Siły zbrojne
Nowe wyzwania i większa elastyczność, czyli amerykańska obrona powietrzna i przeciwrakietowa przyszłości. Lekcja dla Polski?
W raporcie dotyczącym strategii rozwoju obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej na najbliższą dekadę „Army Air and Missile Defense 2028” amerykańskie siły zbrojne nakreślają jasny obraz sytuacji. Potrzebna jest zintegrowana, wielowarstwowa ochrona spięta jednolitym systemem dowodzenia. Musi być zdolna do zwalczania wszystkich rodzajów celów: od pocisków artylerii lufowej i rakietowej, przez bezzałogowce i maszyny załogowe, aż po pociski manewrujące i rakiety balistyczne. Istotna jest również interoperacyjność z sojusznikami, takimi jak Polska.
Raport „Army Air and Missile Defense 2028” (w skrócie – „Army AMD 2028”) stanowi element szerszego programu prognozowania kierunków rozwoju US Army w perspektywie obserwowanych i przewidywanych zmian, jak również analizy słabości sił zbrojnych USA. Jednym z bardziej zaniedbanych tematów jest w tym przypadku szeroko rozumiana obrona przeciwlotnicza i przeciwbalistyczna, w szczególności w zakresie systemów mobilnych oraz obrony bardzo krótkiego zasięgu. Wynika to w znacznym stopniu z utrwalonego przekonania, że USA i ich sojusznicy są w stanie zapewnić i utrzymać przewagę w powietrzu, oraz osłonę lotniczą sił prowadzących ofensywne działania lądowe. Tymczasem rosnące możliwości potencjalnych przeciwników, takich jak Rosja czy Chiny, ale również nowych zagrożeń i krajów-agresorów (Iran, Korea Północna), a nawet organizacji terrorystycznych, stawiają nowe wyzwania. Problemem stają się rosnące możliwości ofensywne tradycyjnych środków ataku, jak też nowe zagrożenia.
Drony, artyleria i rakiety balistyczne
Tradycyjnie największym wyzwaniem dla systemów obrony powietrznej były rakiety balistyczne, których prędkość i trajektoria stanowi próbę dla systemów defensywnych. Dotąd dotyczyło to przede wszystkim pocisków międzykontynentalnych (ICBM) i pociski krótkiego zasięgu (SRBM), takich jak dobrze znane w Polsce rakiety Iskander. Jednak rozwój programów rakietowych państw takich jak Korea Południowa, Iran, Chiny czy Indie, oraz zerwanie traktatu INF powoduje wzrost zagrożeń ze strony pocisków średniego i pośredniego zasięgu. Dodatkowo ich zwalczanie komplikują nowe technologie, pozwalające na zmianę trajektorii lotu, stosowanie systemów fałszywych celów, walkę elektroniczną jak również systemy wielogłowicowe. Do tego należy dodać coraz szybszy rozwój i upowszechnienie pocisków naddźwiękowych, a w perspektywie również hipersonicznych.
Rozwój systemów naprowadzania, które można obecnie zastosować w pociskach niekierowanej dotąd artylerii rakietowej, spowodował powstanie nowej kategorii pocisków balistycznych bliskiego zasięgu (ang. Close Range Ballistic Missiles - CRBM), takich jak np. ukraińskie pociski Wilcha kalibru 300 mm, białoruski Polonez czy amerykański GMLRS. Jest to środek ataku, który charakteryzuje się wysoką precyzją i saturacją ognia, co stawia nowe wyzwania przed systemami obrony. Są one częściowo zbieżne z zakresem zadań C-RAM (ang. Counter-Rocket Artillery Mortar), czyli eliminacją pocisków artylerii lufowej i rakietowej różnego typu, przez środki obrony bardzo krótkiego zasięgu.
