- Analiza
- Wiadomości
Strategia w czasach niepewności
Czas międzynarodowego pokoju i spokoju skończył się. Dotychczasowy system bezpieczeństwa globalnego i regionalnego trzeszczy pod naporem zmian. U naszego boku, na naszej wschodniej granicy rozgrywa się krwawa wojna wywołana przez Rosję która w 2022 roku z pogwałceniem prawa międzynarodowego dokonała agresji na Ukrainę, z zamiarem politycznego podporządkowania sobie państwa ukraińskiego wraz z jego zasobami.
Równolegle na świecie wybuchają z różną intensywnością konflikty wojenne z których dotychczas najbardziej destabilizujące są te, które uaktywniają się na Bliskim Wchodzie, co zazwyczaj wpływa na stabilność światowych cen energii oraz stabilność łańcucha dostaw. Elementem stałym krajobrazu Bliskiego Wschodu jest permanentny konflikt izraelsko-palestyński w którego ostatniej odsłonie Izrael wykorzystując bestialski, a zarazem bezmyślny atak Hamasu, postanowił rozprawić się ze swoimi wszystkimi faktycznymi i domniemanymi wrogami w regionie. Innym destruktywnym przykładem z tej części świata jest aktywność jemeńskich Huti którzy uprawiają czynny terroryzm militarny, atakując rakietami i dronami płynące po wodach Zatoki Adeńskiej cywilne statki handlowe, czym destabilizują handel międzynarodowy.
Jednocześnie jesteśmy świadkami rozpoczętej przez Prezydenta D. Trumpa wojny celnej której celem jest utrzymanie wpływów gospodarczych Stanów Zjednoczonych w zglobalizowanym świecie i jednoczesne powstrzymanie wzrostu globalnej potęgi gospodarczej Chin. Równolegle trwa wojna w postaci wyścigu technologicznego. Jej przejawem są podejmowane wysiłki przez dwa największe globalne mocarstwa których celem jest posiadanie kontroli geostrategicznej nad Tajwanem jako największym na świecie producentem półprzewodników będących kluczowymi dla rozwoju nowoczesnych gospodarek na świecie. Kwintesencją rywalizacji technologicznej jest postępujący poziom zaawansowania badań nad sztuczną inteligencją i jej praktycznym zastosowaniem w gospodarce i systemach wojskowych. Wreszcie na poziomie metafizycznym jesteśmy świadkami gwałtownego starcia kulturowo-religijnego przybierającego postać ciągłych wojen między judaizmem a islamem na Bliskim Wschodzie, a także trwającego procesu w którym kultura chrześcijańska będąca powszechnym fundamentem kontynentu europejskiego w XIX i jeszcze na początku XX wieku musi mierzyć się z wyzwaniami w postaci islamu, religii i systemów filozoficznych Dalekiego Wschodu oraz bezwyznaniowości które w różnym stopniu dążą do osłabienia chrześcijaństwa, a niekiedy wręcz zniszczenia jego całego dorobku cywilizacyjnego na Starym Kontynencie.
Co istotne od wskazanych powyżej wojen Polsce nie uda się uciec. Wojna na Ukrainie jest w istocie wojną o przyszłość bezpieczeństwa regionu. Jej rezultat wpłynie bezpośrednio na bezpieczeństwo Finlandii, Szwecji, Estonii, Łotwy, Litwy, Białorusi, Ukrainy, Mołdawii i właśnie Polski ponieważ przekonanie, że upadek Ukrainy pozostanie neutralny dla Polski jest geopolityczną krótkowzrocznością.Polityczne podporządkowanie Ukrainy Moskwie wiązałoby się z procesem skokowego zwiększenia presji rosyjskiej na Warszawę, w tym z chęcią zbudowania nad Wisłą partii jawnie prorosyjskiej, której celem byłoby wyprowadzenie Polski ze struktur instytucjonalnych kotwiczących Polskę z szeroko rozumianym Zachodem.
