Reklama

Polityka obronna

Czy Polska uratuje Atlasa? [ANALIZA]

A400M
A400M

W Polsce rozgorzała dyskusja nad wypowiedzią niemieckiego ministra obrony na temat możliwego zakupu przez Warszawę samolotów transportowych A400M Atlas. Na ile to jest realne i potrzebne Siłom Zbrojnym RP?

Aby prześledzić zagadnienie spróbujmy przyjrzeć się dwóm wątkom: potrzeb Niemiec i Airbusa oraz potrzeb Polski i Sił Zbrojnych.

Reklama

Potrzeby europejskie

Minister Obrony Niemiec Boris Pistorius na temat możliwego zakupu przez Polskę samolotów A400M Atlas wypowiedział się w czasie spotkania z niemieckimi pracownikami zakładów Airbus Defence and Space w Bremie. Jak informuje niemiecki portal www.hartpunkt.de, spotkanie to zdominowały informacje pozyskane przez tamtejsze związki zawodowe. Chodzi o rzekome francuskie i hiszpańskie plany redukcji zamówień na A400M. Francja miałaby zmniejszyć planowaną flotę tych maszyn o 13 egzemplarzy (z 50 do 37), a Hiszpania o 10 (z 27 do 17). Informacje te nie są jeszcze oficjalne, ale miałby zostać jakoby ogłoszone w marcu tego roku. Redukcja zamówień o 23 egzemplarze byłaby dużym ciosem dla programu. Dość powiedzieć, że do połowy ubiegłego roku wyprodukowano 127 Atlasów, a całkowity portfel zamówień objął do tej pory 178 sztuk. Po spodziewanej redukcji zamówienia te obejmą łącznie jedynie 155 sztuk.

Do wyprodukowania zostało więc maksymalnie około 50 samolotów, albo w wypadku redukcji: 28. Dla zakładów w Bremie, produkujących struktury A400M oznacza to jeszcze tylko niecałe trzy lata pracy.

    W związku z zaistniałą sytuacją związkowcy pytali niemieckiego ministra obrony co dalej i jak rząd Niemiec chce poradzić sobie z tym problemem. Boris Pistorius nie miał zbyt wielu dobrych wiadomości. Po pierwsze przypomniał, że niemiecki rząd nie dokonał redukcji własnego zamówienia i nadal pozostaje ono na poziomie 53 egzemplarzy. Po drugie poinformował, że robione było wszystko aby ułatwić eksport tych samolotów i wskazał na Polskę jako na nowego potencjalnego klienta eksportowego. Jak powiedział: „jest bardzo konkretne zainteresowanie ze strony Polski, nad którym wspólnie pracujemy”.

    Hartpunkt.de zwraca jednocześnie uwagę, że polskie potrzeby nie przekraczają 10 samolotów transportowych, czyli w domyśle nasze zamówienie stanowiłoby tylko częściowe pokrycie redukcji francusko-hiszpańskich. Mimo to ewentualny kontrakt na 5-10 samolotów dla Polski byłyby i tak największym kontraktem eksportowym na A400M w historii. Wcześniej bowiem udało się wyeksportować zaledwie osiem maszyn: cztery do Malezji, dwie do Kazachstanu i dwie (plus 4 w opcji) do Indonezji. Pozostałe zamówili jedynie europejscy klienci początkowi programu (Belgia, Francja, Hiszpania, Niemcy, Turcja, Wielka Brytania, Luksemburg). W ostatnim czasie europejskie zamówienia na samoloty transportowe zabiera nieco lżejszy brazylijski samolot Embraer C-390 Millenium. W ostatnich latach konstrukcja ta zdobyła klientów w Portugalii, Holandii, Czechach, Szwecji, Austrii, na Węgrzech i Słowacji.

      W rysującej się sytuacji dla przemysłu europejskiego i w szczególności Airbusa polskie zamówienie wydaje się zbawienne i może pozwolić na podtrzymanie linii produkcyjnej tego samolotu przez dodatkowy rok lub dwa. Do tego czasu mogą znaleźć się kolejne zamówienia. To jednak, że minister Pistorius jako jedynego potencjalnego klienta eksportowego wymienił na pocieszenie Polskę nie jest jednak dobry prognostykiem.

