Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Tajwańskie F-16 a 62 mld dolarów [KOMENTARZ]

Fot.  鍾鄭諺 (CC BY-ND 2.0)
Fot. 鍾鄭諺 (CC BY-ND 2.0)

Pod koniec ubiegłego tygodnia świat obiegła szokująca wiadomość, jakoby Stany Zjednoczone zamierzały sprzedać Tajwanowi myśliwce F-16V za zawrotną kwotę 62 miliardów dolarów. Biorąc pod uwagę cenę jednostkową takiej maszyny musiałoby więc chodzić o setki a nawet tysiące Viperów. Postawiłoby wyspiarską republikę, już teraz dysponującą ponad 300 samolotami bojowymi, wśród największych potęg lotniczych na świecie. Być może umożliwiłoby nawet samodzielnie pokonanie w powietrzu Chińskiej Republiki Ludowej. Tego typu inwestycja byłaby wprost niewyobrażalnym przedsięwzięciem dla Tajwanu, państwa o potencjale gospodarczym porównywalnym z polskim. 

Okazuje się jednak, że informujące o sprawie światowe agencje informacyjne pomieszały dwie równolegle podane informacje. 13 sierpnia (w czwartek) Pentagon powierzył bowiem Lockheed Martinowi kontrakt ramowy o maksymalnej przewidywanej wartości 62 mld USD na budowę myśliwców F-16 w ciągu kolejnych 10 lat. Chodzi przy tym nie tylko o maszyny dla Tajwanu, ale o wszystkie które mogą zostać w tym czasie potencjalnie zamówione przez klientów eksportowych w ramach procedury FMS (Foreign Military Sales). Chodzi więc o maksymalną kwotę do jakiej samoloty tego typu mogą zostać sprzedane za granicę, a wysoki ustalony próg oznacza raczej przygotowanie się na największy możliwy popyt.

Wraz z umowa ramową w życie została wdrożona pierwsza jej część w postaci „twardego” kontraktu na 90 samolotów, które mają zostać wyprodukowane do końca 2026 roku. Choć oficjalnie w komunikacie tego nie podano, docelowo mają one trafić właśnie na Tajwan (66 sztuk) i do Maroka (24 sztuki). Lockheed Martin otrzyma za te samoloty od rządu amerykańskiego 4,94 mld USD, a następnie wraz z towarzyszącym wyposażeniem i uzbrojeniem zostaną one sprzedane w ramach porozumień międzynarodowych. Pod koniec ubiegłego roku mówiono o cenie około 8 mln USD za 66 F-16V wraz z bogatym pakietem wsparcia i części zamiennych, choć bez uzbrojenia dla Tajwanu (taka była też kwota pierwotnej notyfikacji dla Kongresu). Z kolei notyfikacja Departamentu Stanu dotycząca samolotów marokańskich opiewa na maksymalnie 3,79 mld USD (choć w tym ogłoszeniu była mowa o 25 maszynach). Taka różnica między ceną „gołych” samolotów ze wsparciem technicznym producenta a pełną ceną z amunicją, pakietami szkoleniowymi i logistycznymi jest prawdopodobna. Np. Słowacja otrzymała zgodę na zakup swoich 14 F-16V z pakietami oraz uzbrojeniem za cenę do 2,91 mld USD, ostatecznie zapłaciła 1,8 mld USD, z czego Lockheed Martin za samoloty otrzymał… 800 mln USD.

Oznacza to, że w umowie ramowej pozostała jeszcze możliwość sprzedaży przez Lockheed Martina „gołych” F-16 za sumę około 57 mld USD. Jeżeli za niecałe 5 mld rząd Stanów Zjednoczonych zakontraktował ich 90, to znaczy że maksymalnie Amerykanie liczą się z możliwością wyeksportowania ich jeszcze nawet do tysiąca egzemplarzy. To więcej niż poprzednie obliczenia Lockheed Martina, który zakładał, że na świecie istnieje rynek na około 400 fabrycznie nowych F-16.

Wśród potencjalnych klientów na nie wymienia się dzisiaj wielu dotychczasowych użytkowników w tym Polskę, która w przewiduje dokupienie maszyn tego typu w ramach PMT 2021-2035. Nie wyklucza się zakupu F-16V przez nowych klientów, takich jak Chorwacja (potencjalnie kilkanaście maszyn), Filipiny, Kolumbia i wreszcie Indie, które w programie średniego myśliwca chcą pozyskać 116 samolotów.

Co warte podkreślenia, maksymalna kwota nowej umowy ramowej nie obejmuje zamówień pochodzących od niedawnych klientów na F-16. Chodzi tutaj o łącznie 38 maszyn F-16 Block 70/72: 16 dla Bahrajnu, 14 słowackich i osiem bułgarskich.

Umowa ramowa na „sprzedaż” najnowszej generacji Fighting Falconów obejmuje też jednak zapewne ich modernizacje do wariantu F-16V i prawdopodobnie właśnie dlatego jest taka wysoka. O podnoszeniu swoich flot do tego standardu myśli Grecja i wielu innych użytkowników tego najpopularniejszego na świecie samolotu bojowego. Flotę niemal 150 maszyn podnosi do tego standardu Tajwan, który zapłacił za to… 5,3 mld USD.

Umowa ramowa z Lockheed Martinem ma ułatwić eksport F-16 i sprawić, że warunki finansowe będą bardziej przejrzyste dla potencjalnych klientów. Co ciekawe, właśnie przy okazji jej podpisania, pojawiają się komentarze pozycjonujące transakcję z Tajwanem jako dalsze zaognienie stosunków z Chińską Republiką Ludową. Pekin od lat stara się nie dopuścić do sprzedaży nowoczesnej broni na wyspę i od roku grozi „reperkusjami” jeżeli do niej dojdzie. Najwyraźniej w dobie pandemii COVID-19, która pochłonęła już życie ponad 170 tys. Amerykanów, rywalizacji o dominację techniczną w domenie cyber, na morzu i w kosmosie, wojny gospodarczej i szeregu innych działań ChRL, jak choćby rozbudowa obecności wojskowej w spornych regionach czy szpiegostwo przemysłowe, Waszyngton przestał się przejmować groźbą dalszej eskalacji.

F-16C/D Block 72 to maszyna wykorzystująca rozwiązania stworzone z myślą o F-35 i wydaje się, że jest w stanie nawiązać co najmniej równorzędną walkę z najlepszymi maszynami dostępnymi maszynami dostępnymi w arsenale ChRL (J-10B/C, J-16), może za wyjątkiem nielicznych i pozostających w dużej mierze zagadką samolotów 5. generacji (J-20). Szczególnie w walce defensywnej, w oparciu o własną obronę powietrzną.

Pojawiają się hipotezy, administracja Donalda Trumpa nie miałaby w tej sytuacji oporów nawet ze sprzedażą Tajwanowi myśliwców należących do 5. generacji, czyli F-35A. Hamulcem nie są tu raczej możliwości finansowe Tajwanu, mogą (choć nie muszą) nim być zdolności przemysłu do budowy tych samolotów. Obecnie ich produkcja boryka się z wyzwaniami takimi jak brak wystarczającej ilości części zamiennych, wyjście z programu Turcji i jej firm oraz oczywiście tegoroczny problem związany z epidemią, a co za tym idzie dostawami elementów „zglobalizowanego” samolotu. Wydaje się też, że Amerykanie biorą pod uwagę scenariusz, w którym Tajwan będzie musiał stanąć samotnie przeciwko ChRL i nie chcieliby, aby ich najnowszy samolot dostał się w ręce przeciwnika.

Reklama
Reklama

Komentarze