Wojny Izraela z otoczeniem arabsko-perskim, a docelowo prawdopodobne i z Turcją, z perspektywy polskiej są wojnami których przebieg może mieć wpływ na zapewnienie stabilności dostaw gazu skroplonego z Kataru, a także wpłynie na stabilność całego łańcucha dostaw zapewnianego poprzez bezpieczną żeglugą Kanałem Sueskim. Ma to dla Polski charakter kluczowy, ponieważ stabilność i szybkość dostaw towarów/komponentów z Dalekiego Wschodu gwarantuje zrównoważony rozwój gospodarczy Polski jak i stabilność społeczno-polityczną państwa poprzez utrzymanie nad Wisłą zrównoważonych cen energii dla odbiorców hurtowych i detalicznych oraz utrzymywanie rynku pracy w segmencie nowych technologii. Zawierany na naszych oczach trudny rozejm Izraela z Hamasem jest niczym innym jak kolejną pauzą strategiczną w trwającym od czasów biblijnych konflikcie w tym regionie. Powstrzymanie wybuchu kolejnych starć militarnych w regionie Bliskiego Wschodu jest trudno wyobrażalne.
Wojna celna jaką prezydent USA narzucił światu, z uwagi na polską obecność obszarze gospodarczym UE w sposób bezpośredni może rykoszetować na kondycję polskiej gospodarki. Trudno nie zauważyć, iż potencjalne wysokie cła wymierzone w UE, a zatem m. in. w gospodarkę niemiecką z którą powiązana jest gospodarka polska spowodowałyby, iż niemieccy partnerzy zaczęliby ograniczać zamówienia w Polsce. Dane za 2024 rok pokazują, iż eksport Polski do Niemiec stanowił 27,1% całkowitego polskiego eksportu. Zatem amerykańskie cła uderzające w UE nawet jeśli Polska selektywnie zostałaby z nich wyłączona przez Stany Zjednoczone, nie pozostaną bez wpływu na nasze możliwości eksportowe i bieżącą wymianę towarową Polski w całym obszarze UE.
Z kolei wojna technologiczna w tym w szczególności zwarcie chińsko-amerykańskie na polach kontroli rynków IT, przepływu nowoczesnych technologii oraz zapewnienia trwałości łańcucha dostaw, co bezpośrednio wpływa na potrzebę zapewnienia ciągłości działania kluczowych gałęzi gospodarki w tym usług informatycznych, telekomunikacji, transportu oraz przemysłu zbrojeniowego, może okazać się dla Polski zabójcza. Rozwój gospodarczy Polski jest ściśle powiązany z inwestowaniem w nowe rozwiązania technologiczne do czego potrzebny jest dostęp do komponentów niezbędnych do rozbudowy infrastruktury IT. Budować musimy, ale na tyle mądrze, aby tenże rozwój nie stał się jednocześnie pułapką w postaci uzależnienia poszczególnych gałęzi gospodarki od jednego dostawcy z jednego państwa. Tyle nakazuje strategiczna biznesowa racjonalność. Problem praktyczny polega na tym, iż strategiczna biznesowa racjonalność zderza się z presją bieżącej optymalizacji kosztów, albo presją polityczną która preferuje rozwiązania konkretnych firm z konkretnych państw. W efekcie polski biznes staje przed dylematem: czy kupować taniej dobrej jakości elementy do budowy infrastruktury, ale za cenę uzależnienia się od jednego dostawcy lub dostawców z państwa, które samo sytuuje siebie jako alternatywa wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego, czy też kupować drożej od naszych sojuszników i ich partnerów, ponieważ jest to bezpieczniejsze, a zarazem pożądane politycznie. Wybór drugi niesie ze sobą konsekwencję w postaci wzrostu kosztów produkcji i usług a więc utraty polskiego atutu konkurencyjności.
Współczesny świat to rywalizacja nie tylko o wpływy geopolityczne i gospodarcze. Obecnie Europa poddana jest silnej turbulencji kulturowej która oddziałuje także na Polskę. Ten złożony proces spowodowany jest następstwami prowadzonej nieroztropnie polityki migracyjnej przez państwa zachodnioeuropejskie, która zaowocowała powstaniem agresywnych i wyalienowanych lokalnych enklaw społeczności muzułmańskich. Kryzys ten pogłębia zapaść demograficzna wśród narodów dotychczas tworzących państwa europejskie, a także powiązany jest z kryzysem rodziny będącej od stuleci podstawową komórką regulującą ład społeczny. Ponadto jesteśmy świadkami działań agresywnej bezwyznaniowości, ale i zarazem kryzysu samych kościołów chrześcijańskich w tym Kościoła Katolickiego wstrząsanego skandalami, co doprowadza do osłabienia fundamentów na jakich zbudowana jest cywilizacja łacińska, która pozwoliła Polsce zbudować państwowość, rozwinąć ją do europejskiej potęgi w czasach panowania dynastii Jagiellonów i Wazów, a w okresie utraty suwerenności w czasie rozbiorów, okupacji 1939-1945 oraz zależności komunistycznej przetrwać i zachować substancję narodową zdolną do wskrzeszenia suwerennego państwa po 1989 roku. Roztropność nakazuje zatem sprawdzone segmenty potencjału narodowego w wymiarze kulturowym reformować, pielęgnować i wzbogacać.
Po pierwsze strategia
Sukcesy państw, które stały się mocarstwami, a także państw potrafiących obronić swoją suwerenność przed zakusami tychże mocarstw zazwyczaj były oparte na trafnej strategii. Nie bez przyczyny jeden z największych filozofów starożytności Sokrates jest autorem znanej frazy, że „Strategia jest dobrodziejstwem bogów, stanowi bowiem dla kraju środek zapewniający mu wolność i szczęście”. Zatem w czasach trudnych a zarazem przełomowych w cenie powinno być myślenie i działanie strategiczne. Pytanie czy tak jest obecnie nad Wisłą?
Zobacz też
Zauważmy, iż część analityków i komentatorów podkreśla, iż na naszych oczach kruszy się dotychczasowy system bezpieczeństwa międzynarodowego. Co ciekawe, część decydentów/polityków powtarza to przekonanie w wywiadach, a zarazem bezrefleksyjnie wyciąga wnioski z tej sytuacji nie przystające do zdiagnozowanych zmian. A przecież trzymając się logiki przyczynowo-skutkowej nie można mówić, że na naszych oczach kruszy się dotychczasowy system bezpieczeństwa międzynarodowego, a następnie jako remedium na ten stan rzeczy wchodzić bezwarunkowo w utarte koleiny i twierdzić, iż bezpieczeństwo to w kolejnych dekadach zapewnią nam tylko rozwiązania w ramach NATO i UE. Czy tak trudno wyobrazić sobie scenariusz wybuchu konfliktu militarnego z udziałem Stanów Zjednoczonych w Azji i nie skonstatować, że w takim scenariuszu obecność amerykańska w Europie zostanie ograniczona do minimum, co wpłynie bezpośrednio na wiarygodność funkcji odstraszania Sojuszu Północnoatlantyckiego w stosunku do Rosji? Z kolei patrząc na państwa zachodnie UE czy można nie widzieć, iż państwa te uprawiają nieodpowiedzialną politykę zadłużania się i są zarazem podminowane przez sprowadzone do siebie fale migracyjne. Nie można przecież wykluczyć, iż takie państwa jak Francja, Belgia czy Holandia chcąc opanować kryzys migracyjny, uruchomią wewnątrz swoich państw proces niepokojów społecznych które osłabią je na tyle, iż sprawy bezpieczeństwa wschodniej rubieży NATO i UE nie będą dla nich sprawami priorytetowymi, a wręcz kosztem interesów polskich będą szukały formuły porozumienia z Moskwą?