      Reklama

      Potrzeby polskie

      Polska posiada obecnie kilka samolotów określanych u nas jako ciężkie, a w większości krajów na świecie – jako średnie samoloty transportowe. Chodzi o C-130 Hercules wersji E i H. Te pierwsze wywodzą się z czasów wojny wietnamskiej. Te drugie z lat 80. ubiegłego stulecia. Maszyny te Polska otrzymała za pół darmo i ich stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. Szczególnie mowa tutaj o samolotach wersji E (pięć pozyskanych), z których jeden trafił już nawet do muzeum w Dęblinie. Z kolei dostawy spodziewanych pięciu samolotów wersji H opóźniają się i już dawno powinny być zakończone (jak na razie dotarły trzy).

      Polska prowadzi ponadto ogłoszony w 2019 roku program „docelowych” samolotów transportowych o kryptonimie Drop. Wydaje się jednak, że program ten zajmuje obecnie drugorzędne miejsce w planach polskiego MON. Pomimo, że obecnie Polska wydaje ogromne pieniądze na programy wojskowe, to stara się inwestować w sprzęt najpilniej potrzebny, czyli umożliwiający prowadzenie skutecznej obrony kraju. Znacznie lepszy klimat do rozwoju floty samolotów transportowych panował w czasie trwania misji poza granicami kraju, kiedy trzeba było utrzymywać polskie kontyngenty wojskowe, przede wszystkim w Afganistanie.

        Dzisiaj nawet najważniejsi oficerowie polskich Sił Powietrznych pytani o ich potrzeby, mówią o dokupieniu dodatkowych samolotów bojowych (dwie eskadry), modernizacji F-16 i samolotach wsparcia: tankowania w powietrzu i wczesnego ostrzegania. O samolotach transportowych dotąd raczej się nie mówiło, chociaż pewne pogłoski na ten temat nieoficjalnie pojawiają się od jesieni 2024 roku. Rewelacje ministra Pistoriusa mogą więc być doraźną próbą uspokojenia związkowców, albo polski rząd rzeczywiście jest namawiany, aby dokonał zakupu w imię europejskiej solidarności. Jak dowiedział się Defence24.pl od ppłk Grzegorza Polaka, rzecznika Agencji Uzbrojenia, obecnie instytucja ta nie rozpatruje tego rodzaju zamówienia.

        Warto tutaj dokonać pewnego szacunku kosztu ewentualnego zakupu A400M. Jeden samolot kosztował Wielką Brytanię 118 mln funtów za sztukę (2,6 mld GBP za 22 maszyny) przy zamówieniu floty sprzed 10 lat. Dzisiaj cena za sztukę może być więc znacznie wyższa i znajdować się w przedziale 150-200 mln USD za egzemplarz. Z kolei koszt całego cyklu życia A400M przy 22 maszynach Brytyjczycy ocenili na 7,2 mld GBP, a zatem około 320 mln GBP za egzemplarz. W przypadku polskich rozważań od tej drugiej kwoty trzeba byłoby odjąć koszty, jakie ponieślibyśmy w tym czasie na utrzymanie w służbie sędziwych C-130E/H Hercules.

        Flota pięciu Atlasów mogłaby więc kosztować w przedziale od 750 mln USD (5 sztuk, 150 mln USD za sztukę) do nawet 2 mld USD (10 sztuk, 200 mln USD za sztukę). Czy Polskę stać na tego rodzaju inwestycję kiedy brakuje np. 3 mld USD na okręty podwodne?

        To wszystko nie znaczy, że nie istnieją argumenty za zakupem A400M. Samolot przetrwał już swoje choroby wieku dziecięcego (choć zdaniem autorów raportu dla brytyjskiego parlamentu jest bardziej awaryjny niż zakładano na początku) i można go uznać za konstrukcję sprawdzoną.

