja może użyć migrantów do wiązania Wojska Polskiego w sytuacji przenikania na teren Polski grup dywersyjnych i formowania zgrupowań uderzeniowych, być przygotowanym także na inne, bardziej stanowcze działania, jeśli będą one konieczne do ochrony Polski w sytuacji bezpośredniego zagrożenia konfliktem zbrojnym. Z taką sytuacją, co należy podkreślić, nie mamy do czynienia dziś, ale już dziś trzeba się na nią przygotować. Choćby zmieniając przepisy dotyczące użycia broni w strefach zamkniętych ze względu na obronność państwa (a taką powinna być strefa nadgraniczna, jeśli jest bezpośrednie ryzyko wojny) w warunkach stanu wyjątkowego. Ale to temat na inną dyskusję.
MiP
Za poprzedniej władzy tak było i za obecnej jest to samo.... i to jest cyrk na kółkach wysłano wojsko na granicę a te wojsko nic nie może....
Suchar
Przepisy dodawane do przepisów, polska sztuka legislacji. Kk zawiera już przepisy dotyczące kontratypów, obrony koniecznej itp. Skoro potrzebne jest wojsko na granicy do odpierania "ataku", to powinno działać w reżimie wojskowym, wojennym. Albo jest agresja, albo jej nie ma. Jak jest, to odpierać wszelkimi dostępnymi środkami, z korzystaniem z koncepcji "ślepych bagnetów".
ALBERTk
Przybysz który zaatakował naszego żołnierza, dostał wsparcie lekarskie a teraz siedzi sobie na socjalu w ośrodku dla cudzoziemców. Hahaha. Takie rzeczy tylko w Polsce. I my się dziwimy dlaczego żołnierze odchodzą z wojska albo że nie ma chętnych do służby w policji.
Mir
prawo do błędu, proporcjonalność, te pojęcia istniały zawsze i nie potrzeba żadnej złudnej zmiany ustawy. To są pojęcia z rozważań o kwalifikacji winy. Nie tędy droga. Politycy powinni przepisami wyjaśnić stan zagrożeń na granicy. Nie jest to czas pokoju, nie jest to czas wojny. Być może wystarczyłoby uznanie, że wobec istniejących wrogich działań należy stosować wprost prawo na czas wojny z ograniczeniem terytorialnym. Nie przesadzałbym z reperkusjami międzynarodowymi. Są nieistotne wobec widoku wojska bawiącego się w kotka i myszkę. Zresztą zainteresowanie miałoby kumulację w chwili pojawienia się zdjęć , ale problem zacząłby zanikać wraz z malejącą liczbą chętnych do harcowania.
Jan z Krakowa
Rzeczywiście, te regulacje prawne które do tej pory obowiązują są niesprawiedliwe wobec żołnierzy i niezgodne (czy niedopasowane) z obecną sytuacją na granicy, bo uniemożliwiają skuteczne działanie. Moim skromnym zdaniem, niedopuszczalne jest igranie z życiem żołnierzy co wynika z obecnej sytuacji prawnej w jakiej oni są.
Monkey
Obecna sytuacja prawna to tragedia dla żołnierzy i funkcjonariuszy pilnujących granicy, a dla agresorów wręcz zachęta do kontynuacji. Prokuratora nie ma co winić, że prowadzi postępowanie, ponieważ tak mu nakazuje prawo. Niestety😱
Zygazyg
Domyślam się że złapani przestepcy zostaną postawieni do odpowiedzialności karnej za napaść na funkcjonariusza a po odbyciu kary następnie wydaleni?
radziomb
byłem w Izraelu tam na wzgórzach Golan są bunkry, pola minowe- ładnie ogrodzone siatką z tabliczką- UWAGA MINY. Dlatego uwazam ze powinnismy NATYCHMIAST zaminować granicę, dać tabliczkę i GWARANTUJE ze skończą się problemy. Tak samo jak imigrant nie skacze z mostu do rzeki czy na autostradę tak samo juz nikt nie przejdzie granicy i nikt nie zginie bo sie beda bac. No ale my wolimy, żeby jeszcze kilku Polskich zolnierzy zginęło , fajnie dac odszkodowania, zrobić ładny pogrzeb i wylać łzy jak to z poświęceniem bronimy granicy.. Bezsens.