Za bezpieczne uznałbym zatem założenie, że NATO i UE będą obsługiwać funkcję zapewnienia bezpieczeństwa Polski w perspektywie krótkoterminowej w czasokresie nie dłuższym niż 5-15 lat, przy czym w takim ujęciu należy czynić ze strony Warszawy wszelkie wysiłki, aby ten stan trwał jak najdłużej. Równocześnie jednak obowiązkiem stratega jest myśleć dziś jak wyewoluuje porządek międzynarodowy w kolejnych dekadach.
Dlaczego jednak część decydentów w Polsce boi się myśleć strategicznie? Tłumaczyłbym to tym, że myślenie strategiczne wymaga narażenia się komuś, a takie narażanie się wymaga odwagi intelektualnej jak i odwagi osobistej, co zazwyczaj wiążę się z postawieniem na szali kariery i pozycji zawodowej, czyli mówiąc wprost podstaw zarabiania na życie. Zatem problem z myśleniem strategicznym w Polsce nie wynika tylko dlatego, że myślenie długofalowe nie jest współczesnym nawykiem polskiej kultury strategicznej. Po prostu większość członków obecnych polskich elit boi się myśleć strategicznie w obawie o swoją indywidualną przyszłość. To też tłumaczy miałkość państwowych ośrodków akademickich zajmujących się strategią na czele z Akademią Sztuki Wojennej, która posiadając setki etatów naukowych nie wpływa kreatywnie na kierunek dyskusji strategicznej nad Wisłą. Zauważmy, iż odwaga w wyrażaniu poglądów polskich profesorów/generałów wzrasta dopiero w momencie, kiedy odchodzą oni ze służby i nie mają już nadziei na zachowanie posady w instytucjach państwowych (a przecież niewątpliwie wiedzę z zakresu sztuki strategii posiadają).
Zobacz też
W trudnych i złożonych czasach aktualnym staje się pytanie, co właściwie powinno być celem polskiej strategii? W mojej opinii celem strategii państwa polskiego powinno być zapewnienie jego bezpieczeństwa w każdym wymiarze, co ma służyć rozwojowi gospodarczemu państwa, wzrostowi zamożności jego obywateli oraz zachowaniu i pielęgnowaniu tradycji oraz kultury, które ukształtowały polskość na przestrzeni wieków. W wymiarze międzynarodowym w interesie Polski jest popieranie rozwiązań globalnych na rzecz nie stosowania przemocy w stosunkach międzynarodowych, a w wymiarze regionalnym działanie na rzecz neutralizowania konfliktów wojennych i stania na straży nienaruszalności granic. Polską ambicją powinno być zbudowanie potencjału gospodarczo-militarnego, który będzie posiadał zdolność do pokojowego przekonywania naszych sąsiadów, aby dołączali do wysiłków Warszawy na rzecz budowy stabilności regionu, co otwiera możliwości rozwijania współpracy gospodarczej, nie tylko w wymiarze regionalnym ale i międzykontynentalnym, a to z kolei ma służyć wspieraniu inicjatyw wymiany towarowej jak i rozwoju współpracy gospodarczej z państwami całego globu.
Budując zręby współczesnej strategii należy zaznaczyć, iż w obliczu takiego przedsięwzięcia intelektualnego nie jesteśmy bezsilni, ponieważ jak to celnie ujął marszałek Ferdinand Foch „strategia jest nauką zbudowaną na fundamencie historii”, a ta poprzez doświadczenie Polski daje nam przecież empirycznie zweryfikowaną wiedzę, że skoro przez ponad 300 lat Rosja prowadzi wobec Rzeczypospolitej politykę wrogą, której celem jest albo unicestwienie Polski (vide: rozbiory 1772, 1793, 1795, pacyfikacje powstań narodowych 1794, 1830-1831, 1863-1865, wojna 1919-1920, okupacja w okresie II WŚ) albo jej polityczne podporządkowanie sobie (vide: dzieje Rzeczpospolitej po zakończeniu wojny północnej i okres PRL) to zadaniem polskiej strategii jest w szczególności działanie na rzecz osłabiania Rosji i budowania takich układów regionalnych które tę Rosję trzymałaby z dala od terytorium i interesów Polski.
