Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Rosjanie straszą „brudną bombą”, bo przegrywają na froncie [KOMENTARZ]

Szef rosyjskiego resortu obrony Sergiej Szojgu w niedzielnych rozmowach z ministrami Wielkiej Brytanii, Turcji oraz Francji stwierdził, że Kijów chce użyć brudnej bomby, a następnie oskarżyć Moskwę o stosowanie broni masowego rażenia. To nowa propagandowa narracja Kremla. „To kolejny fake i kłamstwo Rosji” – podkreślił doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

Autor. Presidential Press and Information Office/Wikimedia Commons/CC4.0
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Słowa wypowiedziane przez Szojgu kolportuje także szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow. „Rosja podjęła niezbędne kroki w celu poruszenia w strukturach międzynarodowych kwestii możliwości użycia przez Ukrainę tzw. brudnej bomby" – stwierdził.

„Co słyszeliśmy wcześniej od Rosji? Oskarżenia o nazizm, o prace nad bronią jądrową, o szkolenie gołębi bojowych. To wszystko absolutna bzdura" – podkreślił Podolak. Przypomnijmy, że rosyjska propaganda wcześniej oskarżała NATO o „mutowanie" żołnierzy i wysyłanie ich na ukraiński front. Ukraiński Minister Spraw Zagranicznych Kuleba stwierdził, że Ukraina "nie ma żadnych brudnych bomb i nie planuje ich posiadać".

Reklama

Zobacz też

Reklama

Informacja o tym, że Ukraina rzekomo miałaby w przyszłości użyć brudnej bomby przeciwko własnej ludności cywilnej jest kuriozalna z kilku powodów. Osłabiłaby inicjatywę operacyjną, gdy z mozołem organizowano i przeprowadzono dwie duże kontrofensywy przeciwko rosyjskim okupantom. Wyłączyłaby na długi czas z funkcjonowania duży obszar kraju, który i tak po zniszczeniach wojną trzeba odbudować. Ludność cywilna w obecnej sytuacji po atakach na elektrociepłownie jest w trudnej sytuacji, więc Kijów dokładałby sobie tylko jeszcze więcej pracy, by tych cywilów ratować. Z kolei ewentualne użycie brudnej bomby po rosyjskiej stronie frontu zdezaktualizowałby dalszą część narracji Kremla, że Kijów użyje brudnej bomby by oskarżyć o to Rosję, no i oczywiście wiązałoby się z międzynarodowym potępieniem Ukrainy za użycie broni masowego rażenia. Dlaczego więc Moskwa wymyśliła taką narrację?

Zobacz też

Narracja Szojgu o brudnej bombie zbiegła się z frontowym kryzysem Rosjan. Spod Chersonia są wywożeni cywile, same miasto jest fortyfikowane do obrony, a wcześniej wszystko, co miało znaczenie dla funkcjonowania miasta (np. infrastruktura bankowa) zostało przerzucone na tyły. To nic innego jak przyznanie się Moskwy do tego, że kontrofensywa Sił Zbrojnych Ukrainy jest skuteczna, a miasto jest zagrożone. Zachodni brzeg Dniepru – z perspektywy Rosjan – już jest przegrany. Nie ma tam nawet jak dostarczyć zaopatrzenia dla rosyjskich niedobitków. Wcześniej na oddziały inwazyjne spadło uderzenie na kierunku Izjum.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Wobec kolejnych rosyjskich porażek na froncie widać było, iż Moskwa szuka wręcz na siłę jakiegokolwiek bojowego sukcesu. Tym wydawało się zdobycie miasta w Donbasie – Bachmutu. Co prawda, z militarnego punktu widzenia, zdobycie Bachmut ma tylko sens wtedy, kiedy zdobyty byłby także Słowiańsk – i Rosjanie mogliby zdominować arterie logistyczne na tym teatrze działań. Sam Bachmut Rosjanom tak naprawdę dawałby Rosjanom niewiele. Próby zdobycia miasta można więc traktować w kategoriach politycznych, by "przykryć" przegrane na froncie.

Front pod miastem zaczął przypominać okopy z I wojny światowej, pomiędzy którymi zaroiło się od kraterów i zniszczeń. Przez trzy miesiące Rosjanie próbowali przejąć miasto, zwłaszcza zintensyfikowali uderzenia w ostatnim czasie. Na Bachmut rzucono oddziały złożone z najemników Grupy Wagnera. W ostatnich dniach nie tylko, że Rosjanie zostali zatrzymani pod miastem, ale także wyparci z bachmuckich obiektów, które udało im się zdobyć – m.in. lokalnej cegielni.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Inicjatywa operacyjna jest po stronie Kijowa. Bachmut wciąż jest w ukraińskich rękach. Moskwa uruchamia, więc nową kampanią oskarżeń wobec Ukrainy. Tym razem padło na tzw. brudną bombę. Czym w zasadzie jest taki ładunek?

„Brudna bomba nie jest bronią atomową. Jest to tak naprawdę klasyczna amunicja (pocisk lub bomba), w której zamiast odłamków (lub razem z nimi) umieszcza się materiał radioaktywny. Nie dochodzi więc do reakcji jądrowej, ale następuje skażenie terenu w zasięgu rażenia użytej amunicji. Zaletą takiej broni jest łatwość jej skompletowania, o ile się ma dostęp do odpowiednich materiałów radioaktywnych (np. z reaktorów badawczych). Wadami brudnych bomb są: mały promień rażenia, trudność w zbudowaniu takiego ładunku (umieszczenie silnego materiału radioaktywnego w bombie może ją uszkodzić) oraz krótki okres rozpadu wykorzystywanych w tym celu izotopów (bo taki czas rozpadu mają wykorzystywane w brudnych bombach izotopy emitujące wysoką energię)" – tłumaczy komandor porucznik rezerwy Maksymilian Dura, dziennikarz portalu defence24.pl.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama