Reklama
  • Analiza

Morska baza w Bałtijsku coraz bardziej "lądowa" [ANALIZA]

Największa baza morska rosyjskiej Floty Bałtyckiej w Bałtijsku obchodzi sześćdziesiątą trzecią rocznicę powstania. Oficjalne życzenia składane przez rosyjskie ministerstwo obrony nie zmieniają faktu, że dla Kremla znajdujący się tam port wojenny traci na znaczeniu, natomiast coraz bardziej liczą się systemy wojskowe rozmieszczone na lądzie - w całym Obwodzie Kaliningradzkim.

Nabrzeże w Bałtijsku dla poduszkowców desantowych świeci w tej chwili pustkami. Fot. Defence24.pl
Nabrzeże w Bałtijsku dla poduszkowców desantowych świeci w tej chwili pustkami. Fot. Defence24.pl

Rosyjskie ministerstwo obrony przypomniało w oficjalnym komunikacie o 63 rocznicy powstania bazy wojenno-morskiej w Bałtijsku – największej, jak podkreślono, bazie Floty Bałtyckiej (FB). Poinformowano również, że z okazji tego święta życzenia marynarzom służącym w Bałtijsku złożył dowódca tej floty admirał Alieksandr Nosatow. Przy okazji przypominano zasługi tej bazy morskiej oraz znaczenie, jakie oficjalnie ma ona mieć w całym, rosyjskim systemie obronnym.

Obecnie portem w Bałtijsku i jego infrastrukturą dowodzi kontradmirał Aleksiej Peszkow. To właśnie pod jego dowództwem baza morska Bałtijsk została pod koniec roku szkolnego 2018 uznana za najlepszą jednostkę floty. Złożyło się na to wypełnienie w stu procentach planu szkolenia bojowego dla okrętów i jednostek lądowych. Plan ten obejmował około dwustu ćwiczeń bojowych, w tym strzelania rakietowe, artyleryjskie i torpedowe, stawianie min, użycie bomb głębinowych oraz działania przeciwminowe. Dla bałtijskich okrętów było to związane z wykonanie ponad pięćdziesięciu zadań realizowanych na morskich poligonach Morza Bałtyckiego.

Święto obchodzone przez bazę morską w Bałtijsku nie zmienia faktu, że baza ta z roku na rok traci na znaczeniu i jej okręty są w rzeczywistości bardziej nastawione na działania w czasie pokoju i kryzysu niż na czas konfliktu zbrojnego. Widać to wyraźnie, gdy porówna się stan sił okrętowych w bałtijskim porcie sprzed trzydziestu lat i obecnie. Dostrzec to można było również w komunikacie Minoborony z okazji święta bazy. Rosjanie wskazali w nim bowiem, że siłą uderzeniową Floty Bałtyckiej są nie tylko jej okręty rakietowe, ale również… rakietowe, jednostki nadbrzeżne.

image
Trzy największe okręty stacjonujące w Bałtijsku (i największe we Flocie Bałtyckiej) zaczęto budować jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych. Fot. Defence24.pl

Kiedy jednak już wymieniano konkretne jednostki pływające, to nie wskazano na niszczyciele, fregaty i korwety, ale na „pływające wyrzutnie rakiet manewrujących” – czyli małe okręty rakietowe projektu 21631 typu „Bujan-M” („Sierpichow” i „Zielonyj doł” ) o wyporności 950 ton oraz pierwszy, wprowadzony do służby w grudniu 2018 r., mały okręt projektu 22800 typu „Karakurt” („Mityszczy”) o wyporności 800 ton. Wyróżniono je, ponieważ to właśnie one są uzbrojone w precyzyjne rakiety manewrujące systemu „Kalibr”, a więc systemy przygotowane przede wszystkim do zwalczania celów lądowych i mające szachować od północy całą Europę.