        Reklama

        Jest konstrukcja nową, a zatem perspektywiczną, umożliwia też zabieranie znacznie większej masy i gabarytów niż dotychczas robiły to C-130E/H Hercules i konkurencyjny brazylijski C-390 Millenium.

        A400M jest też jedynym samolotem transportowym częściowo produkowanym w zakładach w Polsce (PZL Okęcie) i być może zakup ten pozwoliłby na dalsze rozwinięcie tam tej produkcji. Wreszcie gdyby Polska zdecydowała się wesprzeć przemysł europejski mogłaby być może liczyć na jakieś związane z tym korzyści polityczne. Nie chodzi przy tym jedynie o poprawę relacji z Niemcami, ale także Francją i Hiszpanią.

        Atlas może też częściowo wypełniać zadanie samolotu tankowania w powietrzu. Po doposażeniu może przenosić dwa miękkie przewody tankujące.  Byłaby to jednak tylko proteza rozwiązania jakiego Polska tutaj potrzebuje. Z polskich samolotów bojowych przy pomocy miękkich przewodów można będzie zatankować jedynie wyposażone w sondę do tankowania FA-50PL, niektóre maszyny sojusznicze (Eurofighter, Rafale), ale już nie F-16C/D i nie F-35A. Przetaczanie paliwa za pośrednictwem przewodu miękkiego jest też wolniejsze niż poprzez sztywny bom, jaki przenoszą samoloty tankowania powietrznego stworzone specjalnie do tej roli.

        Jest raczej wątpliwe, czy Polska powinna się oprzeć jeżeli chodzi o maszyny tankowania w powietrzu wyłącznie na A400M. Chyba, że w grę wchodzi szerzej zakrojona transakcja, obejmująca inną maszynę Airbusa – A330 MRTT, przez wielu uważaną za najlepszy samolot tej klasy na świecie.

        Wydaje się, że gdyby Polska w dobie ogromnych inwestycji w systemy typowo bojowe miała wydać jeszcze pieniądze na samoloty transportowe, być może rezygnując przez to z innych pilnych zakupów, wówczas powinna żądać czegoś w zamian. Na przykład korzystnej ceny za te samoloty, albo za inne wyroby z oferty Airbusa.

        WIDEO: Czekając na Trumpa - Wielkie odliczanie

        Reklama

        Komentarze (22)

        1. Furlong

          Skoro nasze herce są w tak słabym stanie to czemu nie wzięliśmy używanych z Wielkiej Brytanii lub Włoch? Przecież była okazja do pozykania znacznie nowszych maszyn? Nie zapominajmy też że dostaliśmy je za darmo od Amerykanów, więc ciężko na to narzekać. Dodatkowo nasze WZL 2 sporo przy nich grzebie i zachodzi pytanie czy dostalibyśmy podobne możliwości przy zakupie Airbusa. Oprócz tego warto zauważyć że cenowo Atlas odpowiada za 2-3 c130, a grubszy asortyment musimy i tak wozić w c17 które mamy częściowo na stanie za pośrednictwem SAC.

          1. Dudley

            Grzebanie przy A400 raczej jest pewne, jego zakres zależy od negocjacji i kompetencji PZL Warszawa.

          2. CdM

            @Furlong - "Nie zapominajmy też że dostaliśmy je za darmo od Amerykanów, więc ciężko na to narzekać." Na tym forum dowiedziałem się, że jak dostaliśmy za darmo Leo2A4 i niemal za darmo A5, w sumie ćwierć tysiąca czołgów, to była to zdrada narodowa. No ale od Amerykanów, to już nie.

          3. Qwest

            @CdM w przeciwieństwie do czołgów, samolotów transportowych nie produkowaliśmy (tylko mała Bryza)

        2. HusarzPolski

          Zupełnie zbędny zakup na tym etapie . Kiedy Borsuk i następne umowy zbrojeniowe na tematy ważne ?

