Reklama

Siły zbrojne

Rosjanie strzelają rakietami na Bałtyku … z poduszkowca desantowego

  • Trwają przygotowanie do znalezienia następcy dla zbiornikowca ORP „Bałtyk” – fot. Archiwum autora
    Trwają przygotowanie do znalezienia następcy dla zbiornikowca ORP „Bałtyk” – fot. Archiwum autora
  • Fot. Robert Barney/Flickr
    Fot. Robert Barney/Flickr

Stacjonujący na co dzień w Bałtijsku największy poduszkowiec desantowy na świecie „Jewgienij Kocieszkow” przeprowadził strzelanie rakietowe z wykorzystaniem wyrzutni rakiet niekierowanych A-22 „Ogoń” kalibru 140,3 mm oraz sześciolufowych działek AK-630 kalibru 30 mm.

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że strzelanie rakietowe było elementem zatwierdzonego wcześniej programu szkoleniowego Floty Bałtyckiej i zostało przeprowadzone na jednym z poligonów morskich w Obwodzie Kaliningradzkim. Wykonywano przy tym tzw. „zadanie K-2” – dopuszczające pojedynczy okręt do działań na morzu.

Rakietami nie „atakowano” brzegu, ale akwen wodny oznaczony specjalnymi pławami. Podczas strzelania wykorzystano system A-22, który jest okrętowym odpowiednikiem lądowego systemu rakietowego BM-21 „Grad” (kalibru 122,4 mm). Każdy poduszkowiec posiada dwie takie wyrzutnie, które można załadować 22 rakietami o zasięgu od 800 do 4500 m. Przypomnijmy, że Grad ma na wyrzutni 40 pocisków o zasięgu około 40 km.

Poduszkowiec „Jewgienij Kocieszkow” w czasie ostatnich strzelań rakietowych. Fot. mil.ru

Sześciolufowe działko AK-630 (kalibru 30 mm) poduszkowca użyto przeciwko celowi powietrznemu - imitowanemu przez bomby zapalającą SAB-250 rozwieszone w formie „girlandy”. Zostały one zrzucone z samolotu szturmowego Su-24, należącego do lotnictwa morskiego Floty Bałtyckiej. Nie było to więc strzelanie: ani do obiektu manewrującego, ani szybkolecącego. Może to również oznaczać, że strzelanie odbyło się sposobem zapasowym – bez wykorzystania radaru kierowania ogniem artyleryjskim MR-123.

Poduszkowce propagandowe

„Jewgienij Kocieszkow” jest klasyfikowany przez Rosjan jako mały okręt desantowy na poduszce powietrznej. W czasach Zimnej Wojny jednostki tej klasy były uznawane za wielkie zagrożenie ze względu na możliwość bardzo szybkiego przerzutu radzieckiej piechoty morskiej bezpośrednio na dowolnie ukształtowany brzeg przeciwnika. Przypomnijmy, że jeszcze do niedawna polskie siły zbrojne trenowały zawzięcie obronę przeciwdesantową od strony morza w rejonie Ustki, angażując w to wszystkie rodzaje sił zbrojnych.

Na szczęście po rozpadzie Związku Radzieckiego Flota Bałtycka posiada już tylko dwie takie jednostki. Pięć innych zostało wcześniej zezłomowanych. Co więcej, sama koncepcja wysadzania desantu od strony morza przestała być atrakcyjna dla Rosji ze względu na brak możliwości wywalczenia panowania w powietrzu (warunek konieczny do spełnienia, by zespół desantowy w ogóle dopłynął do wyznaczonego celu).

Poduszkowiec „Jewgienij Kocieszkow” w czasie wielkich ćwiczeń Floty Bałtyckiej we wrześniu 2014 r. – A/Blinow/fot. mil.ru

Dlatego oba poduszkowce są teraz wykorzystywane przede wszystkim jako element działań propagandowych. Wyglądają bowiem groźnie, poruszają się bardzo szybko (teoretycznie do 60 w), oraz przypominają o potędze ZSRR i czasach, gdy rosyjskie siły desantowe zagrażały wszystkim państwom leżącym w rejonie Morza Bałtyckiego.

Obecnie ze względu na ogromne koszty eksploatacji poduszkowców, te działania są najczęściej ograniczane do wysłania na morze tyko jednej jednostki. Podczas podchodzenia do plaż są jednak filmowane z obu stron, co sprawia wrażenie użycia większej ich liczby. Warto zauważyć, że od ćwiczeń Floty Bałtyckiej w czerwcu 2014 r. większość oficjalnych zdjęć pokazuje w czasie działań tylko „Jewgienija Kocieszkowa”. Może to oznaczać, że drugi poduszkowiec - „Mordowija” jest wykorzystywany jako zapas części zamiennych potrzebnych dla utrzymania w sprawności przynajmniej jednego okrętu.

Drugi, rosyjski poduszkowiec desantowy „Mordowija” –– A/Blinow/fot. mil.ru

„Jewgienij Kocieszkow” to jednostka pływająca projektu 12322 Zubr o wyporności 555 ton, długości 57,3 m i szerokości 25,6 m. Rosjanie podkreślają, że dla tego rodzaju poduszkowców dostępne jest ponad siedemdziesiąt procent światowej linii brzegowej. Co więcej, jednostki te mogą wejść w głąb lądu omijając pola minowe, przechodząc rowy, transzeje, błota i wydmy. Mogą przy tym zabrać trzy czołgi podstawowe o masie do 150 ton lub 10 transporterów opancerzonych ze 140 żołnierzami piechoty morskiej.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Oj

    Jak jakiś czas temu pisałem - pytałem czy na stosunkowo niewielkich jednostkach pływających można by zamontować i używać przystosowany tani zestaw rakiet Grad to większość "fachowców" pisała że jestem śmieszny i że nie da się z niestabilnej platformy strzelać takimi rakietami. To teraz ruskie pokazały że się Da Da.

    1. historycznie

      Pierwszy raz Rosjanie na desantowcu zastosowali "katiusze" w IIWŚ w czasie desantu na Krymie. Debiut wzbudził zachwyt i uznanie uczestników, w związku z czym sprawę utajniono i postanowiono tego typu broń na desantowcach powszechnie stosować. Grady były np. montowane na budowanych w PRL desantowcach klasy Ropucha (A-215 Grad-M) ale miały wielu poprzedników sięgających katiusz z IIWŚ.

  2. gość

    po co więc w Polsce straszą nas codziennie wojną z Rosją ? Przecież jak czytam tu artykuły o SZ FR to nie ma się czego bać, sam złom, rdza i propaganda. Wygląda że sama Polska da sobie z nimi radę (oczywiście pod warunkiem że będą fair i nie użyją nuków). O co więc chodzi ?

  3. krzysiek2103

    A jesteśmy pewni że Rosjanie nie złapali by przynajmniej na jakiś czas przewagi w powietrzu w rejonie zatoki gdańskiej?

Reklama