Reklama

Geopolityka

W co gra Viktor Orban? [OPINIA]

Autor. Facebook / @Orbán_Viktor

Premier Węgier od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainę zachowuje bardzo dużą wstrzemięźliwość gdy mowa o czynach i słowach wsparcia dla Kijowa. W niedawnym wywiadzie stwierdził, że jedynym wyjściem na pokój w Europie jest włączenie Federacji Rosyjskiej do wspólnej architektury bezpieczeństwa europejskiego.

Reklama

Węgry od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zachowują znacząco odmienne stanowisko od pozostałych państw regionu. Sam premier Orban również ma zupełnie inne stanowisko w stosunku do Federacji Rosyjskiej oraz Władimira Putina niż większość państw regionu. Te różnice są widoczne nie tylko na tle Unii Europejskiej, ale też w Grupie Wyszehradzkiej, gdzie stanowiska Polski, Czech i Słowacji również są zdecydowanie odmienne od węgierskiego.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Viktor Orban stara się reprezentować swoją postawą obóz, tak zwanych, realistów. Nazwa ta może nie do końca oddaje rzeczywisty charakter tego szeroko rozumianego stronnictwa, ale w dużym uproszczeniu stoi ono w twardej opozycji do militarnego wspierania Ukrainy. Głównym postulatem tego obozu jest jak najszybsze zakończenie działań wojennych na Ukrainie, głównie poprzez rezygnację Kijowa z terenów okupowanych przez Rosję. Podobną postawę w NATO i na Zachodzie reprezentują, między innymi, partia AfD w Niemczech czy Republikanie w Stanach Zjednoczonych. W szczególności to właśnie nad aktualną opozycją w USA warto się pochylić.

Wywiad Carlsona z Orbanem

Ostatnimi czasy głośnym echem odbił się wywiad przeprowadzony przez byłego dziennikarza Fox News Tuckera Carlsona z premierem Węgier. Sam dziennikarz należy do grona zwolenników Donalda Trumpa oraz Partii Republikańskiej. Można zatem uznać, że istniała nić porozumienia pomiędzy nim a węgierskim politykiem, który również wielokrotnie wypowiadał się w samych superlatywach na temat prezydentury Trumpa.

Czytaj też

Co jednak ciekawe to sama treść wywiadu. Przekaz ten był wręcz jednoznacznie przeciwny polityce państw wspierających Ukrainę. Zdaniem Viktora Orbana zachodnia strategia poniosła klęskę, a Ukraina przegrała wojnę. Co więcej, stwierdził, że "Nie możemy sobie pozwolić na przekształcenie długiej granicy między Rosją a Ukrainą w granicę NATO. Oznaczałoby to natychmiastową wojnę, niebezpieczeństwo dla nas wszystkich, nawet dla Waszyngtonu". Oznacza to tyle, że zdaniem węgierskiego premiera nie można dopuścić na włączenie Ukrainy do Sojuszu, bo to automatycznie doprowadzi do wojny z Federacją Rosyjską. Następnie powiedział, że nie można w Europie zbudować stabilnej architektury bezpieczeństwa bez udziału w niej Rosji.

Czytaj też

Bardzo interesujące słowa padły w kontekście nie tyle sprawy z gazociągami Nord Stream i ich zniszczeniem, ale w kontekście South Stream. Jak sam premier Węgier to ujął, ewentualny atak terrorystyczny na ten obiekt zostanie uznany za pretekst do rozpoczęcia wojny i jest to bardzo interesujący fragment, ponieważ Viktor Orban nie posługuje się tutaj mową pozornie zależną, ale przemawia w swoim i w imieniu Węgier.

Argumentami, które miały wzmocnić przekaz Orbana miała być jego umiejętność "rozumienia" nie tylko Kijowa, ale i Moskwy. Za tym miały przemawiać, między innymi, wspólna granica węgiersko-ukraińska oraz powiązania gospodarcze i energetyczne Węgier z Rosją.

Spryt narracji

Stanowisko, wyrażone przez węgierskiego premiera, jest zatem zbliżone do tego, które jest reprezentowane przez Republikanów w USA i nie tylko. Wiele środowisk, w tym również w Europie i w Polsce, które są przeciwne dalszemu wspieraniu Ukrainy posługują się wręcz bliźniaczymi argumentami. W tym wypadku Viktor Orban i udzielony przez niego wywiad są emanacją całego tego środowiska. Ich percepcja wydarzeń pomija również inne istotne fakty, na czele z tym, że to Federacja Rosyjska jest agresorem, a Ukraina państwem broniącym się. Jednocześnie zaznacza, że decyzja o pokoju nie należy do Moskwy, tylko do Waszyngtonu, co stanowi odwrócenie wartościowania tego kto rzeczywiście odpowiada za eskalację na Ukrainie i wina ta jest przypisywana ponownie stronie ukraińskiej i państwom ją wspierającym, a nie atakującej Rosji. Są chwyty czy też "wybiegi" erystyczne wyciągnięte wprost z Erystyki Artura Schopenhauera, których można bardzo zręcznie używać i w takich dyskusjach.

Czytaj też

Odpowiedź Kijowa była tutaj błyskawiczna i jednoznaczna: nie handlujemy swoim terytorium i suwerennością. Ponadto widać, że zdecydowana większość państw Sojuszu nie podziela zdania Budapesztu na wojnę. Jednak też w pewnym sensie można próbować szukać sensu, niekoniecznie zrozumienia, w węgierskiej narracji. Państwo to posiada pewne kompleksy oraz problemy, z którymi nie poradziło sobie przez lata.

Resentymentalna polityka historyczna serwowana przez środowiska Viktora Orbana o "Wielkich Węgrzech" z pewnością jest jednym z tych elementów. To silny argument pozwalający mu oddziaływać na bardziej konserwatywne środowiska. Pytanie czy traktuje on ten temat wyłącznie jako rodzaj mechanizmu wewnętrznej polityki czy jednak marzy mu się powrót takiego organizmu państwowego. W aktualnych realiach geopolitycznych jednak bardziej można się skłaniać ku pierwszej opcji. W przypadku tej drugiej można jedynie domniemywać realizacji takiej rewizjonistycznej polityki, zwłaszcza gdy na początku rosyjskiej inwazji istniała szansa na klęskę bądź rozpad Ukrainy, które nie nastąpiły.

Czytaj też

Jednak problem Węgier leży też w samej polityce dotyczącej bezpieczeństwa energetycznego. Kraj ten w około 25% korzysta w swoim miksie energetycznym z gazu. Aż 80% tego surowca jest pozyskiwane od Federacji Rosyjskiej. To też powoduje, że Węgry mogą być w łatwy sposób szachowane przez Kreml, który nie waha się przed używaniem takich mechanizmów.

Jaka będzie przyszłość Węgier?

Budapeszt częściowo stał się zakładnikiem dotychczasowej polityki i będzie czekał na znaczący przełom. Z jednej strony zaplątał się w swoją antywojenną narrację, a z drugiej Węgry są samotną wyspą pośród państw jednoznacznie opowiadających się za wsparciem Kijowa.

Czytaj też

Tenże potencjalny przełom może on przyjść z dwóch kierunków. Pierwszym jest znacząca zmiana sytuacji na Ukrainie. Na to jednak się w najbliższym czasie nie zanosi. Druga może nadejść z Waszyngtonu, choć to wydarzy się najwcześniej jesienią 2024 roku. Mowa tu o wyborach prezydenckich, gdzie najprawdopodobniej zmierzą się ze sobą urzędujący Joe Biden oraz Donald Trump, którego popularność nadal jest najwyższa pośród republikańskiego elektoratu. Wydaje się zatem, że do tego czasu stanowisko Budapesztu i Viktora Orbana nie ulegnie zmianie

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (8)

  1. Jan z Krakowa

    Na marginesie rozważań o Orbanie, podobnie jak w artykule, warto i w komentarzu wspomnieć o Trumpie. To właśnie Trump przyblokował NS II , a prez. Biden na początku swojej kadencji te sankcje zniósł, a potem Rosja najechała Ukrainę. Potem oczywiście polityka prez. Bidena sie zmieniła. Z tego widać, że ewolucji stanowisk politycznych Republikanów czy Demokratów w kwestii wojny na Ukrainie jednoznacznie określić się nie da.

