Reklama

Proponowany przez PIT-RADWAR zestaw przeciwlotniczy jest oparty o elastyczną strukturę bateryjną, z pojedynczymi armatami kalibru 35 mm oraz systemami dowodzenia i naprowadzania. Armaty 35 mm proponowane są w dwóch wariantach, z których jeden, z głowicą optoelektroniczną,  ma możliwość samodzielnego zwalczania celów w trybie autonomicznym.

System jest owocem prac rozwojowych we wcześniejszym programie Loara, który został zakończony w 2009 roku. Jest proponowany w pierwszej kolejności Marynarce Wojennej jako następca zestawu „Blenda”, opracowanego w latach 90. przez krajowy przemysł. Może też służyć w innych rodzajach sił zbrojnych do punktowej osłony ważnych obiektów przed atakami samolotów, śmigłowców, pocisków manewrujących czy BSL.

Przypomnijmy, że „Blenda” to bateria czterech armat S-60 kalibru 57 mm, wyposażonych w automatyczne systemy sterowania i polskie wozy dowodzenia WD-95 z głowicami elektrooptycznymi. Współdziała ona z wozami dowodzenia Rega-3/4 i stacjami radiolokacyjnymi N-22(3D) produkcji PIT-RADWAR. Osiem takich baterii jest na wyposażeniu Marynarki Wojennej. Zarówno głowica obserwacyjno-celownicza, jak też system śledzenia i znaczna część bloków elektroniki, wraz z komputerem kierowania ogniem, wywodziły się z programu „Loara”. 

Potomkowie „Loary” – nowoczesne rozwiązania przeciwlotnicze

Powstanie systemu „Blenda”, którego prototyp na uzbrojenie przyjęto w 1999 roku a w 2008 roku zakończono dostawy nie byłoby możliwe bez projektu przeciwlotniczego zestawu artyleryjskiego PZA „Loara”, nad którym od początku lat 90-tych ubiegłego wieku PIT-RADWAR pracował na zamówienie MON. Miał to być samobieżny system przeciwlotniczy uzbrojony w nowoczesne armaty i wyposażony w optoelektroniczne i radiolokacyjne systemy śledzenia oraz naprowadzania. Prototypowy zestaw został przyjęty na uzbrojenie Wojska Polskiego w 2003 roku, Loara była wtedy uznawana za jeden z najnowocześniejszych systemów w swojej klasie na świecie. Projekt, pomimo wydania ponad 300 mln zł, został jednak zakończony w 2009 roku.

Program Loara zaowocował jednak uzyskaniem przez przemysł konkretnych zdolności, które w kolejnych latach doczekały się nie tylko wprowadzenia do produkcji i służby w kraju, ale również zostały wyeksportowane. Jest wśród nich wspomniany już system przeciwlotniczy „Blenda”, ale też stacje radiolokacyjne wykrywania celów N-22N(3D) i MMSR czy trójwspółrzędna zdolna do przerzutu stacja radiolokacyjna Soła. Do tej samej grupy można zaliczyć wyeksportowany do Indonezji mobilny przeciwlotniczy rakietowo-artyleryjski zestaw krótkiego zasięgu Kobra/Aster oraz wchodzące w jego skład, ale też przyjęte na uzbrojenie Wojska Polskiego samobieżne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Poprad. W ubiegłym roku MON podpisało umowę na zakup 77 wyrzutni Poprad za sumę ponad mld złotych.

35 mm armata
Fot. PIT-RADWAR

Armata 35 mm – narzędzie

Proponowany przez PIT-RADWAR w programie „Noteć” system przeciwlotniczy z armatą 35 mm wiąże się z dążeniem do maksymalnego wykorzystania wyników prac nad systemem PZA Loara i uzyskanych w ich toku kompetencji. W trakcie realizacji projektu pozyskano licencje na produkcję i rozwój 35 mm armaty szybkostrzelnej Oerlikon KDA, stanowiącej podstawowe uzbrojenie baterii.

Jest to automat o szybkostrzelności teoretycznej 550 strzałów na minutę działający na zasadzie odprowadzania części gazów przez otwór boczny, zasilany obustronnie taśmowo z możliwością szybkiego przełączenia rodzaju amunicji. Lufa chłodzona powietrzem ma długość 90 kalibrów (3150 mm) wyposażona jest w urządzenie wylotowe i pomiarowo-programujące dla amunicji programowanej ABM. Armata może skutecznie razić cele na dystansie do 5 km i pułapie 3,5 km.

PIT-RADWAR (wówczas CNPEP RADWAR) zakupił licencję armaty KDA w ramach programu PZA Loara w grudniu 1995 roku za sumę ponad 6 mln franków szwajcarskich. Ze względu na brak zasadności uruchamiania produkcji armat na miejscu PIT-RADWAR przekazał dokumentację, oprzyrządowanie i inne niezbędne do uruchomienia produkcji materiały zakładom Huta Stalowa Wola, na mocy nieodpłatnej umowy wdrożeniowej. Tym samym HSW uzyskała możliwość produkcji armat o bardzo dobrych walorach eksploatacyjnych.

Jedną z najistotniejszych cech armaty KDA, poza precyzją prowadzenia ognia, jest zasilanie obustronne, które umożliwia szybką zmianę stosownego rodzaju amunicji pomiędzy pociskami programowanymi a podkalibrowymi. W toku badań udowodniono bowiem, że wbrew teoretycznym założeniom, amunicja typu „airburst”, czyli odłamkowa, detonująca na zaprogramowanym dystansie, nie jest panaceum przeciw wszelkim celom.

Dobrze sprawdza się ona przeciw celom lekko opancerzonym i miękkim, takim jak siła żywa czy bezzałogowce, szczególnie na średnim i krótkim dystansie. Z oczywistych powodów jest mniej skuteczna od pocisków podkalibrowych w zwalczaniu celów opancerzonych, takich jak pojazdy bojowe czy ciężkie śmigłowce uderzeniowe.

Kinetyczna amunicja przeciwpancerna lepiej sprawdza się również w prowadzeniu ognia na długi dystans, ze względu na lepsze właściwości balistyczne, a zwłaszcza znacznie wyższą prędkość lotu i mniejszą masę. Dla armaty KDA kalibru 35 mm prędkość początkowa pocisku programowanego o masie 750 g wynosi 1050 m/s, podczas gdy pocisk podkalibrowy ma masę 550 g i osiąga prędkość 1440 m/s. Tak znacząca różnica wpływa na możliwości bojowe, a dzięki dwustronnemu zasilaniu i magazynom amunicyjnym o pojemności 80 naboi możliwe jest optymalne wykorzystanie cech obu dostępnych opcji.

Po zakończeniu programu Loara, PIT-RADWAR starał się kontynuować prace nad wykorzystaniem armaty KDA. Pierwszym był model badawczy SAN-35, będący de facto połączeniem podstawy, podwozia i wielu innych elementów armaty S-60 kalibru 57mm oraz automatu KDA i komponentów mechanicznych oraz elektronicznych z programu Loara, przeznaczonych do sterowania armatą w płaszczyźnie poziomej i pionowej. Wykorzystano między innymi dwusilnikowy układ obrotu z użyciem bezszczotkowych silników elektrycznych projektu PIT-RADWAR, zapewniający precyzyjne naprowadzanie i niwelowanie luzów w układzie.

W latach 2009-2011, przy finansowaniu z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zrealizowano projekt „zdalnie sterowany system przeciwlotniczy oparty o armatę 35 mm” który powstał w konsorcjum WAT, PIT-RADWAR i Ośrodka Badawczo-Rozwojowy Sprzętu Mechanicznego z Tarnowa. Jego owocem był „Zdalnie Sterowany System Przeciwlotniczy kalibru 35 mm” czyli ZSSP-35 „Hydra”, prezentowany kilkakrotnie podczas targów MSPO. W toku prac nie tylko stworzono i przetestowano efektor systemu przeciwlotniczego, ale przeprowadzono też wiele badań związanych z rozwojem systemu kierowania ogniem, algorytmów śledzenia i celowania, ale też komputerowych modeli baterii i dywizjonu OPL opartych o rozproszoną strukturę. 

Skutkiem tych prac w 2011 roku stało się złożenie wniosku projektowego „Bateria przeciwlotnicza z armatą 35 mm”, który został pozytywnie zaopiniowany zarówno przed Szefostwo Wojsk OPL w MON jak i dowództwa rodzajów sił zbrojnych. Dofinansowanie dla PIT-RADWAR na ten projekt wyniosło 30 mln zł, a kolejne 15 mln wyłożyła firma ze środków własnych. W 2014 roku nastąpiło przedefiniowanie koncepcji struktury baterii i zaktualizowano wniosek, wprowadzając następujące komponenty baterii.

Bateria przeciwlotnicza 35 mm, czyli Loara na lekko?

Bateria przeciwlotnicza 35 mm stanowi „rozproszoną” formę systemu PZA Loara, rozłożonego na poszczególne komponenty. Efektorem jest ta sama armata KDA 35 mm, ale na podwoziu holowanym w wersji A-35 z celownikiem programowalnym lub AG-35 z głowicą optoelektroniczną. Systemy wykrywania i naprowadzania oraz kierowania ogniem wraz z głowica obserwacyjną znalazły się na pojeździe kołowym Żubr-P w postaci wozu kierowania ogniem WG-35.

35 mm bateria
Fot. PIT-Radwar.

Element systemu stanowi również nowoopracowywana amunicja programowalna 35 mm. W trakcie prac stworzono też niezbędne elementy infrastruktury i oprogramowania dla wozu dowodzenia WD-35, natomiast integracja z samą platformą nie miała miejsca, między innymi z powodów finansowych. Obecnie pozostaje jedynie wybór pojazdu oraz zaplanowanie rozmieszczenia elementów infrastruktury.

W pewnym zakresie rolę wozu dowodzenia może pełnić WG-35, gdyż ma możliwość uzyskiwania informacji o rozpoznanym obszarze sytuacji powietrznej ze źródła zewnętrznego. Jest to możliwe szczególnie w wypadku, gdy w baterii znajdą się systemy (efektory) autonomiczne – AG-35, bądź zestawy Poprad – naprowadzanie armat A-35 i jednoczesne dowodzenie baterią może skutkować przeciążeniem operatora. 

Efektor – dwie wersje armaty 35 mm

W baterii przeciwlotniczej 35 mm możliwe jest zastosowanie dwóch wariantów holowanej armaty, które bazują na tym samym podwoziu ale różnią się znacznie pod względem możliwości. Są to armata A-35 z celownikiem programowalnym Prexer CP-1-35 oraz armata AG-35 wyposażona we własną optoelektroniczną głowicę śledząco-celowniczą. W zakresie ceny oba warianty różnią się w  około 10%, jednak decyzję należy podjąć w fazie produkcji. Ze względu na różnice techniczne przebudowa A-35 na AG-35 jest mało opłacalna, natomiast różnice w zakresie możliwości są istotne.

A-35 jest wersją podstawową, która dla skutecznego działania w trybie automatycznym powinna być przyłączona do wozu kierowania ogniem WG-35, podobnie jak armaty S-60BM w systemie „Blenda”, wymaga bowiem zewnętrznej głowicy celowniczo-śledzącej, która posłuży do jej naprowadzania.

AG-35 posiada natomiast własną głowicę optoelektroniczną o możliwościach bardzo zbliżonych do zastosowanej w wozie dowodzenia WG-35. Posiada ona zintegrowane we współpracy PIT-RADWAR i WAT kamery światła widzialnego i podczerwieni oraz dwa dalmierze laserowe o wysokiej częstotliwości pomiaru. Dzięki temu armata AG-35 tworzy samodzielny kanał celowania, który za pośrednictwem wozu dowodzenia lub kierowania ogniem może być wykorzystany do naprowadzania armat A-35.

W obu wariantach armata charakteryzuje się wysoką mobilnością i krótkim czasem przygotowania do otwarcia ognia. Przejście z trybu marszowego do bojowego, wraz z poziomowaniem i stabilizacją odbywa się automatycznie w czasie poniżej dwóch minut. Wymagające wcześniejszego uruchomienia systemy, takie jak chłodzenie kamery termowizyjnej czy inercyjny układ pozycjonowania, mogą zostać uruchomione podczas marszu.

Jest to możliwe, ponieważ armata posiada własny generator i akumulatory zapewniające energię zarówno w marszu jak i podczas pracy. Po zajęciu pozycji A-35/AG-35 automatycznie określa swoją pozycję wobec innych elementów systemu i może połączyć się z nimi łączem radiowym, lub zostać skomunikowana w inny sposób (np. światłowodowo, czy klasycznym kablem PKL). System INS/GPS określa położenie względem otoczenia, ale system pokładowy mierzy również azymut, przechylenie i pochylenie, umożliwiając stałą korektę danych.

Armata 35 mm wyposażona jest w precyzyjny system elektryczny sterowania ruchem zarówno w płaszczyźnie poziomej jak i elewacji, zapewniający dokładność 1 mrad, co przy zasięgu 1000 m zapewnia 96% prawdopodobieństwo trafienia serią 9 pocisków w cel o wymiarach 50x20 cm. 

Wóz kierowania ogniem WG-35, mózg systemu

Centralnym elementem architektury baterii przeciwlotniczej 35 mm jest wóz kierowania ogniem WG-35. Stanowi on znaczące rozwinięcie rozwiązań wykorzystanych w systemie „Blenda” czy „Aster”/”Kobra”. Bazę dla zabudowy WG-35 stanowi pojazd terenowy Żubr-P, stosowany też jako nośnik wyrzutni Poprad czy radarów Soła oraz Bystra.

35 mm bateria
Fot. PIT-RADWAR.

Załogę stanowi dwóch ludzi, z których jeden pełni rolę kierowcy, natomiast drugi jest operatorem posiadającym dwa ekrany, z których górny prezentuje dane z zewnętrznych źródeł informacji, natomiast dolny dane z głowicy pojazdu. Dolny ekran wraz z pulpitem sterującym stanowi również wynośny moduł sterowania, którego można używać spoza pojazdu dzięki łączu światłowodowemu.

Pojazd WG-35 wyposażony jest w wysuwaną hydraulicznie głowicę optoelektroniczną, będącą kolejnym rozwinięciem głowicy ZGS-158, stosowanej m. in. w morskim wariancie systemu artyleryjskiego 35 mm. Jest ona wyposażona w kamerę termowizyjną III generacji, kamerę telewizyjną, dalmierz laserowy o wysokiej częstotliwości pomiaru oraz interrogator IFF (swój-obcy). System został też dostosowany do instalacji radaru śledzącego.

Układ podnośnika i klap pojazdu umożliwia zastosowanie radaru śledzącego z anteną o wymiarach do 0,8x1 metr otoczonej sensorami optoelektronicznymi w układzie „U”. Ze względu na ograniczone fundusze to rozwiązanie w ramach programu NCBiR nie wyszło poza demonstrator technologii niskiego poziomu, jednak gestor wyraża się o nim bardzo pozytywnie.

Użycie radaru zapewniłoby możliwość śledzenia celów w każdych warunkach, również przy ograniczonej widoczności. Zwiększyłoby to prawdopodobieństwo trafienia i zdolności wozu WG-35 w baterii. W takiej konfiguracji możliwe byłoby wykorzystywanie WG-35 zamiast dodatkowych stacji radiolokacyjnych.

Dodatkowe wyposażenie wozu w zakresie wykrywania stanowi wynośny punkt obserwacyjny WPO, złożony ze statywu, lornetki noktowizyjnej, środków łączności głosowej i systemu transmisji danych o położeniu urządzenia w płaszczyźnie poziomej i elewacji, które to dane mogą być przekazane do głowicy aby skierować ją na wykryty w ten sposób cel.

Wóz kierowania ogniem wyposażony jest w nawigację INS/GPS, własny agregat prądotwórczy, systemu kalkulacyjno-balistyczne oraz rozbudowany układ łączności, zapewniający szyfrowaną transmisję danych z użyciem wszystkich standardów komunikacji przewodowej i bezprzewodowej stosowanych w Wojsku Polskim: od łączności radiowej, przez światłowody po staromodne kable PKL. W przypadku zerwania łączności np. w wyniku uszkodzenia przewodu, system szuka innej metody transmisji bez utraty danych.

Elastyczna struktura baterii OPL 35 mm

Do wozu kierowania ogniem WG-35 może zostać przyłączonych łączami naziemnymi lub radiowymi do 8 efektorów, którymi mogą być zarówno armaty A-35 i AG-35 jak i wyrzutnie Poprad. System baterii 35 mm może zostać skonfigurowany na kilka sposobów z wozem kierowania ogniem WG-35 jako elementem centralnym.

W wersji najtańszej i najmniej wszechstronnej jest to powtórzenie struktury systemu „Blenda” z wozem kierowania ogniem WG-35 i 8 armatami A-35, dysponującymi jednym, wspólnym kanałem celowania w trybie automatycznym na całą baterię.

Układ baterii z armatami AG-35 jest nieco kosztowniejszy, ale daje znacznie większą elastyczność i możliwość zwalczania wielu celów, gdyż każda armata z głowicą może stanowić odrębny kanał celowania, czyli zwalczać obiekty powietrzne samodzielnie. Jedna z rozważanych konfiguracji baterii to układ mieszany z wozem WG-35, dwiema armatami AG-35 z głowicami i sześcioma prostszymi A-35, co zapewnia trzy kanały celowania. Potencjalnie umożliwia to zwalczanie trzech odrębnych celów: 2-4 armaty A-35 naprowadzane są przez wóz WG-35, natomiast każda armata AG-35 naprowadza również co najmniej jedną armatę A-35. Do systemu mogą też zostać przyłączone wyrzutnie rakietowe Poprad za pomocą dwóch radiolinii lub zamiast dowolnej liczby armat A-35/AG-35.

Bateria kierowana przez WG-35 powinna działać w szerszej strukturze dowodzenia, wymieniając za jej pośrednictwem informacje np. z radarów Soła czy Bystra.

35 mm bateria
Fot. PIT-RADWAR.

Dojrzały system przeciwlotniczy, nie tylko dla MW

System uzbrojenia jakim jest bateria przeciwlotnicza 35 mm osiągnął już dojrzałość konstrukcyjną. Amunicja programowalna przechodzi od dwóch lat badania kwalifikacyjne i powinna je zakończyć w przyszłym roku. Wszystkie trzy komponenty systemu (wóz kierowania ogniem WG-35, armaty A-35 oraz AG-35 i amunicja programowalna) są już zintegrowane ze sobą. Na listopad 2016 roku PIT-RADWAR zaplanował pierwsze strzelania zintegrowanej całości na poligonie w Wicku Morskim. Zostaną one zrealizowane w ramach programu badań zakładowych.

Marynarka Wojenna stała się prekursorem w zakresie użycia nowej armaty 35 mm, która w wersji okrętowej AM-35 testowana jest obecnie na korwecie ORP „Kaszub”. Pierwsze wyniki prób wskazują na powodzenie projektu. Program okrętowego systemu artyleryjskiego kalibru 35 mm został opracowywany przez Konsorcjum, składające się z: Wojskowej Akademii Technicznej z Warszawy (lider), Akademii Marynarki Wojennej oraz spółek PIT-RADWAR S.A. i Zakładów Mechanicznych „Tarnów” S.A. w ramach projektu współfinansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR).

Jeśli 35 mm artyleryjski zautomatyzowany system obrony przeciwlotniczej zastąpi system „Blenda” z armatami kalibru 57 mm, to może stać się krokiem do wprowadzenia tego standardu w innych rodzajach sił zbrojnych.

Jeśli bateria skonfigurowana z wozu kierowania ogniem WG-35 i armat A-35/AG-35 zostanie wzbogacona o wóz dowodzenia WD-35 i kompatybilne z nią stacje radiolokacyjne takie jak Soła czy Bystra oraz zestaw rakietowy Poprad, tworzy kompleksowy, artyleryjsko-rakietowy system bardzo krótkiego zasięgu VSHORAD. Może on zwalczać cele na dystansie do 6 km i pułapie do 3500 metrów, tworząc najniższą i najbardziej mobilną warstwę obrony powietrznej.

Możliwe jest rozwinięcie też bardziej mobilnych wariantów armat 35 mm w wersji samobieżnej, na platformie kołowej lub gąsienicowej. W takiej sytuacji mogłaby powrócić koncepcja zbliżona do pierwotnych założeń PZA Loara i przeznaczonego do obrony wojsk pancernych i zmechanizowanych w ruchu.  

Reklama
Reklama

Komentarze (49)

  1. Warszawiak

    A czy może mi ktoś powiedzieć, czy taka Loara nie nadawałaby się do zwalczania chmury dronów? I czy nie żal, ze zamknięto tamten projekt?

  2. Gość

    Noteć to bardzo dobry system z możliwością zdalnego strzelania, przydałby się praktycznie wszędzie. W Wojskach lądowych do ochrony zgrupowań i punktów dowodzenia ,ważnych zakładów przemysłowych itd. MON musi jednak dokonać analizy i ustalić priorytety modernizacji, wieżę że i ten system znajdzie się na wyposażeniu naszej armii.

  3. marcin

    nie przyjecie na uzbrojenie systemy Loara (rakiety można by dobrać tymczasowo, skoro tak trudno się jest zdecydować MONowi) to jeden z największych błędów popełnionych przez MON.

    1. Extern

      Mieli niby odmrozić Loarę jak już zmodernizują te Szyłki do 2018 roku. Ale kto ich tam wie teraz są inne bardzo kosztowne priorytety.

    2. edw

      Nie jest potrzebny kolejny system obrony plot krótkiego zasięgu.

  4. wolf

    większość efektów realizowanych projektów nastraja bardzo pesymistycznie. Można wymieniać długo. MSBS...Czesi już dawno wdrożyli swoje konstrukcje zarówno karabinka, jak pistoletu maszynowego. Rosomak ze spike.ami.....? Granatnik ppac??? My nawet nie potrafimy sklonować rpg z nową ergonomią i amunicją. Projekt Błyskawica , który we współpracy z działkami 35 mm mógłby stanowić dolne piętro obrony plot. Pilica z Popradem to może most lub przeprawę osłaniać i to też nie w pełni skutecznie (zasięg). Mamy sporą liczbę t-72/pt-91...|rosja stawia na modernizacje t-72, więc niewielkim kosztem można by stworzyć czołgi mogące walczyć z rosyjskimi. Oczywiście w pewnym systemie: pociski ppanc, artyleria ppanc, szybkie rakietowe niszczyciele czołgów...ale u nas niewielkim kosztem ...takiego pojęcia nie ma w zbrojeniówce. Wojsko kupiło Beryle po prawie 1800 $ za sztukę!!! Granaty 40 mm za prawie 300$ za sztukę. Cena Poprada to jest czyste marnotrawstwo. Jeszcze gdyby na tym podwoziu były pociski 8 km (klasy np. RBS-70) to ok. Wydajemy pieniądze na zdobycie kompetencji przemysłowych, które taniej można kupić i produkować u siebie. Myślę, że kwotę przeznaczoną na modernizacje wydamy, ale z samej modernizacji nie wiele będzie. Przykład działka 35 mm pokazuje jak daleko są kompetencje i rozeznanie projektantów od wymagań pola walki. Takie działko powinno być projektowane jak broń podwójnego przeznaczenia. Do zwalczania celów powietrznych, jak celów naziemnych. Przecież obsługę tego ustrojstwa załatwi snajper...żadnej osłony, żadnej ergonomii...panele sterujące w każdym roku platformy. Tam obsługa będzie biegać dookoła. I na koniec lansowany celownik noktowizyjny Rubin.....żołnierz połączony kablem na złączki....czy oni myślą w ogóle jakie ruchy wykonuje żołnierz??? w terenie leśnym, zabudowanym, jak ona ma te kable pilnować? Chociaż jakaś listwa osłaniająca. Kluczowe programy, jak okręty podwodne, broń rakietowa, samoloty, śmigłowce, nowa amunicja....cisza.Wszystko to słabo wygląda