W zakresie działania systemów krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu, szczególnie chroniących siły pierwszego rzutu w ruchu, znajduje się również zwalczanie taktycznych bezzałogowych systemów latających. Zagrożeniem mogą być maszyny rozpoznawcze i uderzeniowe, a także amunicja krążąca. Wspólną cechą wszystkich maszyn bezzałogowych jest szeroka rozpiętość w zakresie prędkości i możliwości manewrowych, niska sygnatura radarowa i termiczna. Mogą one pojawiać się w dużej ilości, i to wspólnie z innymi środkami napadu powietrznego.
Ataki z użyciem dużej ilości dronów uderzeniowych lecących na bardzo małym pułapie miały już miejsce np. w Syrii, gdzie użyto maszyn doraźnie dostosowanych do tej roli. W przypadku wykorzystania maszyn wojskowych, zoptymalizowanych do zadań uderzeniowych, skuteczność takiego ataku będzie znacznie większa.
Wymieniono tu jedynie kilka z najpoważniejszych lub wyłaniających się zagrożeń, a przecież sumują się one ze zwalczaniem bardziej klasycznych środków napadu powietrznego, takich jak śmigłowce i samoloty bojowe. Załogowe statki powietrzne są coraz bardziej niebezpieczne m.in. ze względu na rosnący zasięg precyzyjnych pocisków kierowanych. Te ostatnie utrudniają zwalczanie nosicieli "oddalając" je od pozycji zestawów przeciwlotniczych. Same rakiety i bomby kierowane również stanowią trudny cel dla systemów OPL, a ich zmasowane użycie grozi przeciążeniem (saturacją) obrony powietrznej.
Więcej, szybciej, sieciocentrycznie
Wnioski, jakie wyciągnęli autorzy raportu, rzutują na koncepcję rozwoju obrony powietrznej US Army na najbliższą dekadę. Przede wszystkim podkreślono potrzebę zapewnienia skutecznej ochrony zarówno mobilnych sił działających na danym teatrze działań, a więc jednostek pierwszoliniowych, jak też stałej i ruchomej infrastruktury, takiej jak stanowiska dowodzenia, bazy paliwowe i amunicyjne czy magazyny i miejsca ześrodkowania.
Do tego niezbędne jest wprowadzenie skutecznych systemów mobilnych bardzo krótkiego zasięgu (M-SHORAD) oraz zdolności do zwalczania nadlatujących pocisków i innych celów na krótkim zasięgu (ang. Indirect Fire Protection Capability - IFPC), co wymaga wprowadzenia nie tylko nowych wysokomobilnych wyrzutni, ale również precyzyjnych, łatwych do relokacji sensorów. Całość musi tworzyć też zwarty system z wyższymi poziomami obrony powietrznej w ramach jednolitej, zautomatyzowanej struktury sieciocentrycznej, co zapewnić ma system IBCS (ang. Air Defense Battle Command System). Niejako oprócz tego przywraca się do służby klasyczne, przenośne systemy Stinger, które są ostatnią linią obrony jednostek manewrowych i funkcjonują bezpośrednio w ich ramach.
Drugi poziom obrony, to ochrona teatru działań, a więc obszarów w głębi własnego terytorium. Powinna ona obejmować swym działaniem w głównej mierze infrastrukturę krytyczną, cele o szczególnym znaczeniu oraz obszary istotne dla wsparcia działań operacyjnych. Musi to być ochrona skuteczna przeciw zintegrowanym, złożonym zagrożeniom ze strony szerokiej gamy środków napadu powietrznego oddziałujących równocześnie, ze szczególnym uwzględnieniem rakiet balistycznych i pocisków manewrujących. Wymaga to połączenia systemów IFPC ze modyfikowanym systemem Patriot i radarami LTAMDS (ang. Lower Tier Air and Missile Defense Sensor) w sposób skoordynowany dzięki integracji całości poprzez IBCS. Prawdopodobnie tworzone będą wspólne jednostki Patriot i IFPC.
Wreszcie, całość działań obrony powietrznej i przeciwbalistycznej musi zapewniać nie tylko zdolności ochronne, ale też oddziaływanie na przeciwnika w sposób umożliwiający wypracowanie w wybranych obszarach przewagi powietrznej. Eliminacja lub stłumienie możliwości wykorzystania przez przeciwnika lotnictwa w danym obszarze, nawet w przypadku działań o wysokiej intensywności na froncie takim jak wschodnia flanka NATO, jest możliwe i generuje szansę dla realizacji zadań sił połączonych.
Co warto podkreślić, raport nie mówi tylko o systemach amerykańskich, ale wskazuje na potrzebę współpracy z sojusznikami. Z jednej strony ma ona dotyczyć wzajemnego wsparcia i wypełniania luk w zakresie możliwości, zarówno stałych jak i pojawiających się w wyniku realizacji działań. Równocześnie podkreślono potrzebę z jednej strony zwiększenia interoperacyjności a z drugiej doświadczenia w zakresie współpracy z siłami sojuszniczymi. Powinno to, na przykład w przypadku europejskiego teatru działań, z jednej strony wiązać się z intensywnymi ćwiczeniami bilateralnymi i międzynarodowymi, a z drugiej łączyć ze zwiększaniem kompatybilności sprzętowej – przede wszystkim rozumianej jako zdolność do współpracy i wymiany danych. Jest to szczególnie ważne na poziomie obrony AMD jednostek bojowych w ruchu oraz tworzenia własnej struktury antydostępowej.
Nie tylko Wisła, nie tylko Narew
Amerykańskie analizy pokazują, że US Army i NATO jako całość w dużym stopniu zaniedbały najniższe poziomy obrony powietrznej i przeciwbalistycznej, szczególnie w zakresie systemów mobilnych. W amerykańskich siłach zbrojnych są to niemal wyłącznie systemy bardzo krótkiego zasięgu Avenger uzbrojone w pociski Stinger, a ich liczba jest dalece niewystarczająca. Dodatkowo, pomiędzy nimi a systemem Patriot istnieje istotna luka możliwości, którą obecnie Amerykanie starają się wypełnić programem IFPC (ang. Indirect Fire Protection Capability).
Patrząc na to z perspektywy Polski można powiedzieć, że planując modernizację obrony powietrznej zauważyliśmy te potrzeby. Wyrazem tego jest istnienie programów Wisła i Narew, jako dwóch istotnych elementów kompleksowej obrony przeciwlotniczej i przeciwbalistycznej przy realizacji programów takich jak Poprad i Piorun, które obejmuje niższy poziom mobilnej obrony rakietowej. Rozbudowa tego niższego poziomu była możliwa siłami krajowego przemysłu dzięki konsekwentnie realizowanym pracom kończonym wprowadzeniem kolejnych generacji sprzętu (Grom, Piorun, stacje radiolokacyjne itd.).
Jednocześnie amerykański raport wskazuje jednoznacznie, że wszystkie trzy poziomy są równie istotne dla realizacji możliwości bojowych w konfrontacji z zaawansowanym przeciwnikiem, takim jak np. Rosja. Szczególne znaczenie dla realizacji działań bojowych i ochrony sił lądowych mają systemy mobilne krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu, natomiast poziom średniego i dalekiego zasięgu jest niezbędny dla zabezpieczenia zaplecza, baz, lotnisk i infrastruktury krytycznej w głębi własnego terytorium.
Potrzebujemy więc zarówno Wisły jak i Narwi w możliwie spójnym systemie zarządzania obroną powietrzną. Ich współpraca jest kluczowa dla skutecznej realizacji działań na wyższym poziomie, podczas gdy systemy takie jak Poprad czy Noteć powinny w możliwie dużym stopniu nasycić jednostki operacyjne, zapewniając stałą ochronę sojuszniczym siłom w ruchu, ale też punktową ochronę najbardziej kluczowych elementów infrastruktury. One również powinny tworzyć spójny system z wyższymi poziomami obrony AMD, aby zwiększyć wydajność wykorzystania ograniczonych możliwości defensywnych, szczególnie w przypadku zmasowanych ataków z użyciem różnych środków napadu powietrznego.
Jednocześnie należy rozważyć być może powrót do koncepcji powstałej w ramach programu Loara, a więc towarzyszących wojskom pancernym i zmechanizowanym samobieżnych modułów rakietowych i artyleryjskich na podwoziu gąsienicowym, zdolnych do prowadzenia obrony w ruchu. Z pewnością natomiast należy rozwijać istniejące projekty w kierunku zwiększenia ich możliwości operacyjnych, przy wysokim współczynniku koszt-efekt.
Z tej perspektywy MON powinien jak najszybciej wdrożyć realizację programu Narew i kontynuować pozyskiwanie systemów Wisła, ale również Poprad. Należy także myśleć o nowoczesnych rozwiązaniach lufowych, takich jak program Noteć, dla zapewnienia obrony punktowej. Muszą one jednak współdziałać w sposób spójny z systemem Poprad, którego zasięg i zdolności np. w zakresie C-RAM należy rozwijać m.in. poprzez nowocześniejsze rodzaje pocisków. Korzystne mogłoby być opracowanie na bazie elementów Pioruna rakiety o większym zasięgu, z podobnym systemem naprowadzania (znajdującym się w polskich rękach i przetestowanym), a jednocześnie znacznie tańszej od pocisków kupowanych zza granicy, czy to na bazie programu Narew, nie mówiąc już o pociskach Wisła. Dzięki temu te dwa zestawy mogłyby skupić się na zwalczaniu najtrudniejszych celów, nie zużywając amunicji na drony czy lotniczą amunicję precyzyjną.
Bez tego typu kompleksowej ochrony polskie siły zbrojne nie będą w stanie skutecznie realizować swoich zadań, działając pod stałym zagrożeniem ze strony lotnictwa, pocisków balistycznych i artylerii przeciwnika.
lef
Amerykanie przyszli po rozum do głowy i od kilku lat mówią o budowie sytemu OPL krótkiego i bliskiego zasięgu. Do tej pory uważali, że wszystkie te zadania rozwiążą SP. Nic bardziej błędnego.
ktos
Marek1 - na szczescie nie ty podejmujesz decyzje bo kompletnie widac sie na tym nie znasz i zyjesz w swiecie teori spiskowych. Najbardziej ciekawi mnie jak niby te niesamowite systemy maja byc pod kontrola USA. Sadzisz ze taki Patriot laczy sie przez WiFi z Pentagonem i sie pyta czy moze sie uruchomic? Rece opadaja jak sie takich znafcuff czyta. PRzy okazji... komputer na ktorym pisales swoje teksty tez jest z USA i prezydent Trump moze w kazdej chwili przejac nad nim kontrole.
Smuteczek
Z tego co pamiętam na kanwie ostatnich wydarzeń między Indiami a Pakistanem pojawiła się oficjalna informacja że USA ma w wypadku konieczności mozliwosc dezaktywacji pakistańskich pocisków AMRAAM
też ktoś
Masz zupełną rację. Od drugiego zdania. Nie wdając się w szczegóły skomplikowanych systemów, pomyśl tylko o "banalnym" systemie operacyjnym firmy z Redmont albo takich "wynalazkach" jak google, fb, twitter, itp. Problemem jest już to, że Amerykanie mają nad nimi kontrolę, a problem rośnie, kiedy nie tylko oni. Na tym opiera się dominacja jednych nad drugimi. Najbardziej sympatyczną formą dominacji, jest posiadanie pełnej kontroli. Jeśli nawet się mylę w tym stwierdzeniu, to i tak wystarczy jeśli myli się ktoś jeszcze, ale dodatkowo zechce to zastosować. Jeśli jest możliwość, kwestią czasu tylko jest, kiedy ktoś ją wykorzysta. Mądrość polega też na tym, żeby zmniejszać możliwości wykorzystywania jakiejkolwiek przewagi przeciwko nam. Tylko tyle.
sża
Amerykanie kody dostępu do swoich zabawek, udostępniają tylko Izraelowi. Innym użytkownikom mogą w każdej chwili zrobić pstryk...
Niuniu
Jedna uwaga. Im bardziej złożony układ tym bardziej narażony na błędy a wyeleminowanie kilku kluczowych elementów może skutkować załamaniem całości. Amerykańska doktryna zakłada w pierwszej kolejności rozbicie obrony powietrznej przeciwnika a doktryna przeciwnika tego nie obejmuje? Ten potencjalny wróg też ma środki niszczące radary i stanowiska ogniowe i całkiem nieźle potrafi obezwładniać elektronikę. Do tego jest pewne na 100%, że konflikt NATO/USA z Nim bardzo szybko przekształci się w konflikt z zastosowaniem przynajmniej taktycznej i operacyjnej broni jądrowej (w wojnie konwencjonalnej nikt nie ma żadnych szans na zwycięstwo z USA/NATO) a to skutkuje licznymi potężnymi impulsami elektromagnetycznymi które skutecznie wyłączą całą tą cud technikę. Moim zdaniem pomysł jest nastawiony na prowadzenie lokalnych wojen typu wojny w Jemenie gdzie przeciwnik jest zdecydowanie słabszy niemniej dysponuje prymitywnymi środkami napadu powietrznego które nie mogą wygrać wojny ale spowodować bolesne straty już owszem. Jest to też niezły pomysł na zarobienie kupy kasy. To naprawdę chore, że jeden "zaawansowany" pocisk do wyrzutni typu Patryjot kosztuje tyle co nowoczesny czołg . Do tego takich rakiet potrzeba wielokrotnie więcej niż czołgów. To powoduje, że stanowczo lepiej produkować i sprzedawać właśnie te rakiety a nie czołgi.
Wojciech
Dlaczego Iran został określona mianem "kraju agresora"? Czy to irańskie lotniskowce przebywają w pobliżu granic USA? A może to irańskie bombowce ćwiczą nalot na Waszyngton? Jakoś nie słyszałem. Natomiast wiem o amerykańskim lotniskowcu wysłanym w pobliże Iranu i o ćwiczących w tym rejonie bombowcach USA.
Jerry
Iran psuje swiatowy system handlu, niszczy podstawę tego systemu,pokój , przez program zniszczenia Izraela. Światowy system handlu jest wymyślony i nadzorowany przezUSA. I nie chodzi tu o żadne emocje tylko o fakty i reguły działania. Poszukaj co to jest ład konstruktywistyczny, najlepiej dr. Bartosiak
Pozdrowienia
Panie redaktorze proszę poprawić pomyłkę w tekście. Korea Południowa nie jest zagrożeniem dla USA. Chyba chodzi o sąsiada z północy. Cytat: "Tymczasem rosnące możliwości potencjalnych przeciwników, takich jak Rosja czy Chiny, ale również nowych zagrożeń i krajów-agresorów (Iran, Korea Południowa), a nawet organizacji terrorystycznych, stawiają nowe wyzwania. "
Drobna uwaga:
W artykule mówi się o "nowych agresorach jak Iran i Korea Południowa". Czy to aby na pewno właściwa Korea? Czy coś się zmieniło w tym tygodniu na politycznej mapie Świata i przespałem ten fakt? :-) Pozdrawiam!
