- Wiadomości
- Komentarz
Rosja: Atomowy terroryzm na najwyższym poziomie [KOMENTARZ]
Choć Rosja wielokrotnie uciekała się do gróźb związanych z użyciem broni masowego rażenia na Ukrainie, to pierwszy raz zaangażowano bezpośrednie kanały komunikacji z resortami obrony i siłami zbrojnymi państw NATO.

Autor. mil.ru
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu przekazał szefom resortów obrony Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii oraz Turcji swoje „obawy" dotyczące rzekomego ataku tzw. brudną bombą. Waszyngton, Londyn i Paryż odrzuciły je we wspólnym oświadczeniu, wskazując że zarzuty Moskwy są „przejrzyście fałszywe" i mogłyby zostać potraktowane przez Moskwę jako pretekst do eskalacji. Ankara z kolei nie wspomniała w swoim komunikacie o tych groźbach, ale niejako tradycyjnie wyraziła wolę podjęcia wysiłków w celu zawieszenia broni i przywrócenia stabilności.
Rosja nadal jednak kontynuuje narrację dotyczącą "brudnej bomby". Kwestie te zostały poruszone w rozmowach szefa sztabu generalnego generała Gierasimowa z odpowiednikami ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a Siergiej Ławrow zapowiada omówienie tej kwestii na forum ONZ. Państwa zachodnie cały czas odrzucają groźby Rosji, a Kijów dodatkowo zaprosił Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) do inspekcji w obiektach, w których według Rosjan mają trwać przygotowania do budowy broni radiologicznej w Dnieprze i Kijowie. Pentagon poinformował też, że nie widzi przygotowań do użycia broni masowego rażenia przez Rosję na Ukrainie.
Pojawia się pytanie, czy rosyjskie groźby związane z użyciem broni jądrowej i radiologicznej są czymś nowym. Warto tutaj dodać, że Moskwa już wielokrotnie w czasie wojny na Ukrainie w mniej lub bardziej zawoalowany sposób ostrzegała, że pod pewnymi warunkami może użyć broni jądrowej, by zastraszyć Ukrainę i wspierający ją Zachód, względnie spowodować ograniczenie pomocy kierowanej dla Kijowa z państw zachodnich.

Celowo pojawia się tutaj określenie „rosyjskie groźby związane z użyciem broni jądrowej" również w stosunku do komunikatu wydanego przez ministra Szojgu, bo nikt – może poza częścią Rosjan – nie uwierzyłby w scenariusz, w którym Ukraina używa broni radiologicznej na własnym terytorium. Chodzi więc raczej o taką sytuację, w której Rosjanie sami spowodowali sytuację wskazującą na bezpośrednie zagrożenie (lub użycie) broni masowego rażenia, a następnie ewentualnie podjęli „odwet".
To przed taką eskalacją przestrzegają USA, Wielka Brytania i Francja. Dodajmy, że oskarżenia pod adresem Kijowa o rozwijanie broni masowego rażenia (w tym biologicznej) padały ze strony Rosji już wcześniej i za każdym razem były postrzegane jako element operacji psychologicznej, ale też przygotowania gruntu pod potencjalne użycie broni masowego rażenia przez Rosję. Obserwatorzy zauważają też, że przed użyciem broni chemicznej w Syrii Rosja (lub współpracująca z nią i zależna od niej Syria) oskarżała o plan użycia broni masowego rażenia rebeliantów.
Tym razem Moskwa natomiast postanowiła oskarżyć Ukrainę o wykorzystanie (czy plan wykorzystania) broni radiologicznej, która ma inną specyfikę niż broń jądrowa (chodzi głównie o spowodowanie skażenia radioaktywnego) i jest z technicznego punktu widzenia łatwiejsza do zbudowania, niż broń jądrowa. W założeniu Rosjan miało to zapewnić większą wiarygodność ich propagandowych dotyczących działań Kijowa. W żadnym stopniu nie zmienia to jednak absurdalności i całkowitego braku wiarygodności rosyjskich zarzutów.
Zobacz też
Ostatnio o użyciu przez Moskwę „karty atomowej" mówiło się około miesiąc temu, po ogłoszeniu przez Putina częściowej mobilizacji i aneksji terenów okupowanych na Ukrainie. Już wtedy – jak pisał na Defence24.pl dr Jacek Raubo – amerykańscy eksperci podkreślali, że użycia broni masowego rażenia przez Rosję nie można wykluczyć, Jednocześnie zaznaczał, że „karta atomowa jest i nadal będzie przede wszystkim narzędziem strachu i zakrojoną na szeroką skalę operacją psychologiczną Rosji".
Zobacz też
Co więc zmieniło się, gdy do szefów resortów obrony zadzwonił sam minister Szojgu? Przede wszystkim poziom i sposób formułowania gróźb, bo wcześniej nigdy nie przekazywano ich publicznie w ten sposób. Warto też dodać, że Szojgu zdecydował się zadzwonić do swoich zachodnich odpowiedników zaledwie dwa dni po tym, jak rozmawiał z nim – pierwszy raz od maja – amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin.
W wypadku Amerykanów chodziło jednak raczej na pewno o utrzymanie kanałów komunikacji - szczególnie, że pod koniec października miały ruszyć rosyjskie ćwiczenia odstraszania nuklearnego Grom, z cyklu realizowanego na długo przed rozpoczęciem wojny. Rosja zdecydowała się natomiast taki „kryzysowy" kanał komunikacji, stworzony po to by zapobiec przypadkowemu wybuchowi konfrontacji pomiędzy NATO a Moskwą, wykorzystać w celu... dalszego formułowania gróźb. I w ten proces formułowania gróźb zaangażowano szefów obrony (szefów sztabu) oraz dyplomację na najwyższym szczeblu. Dodajmy jeszcze, że broń radiologiczna jest łatwiejsza do użycia (i ukrycia/utrudnienia przyporządkowania odpowiedzialności), więc potencjalne ryzyko związane z użyciem tego rodzaju broni jest mimo wszystko większe, niż w wypadku np. taktycznej broni jądrowej.
Czy to oznacza, że eskalacja nuklearna, względnie z użyciem broni radiologicznej jest coraz bliżej? Trudno jednoznacznie na to odpowiedzieć. Broń jądrowa, jak pokazuje praktyka, jest głównie bronią odstraszania lub zastraszania i to jest podstawowy cel jej wykorzystania przez Moskwę. Ale z drugiej strony w obecnej sytuacji nie można do końca wykluczać żadnego, nawet najczarniejszego scenariusza.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS