- Komentarz
- Wiadomości
"To dopiero rozgrzewka". Spektakularny atak na Krymie [KOMENTARZ]
Wielkie kłęby czarnego dymu unoszące się nad lotniczą bazą w Nowofiedorowce były widoczne nawet z odległych plaż. W bazie stacjonuje rosyjski 43. Pułk Lotnictwa Szturmowego, którego piloci dokonywali ludobójczych bombardowań na obiekty cywilne rozsiane po całej Ukrainie.

Oficjalnie Kijów nie przyznał się, że stoi za precyzyjnym atakiem przeciwko Rosjanom okupującym Krym. W swoim stylu wykpiono Rosjan. „Nie możemy ustalić przyczyny pożaru, jednak po raz kolejny przypominamy o zasadach bezpieczeństwa i zakazie palenia w niedozwolonych miejscach" – czytamy w oficjalnym komunikacie ukraińskiego Ministerstwa Obrony. Takiej właśnie narracji użyli sami Rosjanie twierdząc, że na lotnisku doszło do detonacji „kilku sztuk amunicji". Pomijając sam fakt skali propagandy w rosyjskich komunikatach tylko wielkość zniszczeń przeczy tej hipotezie.
„To dopiero rozgrzewka" – takich słów miał użyć ważny urzędnik ukraińskiego Ministerstwa Obrony w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem Michaelem Weissem. „Dzisiejsze wybuchy w Nowofiedorowce są kolejnym przypomnieniem czyj jest Krym. Bo to jest Ukraina!" – napisała na Telegramie wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk. Nieoficjalnie mówi się, że atak w Nowofiedorowce po raz kolejny pokazuje, iż dostawy zachodniej broni dały Siłom Zbrojnym Ukrainy wielki atut do precyzyjnego rażenia nawet odległych celów. Jeżeli był to atak rakietowy (a nie np. dywersja grupy ukraińskich komandosów) to najpierw Ukraińcy musieli sparaliżować rosyjską obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową zainstalowaną na okupowanym półwyspie.
Zobacz też
Co w zasadzie wydarzyło się w Nowofiedorowce? Według Agencji Unian, która powołuje się na analityków grupy InformNapalm – najpierw Ukraińcy zniszczyli systemy radarowe przy pomocy pocisków AGM-88 HARM. To pocisk przeciwradiolokacyjny odpalany z samolotu, więc za atakiem musiałoby stać ukraińskie lotnictwo. Skoro atak na bazę się powiódł, zniszczenie systemów radarowych skutecznie poprzedziło operację. Pociski HARM nie musiały być użyte na Krymie, mogły zostać wykorzystane w innym miejscu, zmuszając Rosjan do "ogołocenia" bazy z systemów obrony powietrznej.
Następnie na „głuchą i ślepą" bazę 43. Pułku Lotnictwa Szturmowego przeprowadzono atak rakietowy. Media spekulują czy do ataku nie użyto rakiet ATACMS o zasięgu 300 km. Nie ogłoszono jeszcze oficjalnie, że Ukraina dysponuje takimi rakietami. Sam tylko fakt spekulowania na ten temat podnosi potencjał odstraszania w Kijowie, ponieważ Rosjanie już wiedzą jak skutecznie i daleko może się „odgryźć" ukraiński artylerzysta (obsługujący artylerię rakietową).
ATACMS jest wystrzeliwany z wyrzutni HIMARS, których na chwilę obecną Ukraina ma kilkanaście (a po kolejnych dostawach zwiększy swój arsenał). ATACMS ma nie tylko większy zasięg, ale także większy ciężar co pozwala przebijać się przez rosyjskie bunkry i skuteczniej niszczyć zabezpieczone składy amunicji. Sam system HIMARS okazuje się być game-changerem tej wojny. Jak precyzyjna to broń pokazał atak sprzed 2 dni, gdy HIMARS-ami ostrzelano koszary pod Melitopolem. To w tym mieście Rosjanie zainstalowali okupacyjne kolaboracyjne władze części obwodu zaporoskiego.
