Geopolityka
Wojsko USA i Polski na rubieżach. Jak skutecznie chronić granicę?
Przed amerykańskimi dowódcami wielkie i skomplikowane wyzwanie odnoszące się do przygotowania sił i środków na potrzeby działań granicznych. Szczególnie, że nikt dzisiaj nie jest w stanie jednoznacznie ocenić kiedy skończy się dyslokacja dodatkowego kontyngentu i czy nie zmieni się charakter ich misji przy granicy z Meksykiem.
Dowództwo U.S. Northern Command (USNORTHCOM) i gen. Gregory M. Guillot (U.S. Air Force), stanęli przed jednym z największych wyzwań w ostatnich latach. Wszystko za sprawą jednej z pierwszych decyzji prezydenta Donalda Trumpa, a odnoszącej się do kwestii stanu wyjątkowego na granicy południowej oraz rozkazowi wsparcia innych działań z zakresu bezpieczeństwa wewnętrznego. USNORTHCOM ma bowiem dowodzić i kontrolować wzmocnienie działań granicznych, oczywiście w kooperacji z Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego (DHS). Nie jest wykluczone, że za chwilę ich misja będzie jeszcze bardziej ewoluowała w związku z kolejnymi decyzjami władz federalnych. Wszystko za sprawą coraz głośniejszych wskazań na możliwość ulokowania na liście zagranicznych organizacji terrorystycznych (FTO) gangów i struktur przestępczości zorganizowanej zagrażających USA z umownego kierunku południowego.
Skomplikowane zadania i skomplikowane środowisko operacyjne
Mowa oczywiście o możliwej zmianie podejścia do zagrożeń, ale i wygenerowaniu się nowych w miejscach dyslokacji sił podlegających dowódcom wojskowym. Szczególnie, że może odnosić się to wysoce agresywnych podmiotów niepaństwowych w stylu gangów MS-13 (z salwadorskim rodowodem) i Tren de Aragua (z honduraskim rodowodem). Ale wszystko mogłoby się zmienić w przypadku podobnego podejścia do najważniejszych karteli meksykańskich. Łatwo można wskazać na taki scenariusz w którym kartele, gangi, itp. struktury, uznane za terrorystów staną się de facto otwarcie agresywne wobec wszystkich instytucji państwa amerykańskiego. Zaś żołnierze, wspierający na co dzień stróżów prawa i strażników granicznych nagle na własnym terytorium mogą stać się celem dla nich na zasadach znanych chociażby z sąsiedniego Meksyku. Taki obrót zdarzeń będzie implikował nie tylko możliwość aktywowania większej ilości żołnierzy ze służby czynnej z różnych rodzajów sił zbrojnych USA, ale również Gwardii Narodowej. Wpływając na procesy ich szkolenia i gotowość jednostek, ale i potrzeby uzyskiwania specjalnego treningu, chociażby zgrywającego z formacjami bezpieczeństwa wewnętrznego na szczeblach lokalnym stanowym i federalnym.
W tym miejscu należy podkreślić, że właśnie USNORTHCOM i jego sztab mają przygotować całą przestrzeń operacyjną jeśli chodzi o amerykańskie zaangażowanie wojskowe na granicy. Już ma trwać 30-dniowe odliczanie przed przestawieniem nowemu Sekretarzowi Obrony oraz innym strukturom dowodzenia efektów prac planistycznych. Jest to o tyle skomplikowane, że jak wskazano powyżej sytuacja na granicy może wymagać zaangażowania większych zasobów wojskowych i nie może to odbić się na przygotowaniu sił zbrojnych do wypełniania innych zadań w ramach odstraszania oraz obrony. Powiedzmy wprost, dowódcy, sztabowcy i personel USNORTHCOM działają dziś niejako dwutorowo.
Pierwszym kierunkiem jest szybkie i reaktywne wysłanie sił wsparcia na granicę i dowodzenie nimi w ich działaniach. Co więcej, nie należy zapominać, że szybka dyslokacja wiąże się także ze stworzeniem niezbędnego zaplecza logistycznego i bytowego dla wysłanych żołnierzy. Od chociażby nawet tymczasowych miejsc z namiotami, poprzez węzły sanitarne i aprowizację, aż na sprawach zaopatrzenia np. w paliwo kończąc.