  5. Emeryt z Intelligence

    Ta dyskusja staje się powoli niepoważna. Przeznaczeniem tej broni jest >>>>>do punktowej osłony ważnych obiektów przed atakami samolotów, śmigłowców, pocisków manewrujących czy BSL.>>>>> Więc załoga ma czas na długość wypalenia jednego papierosa przygotować ją do działania. A poza tym to się pogubiłem. Rosja na nas napadnie czy my na Rosję? Będziemy jechać kolumną po Rosji, a zza drzew będą wylatywać śmigłowce i myśliwce FR i do nas strzelać? I ta megalomania amatorów-fantastów militariów. >>>>>nikt się nie będzie nabijał widząc armatę holowaną. >>> Cały świat ma armaty holowane, a Francja nawet próbuje nam je wcisnąć. To może kuchnie polowe niech będą samobieżne? Posadzenie tego działka na K-9 spowoduje wzrost ceny kilkakrotnie. Jej atutem jest prostota i niska cena. Oczywiście ta armatka nie rozwiązuje problemów OPL. Jej główne zastosowanie to MW, do obrony wybrzeża. Jej zastosowanie w terenie lesistym jest zerowe. Trudno mi sobie wyobrazić zgrupowanie pancerne na otwartej przestrzeni, ale umieszczenie kilku baterii na skraju lasu ma sens. Dlaczego zmniejszono kaliber? Jak nie wiadomo o co chodzi to .....

    1. Extern

      Nie będziemy jechać żadną kolumną przez Rosję, raczej będziemy desperacjo manewrować naszymi siłami aby wrogie lotnictwo i artyleria naszych adwersarzy nie mogły się wstrzelać w nasze jednostki. Przecież wiadomo jaką mają nad nami przewagę ognia. Jak się zatrzymamy na dłużej to wykryją nasze brygady zmechanizowane, zbombardują i kupa żelastwa zostanie z naszych zmodernizowanych czołgów i drogich Rosomaków. Jeśli mamy wysoce mobilne jednostki zmechanizowane to i OPL bliskiego zasięgu musimy mieć mobilne na podobnym poziomie co reszta zgrupowania, przecież to jest oczywiste jak można temu w ogóle zaprzeczać. Będziesz ciągał armaty trakcji holowanej za ciężarówkami próbując nadążyć za brygadą zmechanizowaną na gąsienicach gdy ta będzie prowadziła działania manewrowe przez bezdroża? Loara by się przydała, to nie jest żadna megalomania, Biała do takiej osłony jest za słaba, Rosjanie mają Pancyra, Tunguską, Tora, wszystko mocno mobilne a my mamy pokopać okopy, obłożyć workami z piaskiem i czekać na pociski i bomby pod osłoną SANa? Przecież właśnie tak przegraliśmy bitwę graniczną 70 lat temu.

  6. Emeryt z Intelligence

    Zawsze znajdą się malkontenci. Ale Lipek chyba przesadził? >>>Jest narażony na czynniki atmosferyczne (deszcz, śnieg, mróz)>>>> A czołg nie jest? Czy myślisz ,że operator armatki będzie siedział na lufie? >>>ok system dobry gdzie jest dużo czasu do rozwinięcia >>>??? .........armata charakteryzuje się wysoką mobilnością i krótkim czasem przygotowania do otwarcia ognia. Przejście z trybu marszowego do bojowego, wraz z poziomowaniem i stabilizacją odbywa się automatycznie w czasie poniżej dwóch minut....... To za długo?? I zacznijmy szkolić ludzi do wykrywania dronów. Małego rozpoznawczego nie wykryje radar.

    1. franca

      Tylko dwie minuty ? A jaką odległość pokonuje obiekt poruszający się ze skromną prędkością 200 km/h w dwie minuty ? ....... Aż tyle ? Może dlatego konkurencja( (Rapidfire Thales) chwali się czasem 4,5 sekund ? Dobrze, że powstało, ale samobiezna wersja z radarem to byłby duży plus.

    2. Extern

      Dwie minuty na przygotowanie działa do ognia to dzisiaj wydaje się bardzo długo. To właściwie dyskwalifikuje ten zestaw w roli obrońcy mobilnych jednostek wojska, a pamiętajmy że na mobilności dzisiaj opiera się koncepcja przeżycia naszych jednostek w warunkach dominacji przeciwnika w powietrzu, i w broni artyleryjskiej. Loara zatrzymuje się, dwie trzy sekundy i zaczyna prowadzić ogień. Zdąży zareagować na nadlatujące bomby skrzydlate, rakiety czy pociski moździerzowe, Otworzy ogień do śmigłowca lub samolotu który nagle pojawi się i lecąc na niskiej wysokości chce zaatakować naszą kolumnę. SAN tego na pewno nie zapewni. Zapewni tylko obronę w trakcie postoju, lub ochronę stałych punktów obronnych też przydatne ale na pewno nie potrafi tego co zapewnia Loara czyli obronę w ruchu.

    3. Lipek

      Czołg ma wszystkie precyzyjne mechanizmy pod pancerzem a ta armata wszystko na wierzchu czyli odsłonięte i narażone na wszelkie czynniki zewnętrzne. Czy to tak trudno zrozumieć? Czas na reaktywację LOARY (Loara 2)

  7. KrzysiekS

    Ciekawe czy w końcu wyzwolimy się z 23 mm. Może Tarnów będzie protestował przecież oni nie umieją nic robić poza 23mm.

    1. Arek102

      No nieprzesadzaj, że nic innego nie umieją robić. Karabin snajperski TOR 12,7mm, Alex 8,6mm i BOR 7,62mm. Opracowywują karabin z wymienną lufą dla snajpera/strzelca wyborowego - Alex 338/308. Karabiny maszynowe UKM-2000 w czterech wersjach, WLKM 12,7mm dla śmiglaków. Robią lekki możdzierz 60mm, granatnik jednostrzałowy, podwieszany i powtaralny 40mm, Robią takrze ZSMU oraz parę innych rzeczy. :-)...

  8. Lord Godar

    Ja bym to widział na cięższym podwoziu np. Jelcz 8x8 z większym zapasem amunicji . Mógł by to być też punkt wyjściowy do opracowania naszego odpowiednika Pancyra , bo na pewno doświadczenie z Loarą by w tym pomogły . Można by nawet opracować odpowiednio przekonstruowaną lżejszą wersję wieży z tamtego projektu z dwoma działkami. To tylko kwestia kasy i chęci ...

    1. Arek102

      Też zgadzam się, że cięższe podwozie samojezdne byłoby lepsze ale nie koniecznie 8x8. Podwozie 6x6 by wystarczyło tak jak ma HIMARS czy armato-haubica KRYL. Problem nie leży w chęciach, a w kasie, której brak. Nie mieli na zrobienie prototypu dla WD-35, to gdzie kasa dla samojezdnej armaty? No i jest ten nieszczęsny Jodek z Tarnowa, którego mają robić dla armii- opl PILICA. Po POPRAD-zie byłby to trzeci system w WP typu VSHORAD. Nie zwiększył by zasadniczo możliwości obrony OPL kraju. Oczywiście możliwościami jest lepszy od działka 23mm.

  9. Marek1

    Na całym świecie armie odeszły/odchodzą od syst. holowanych, a u nas się je ... wprowadza ?!?! Czy naprawdę KD35 mm w wariancie AG-35 NIE da się zainstalować na sensownym podwoziu gąsienicowym, czy chociażby KTO ? Dlaczego NIE podjęto próby zintegrowania A35/AG35 z choćby 2x2 Grom/Piorun zamiast tworzyć nieszczęsne Jodki z archaicznymi armatami 23mm ? Ps. Ale cieszmy się, że W OGÓLE powrócono do KDA35 po uwaleniu programu LOARA

    1. Arek102

      Było coś takiego na gąsiennicach i nazywało się LOARA. Na KTO też nie przejdzie bo będzie za drogie (10 mln za sam nośnik) i za ciężkie. Wojskowi w MON chcą tanie i lekkie pojazdy do systemów OPL VSHROAD (takie jak system Poprad) tak by mógły być transportowane Herculesami. Poza tym tą armatą interesuje się jak narazie tylko MW, WL jakoś nie wykazują zainteresowania więc wywalać pieniądze na nośnik samojezdny to z punktu widzenia firmy -wyrzucanie pieniędzy w błoto, wystarczy poczytać/przypomnieć sobie perypetie POPRADA z samochodową platformą. Gromy prubowano pogodzić z tą armatą w konfiguracji "Jodka" z głowicą na armacie ale zabardzo "kopała" powodując złe działanie głowicy. O ile pociski GROM na Jodku 23mm mają sens, uzupełniają/zwiekszają możliwości baterii, to połączenie z KDA tylko by dublowało system- ani zasięg rażenia, ani pułap by się nie zwiększył, niepotrzebnie by go komplikowało i podrażało (1-en pocisk GROM/PIORUN to wydatek około 100tys.$).

  10. dropik

    stacjonarna wersja ma sens zamiast poprada. ale dla wojsk zmechanizowanych musi być samobieżna. Oczywiście naprowadzenie z pomocą radaru, a nie z przez : "wynośny punkt obserwacyjny WPO, złożony ze statywu, lornetki noktowizyjnej, środków łączności głosowej.... "

    1. kim1

      Jest 1 szt. LOARA. Dlaczego nie powrócą do tamtego projektu? Tym bardziej, że mamy dostęp do podwozi gąsienicowych K9. Nie wiem co o tym myśleć. Teraz przedstawiają demonstrator pl. armaty 35 mm holowanej. Za chwilę może dojdą do wniosku, że potrzeba zbudować wersję samobieżną. I teraz najlepsze... zaczną się dialogi, analizy, dyskusje, podczas gdy jest gotowy projekt LOARA.

    2. Arek102

      Jest o tym mowa w tekście artykułu. Powód jest prosty dlaczego nie ma radaru -BRAK KASY! Zrobiono tylko prosty demonstrator technologii z radarem 1x0,8m. Z samobieżną wersją powód jest ten sam co powyżej, nie mieli kasy nawet na wóz dowodzenia WD-35!

  11. sylwester

    co ciąga te armaty , jeśli ogniem steruje wóz dowodzenia to co robią w trakcie ognia kierowcy holujący te armaty , powiem osiem armat jeden wóz kierujący ogniem to znaczy ze jeden człowiek tylko strzela a reszta nie znam się proszę mnie nie wyzywać , mi się podoba co prawda wolał bym jakby nie były holowane tylko na podwoziu i każda mogła działać autonomicznie jak i w grupie , na pewno lepsze niż ten zestaw pilica

    1. rozczochrany

      To że jest jeden wóz dowodzenia nie znaczy, że jeden człowiek prowadzi ogień do celów. Pozostali w wozie dowodzenia mogą wykorzystywać obraz z głowic pozostałych armat do identyfikacji i zwalczania celów przy pozostałych konsolach. A co w sytuacji gdy mamy armaty w wersji bez głowic elektrooptycznych? Prawdopodobnie żołnierz, który jest kierowcą odpowiada za rozstawienie podpór i przygotowanie armaty do otwarcia ognia a także uzupełnianie amunicji, usuwanie ewentualnych mechanicznych awarii po wszystkim przygotowanie armaty do holowania. Biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie musi się rozglądać czy nie jest dla kogoś celem to dużo roboty :)

  12. Lipek

    System jest niedopracowany (nieopancerzony, brak pocisków programowalnych itp). Jest narażony na czynniki atmosferyczne (deszcz, śnieg, mróz) LIPA!

    1. Tap

      I dlatego takich samych używają na całym świecie też .... Lipa

    2. Extern

      Zgadza się, przy Loarze, przy jej mobilności, szybkości reakcji, sieciocentryczności, dozorowaniu nawet w trakcie ruchu kolumny, sile krzyżowego ognia z dwóch działek jednocześnie. To jest to holowana bieda, choć oczywiście lepsze niż Pilica, Blenda i co tam jeszcze z działkami kombinowali. Niech lepiej odkurzą Loarę posadzą ją na podwoziu K9, wsadzą radar od Soły, dostosują do programowanej amunicji, posadzą na niej te seksowne kontenery z piorunami z Białej i mamy naprawdę dobry zestaw przeciwlotniczy z którego nikt się nie będzie nabijał widząc armatę holowaną.