Marek1
Dobra analiza i przedstawienie pożądanych priorytetów pozyskiwania syst. obr. powietrznej. Jednak chciałem zwrócić uwagę na nieco inne, najczęściej kompletnie nie poruszane aspekty dot. polskich potrzeb i planowanego rozwoju obr. powietrznej WP i wojskowej infrastruktury krytycznej. MON nieomal bezustannie tłumaczy prawie wyłączne zakupy syst. z USA słowem-fetyszem(kluczem?) tzn. konieczną INTEROPERACYJNOŚCIĄ prawie wszystkiego w WP ze sprżetem/systemami US Army. Jest to w dużej mierze racja i dbanie o to NIE powinno budzić większych sprzeciwów, gdyby NIE 1 ALE. A jak mówił ktoś mądry - w zdaniu z ALE, wszystko przed ale NIE ma zasadniczo znaczenia. Tak jest i w tym wypadku, gdy interoperacyjnością z US Army tłumaczymy zakupy syst. Patriot(Narew?) + IBCS, Himars(SKO AFATDS 6.0), a i wiele wskazuje, że również Narew będzie co najmniej na komponentach z USA. Obecna(i poprzednia) ekipa polityczna rządząca w MON grzeszy totalnym brakiem wyobraźni, rozumu i jaj zakładając naiwnie, że w w/w systemach NIE MA "zaszytych" backdoors, które skutecznie OGRANICZAJĄ(eliminują?) jakąkolwiek autonomiczność decyzji SG WP w kwestii użycia ich przeciwko DOWOLNEMU przeciwnikowi. Otóż jest prawie PEWNE, że wysokotechnologiczne systemy defensywne/ofensywne, a ZWŁASZCZA syst. integrujące w zadaniową całość ich możliwości, czyli IBCS będzie pod WYŁĄCZNĄ kontrolą Pentagonu. Polscy operatorzy będą dopuszczeni WYŁĄCZNIE do tzw. pulpitów wykonawczych jako użytkownicy niedecyzyjni, a NIE jako administratorzy. Efektem tego będzie pełna zależność możliwości użycia w/w systemów jedynie po dokonaniu autoryzacji przez USA. Osobiście łatwo przychodzi mi wyobrazić sobie w przyszłości (7-10 lat) sytuację, kiedy z jakichś względów NIE bodziemy już widzieć w USA bezkrytycznie ukochanego hegemona, a ten poczyni wobec np. Rosji jakieś ustępstwa w naszym regionie, by NIE wtrącała się np. do konfliktu USA-ChRL(niemożliwe ?). Prawdopodobnym jest, że mogłaby się wtedy zdarzyć sytuacja, że zakupione za wiele mld systemy NIE działają w ogóle lub działają wadliwie, a Polska jest w zasadzie BEZBRONNA w newralgicznych elementach zwalczania obcej agresji. Skutkiem może być kolejna hekatomba Polaków , ruina kraju, być może i kolejny rozbiór RP, bo obecna "elita polit" jest zafiksowana całkowicie i ślepo na USA i słowo-fetysz - interoperacyjność(za wszelka cenę). Mam nadzieję, że się mylę i powyższy scenariusz jest wynikiem mej "patologicznej"nieufności w stos. do imperiów(jakichkolwiek) i tzw. skrzywienia zawodowego ...
x
Zgoda ! do tego co obroni baterie Wisły przed pociskami przeciwradiolokacyjnymi a baterie Narwi przed amunicją krążącą, dronami i ostrzałem artyleryjskim, a co Pilicę przed amunicją szybującą a Noteć przed wrogimi rakietami ?
Stary Grzyb
Potrzeba posiadania wielowarstwowej, w znacznej części mobilnej (co oznacza zdolnej do działania w ruchu, a nie tylko zdolnej do zmiany stanowisk) obrony powietrznej jest oczywista, zaniedbanie jej przez NATO, w tym USA, to jeden z wielu fatalnych skutków przyjęcia za dobrą monetę bzdurnych rojeń o "końcu historii" i wynikających z tego szkodliwych oszczędności czynionych kosztem zdolności obronnych, gdy tymczasem oczywiste jest, że wojna trwa zawsze, a działania nigdy nie są zawieszone. Pocieszające, że Amerykanie - oby - zaczynają odzyskiwać przytomność. Na marginesie - przed puszczeniem artykułu do druku, warto go przeczytać. Nie wymieniano by wtedy, dwukrotnie, Korei Południowej jako zagrożenia dla USA.
Infernoav
Korea Południowa? Chyba Północna