Niezmiernie istotne jest też odpowiednie przygotowanie żołnierzy pod kątem zrozumienia ich misji, w tym nawet potencjalnie zasad użycia siły (RoE - Rules of Engagement). Mając na uwadze możliwość wystąpienia sytuacji niebezpiecznych w bardzo wymagającej przestrzeni granicznej (pojawienie się uzbrojonych cywilów, ostrzał z drugiej strony granicy, etc.). Co implikuje niezbędną rolę wsparcia prawnego dla żołnierzy, ale i utrzymywania odpowiedniego zrozumienia granic działania po stronie dowódców w polu. Drugim, jest przygotowanie czegoś w rodzaju alternatyw dla władz federalnych jeśli chodzi o zastosowanie większych sił i środków, przy rozumieniu, że zawsze będzie to dotyczyło operacji połączonej. A więc operacji angażującej nie tylko jeden rodzaj sił zbrojnych, ale odwołujących się do zapewne zasobów wszystkich amerykańskich komponentów sił zbrojnych. Nie zapominając, że bezpieczeństwo granicy południowej w przypadku USA zaczyna się na obu wybrzeżach i dopiero później obejmuje ląd.
Już prawie 4 tysiące wojskowych
Obecnie mowa jest o dyslokacji 1500 dodatkowych żołnierzy na granicę w celu pomocy dla innych służb, przede wszystkim podlegających pod Departament Bezpieczeństwa Krajowego. Dla przypomnienia, 1000 żołnierzy ma pochodzić z wojsk lądowych, a 500 będą to Marines. Ci ostatni byli już w stanie gotowości, gdyż ta grupa Marines była brana pod uwagę jako odwód do wsparcia działań ratowniczo-gaśniczych w Kalifornii.
Wspomniani żołnierze i Marines dołączą do 2500 wojskowych, którzy wspierali działania graniczne jeszcze na mocy decyzji wcześniejszej administracji. Ci ostatni to przede wszystkim logistyka, wsparcie sprzętowe oraz medyczne. W większości przekazów odnoszących się do wzmocnienia obecności wojskowej na granicy południowej możemy przeczytać, że to właśnie od decyzji USNORTHCOM będzie zależało to, czy żołnierze będą uzbrojeni. Zauważa się, że taki rozkaz ma nastąpić w oparciu o ocenę sytuacji operacyjnej w danych rejonach granic. Przy czym, charakterystyka dyslokowanych formacji nadal sugeruje misję przede wszystkim wsparcia pod kątem logistyki oraz aktywności inżynieryjno-saperskiej. Chociaż uwaga mediów skupia się w USA na Marines, którzy pojawili się na granicy z uzbrojeniem. Tak czy inaczej, udział żołnierzy w działaniach na rzecz bezpieczeństwa USA, właśnie na kierunku południowym, może szybko podlegać ewolucji, a może nawet rewolucji.
Aczkolwiek, należy pamiętać, że otwiera się potencjalnie nowe pole do działań wojskowych, ale usłane również problemami prawnymi. Przy czym, te ostatnie to w głównej mierze sprawa Białego Domu, Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego (DHS) i Departamentu Obrony (DoD) czy też Departamentu Sprawiedliwości (DoJ). Mówiąc obrazowo, chodzi o zakaz użycia wojska do zadań policyjnych w obrębie USA (Posse Comitatus Act).
Sugeruje się, że wraz ze stanem wyjątkowym może nastąpić użycie przez administrację Donalda Trumpa Insurrection Act, o którym było już głośno w trakcie trwania pierwszej kadencji tego prezydenta. Wojsko w USA nie może być tak prosto zaangażowane w działania, które są przewidziane dla struktur zajmujących się bezpieczeństwem wewnętrznym i za każdym razem, gdy prezydenci USA dążyli do tego, budziło to wiele kontrowersji politycznych i właśnie prawnych. Oczywiście, nie myląc tego z zaangażowaniem Gwardii Narodowej, a więc formacji działającej niejako dualnie na rzecz władz federalnych w pewnych sytuacjach oraz na rzecz władz stanowych i pod kontrolą gubernatorów.
Walka prawna to jednak jedno, ale wiadomym stało się, że kolejne jednostki inżynieryjne oraz formacje żandarmerii wojskowej (w USA Military Police - MP) muszą się przygotować do działań na południu kraju. Samo USNORTHCOM wskazało, iż pierwszy 1500 osobowy rzut wzmocnienia to jednostki z U.S. Army wydzielone z następujących jednostek: 89th Military Police Brigade, Fort Cavazos, Texas, 720th Military Police Battalion, Fort Cavazos, Texas, 401st Military Police Company, Fort Cavazos, Texas, 202nd Military Police Company, Fort Bliss, Texas, 716th Military Police Battalion, Fort Campbell, Kentucky, 23rd Military Police Company, Fort Drum, New York, 549th Military Police Company, Fort Stewart, Georgia, 530th Combat Engineer Company-Armored, Fort Stewart, Georgia, 977th Military Police Company, Fort Riley, Kansas, 41st Combat Engineer Company-Armored, Fort Riley, Kansas, 569th Combat Engineer Company-Armored, Fort Carson, Colorado, 759th Military Police Battalion, Fort Carson, Colorado, 66th Military Police Company, Joint Base Lewis-McChord, Washington. Jak również z U.S. Marine Corps oddziały należące do 1st Combat Engineer Battalion, 1st Marine Division, Camp Pendleton, California oraz 7th Engineer Support Battalion, 1st Marine Logistics Group, Camp Pendleton, California.
Od saperów po śmigłowce
Obecnie w przekazach medialnych to Marines są najbardziej widoczni, szczególnie jeśli chodzi o lokowanie tymczasowych wzmocnień barier granicznych. Mają one zatrzymać nie tyle gangi, narkobiznes, ale nielegalną migrację. Co interesujące w jednym z materiałów wideo można zobaczyć pracujących saperów i krążące nad nimi zmiennowirnikowce MV-22B Osprey. Komponenty żandarmeryjne mogą stanowić ważne wsparcie dla chociażby służb granicznych U.S. Customs and Border Protection (CBP) w ramach DHS, jeśli chodzi o elementy C4 – command, control, communication, computers. Mając na uwadze, że część jednostek MP z U.S. Army jest angażowana właśnie we wskazaniu na żołnierzy ze struktur dowodzenia (HQ).
Raz jeszcze należy podkreślić, że znaczenie udziału wojska to, także ich park maszynowy. Od pojazdów lądowych (ciężarówki, sprzęt inżynieryjny, pojazdy patrolowe i wielozadaniowe w stylu Joint Light Tactical Vehicle JLTV), po zróżnicowaną gamę statków powietrznych (już teraz na granicy miały pojawić się wojskowe śmigłowce UH-72 Lakota, ale i MV-22B). Wojsko może przy tym zdecydowanie wzmocnić DHS w przestrzeniach C4, ale także kompleksu wywiadowczo-rozpoznawczego ISR (intelligence, surveillance reconnaissance).
Pamiętając, że chociażby postawienie mobilnych punktów obserwacyjnych w trudnych rejonach będzie pozwalało jednostkom zwiadu i wywiadu naprowadzać patrole graniczne na miejsca pojawiania się nielegalnych imigrantów lub(i) przemytników narkotyków. Mówił o tym chociażby rzecznik teksaskiego Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego, w wywiadzie dla kanału Fox 4. Zauważając, że obrazowo więcej wojska na granicy to więcej profesjonalnych sensorów, systemów obserwacyjnych, itp. wyposażenia. Co więcej, amerykańskie siły zbrojne i ich masowy udział w działaniach na granicy to również zmiana ilościowa oraz jakościowa pod kątem operacji w powietrzu.
Chociaż pierwszym zadaniem USNORTHCOM, jeśli chodzi o działania w powietrzu, to nie tyle samo wzmocnienie granicy południowej, co udział w deportacji osób łamiących amerykańskie prawo imigracyjne. Już teraz samoloty C-130 oraz C-17 wspierają deportacje, wykonując m.in. misje do Gwatemali. Zauważmy, że w przypadku tego rodzaju działań mamy do czynienia z niezbędnością współpracy USNORTHCOM oraz U.S. Southern Command (SOUTHCOM) z innym obszarem odpowiedzialności czy też U.S. Transportation Command (USTRANSCOM).
Co więcej, takie misje wiążą się z wysokim stopniem ryzyka, a więc wymagają od wojska niezbędnego przygotowania i ponownie współpracy z agendami imigracyjnymi. Szczególnie, że część osób, które były nielegalnymi imigrantami i zostały złapane na terytorium USA równie dobrze może próbować siłowo paraliżować swoją deportację do państwa z którego przybyły. Lecz również maszyny C-130 (2) oraz C-17 (2) mają być wydzielone do wspierania działań granicznych, jeśli będzie taka potrzeba ze strony dowodzących działaniami. Pamiętając, że niezbędne są nie tylko przerzuty wojska, ale i posiadanie zdolności przerzutu sprzętu oraz wsparcia w kolejnych dniach i tygodniach.
Wsparcie wywiadowcze
I na koniec należy zwrócić uwagę na jeden z fragmentów stanowiska Departamentu Obrony (cyt. ang. „DOD is also providing intelligence analyst support at the border”), a odnoszący się do udzielenia wsparcia wywiadowczego ze strony struktur wojskowych. Zauważmy, że w USA ramach przestrzeni wojskowej istnieją różne struktury wywiadowcze, które oczywiście wpinane są w amerykańską Wspólnotę Wywiadowczą (IC). Stąd też, przy większej aktywności sił zbrojnych na południu USA będzie pojawiała się potrzeba do zwiększania przestrzeni dzielenia się informacjami wywiadowczymi i tworzenie synergii działań w czasie rzeczywistym.
Chodzi o dostęp do np. zasobów technologicznych SIGINT oraz IMINT, ale też lepszą taktyczną i operacyjną wymianę danych w ramach działania systemowego w różne strony, ang. intelligence sharing. Potencjalnie stanie się to jeszcze bardziej widoczne w przypadku ulokowania części podmiotów niepaństwowych z przestępczości zorganizowanej na liście FTO. Tak czy inaczej, USNORTHCOM również i w tej sprawie ma wielkie wyzwanie jeśli chodzi o przestrzeń planistyczno-sztabową i synchronizację swoich działań z aktywnością różnych agend, opierając się na zróżnicowanych danych wywiadowczych oraz osłonie kontrwywiadowczej własnych sił i środków.
Bezpieczeństwo granic i zaangażowanie wojska to tematy w Polsce, aż nadto znane z racji białorusko-rosyjskiej operacji wobec Polski, Litwy i Łotwy, a datowanej od 2021 r. Jednakowoż, należy być ostrożnym z łatwymi porównaniami. Mianowicie, o wiele bardziej skomplikowana sytuacja prawna i inny system polityczny państwa w przypadku USA, w stosunku do Polski. Zupełnie inne wyzwania jeśli chodzi o synergię masowej nielegalnej imigracji, narkobiznesu oraz zagrożeń terrorystycznych w przypadku USA, do ewidentnie państwowego (białoruskiego) wytworzenia presji migracyjnej.
Środowisko operacyjne w jakim poruszają się Amerykanie ma w pewnym sensie o wiele bardziej skomplikowane podłoże, z racji specyfiki relacji amerykańsko-meksykańskich, specyfiki działania przestępczości zorganizowanej i jej skali. Lecz również jeśli weźmie się pod uwagę skalę chociażby masowej nielegalnej imigracji do USA. W przypadku Polski mieliśmy do czynienia z typowo organizowaną przez Białoruś sytuacją kryzysową, która miała przerodzić się w komfortowy dla władz w Mińsku kryzys.
Dwa kryzysy graniczne Polska i USA
Za to Amerykanie zmagają się z procesami implikującymi ich bezpieczeństwo, a osadzonymi na wielu podstawach ekonomicznych, społecznych, socjalnych, itp., szerszych niż tylko sam Meksyk. Oczywiście wyróżnikiem amerykańskiej misji USNORTHCOM jest także przygotowanie wojska do zgrania żołnierzy z bardzo zróżnicowanymi siłami i środkami lokalnymi, stanowymi i na końcu federalnymi. W Polsce, Wojsko Polskie, Straż Graniczna, Policja oraz służby wywiadowcze dawały większy komfort jeśli chodzi o uproszczenie łańcuchów dowodzenia, wymiany danych wywiadowczych, a także jeśli chodzi i planowanie.
Co więcej, należy pamiętać, że amerykańskim wojskowym przychodzi działać w wysoce zróżnicowanych warunkach terenowych, co także zwiększa poziom skomplikowania działań, którymi musi dowodzić i kontrolować USNORTHCOM. Polska sytuacja jest także inna z racji wkomponowania w działania na granice względem przeciwdziałania sztucznie wytworzonej presji migracyjnej silnego komponentu również przygotowania się na kryzys związany z zagrożeniami konwencjonalnymi. W USA oczywiście Amerykanie muszą być gotowi, jak zostało to wskazane wcześniej na przemoc, ale nikt nie musi zakładać wybuchu konfliktu zbrojnego z udziałem np. meksykańskich sił zbrojnych.
Lecz nie wszystko jest, aż tak rozbieżne jeśli weźmiemy pod uwagę sprawy wojskowe w Polsce i USA w kontekście bezpieczeństwa granicy. W obu państwach zaangażowanie wojska uderza i będzie uderzało w jego zasoby i może wpływać na procesy szkoleniowe tu i teraz oraz w przyszłości. Chodzi więc o takie przygotowanie ze strony dowódców, aby nie przekładało się to w gotowość do wypełniania innych, krytycznych dla obronności misji. W dodatku, należy pamiętać, że zwiększanie operacji granicznych może odbijać się na procesach rekrutacyjnych i utrzymywaniu niezbędnych stanów osobowych wśród już służących.
W Polsce słychać o tym wyzwaniu dla wojska szczególnie w kontekście Wojsk Obrony Terytorialnej, a w USA najczęściej zauważa się problemy jakie mogą dotknąć, i tak mocno wykorzystywane, jednostki Gwardii Narodowej. Podobieństwo można zauważyć również w tym, że mocne zaakcentowanie wysłania wzmocnienia na granice ma być w obu przypadkach sygnałem o determinacji państw w ochronie ich suwerenności. Mówimy więc o czymś w rodzaju pokazu siły, oczywiście inaczej kierowanemu (w Polsce mowa jest o aktorze państwowym czyli Białorusi, a w USA aktorom państwowym i niepaństwowym). Daje to szansę na działania w ramach operacji psychologicznych (PSYOPS) na różnych szczeblach, a także pozwala wzmacniać wybrane narzędzia w ramach oddziaływania komunikacji strategicznej.
Cenne Lessons Learned naszego strategicznego sojusznika
Konkludując, należy jednak zauważyć, że dla naszych sił zbrojnych oraz innych struktur zajmujących się bezpieczeństwem granic niezbędnym jest jak najbliższe i dokładne przyglądanie się rozwinięciu amerykańskich sił w misji granicznej. Przede wszystkim z racji ich wyjątkowych lessons learned, które mogą pozwalać na doskonalenie własnego podejścia do wspierania służb na wypadek kolejnego uderzenia sztucznie wykreowaną presją migracyjną z Białorusi lub presji migracyjnej nie tylko z kierunku białoruskiego. Bardzo interesującym może stać się przestrzeń technologiczna zaangażowanego sprzętu i wyposażenia po stronie amerykańskiej.
Niestety najbardziej cenne dane odnoszą się do systemów C4ISR, a także chociażby zarządzania danymi wywiadowczymi. To zaś nie będzie udostępniane do analiz w oparciu o źródła otwarte z racji ich specyfiki. Chociaż już inaczej może być w kontekście zgrywania wojskowych systemów obserwacyjnych właśnie w specyfice granicznej. Analogicznie w przypadku konieczności posiadania niezbędnej interoperacyjności pod kątem utrzymywania łączności w środowisku, gdzie przeciwnik może to kontestować.
Pamiętając, że na granicy południowej przede wszystkim meksykańskie kartele narkotykowe mogą i pozwalają sobie na usprawnienia pod kątem technologii związanej z utrzymywaniem własnej szyfrowanej łączności, ale i przechwytywania łączności amerykańskich agend odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Trzeba zauważyć, że obecna dyslokacja wojsk amerykańskich na granicę zapewne spotka się z mocnym uderzeniem w domenie informacyjnej, czy to ze strony rosyjskiej, czy chińskiej. W tym również należy szukać możliwości uzyskania od USA cennych lekcji w sferze amerykańskiej ochrony przestrzeni informacyjnej, działań w domenie cyber oraz budowania zaplecza PSYOPs/StratCom.
andbro
W Polsce na granicy trwa ciągle zabawa w kotka i myszkę. Ustanowić granicę jako obiekt chroniony i wprowadzić regulamin służby wartowniczej z czasów PRL i zabawa się skończy. W latach 80 jakoś nikt nie miał ochoty i odwagi sprawdzać determinację wartowników na obiektach chronionych.
Chyżwar
Jest tylko taka sprawa, że amerykańscy żołnierze w odróżnieniu od naszych będą strzelali jak zajdzie taka potrzeba, bo mają świadomość, że w takim wypadku nie będą im stawiane jakieś dęte zarzuty.