    1. Andrzej ze wschodu

      Trump gra wyłącznie w interesie USA. Zablokowanie Nord Stream było właśnie z tego powodu. Dziś USA eksportują dużo gazu do Europy.

    2. xawer

      Każdy przywódca "gra wyłącznie w interesie" swojego kraju. Trzeba tylko widzieć interes długoterminowo a nie tu i teraz. transakcyjnie. Załóżmy, że USA zablokują wszelką pomoc Ukrainie i ta przegra szybko wojnę. Myślisz, że wzmocniwszy się, Rosjanie poprzestaną na tym(patrz Hitler i zdobycie Austrii i Czechosłowacji) Ktoś będzie musiał pohamować apetyty Rosji. W tej chwili mogą to być tylko Amerykanie. Ile funduszy i amerykańskich OFIAR(których teraz nie ma) będzie to USA kosztowało? Zachód już zrobił ten błąd próbując ugłaskać Hitlera!

  2. L.O.B

    One would expect a country like Polland that lost territories and even its whole country once, fought tooth and nail to regain its "Greater Polland" AKA its own well-deserved historical territory, to be at the very least sympathetic to its neighbor that got 72% of its historical territory taken from it with millions of Hungarians. Instead of dwelling into a borderline hostile little-entente-ish attitude. One would also expect a little different attitude towards THE country that saved Polland during the Russian-Polish war with its ammunition supply that actually reached the Polish soldiers after the West failed them as usual. I guess attitudes change fast once you gain back what you lost, huh? Alto this site is predominantly liberal-leaning and does not mirror the sentiment of the right winger Poles, but still, you all are Polish at the end of the day.... And this is independent of the presumed long-term goals of Viktor Orban..

  3. GB

    Warto dodać że Orban i Trump to najbliższi sojusznicy PiS. A Duda to stał na baczność przy siedzącym Trumpem.

  4. Davien3

    Orban to marionetka Putina do rozwalania NATO i UE wiec co sie dziwić że wygaduje rzeczy prosto z propagandy rosyjskiej

  5. AVI

    Nie wiem czy potrzebujemy w NATO sojusznika, który sprzeda nas za kilka baryłek ropy i elektrownię atomową. Z drugiej strony czy Amerykanie po zwycięstwie Republikanów będą chcieli umierać za Gdańsk? Chyba rzeczywiście musimy zbroić się po zęby nie zwracając uwagę na sytuację gospodarczą.

  6. Paweł P.

    Ale bzdury! "Imperializmowi nie wolno ustępować, ani skłonnością... neoimperialnym".

  7. DBA

    Orban jak mu się nie podoba długa granica Rosja- Ukraina jako granica NATO może bez problemów z NATO wystąpić - przymusu nie ma, a sasiedzi z tego powodu na pewno nie wkrocza do Budapesztu z bratnia pomocą.. Zreszta Węgrzy maja wyjatkową umiejętność trwania przy przegranych sprawach - byli przecież sojusznikiem Hitlera do końca

  8. Olender

    Bardzo cenna uwaga odnośnie historycznych "wielkich Węgier". Niestety poczynania Orbana wskazują że w jego umyśle nadal tkwią bajki o wielkich Węgrach. Osobiście tak odbieram też jego zbrojenia a z tego co widzę kontrakty wojskowe są bardzo duże. Nie zdziwił bym się gdyby w przypadku bardzo nie korzystnej sytuacji wojennej Orban zaczął by sapać w stronę Siedmiogrodu w Rumunii który jest w znacznej części zamieszkały przez mniejszość Węgierską

Reklama