Reklama

Wojna na Ukrainie

Konferencja pokojowa w Szwajcarii to przygotowanie gruntu pod dalsze rokowania [OPINIA]

Wołodymyr Zełenski ukraina wojna wojsko
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski
Autor. Генеральний штаб ЗСУ (@GeneralStaffUA)/X

W czerwcu ma rozpocząć się konferencja pokojowa w Szwajcarii, która będzie dotyczyć wojny na Ukrainie. Jednak wydaje się, że należy tu studzić zapał, ponieważ nie weźmie w niej udziału Federacja Rosyjska, a omawiany będzie ogłoszony dwa lata temu ukraiński projekt pokojowy. Czy zatem wydarzenie to w istotny sposób wpłynie na obecną sytuację na wschodzie Europy?

Kilka tygodni temu pojawiły się pierwsze informacje o tym, że Szwajcaria zaprosiła przedstawicieli około 160 państw do udziału w konferencji pokojowej. Aktualnie mówi się o około 80 reprezentacjach, niemniej liczba ta i tak robi spore wrażenie. Na liście potencjalnych gości brakuje jednak Federacji Rosyjskiej, co oznacza, że Ukraina będzie bardziej starała się forsować swoją wizję pokoju, a dopiero później może starać się przedstawić ją na ewentualnym kolejnym tego typu wydarzeniu, ale już z udziałem rosyjskiej delegacji. Tu też warto krótko przypomnieć, co zawierał w sobie plan prezentowany przez Kijów, co już opisywaliśmy szerzej na łamach Defence24:

  • bezpieczeństwo radiacyjne i jądrowe;
  • bezpieczeństwo żywnościowe;
  • bezpieczeństwo energetyczne;
  • uwolnienie więźniów i deportowanych;
  • przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy;
  • wycofanie się wojsk rosyjskich i w związku z tym zakończenie działań wojennych;;
  • przeciwdziałanie zbrodniom środowiskowym;
  • niedopuszczenie do eskalacji;
  • podpisanie oficjalnego dokumentu o zakończeniu wojny.
Reklama

Na ile realna jest realizacja ukraińskich warunków?

Wszelkie rozważania na temat ewentualnych rokowań pokojowych bez udziału Federacji Rosyjskiej to będzie w dużej mierze „przekonanie przekonanych” lub dotarcie do mniej, lub bardziej neutralnych wobec tego konfliktu państw. Tym bardziej należy pamiętać, że na stole leżą również inne propozycje, w tym ta popierana, chociażby przez Chiny. To sprawia, że Ukraina musiałaby przedstawić swoją propozycję jako bardziej realną i korzystną dla przywrócenia stabilności. Jednak tutaj wydaje się mało prawdopodobnym by Rosja, bez zewnętrznego nacisku lub pogłębionego kryzysu wewnętrznego, była w stanie przystać na poszczególne warunki. Pamiętać należy o tym, że podstawowym założeniem „operacji specjalnej” było zwasalizowanie całej Ukrainy i utworzenie w Kijowie marionetkowego rządu. A przecież to był tylko jeden z elementów rosyjskiego planu, który został zaprezentowany w grudniu 2021 roku.

Czytaj też

Co więcej, należy pamiętać o tym, że Rosja, w swoim mniemaniu, anektowała obwody ługański, doniecki, zaporoski i chersoński. To z kolei stawia pod znakiem zapytania punkt o wycofaniu wojsk rosyjskich z Ukrainy oraz ten dotyczący poszanowania integralności terytorialnej państwa ukraińskiego. Rosja z pewnością nie będzie miała zamiaru porzucić podbitych obszarów na czele z Krymem, który ma dla niej wymiar symboliczny i strategiczny zarazem. Czy coś by mogło zmienić zdanie Rosjan? Wydaje się, że jedynie Chiny miałyby taką moc przebicia, ale one same musiałyby widzieć w tym głębszy sens. Czy taki istnieje z chińskiej perspektywy? Wydaje się, że nie.

Reklama

Każda opcja "białego pokoju" nie zatrzyma Rosji na długo

To oznacza tak naprawdę, że przed Ukrainą są dwa, maksymalnie trzy scenariusze. Pierwszym i zarazem najbardziej optymistycznym jest ten, który będzie omawiany za kilkanaście dni w Szwajcarii. Oznaczałby on pełen sukces Ukrainy i odzyskanie utraconych ziem. Jednak tutaj nie należy popadać w huraoptymizm. Rosja obecnie ma inicjatywę na froncie, a Ukraina zaczyna się zmagać z coraz większymi problemami, między innymi z zasobami ludzkimi. Dla Kijowa każdy człowiek jest na wagę złota, dla Kremla to tylko liczby. Bolesne, ale dalej liczby, a cel uświęca środki.

Czytaj też

Drugi to zawarcie rozejmu, ale na warunkach niekorzystnych, czyli pogodzenie się z utratą ziem, pytanie jedynie których, bo tu Rosji nie można pozwolić na dyktowanie warunków. Jednak ciężko zakładać, by zrezygnowała ona z anektowanych terenów. Do tego dochodzą też inne żądania ze strony Moskwy, czyli demilitaryzacja Ukrainy oraz zablokowanie jej „drogi na Zachód”. Te dwa ostatnie zdecydowanie nie są do przyjęcia - nie tylko przez Kijów, ale całą wschodnią flankę NATO w szczególności.

Taki scenariusz byłby „białym pokojem”, który w rzeczywistości nie zadowoliłby nikogo i stanowiłby jedynie moment przejściowy przed kolejną eskalacją. Pozwoliłem sobie to kilka miesięcy temu przyrównać do rozejmu zawartego przez Finlandię i Związek Radziecki w 1940 roku. Finowie utracili wtedy część ziem za cenę pokoju, który nie trwał zbyt długo. Ocalił on jednak państwo przed wejściem w strefę wpływów Sowietów, choć sprawił, że przez dziesięciolecia Helsinki znajdowały się w szarej strefie bezpieczeństwa, a agentura radziecka, później rosyjska, starała się doprowadzić do destabilizacji.

Czytaj też

Ostatnią opcją jest po prostu dalsza kontynuacja działań wojennych i liczenie na zwycięstwo. Jednak przystanie na wojnę na wyniszczenie z Rosją nie jest tutaj wyjściem. W tym wypadku wiele będzie zależeć od determinacji państw zachodnich i nie tylko. I tu właśnie można wrócić do tego, czemu ten szczyt w Szwajcarii może służyć. Być może wywrze on odpowiedni wpływ na państwa Unii Europejskiej, by te zintensyfikowały swoje działania w zakresie przemysłu zbrojnego, co jednocześnie mogłoby poskutkować zwiększeniem wsparcia dla Kijowa. Ponadto byłaby to też „próba generalna” przed planowanymi rozmowami pokojowymi, już z udziałem Rosji, w Arabii Saudyjskiej. Być może w kuluarach Zachód wypracuje z Ukrainą jakieś rozwiązania, to czas pokaże.

Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. DanielZakupowy

    Spójrzmy prawdzie w oczy. Nam ta wojna jest na rękę. Ukraińcy biją ruskich głównie za kasę naszych sojuszników. Dla nas sytuacji niemal idealna :)

    1. sprawiedliwy

      Roznica jest taka ze nasi sosznicy - np USA - PUBLICZNE debatuja ile daja kasy i na co - u nas slysales o jakies jawnej debacie by przekazac 30% sprzetu sil wajsc ladowych? JAkies gloswanie w sejmie na ten tremat? Do dzis nawwet nie widomo co kiedy i jak.

  2. rwd

    W końcu legalność rządu w Kijowie nie jest wcale taka oczywista, skoro kadencja Zelenskiego minęła a nowych wyborów nie było, co jest niezgodne z konstytucją (tak przypuszczam, bo ekspertem nie jestem). Powstanie Ludowego Wojska Ukrainy jest tylko kwestią czasu. Dywizje złożone z mieszkańców Donbasu, Krymu i in. zajętych terenów nie będą znaczącą siłą ale efekt propagandowy zostanie osiągnięty. To już będzie wojna domowa, w której Rosja będzie rozjemcą i ostatecznym zwycięzcą.

    1. SP9

      Z tego co wiem konstytucja, a przynajmniej część jej zapisów jest zawieszona na czas wojny..

  3. szczebelek

    Konferencja pokojowa bez jednej ze stron konfliktu? Takie imprezy zwoływali alianci podczas IIWŚ mając na cel bezwarunkową kapitulację III Rzeszy, a w tym przypadku raczej nie dojdzie do tego rozwiązania.

  4. Adr

    Swego czasu popularne były konferencję o Afganistanie bez udziału Pakistanu..... powodzenia

    1. Monkey

      @Adr: Dokładnie, to będzie zmarnowany czas i pieniądze.

  5. rwd

    Konferencja pokojowa, oto właśnie Rosji chodzi, najlepiej gdyby mogła odbyć się w Jałcie lub w Teheranie. Ale plan Moskwy idzie dalej, przypuszczam, że wkrótce utworzą na zajętych terenach nowy rząd ukraiński na czele z Janukowyczem lub kimś podobnym. Im dłużej będzie trwała wojna i im więcej terenu zajmą wojska rosyjskie, tym powaga tego rządu będzie rosła. Zostanie uznany przez sojuszników Moskwy a może i Chin a i niektóre kraje należące do Zachodu będą skłonne poprzeć ukraiński rząd ocalenia narodowego. Ruskim udał się manewr z rządem lubelskim, to mogą zrobić powtórkę, tyle że na Ukrainie.

Reklama