Pokój służy Polsce
Polska od momentu rozpoczęcia transformacji ustrojowej po komunizmie wykonała ogromną pracę na rzecz reformy gospodarki i systemu społeczno-politycznego, stając się stabilną demokracją parlamentarną choć nie pozbawioną mankamentów ustrojowych. Według Trading Economics Produkt Krajowy Brutto w 2024 roku w Polsce wyniósł 914,70 miliarda dolarów amerykańskich. U naszych sąsiadów PKB wyniósł odpowiednio w Niemczech 4 biliony 535,93 miliarda dolarów, w Czechach 345,04 miliarda dolarów, w Słowacji 141,78 miliarda dolarów, na Ukrainie 190,74 miliarda dolarów, na Białorusi 75,96 miliarda dolarów, na Litwie 84,87 miliarda dolarów, a Rosji 2 bilony 173,84 miliarda dolarów. Widzimy zatem, że gospodarka Polska ma już wyraźną przewagę rozwojową nad większością gospodarek państw sąsiednich, za wyjątkiem najpotężniejszej gospodarki europejskiej jaką jest gospodarka niemiecka oraz gospodarki dwukontynentalnej jaką jest gospodarka rosyjska. Niski PKB Ukrainy potwierdza jak destruktywnie na gospodarkę wpływa prowadzenie działań wojennych. Ciekawy też jest wynik PKB 2024 Białorusi ponieważ jest on mniejszy niż gospodarki litewskiej. To z kolei dowód i przypomnienie zarazem, jaki los spotyka gospodarki narodowe państw które integrują się z gospodarką rosyjską. W długiej perspektywie czasowej można założyć, że słabość gospodarcza Białorusi to w przyszłości szansa dla polskiego kapitału i gospodarki pod warunkiem geopolitycznego odwrócenia Białorusi od Rosji w kierunku zachodnim.
Przytoczone dane i sukces gospodarczy Polski na tle jej sąsiadów pokazują, iż pokój służy Polsce (mimo zdawałoby się trywialności tego twierdzenia dziś szczególnie należy to podkreślać). Z tego względu w obliczu trwającej wojny na Ukrainie rolą polskiej strategii jest nie dopuszczenie do sytuacji, w której Polska przez brak roztropności na własne życzenie weszłaby do wojny. Wojna na Ukrainie osłabia Rosję, co nie zmienia sytuacji, iż Rosja jest nadal niebezpieczna i przypomina zranionego zwierza, którego zachowania i reakcje tym bardziej mogą być niewspółmierne do skali zagrożenia. Nauka z lipca 1944 roku i podjęcie decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego jest nauką do końca świata dla Polaków, aby zranionego zwierzęcia nie próbować prowokować lub dobić, nie mając ku temu potencjału (nie wspominając już o sprzyjającym kontekście międzynarodowym), licząc w zasadzie na łut szczęścia i sumienie narodów. Ujmując zagadnienie wprost zasadnym jest wspieranie polityczne, finansowe, materiałowe, sprzętowe, szkoleniowe i humanitarne Ukrainy, aby ta kontynuowała walkę z Rosją i obroniła swoją suwerenność, natomiast nie zasadnym jest rozważanie opcji wysłania wojsk na Ukrainę (w tym w ramach misji pokojowej), a także przejmowania pod jakimkolwiek pretekstem nawet wespół z NATO odpowiedzialności za ochronę ukraińskiego nieba w obliczu trwających rosyjskich ataków rakietowo-dronowych w terytorium kontrolowane przez Kijów.
Zobacz też
Poważany wśród znawców sztuki strategii chiński mistrz Sun Zi twierdził przecież, że „Sto zwycięstw w stu bitwach nie jest szczytem osiągnięć. Prawdziwym szczytem osiągnięć jest pobicie armii wroga bez walki”. W świetle imperatywu mistrza Sun Zi sztuka strategii jest zatem mistrzostwem wirtuozerii w zarządzaniu państwem, zapewnieniem jego rozwoju w tym zapewnieniu możliwości wzrostu zamożności jego obywateli przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa państwa najlepiej właśnie w sposób pokojowy.
Sztuka zawierania sojuszy
Nieodłączną sztuką strategii jest umiejętność zawierania sojuszy. Polska na arenie międzynarodowej na przełomie X/XI wieku pojawiła się m. in. właśnie dzięki umiejętnie zawieranym sojuszom. Sojusz to nic innego jak traktatowe dwu lub wielostronne porozumienie zobowiązujące umawiające się strony do współpracy politycznej, gospodarczej, wojskowej i innej oraz udzielania sobie pomocy w przypadkach zdefiniowanych w układzie sojuszniczym. Zarazem należy pamiętać, że sojusz to nie dogmat. W tym miejscu chciałbym być dobrze zrozumiany. Członkostwo Polski w NATO bardzo dobrze służy bezpieczeństwu Polski. Nie jest prawdą jak próbują niektórzy wywodzić, iż rola Sojusz Północnoatlantyckiego wyczerpała się, czego empirycznym dowodem jest fakt, iż agresywna Rosja na dziś nie odważyła się zaatakować żadnego państwa członkowskiego NATO na wzór agresji na Ukrainę. Trudno jednak nie odnotowywać niepokojących sygnałów z wewnątrz samego NATO, które wskazują, iż dotychczasowa jedność Sojuszu i wiarygodność zastosowania jego artykułu 5 zaczyna być wystawiana na próbę.
Analizując proces zmian w relacjach międzynarodowych na mapie globalnej należy zaznaczyć, że zapowiadany już w czasie kadencji prezydenta B. Obamy zwrot Stanów Zjednoczonych w kierunku Azji, dziś w okresie prezydentury D. Trumpa po pierwsze nie może być dla nas zaskoczeniem, a po drugie co istotniejsze nie może być przez nas traktowany jako nieobojętny wobec przyszłej skali zaangażowania amerykańskiego w Europie. Musimy przyjąć do wiadomości, że Amerykanie mimo, iż są mocarstwem globalnym, to w stosunku do wyzwań globalnych przed jakimi stoją też mają ograniczone zasoby. Kiedy więc Prezydent D. Trump wzywa do zwiększenia nakładów na obronność państwa NATO i sygnalizuje, że będzie ograniczał obecność wojsk amerykańskich na Starym Kontynencie, to wnioskowałbym, że realnie tak będzie i będzie się to odbywać niezależnie od tego, kto byłby prezydentem USA.
Kryzys funkcjonalności NATO w oczach części jej członków jest niepokojący. Jakże ponura w tym względzie jest wypowiedź włoskiego ministra obrony Guido Crosetto z czerwca bieżącego roku który w trakcie wykładu w Padwie powiedział m. in że NATO nie ma już racji bytu, Unia Europejska i ONZ nie liczą się, a diagnozując otaczającą nas rzeczywistość dodał, że często mówimy tak, jakbyśmy żyli 30 lat temu, ale wszystko się zmieniło. Guido Crosetto twardo skonstatował: „Europa liczy się mniej niż Indie i Izrael”.
Dające do myślenia są ujawnione informacje przez Jensa Stoltenberga w jego najnowszej książce „Na mojej warcie. Przewodzenie NATO w czasie wojny”. Były Sekretarz Generalny NATO napisał, iż w poprzedniej kadencji prezydent USA Donald Trump rozważał wykluczenie Danii, Holandii, Niemiec i Norwegii ze struktur Sojuszu, ponieważ jego zdaniem przeznaczały zbyt mało pieniędzy na obronność. Pomysł ten wskazuje, że poważna część amerykańskich elit politycznych wyraża silne przekonanie o niewielkiej wiarygodności obronnej większości państw europejskich, co powoduje że w ich oczach nie zasługują one na pomoc w przypadku zagrożenia. Trudno też zaprzeczać rzeczywistości, iż takie państwa jak na przykład Hiszpania która planuje w 2025 roku przeznaczyć 2,1% PKB na obronności prowadząc w tym zakresie z punktu widzenia Sojuszu politykę nieodpowiedzialną.
Wojna na Ukrainie z kolei ujawniła rysy w spójności politycznej NATO, czego wyrazem były niekonsultowane wcześniej z sojusznikami rozmowy telefoniczne przywódców Niemiec i Francji z Prezydentem Federacji Rosyjskiej, czy chociażby niechęć do nakładania sankcji na Rosję przez Węgry i Słowację, a także skandaliczne w swym wydźwięku wizyty przywódców obydwu tych państw w Moskwie w trakcie trwającej agresji Rosji na Ukrainę.
Z tego względy nie znając przyszłości powinniśmy i musimy rozwijać relacje wojskowe z tymi państwami dla których zagrożenie rosyjskie jest realnością. Wśród takich państw w pierwszej kolejności wymieniłbym Finlandię, Szwecję, Estonię, Łotwę, Litwę, Rumunię i przede wszystkim Ukrainę a w dalszej kolejności Turcję. Jednocześnie należy porzucić wysiłki na rzecz utrzymywania formatów przeszłości takich jak Grupa Wyszehradzka, czy Trójkąt Weimarski który obsługuje interesy Berlina i Paryża w relacji z Moskwą kosztem interesów Warszawy. Zauważmy, iż wspomniany Trójkąt Weimarski w żaden sposób nie był wstanie wpłynąć na zahamowanie realizacji inwestycji Nord Stream i choćby tylko ten fakt nakazuje jego wygaszenie.
Zobacz też
Konstytucyjna nierządność
Spór wokół organizacji wizyty Prezydenta RP w Waszyngtonie na przełomie sierpnia i września bieżącego roku potwierdził, iż bez zmiany Konstytucji RP sprawne działanie władz konstytucyjnych państwa w obszarze bezpieczeństwa i polityki zagranicznej jest w praktyce trudno osiągalne. Z taką organizacją władz konstytucyjnych w zakresie bezpieczeństwa i obronności jak dziś, na żadną wojnę jako państwo nie mamy prawa wybierać się. W czasie kryzysu a tym bardziej wojny państwo musi posiadać jeden ośrodek kierowania obroną narodową. W dniu, w którym zaczęłyby spadać rakiety i drony na polskie miasta i infrastrukturę krytyczną nie będzie miejsca i czasu na dyskusję kto ma być Naczelnym Wodzem Sił Zbrojnych RP, kto ma być zaproszony na Radę Bezpieczeństwa Narodowego, czy decyzje podjęte na RBN są wiążące i dla kogo, czy należy kontynuować mobilizację powszechną, albo co gorsze dopiero ją ogłosić, albo czy mamy już konstytucyjny stan wojny, czy dopiero czekamy na zebranie się sejmu w tej sprawie. Ujmując wprost Rzeczpospolita Polska musi zmienić Konstytucję co najmniej w tej częśc,i która dotyczy zagadnienia kierowania bezpieczeństwem narodowym, aby zapewnić sobie elementarną sterowalność władz wykonawczych w czasie wojny.
Obserwacja wydarzeń przełomowych w historii stosunków międzynarodowych uczy, iż beneficjentami czasów przełomu zazwyczaj nie są ci którzy jako pierwsi rozpoczynają próbę demontażu aktualnego systemu, ale ci którzy do końca zachowują swój potencjał gospodarczy i wojskowy, mają sprecyzowany cel który chcą osiągnąć w decydującym momencie oraz posiadają dobrze zorganizowane, przygotowane merytorycznie i świadome swojej roli władze potrafiące cele strategiczne osiągać.




WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133