Reklama
  • Wiadomości

Tomahawkami w Petersburg? Trump pyta Zełenskiego

Tylko eskalacja konfliktu może doprowadzić do zatrzymania Wladimira Putina – do takich wniosków zdaje się, że doszedł w ostatnim czasie prezydent USA Donald Trump.

Donald Trump i Wołodymyr Zełenski.
Donald Trump i Wołodymyr Zełenski.
Autor. Volodymyr Zelenskyy/X

Prawdopodobnie istnieją trzy powody, dla których Donald Trump zdecydował się na wybór ścieżki eskalacji w kontekście Rosji Putina. Są to: brak szacunku ze strony rosyjskiego przywódcy, potwierdzenie skuteczności amerykańskiej broni w Iranie oraz przekonanie się do faktu, że tylko groźba użycia większej siły sprawi, że Wladimir Putin będzie gotów do negocjacji.

Reklama

Atak na Moskwę i Petersburg?

Podczas ostatniej rozmowy Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim amerykański prezydent miał zapytać, dlaczego Kijów nie decyduje się na uderzenie rakietowe w Moskwę czy Petersburg – informuje „Washington Post”. Zdaniem Trumpa Ukraińcy powinni wywierać większą presję na Wladimira Putina, właśnie m.in. poprzez takie ataki. Odpowiedź Zełenskiego była jednoznaczna:  „Możemy (zaatakować – red.), jeśli dacie nam broń”.

Wspomnianą bronią mogą być m.in. pociski manewrujące Tomahawk, użyte nie tak dawno przez Amerykanów przeciwko Iranowi. Mają one zasięg ponad 1500 km.

„Jeśli zostaną wystrzelone z Ukrainy, mogą uderzyć w Moskwę i Petersburg, a ta kwestia została uwzględniona w piątkowej dyskusji. Ale, jak mi powiedziano, Tomahawki nie są jeszcze na liście dostaw. Mogą zostać rozmieszczone później, jeśli Trump będzie chciał mieć jeszcze większy wpływ” – napisał wieloletni dziennikarz „Washington Post” David Ignatius.

Tomahawki nie są jedyną bronią rozpatrywaną przez Biały Dom. Według informacji, do których dotarł „WP” chodzi m.in. o zgodę na użycie 18 pocisków dalekiego zasięgu ATACMS. Więcej na ten temat pisaliśmy w tym tekście na stronie Defence24.

Reklama
WIDEO: Akt dywersji. Co wiemy o kolejowym sabotażu?
Reklama
Reklama