          1. Essex

            Jak zejda z ceny za ten skladak plywajacy

          2. Takijeden

            @Essex Każda broń jest dziś składakiem, a polskich części w Borsuku nie brakuje.

          3. Buczacza

            Dokładnie tym bardziej, że skladak plywajacy. Oprócz tego te 300 mld...

        3. Prezes Polski

          Zakup całkowicie zbędny, podobnie jak komentarze o polskiej władzy, która pilnuje niemieckich interesów.

        4. OptySceptyk

          A330MRTT jak najbardziej. A400 można rozpatrzyć wyłącznie gdyby w ramach zamówienia dostać coś jeszcze - technologie rakietowe lub inne. Wtedy Herculesy mogłyby pójść na emeryturę.

          1. CdM

            Ale co zamiast A400. Herculesy wkrótce kaput. Nówki drogie. Embraery to jednak dość małe maszyny.

          2. OptySceptyk

            Nasze potrzeby w zakresie lotnictwa transportowego nie są duże. Nie musimy już latać do Afganistanu, a desant spadochronowy od dziesięcioleci jest bajką dla polityków, żeby utrzymać 6brygadę. No i, samolot MRTT oznacza również transport, między innymi - chociaż jasne, że czołgów nimi nie przewieziemy.

        5. Cyber Will

          takie samoloty potrzebne są Hiszpanii, Italii, UK czy Francji żeby mieć czym przysłać wojska na wschód. Wojsko Polskie czy Fińskie jest już NA MIEJSCU i nigdzie nie musi latać. Natomiast jak MON chce na co wydać pieniądze z sensem to jest wybór: Orka, myśliwce, , Borsuk, "Awacsy" samoloty tankowania. ,

          1. Smith Barney

            Posiadanie dużych samolotów transportowych (własnych zdolności) służących do transportu ludzi (lub ewakuacji), transportu towarów, elementów wyposażenia, broni i amunicji, zapobieganiu skutkom klęsk żywiołowych, poprawiających mobilność wojsk własnych i sojuszniczych zawsze ma sens.

        6. Marols

          Zmniejszyć o połowę zakup AH 64 i wystarczy na Orkę i np. dodatkowe samoloty transportowe a może i nawet na MRTT

        7. Maverick 1982

          Potrzebujemy kilku nowoczesnych samolotów transportowych i kilku powietrznych tankowców, Transportowce w razie w, przecież bez logistyki nie da się walczyć, do tego można z nich zrzucić rapid dragon, czyli system odpalania rakiet na zrzucanej na spadochronie palecie, wiec taki jeden transportowiec , mógłby wystrzelić nawet 45 rakiet JASSM i JASSM-ER, trwają prace nad dostosowaniem systemu do innych efektorów, rodzajów rakiet ,a nawet jdam, uwalniamy wtedy nasze F16 z do innych misji. A to ważne bo mamy ich tylko 48 z tego sprawnych pewnie ze 40 szt.

        8. Autor Komentarza

          Opowieści o "korzyściach politycznych" w zamian za zakup samolotów u Niemców i Francuzów to mrzonki i bajki dla dzieci. Liczą się interesy strategiczne. A te mamy różne, zwłaszcza z Niemcami. Poprawę stosunków należy zacząć od tego, że Niemcy przyjmą do wiadomości, że Polska ma swoje interesy, różne od Niemiec. To niezbędny warunek wstępny. Na razie każą nam mieć interesy zbieżne z ich interesami - i 2 mld za 5 samolotów tego nie zmieni.

          1. Dudley

            Nie zapominaj że Airbus ma w Pl parę oddziałów. Zakup A 400 można skompensować ich rozbudową, zwiększeniem zaangażowania, lub kompetencji. To wszystko może przekładać się na wolumen produkcji lub usług realizowanych na terenie naszego kraju. Coś za coś, suma summarum Airbus swoje zarobi, a może przedłużyć żywot linii montażu A400

          2. Autor Komentarza

            @Dudley - Czy Airbus zarobi, rozbuduje, czy przedłuży - to jego sprawa i jego priorytety. A moja sprawa i mój priorytet to jak najlepsze zabezpieczenie Polski. Przywołane w artykule OP lepiej zabezpieczą mój priorytet i interesy, niż transportowce, a tym bardziej kolejna hala produkcyjna skrzydeł C295. A ponieważ to moje pieniądze będą wydane, to chciałbym, aby realizowały mój interes, a nie cudzy.

          3. user_1050711

            @Dudley. Niemniej my ich po prostu nie potrzebujemy. W każdym razie nie w pierwszej, ani nawet nie drugiej kolejności potrzeb.

        9. szczebelek

          Niemiecki zakład w Bremie jest w potrzebie to pomożemy jeśli decyzja zapadnie w Berlinie.

        10. Ita-AW-129 pilot

          Włochy do tej pory nigdy nie zamówiły żadnego A-400.

        11. Flaczki

          Zamowienie mozna zlozyc bo i tak pierwsza Stuka bedzie za 3 lata i tak po dwie co roku przez 5 lat to bedzie dobrze. Jezeli Airbus da jakies korzysci dla Polski to powinnismy zakupic A400, A300MRTT I EF2000 tak zeby nie mowili ze opulent tylko od USA!

        12. Dudley

          Ciekawe co Airbus może zaoferować za przedłużenie funkcjonowania linii montażu A400? Niższa cena na MRTT, korzystny leasing, zwiększenie kompetencji i udziału w globalnej produkcji Airbus Polska? Wydaje sie że miks wielu tych rozwiązań, byłby optymalny dla wszystkich stron. Po latach, inwestycja by się zwróciła w podatkach, od zwiększonego wolumenu produkcji i usług prowadzonych na terenie naszego kraju.

        13. Chyżwar

          I nie wykluczam, że będziemy ratowali bo są tu politycy wychodzący z założenia, że co dobre dla Niemiec, to dobre dla Europy.. Mimo, że te samoloty naszemu wojsku potrzebne są mniej więcej tak samo, jak Polsce kiedyś był potrzebny Związek Radziecki. Od Airbusa można i należy kupić. Ale nie te transportowce tylko A330 MRTT.

        14. PszemcioPL

          IMHO to potrzebny zakup i w trakcie wojny będzie krytyczny bo pozwoli na większą suwerenność w logistyce. Np: gdyby ex-nrd robił problemy z tranzytem zapasów z RFN do PL...

          1. Essex

            Tak...bedziesz latal do Korei

        15. Rozczochrany74

          Niech lepiej polskie wojsko kupuje sprzęt w polskich fabrykach. Pieniądze niech zostają w Polsce i napędzają polskie firmy, gospodarkę badania i rozwój a także dają miejsca pracy i zarobki Polakom. Zdaje się że brakuje BWP bo poszły na Ukrainę i polski mech na Starach i Jelczach jeździ. A Borsuki nadal nie zamówione.

          1. Essex

            A profukujemy jakues samoloty trandportowe???? Czolgi???

        16. kowalsky

          OD ...dziestu lat Polska kupuje 40-letnie Herkulesy bo nie stać ją na nowe egzemplarze więc skąd te "sny o potędze" ?

          1. Essex

            Serio? Pieniadze sa to keestia decyzji i potzeb. Mozna bylo brac Herculesy po angolach, xnacznie nowsze niz ten szrot z pustyni.....nik sie nie zainteresowal, mozna bylo zamowic nowe Emraery jak wszyscy fookola, moze jakies centrum serwidowe ...nic cisza, wifocznie te wszystkie Herculesy sa nam potrzebne jsk baletnicy kalosze....tak samo jak 16 Casa z ktorymi nie wiadomo vo robic.....szkoda tylko ze do tych xlomow Herculedow dopadowano wszystkie Rodomaki zdejmujac z nich pancerz ....

        17. Szwejk85/87

          Gdzieś czytałem, że jeden samolot tankujący, wielokrotnie zwiększa możliwości floty samolotów bojowych, radykalnie zmniejszając liczbę startów i lądowań samolotów patrolujących jakiś rejon. Może przydałoby się, przy okazji dyskusji o zakupie samolotów tankujących, opublikować statystyki jak tankowanie w powietrzu zmniejsza zużycie samolotu bojowego ? i zwiększa jego dostępność ?

          1. Rusmongol

            Ja zawsze byłem ciekaw czym te samoloty strzelają po zatankowaniu? Chyba że chodzi o ciągle latanie w koło bez walki, bo jeśli to lot bojowy to maszyna moment i nie ma też uzbrojenia.

          2. CdM

            No przecież że tankowanie w powietrzu nie zmniejsza zużycia (bo samolot więcej lata), ale tu chodzi przecież właśnie o to aby samolot przebywał w powietrzu dłużej, czyli wypełniał więcej zadań, oraz rzadziej był narażony na atak na ziemi, gdzie jest bezbronny.

          3. Był czas_3 dekady

            Owszem to prawda co piszesz ale w trakcie wojny przeciwnik będzie na niego polował i zniknie z radarów zanim się obejrzysz, chyba, że będziemy walczyć z plemionami posiadającymi dzidy na uzbrojeniu.

        18. kimeR

          Ma unikalne umiejetnosci, np.przerzucenie -ciezkiego-borsuka w bardzo niskim locie pod radarem i ladowanie na utwardzonej trawie albo plazy.

        19. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

          Jako latające cysterny z miękkim przewodem tankowania można przerobić posiadane przez nas Airbusy C295. Z twardym przewodem tankowania można mieć samoloty Airbus A330 i A310, Boeingów 367-80 i 767 oraz DC-10, Należałoby się zastanowić, czy na rynku któreś są tańsze, kupić i dać przerobić je na latające cysterny. Musimy się zastanowić, czy potrzebne są te przenoszące bardzo dużo paliwa, czy te mniejsze nam wystarczą. Bo przenoszą do 160 ton, 111 ton i do 96 ton paliwa.

        20. xdx

          Polscy politycy wpierw sprawdza opcje pustynne czyli za 1€ , a później ewentualnie inne. W najlepszym czasie Airbus wyprodukował 27 sztuk a400m w roku. Niemcy to narazie napęd tego programu 47 sztuk z 53 już są ( luftwaffe ma też 6 Herculesów) . Turcja nigdy nie była w programie a400m , było tylko nie dawno zapytanie o sprzedaż 10 sztuk ale Niemcy chyba zablokowali. Może się ewentualnie zmienić po wyborach ale w Niemczech sułtan raczej nie spieszy się jakimś szacunkiem, no i dodatkowo jak USA powie nie - to Niemcy to powtórzą Ba w programie na początku nie było Hiszpanii tylko Amerykanie - później się wymienili. Co ciekawe brano pod uwagę rozwój ukraińskiego an70 aby było szybciej ale po rozważeniu długości życia programu 30-40lat , stwierdzon iż sytuacja na ukrainie jest nie przewidywalna w tak długim okresie- co zresztą się parę lat później w 2014 potwierdziło. Za start programu- pierwsze założenia przyjmuje się rok 1982 - czyli epopeja europejska

        21. Strusiu=73

          "O tym były ostanie wybory". Chodzi ,żeby ratować niemiecki biznes nie ma co doszukiwać się tu polskiej racji stanu.

          1. Czytelnik D24

            A niby dlaczego? Jeżeli wojsko potrzebuje tego typu samolotów i przy tym mozna pomóc Airbusowi to dlaczego nie?

          2. GB

            Zobaczymy czy będzie kupowany A400M, ja wątpię. Za to jak najbardziej potrzebny jest tankowiec A330 MRTT (kilka sztuk). I w sumie wolę europejską maszynę niż jej niedopracowanego konkurenta od Boeinga.

          3. user_1076831

            Lepiej kupować amerykańskie złomy

        22. wsw13

          Nie znam się , ale, gdyby ten zakup połączyć z zakupem Orki to by niemiecki rząd coś dorzucił .

        Reklama