    3. Redank

      Lipek ty ignorancie. Przecież to nie czołg tylko zestaw OPL. Jest amunicja programowa, deszcz i śnieg dla automatycznie działającej armaty to nie wiem jaki problem. LIPA, to nie jest polski system OPL, ani zgodny ze standardem NATO.

  13. ito

    Dlaczego holowana a nie w formie samochodu/samochodu pancernego Nie dałoby to większej mobilności? Czy istnieje możliwość stworzenia modułów o architekturze na tyle otwartej, żeby można było wpinać w sieć inne posiadane sensory/efektory (w tym 23-ki, Poprady, S 60 lub ich następców)? Działając w sieci mogłyby stworzyć nad jednostkami jeśli nie strefę śmierci to w każdym razie strefę bardzo trudną dla śmigłowców czy dronów- bo o samolotach działających na samobójczych wysokościach raczej nie ma co mówić.

    1. kim1

      Jest coś takiego w liczbie szt.1, od kilkunastu lat i nazywa się LOARA.

    2. xyz

      Najzabawniejsze jest to, że na te pytania odpowiedź znajdziesz w tekście, którego do konca przeczytać Ci się najwyraźniej nie chciało.

  14. facetoface

    Niemcy dysponują podobnym systemem , więc w czym problem? Że nie kupi się zza Odry? http://www.cyberdefence24.pl/291079,niemieckie-systemy-przeciwlotnicze-dla-tajlandii-armaty-35-mm-amunicja-programowalna

  15. Mirek

    Od początku Loara była bublem. Prędkość kątowa S 60 była dobra do strącania samolotów z IIWW i pierwszych odrzutowców. Jakoś to przeoczono... . Ładna dekoracja i tyle.

    1. Extern

      Loara jest bardzo dobra co zresztą wojsko potwierdza użytkując w armii dwa egzemplarze. Z radzieckim S60 nie ma ten zestaw nic wspólnego. Nośnik jest może trochę za słaby jak na taką ciężką wieżyczkę ale wtedy nie było innych.

  16. AKD

    Groteska. Wystarczą byle odłamki i toto przestanie działać ! Chyba taniej i lepiej byłoby kupić od Niemiec licencję na działający od lat, rozwinięty opancerzony artyleryjski system przeciwlotniczy (Loara była na nim wzorowana), z takimi samymi armatami (KDA). Z tym, że stosowanymi podwójnie (skuteczniejszy!), z programowalną amunicją, bazujący na patentach z świetnego szwajcarskiego systemu Skyshield firmy Oerlikon. A potem doskonalić go i rozwijać w Polsce.

    1. Lord Godar

      Nie wszędzie jest wymagane opancerzenie dla systemów p-lot. Te systemy w tej konfiguracji nie są dedykowane do osłony oddziałów lądowych na polu walki. Co do kwestii zakupu licencji Geparda od Niemców , to jest to bez sensu skoro mamy odpowiednika czyli właśnie Loarę na gąsienicach , która jakościowo raczej sporo przewyższa Geparda.

    2. Marek

      Ile tych licencji chciałbyś kupować? Wszak kupiliśmy już raz na KDA i na całe szczęście po uwaleniu Loary ktoś zajmował się nią dalej, dzięki czemu publicznych pieniędzy nie wyrzucono w błoto. Jak dla mnie groteską natomiast jest uporczywe trzymanie się kalibru 23. Co do Hydry jest to krok we właściwym kierunku. Dobrze, że ona jest i że PMW się nią zainteresowała celem zstąpienia leciwych S-60. Niemiecki system, o którym piszesz to system stacjonarny, który siłą rzeczy różni się od holowanej "Hydry". Ponadto pisząc, że ma te same armaty rozmijasz się z prawdą. Hydra to zasilanie taśmowe o mniejszej szybkostrzelności, ale za to z możliwością wyboru rodzaju amunicji. Skyshield/Mantis ma armaty z zasilaniem rewolwerowym. Co prawda bardziej szybkostrzelne, ale bez możliwości wyboru rodzaju amunicji w trakcie strzelania. Zarówno Hydra jak i Skyshield są dostosowane do programowanej amunicji, więc nie rozumiem tej części Twoich zastrzeżeń. Tym bardziej, że lepszość jednego, bądź drugiego systemu zasilania, to rzecz dyskusyjna. Mam także nadzieję, że w oparciu o Trytona powstanie rodzimy odpowiednik Skyshielda, bo takie działa także są nam potrzebne. I nie widzę szczególnej potrzeby nabywania w tym celu kolejnej licencji. Tym bardziej, że w modernizacjach Oerlikona mamy już tradycję. Wszak nie kto inny jak polscy inżynierowie zrobili z ich dwudziestki równie efektywnego jak ona, ale znacznie tańszego Polstena.

    3. rozczochrany

      Sam sobie przeczysz. Skoro istnieje już Loara to po co niemiecka licencja na przestarzałego już Geparda. Poza tym kupowanie licencji wiąże się z uzyskaniem zgody na eksport na rynki trzecie, zapłaceniem za tą licencję zagranicznemu podmiotowi zamiast polskim instytutom. Jeśli tworzymy coś sami mamy nad tym pełną kontrolę, wszystkie prawa i rozwijamy własne technologie.

  17. Emeryt z Intelligence

    Najlepiej to wszystko kupić od innych, bo lepsze, nowocześniejsze i ... droższe. Kto bogatemu zabroni? Żyjemy w XXI wieku, gdzie trudno podążać za postępem. Pamięta ktoś jak wyglądały 'komórki" 20-lat temu (Motorola) ? Jak mini radiostacje wojskowe. Również taktyka działania wojsk i pole walki się zmieniły. Dzisiaj walczy się nie tylko w polu ale przede wszystkim na klawiaturze komputera. Głównym strategicznym celem jest zdobycie przewagi, nie większościowej (ona jest oczywiście ważna), ale informacyjnej. Dlatego przyszłość to systemy rozpoznawcze i środki militarnego odwetu. Do lamusa muszą powoli odchodzić ciężkie środki pancerne i lotnictwo szturmowe. Nawet "Bóg Wojny - artyleria" musi się zmienić na jedynie rakietową o dalekim zasięgu. Czy ktoś sądzi , że w przyszłej wojnie żołnierze będą od siebie oddaleni o kilka kilometrów, i strzelać do siebie z km, a czołgi będą się ostrzeliwać w potyczkach spotkaniowych?? To może dojdzie do rzucania granatami i walki wręcz? Przedstawiony zestaw to ŚWIETNE ROZWIĄZANIE. Świetne , bo polskie, świetne bo tanie, świetne bo proste w obsłudze. Te armaty nigdy nie będą strzelać do samolotów i śmigłowców, chyba ,że z kamikadze? To dobry środek przeciwko dronom. Zacznijmy to produkować, szukajmy dla swojego przemysłu zbrojeniowego" jakiejś "niszy" z tanim, dobrym towarem, np. dla Gambii, Zambii i Senegalu. I proponuję nie wydziwiać z podwoziami, klimatyzacjami itp. Narzuci się na to plandekę, wystawi lufę zza krzaka i nic i nikt tego nie wyśledzi. O laserach zapomnijmy. Na razie to żołnierzowi dajmy hełm, kamizelkę i dobre buty na początek i szkolmy go na wojownika a nie urzędnika. Panie MON, zwolnienie ze służby za niezaliczenie marszobiegu i np. 10 podciągnięc na drążku, marsz kwartalny w oporządzeniu na 25 km i mamy sprawne wojsko do działania.POWODZENIA

  18. sss

    jeśli nie ma zdolności C-RAM to na złom nadaje i tyle w temacie wydanie kasy w błoto

  19. SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU

    ok system dobry gdzie jest dużo czasu do rozwinięcia ..gdzie pokrycie środkami bojowymi npla nie będzie tak duże jak hipotetyczny teatr wojenny nad Polską ..... SYSTEM PLOT oferowany na rynek Polski powinien się charakteryzować dużą autonomią i samodzielnością ( wykrywanie ,niszczenie ,przekazywanie danych ) poza tym duża dynamiką przemieszczeń .powinny stanowić monolit a nie konglomerat różnych systemów od kierowania ogniem do efektorów niszczenia ...i jedna lufa w efektorze niszczenia to trochę za mało ( chodzi mi tu o zacięcia itp)..

  20. Gliwiczanin

    PZA Loara był dobrym pomysłem dla ochrony naszych zgrupowań pancernych tylko przydało by się je uzbroić dodatkowo w wyrzutnie jakiś rakiet przeciwlotniczych (które by mogły być produkowane u nas na licencji) o większym zasięgu niż działko pokładowe.

    1. Marek

      Docelowo miały być dwa rodzaje wozów. Jeden z dwoma KDA, drugi z rakietami właśnie.

  21. HS

    Sądziłem, że w obecnych czasach powinno się zwalczać samoloty rakietami. Czy samoloty atakują jeszcze karabinkami? Chyba mają spory zasięg dzięki swoim rakietom prawda? Czy mają w tym jakiś cel żeby zjawiać się w zasięgu takiego działka???

    1. rozczochrany

      Na krótkie dystanse dzięki nowoczesnym systemom celowniczym i napędom, lufowa broń przeciwlotnicza ma zalety takie jak tania amunicja a przede wszystkim pocisków artyleryjskich nie da się zakłócić. Poza tym broń lufowa i przenośne zestawy rakietowe zmuszają samoloty do lotu na wysokościach na których mogą być wykrywane i zwalczane przez inne systemy. Także trudniej znaleźć cel naziemny zidentyfikować i trafić z dużej odległości. W konfliktach asymetrycznych najwięcej samolotów i śmigłowców strącają systemy lufowe i przenośne rakietowe. Śmigłowce są strącane nawet z granatników przeciwpancernych, zwłaszcza nad terenem zabudowanym czy w górach.

    2. Marek1

      Rakiety, nawet te naramienne MANPADS są DROGIE. Będziesz do dronów o wartości 500-1000 USD strzelał masowo rakietami po 8-10 tys. USD ??? Myślenie NIE boli ...

    3. Marek

      Niekoniecznie i nie zawsze rakietami. Policz sobie koszty i sam odpowiedz na pytanie, czy koniecznie należy niszczyć na bliskim dystansie każdy cel drogą bądź co bądź rakietą. Na dodatek nowoczesne działa 35mm mają jeszcze taki bajer, że prócz innych celów potrafią niszczyć klasyczną amunicję. Niemcy bodajże przetestowali już to sobie praktycznie w Afganistanie.

  22. osa

    Cóż za wybitne osiągnięcie krajowego przemysłu? Czy tylko tyle potrafimy zrobić?.Od Loary do czegoś takiego? Czy my się cofamy? Z daleka przypomina działa przeciwlotnicze z 1939 roku. Wydaje mi się że za komuny potrafiliśmy dużo więcej, w 1992 roku mówiło się nawet o samolocie bojowym. Wstyd.....

    1. kim1

      Dokładnie tak. Zamiast rozwijać tamten projekt, to my ponownie wynajdujemy koło.

  23. java

    Eliminacja radaru czyni baterię ślepą, niezdolną do wykonania zadanianp. we mgle??? To nie lepiej zatrudnić kolejnego kapelana.

    1. asd

      Czyni baterię też nie widoczną dla obcej broni przeciwradiolokacyjnej. To żadna sztuka wyposażyć każde działko w radar. Ale wtedy będą się świecić na ekranach wroga, jak psu jajca, i będzie spał pozycje każdego jednego działka.

  24. marek!

    moze sie nie znam, ale czy samobiezny zestaw artyleryjski i stacjonarny.....to to samo? Bogata ta nasza kraja..... najpierw pakujemy sie w niezla kase budujac polskiego Geparda, po czym po xxxlatach stwierdzamy - tez nie za darmo, ze w sumie zwykla opelotka "je to ono".... Czesto na naszym forum, pojawia sie wniosek, ze nas nie stac na cos tam, a ja sie obawiam, ze rozpieprzylismy kase na atomowy lotniskowiec z pelna grupa lotnicza....

  25. Chasim

    To już dawno powinno być zakupione..Dobry Polski produkt.

    1. dropik

      oczywiście. analogiczne rozwiązanie niemieckie ma 2x większą szybkostrzelność czyli nasze rozwiązanie jest oszczędniejsze ;)