Inny scenariusz ataku jaki się pojawia w mediach to fakt, że atak na Nowofiedorowkę od początku do końca przeprowadziło ukraińskie lotnictwo. Potwierdziłoby to po raz kolejny brawurę ukraińskich pilotów. Jeszcze innym systemem, jakiego mogli użyć Ukraińcy, jest system pocisków przeciwokrętowych Neptun, o zasięgu 280 km. Takie rakiety zostały użyte do zatopienia krążownika Moskwa, ale mają też możliwość atakowania celów lądowych. A po dostawie przeciwokrętowych rakiet Harpoon Ukraińcy mogą swobodniej dysponować posiadanymi Neptunami. Z militarnej perspektywy zniszczenie bazy na Krymie może nawet odmienić oblicze wojny.
Zobacz też
„Użycie pocisków ATACMS w odniesieniu do celów na Krymie, całkowicie zmieniłoby układ sił w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. To Ukraina stałaby się bowiem stroną ofensywną, mając możliwość odcinania dostaw zaopatrzenia do wojsk rosyjskich na okupowanych terenach w promieniu 300 km i to z dokładnością do kilku metrów. Co więcej, wybuchy na Krymie pokazały, że Rosjanie nie mają systemów przeciwrakietowych, które byłyby w stanie przeciwstawić się nadlatującym pociskom, pomimo że mają one średnicę 610 mm. Rosyjscy żołnierze mogą więc tylko mieć nadzieję, że w danej chwili nie są celem dla ukraińskich systemów rakietowych. Żaden obiekt wojskowy sił zbrojnych Rosji w promieniu 300 km od linii styku wojsk stanowisko dowodzenia, magazyn amunicyjny lub paliwowy, zgrupowanie pojazdów, przeprawa, itd nie może być teraz bezpieczny, nawet jeżeli znajdujący się w ukryciu lub schronie. Natomiast Krym może już być całkowicie odcięty od południowej Ukrainy. Wtedy zaopatrzenie dla wojsk pod Chersoniem będzie musiało być transportowane drogami kołowymi z Federacji Rosyjskiej przebywając ponad 500 km" – komentuje ekspert Defence24.pl ds. bezpieczeństwa, kmdr por. rez. Maksymilian Dura.
Nie wiadomo dokładnie, jakie straty poniosła strona rosyjska, ale wiele wskazuje, że są one znaczne. Poranny komunikat sił zbrojnych Ukrainy mówi o dziewięciu zniszczonych samolotach w ciągu ostatniej doby. W bazie 43. Pułku stacjonowały bombowce frontowe Su-24M/MR oraz myśliwce Su-30SM i pokładowe Su-33. Co najmniej jeden z nich został zniszczony, o czym świadczą nagrania w mediach społecznościowych. Prawdopodobnie zniszczono skład paliw i amunicji, a także część infrastruktury lotniska, czy pojazdy specjalistyczne.
Atak na Melitopol, a następnie na Krym ma znaczenie nie tylko militarne ale także polityczne. Oznacza bowiem, że rosyjska armia nie jest w stanie przeciwdziałać zachodnim systemom rakietowym, a to podważa i tak nadwątlone siły oddziaływania ze strony okupantów. Zwłaszcza gdy Rosjanie próbują w Chersoniu oraz na Zaporożu organizować pseudo-referenda. Przypadek Krymu, na który przy okazji organizacji pseudo-referendów mogą się powoływać, pokazuje wszelako, że okupacyjne wojska rosyjskie nie są w stanie zatrzymać precyzyjnych ataków rakietowych z ukraińskiej strony frontu. Jeśli dodamy do tego jeszcze rosnącą w siłę partyzantkę oraz świetny wywiad jakim dysponują Ukraińcy to rosyjska okupacja wydaje się wyjątkowo nadwątlona.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]