Może to oznaczać, że działania przeciwko okrętom przestało być priorytetem dla Floty Bałtyckiej. Rosjanie prawdopodobnie zdali sobie sprawę, że w przypadku konfliktu zbrojnego poruszanie się po liniach komunikacyjnych na Bałtyku, i to dla każdej ze stron, będzie bardzo utrudnione, jeśli nie niemożliwe. Zadania uderzeniowe okrętów już bowiem w dużej części przejęły rakietowe baterie nadbrzeżne, uzbrojone zarówno w pociski przeciwokrętowe, jak i manewrujące – przygotowane do atakowania celów lądowych na odległości nawet ponad 2000 km. Ten zasięg powoduje, że nie ma w tej chwili konieczności podchodzenia okrętami pod brzeg jakiegokolwiek kraju bałtyckiego, ponieważ konwencjonalny atak na niego można przeprowadzić bezpośrednio z lądu, z wyrzutni rozstawionych przede wszystkim w Obwodzie Kaliningradzkim.

I to dlatego ministerstwo obrony, pisząc o przyszłości bazy w Bałtijsku, nie wskazało na plany stworzenie jakiegoś nowego zespołu okrętowego, ale na wprowadzenie w tym roku jeszcze jednego, brzegowego dywizjonu rakietowego. Wygaszenie traktatu INF oznacza, że być może będzie to już jednostka wyposażona oficjalnie w rakiety manewrujące o zasięgu kilkakrotnie przekraczającym zastrzeżoną przez INF granicę 500 km. A wtedy dwa okręty typu „Bujan-M” będą mogły powrócić na Morze Czarne (wcześniej wchodziły w skład Floty Czarnomorskiej), ponieważ ich zadanie przejmą wyrzutnie lądowe, lepiej ukryte i skuteczniej bronione.

image
Okrętowe siły przeciwminowe i zwalczania okrętów podwodnych stacjonujące w Bałtijsku. Fot. Defence24.pl

Baterie nadbrzeżne mogą być bowiem rozśrodkowane w zróżnicowanym terenie, będąc cały czas pod silnym parasolem ochronnym systemów przeciwlotniczych. Systemów tych jest w Obwodzie Kaliningradzkim coraz więcej, czego przykładem jest chociażby nowy zestaw dalekiego zasięgu S-400 „Triumf” przerzucony tam na początku tego roku bezpośrednio z poligonu Kapustin Jar, gdzie przeszedł testy dopuszczające do służby.

To zmniejszające się znaczenie okrętów na Bałtyku w żadnym wypadku nie oznacza jednak, że siły okrętowe Floty Bałtyckiej są w jakiś sposób słabiej wyszkolone. Jeszcze przed kilkunastu laty bywało z tym różnie, ale od 1 lipca 2016 r. sytuacja uległa zdecydowanej poprawie. To właśnie wtedy doszło do wyjątkowej sytuacji, gdy minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu publicznie nakazał admiralicji i generalicji przywrócenie porządku we Flocie Bałtyckiej.

Związane to było z automatyczną czystką przeprowadzoną w dowództwie FB, z której usunięto m.in. dwóch wiceadmirałów Wiktora Krawczuka i Siergieja Popowa. Powodem miały być poważne braki w organizacji szkolenia i codziennej działalności sił, a także przekłamania, jakie wprowadzano do raportów o rzeczywistym stanie sił.

Nowym dowódcą Floty Bałtyckiej został wiceadmirał Aleksander Nosatow, natomiast na szefa sztabu, pierwszego zastępcę dowódcy floty, mianowano wiceadmirała Igora Muchmetszyna. Pozytywne efekty tych zmian widać na co dzień. Wystarczy tylko przypomnieć, że w pierwszych dwóch miesiącach 2019 r. przeprowadzono już ponad dziesięć ćwiczeń na morzu okrętów różnych klas i typów ze strzelaniem rakietowym, artyleryjskim i użyciem uzbrojenia przeciwko okrętom podwodnym.

Tak wysoko utrzymywany poziom wyszkolenia nie zmienia faktu, że Bałtijsk jako port wojenny powoli traci na znaczeniu. Nadal więc dla zagranicznych turystów są utrudnienia w dostaniu się do tego miasta, ale jest już mało prawdopodobne, by w przyszłości stacjonowały tam najnowsze, rosyjskie okręty pierwszej i drugiej rangi. W przypadku ewentualnego konfliktu z NATO, znalazłyby się one bowiem automatycznie w dużym niebezpieczeństwie i to nawet ze strony lądowych systemów artyleryjskich. Rosjanie zdają sobie bowiem sprawę, że z okolic Braniewa w Polsce do portu Bałtijsk odległość wynosi około 28 km.

image
Przy nabrzeżu w Bałtijsku, podobnie jak w Gdyni, coraz częściej zaczynają stać okręty po opuszczeniu bandery. Fot. Defence24.pl

Do zaatakowania największej bazy FB nie potrzeba więc skomplikowanych systemów rakietowych, ale wystarczą np. armatohaubice Krab kalibru 155 mm. Dodatkowo układ portu jest doskonale znany więc nie trzeba jakiś skomplikowanych systemów wskazywania celów. Wiadomo więc gdzie jest wyście z potu, gdzie jest basen portowy dla małych okrętów rakietowych (z 36. brygady kutrów rakietowych), a gdzie dla dużych jednostek nawodnych (np. z 264. dywizjonu zwalczania okrętów podwodnych). Okręty mogą, oczywiście, wyjść na morze, ale w oddaleniu od brzegu będą one z kolei narażone na atak ze strony np. Morskiej Jednostki Rakietowej z Polski (z rakietami NSM o zasięgu ponad 220 km).

Położenie Bałtijska było natomiast idealne w czasie trwania Układu Warszawskiego. Lotnictwo NATO do jego zaatakowania musiałoby bowiem przelecieć wzdłuż całego, polskiego wybrzeża, gdzie np. w okolicach Kołobrzegu była rosyjska baza lotnicza, a wzdłuż wybrzeża rozwinięte systemy obrony przeciwlotniczej (np. w Mrzeżynie i koło Rozewia). Natomiast na „zachodnie” jednostki nawodne czatowały wzdłuż polskiego wybrzeża rosyjskie i polskie kutry rakietowe.

To właśnie z tego powodu w Bałtijsku powstała 1 marca 1956 r. rozporządzeniem ówczesnego ministra obrony ZSRR baza morska pierwszej rangi. Już na początku stacjonowało w niej ponad 100 jednostek pływających, z których 67 było wojskowych. W czasach swojej świetności stworzono tam np. specjalne nabrzeże przygotowane do przyjmowania dużych i małych poduszkowców desantowych, jak również bazę dla wodnosamolotów i łodzi latających z całą infrastrukturą niezbędną do ich wykorzystania.

image
Na nabrzeżu w Bałtijsku przygotowanym dla poduszkowców desantowych stacjonują w tej chwili tylko dwie takie jednostki projektu 12322 typu Żubr. Fot. Mapa Google

Obecnie w Bałtijsku stacjonują już tylko dwa duże poduszkowce desantowe projektu 12322 typu Żubr („Jewgienij Kocieszkow” i „Mordowija”), natomiast pozostała część nabrzeża dla nich przeznaczonego jest wykorzystywana m.in. do składowania kontenerów. Baza dla łodzi latających jest natomiast opustoszała i podobno są plany, by na jej terenie zorganizować centrum turystyczne. Będzie to jednak trudne ponieważ znajduje się ona po drugiej strony portu, na końcu rosyjskiej części Mierzei Wiślanej.

image
Nabrzeże dla łodzi latających w Bałtijsku wraz z hangarami lotniczymi od lat jest opustoszałe. Fot. Wikipedia

Prace remontowe w głównym porcie są dalej realizowane, utrzymywana jest cała infrastruktura magazynowa (w tym ta ukryta), ale poszczególne nabrzeża zaczynają pustoszeć lub są przejmowane przez firmy cywilne. Przykładowo basen kutrów rakietowych i baseny „północne” zostały rozdzielone terminalem kontenerowym, który przez drogi dojazdowe przeciął port dosłownie na pół. Sytuacja przypomina z pozoru to, co się dzieje w porcie wojennym Gdynia Oksywie. O ile jednak w przypadku Marynarki Wojennej RP brak okrętów wynika w ogóle z ich braku, o tyle w przypadku Rosjan jest to prawdopodobnie przemyślane działanie dowództwa całej Wojennomorskiej Fłoty. Dowództwo to chce bowiem realizować swoje zadania na Bałtyku – jednak wprowadza takie środki i systemy, by można to było robić bez zbędnego narażania cennych okrętów.

image
Ważnym elementem infrastruktury bazy morskiej w Bałtijsku jest zaplecze stoczniowo-remontowe z dokami pływającymi. Fot. Defence24.pl
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama