Geopolityka
Rosja chce nas przestraszyć groźbami atomowymi [OPINIA]
Rosja głosem Dmitrija Miedwiediewa zapowiada, że może skończyć z postrzeganiem regionu Bałtyku jako przestrzeni wolnej od broni atomowej. Czyni to oczywiście w kontekście możliwej zmiany strategicznego podejścia Finlandii i Szwecji do wejścia do NATO. Wskazując, że rosyjska broń atomowa, zapewne taktyczna, ma przyczynić się do przywrócenia równowagi. Trzeba się zastanowić czym są rosyjskie groźby i jak je interpretować w obecnej rzeczywistości, a przede wszystkim jak do nich podchodzić z polskiej oraz natowskiej perspektywy.
Na wstępie należy zaznaczyć w sposób bardzo otwarty, że słowa Miedwiediewa odnoszące się do broni atomowej w regionie bałtyckim, nie są de facto niczym zaskakującym. Jest to nic innego jak klasyczna forma presji psychologicznej, która co więcej jest od dłuższego czasu stosowana przez Kreml. Jej naturalnym celem są przede wszystkim państwa europejskie. Szczególnie te, które same nie posiadają broni atomowej i muszą bazować na zdolnościach odstraszania atomowego swoich sojuszników. W sposób mniejszy może to również dotyczyć Francji i Wielkiej Brytanii, ale w tym przypadku chodzi o uzyskanie efektu raczej obciążeń finansowych związanych z potrzebami zbrojeń atomowych. Lecz akurat Wielka Brytania od dawna zapowiadała potrzebę modernizacji własnych sił odstraszania atomowego, bazujących na zasobach okrętów podwodnych nosicieli pocisków z głowicami nuklearnymi. Zaś Francja, całkiem niedawno bardzo asertywnie przypomniała Rosji, że nie działają na nią formy zastraszania atomowego. Co więcej, Paryż zwiększył skalę patroli własnych okrętów atomowych z pociskami wyposażonymi w głowice nuklearne i jednocześnie przypomniał o modernizacji komponentu lotniczego, będącego częścią francuskiej odpowiedzi atomowej. Stąd, ewidentnie Rosjanie skupiają uwagę jednak na państwach bez własnej broni atomowej.
Czytaj też
Władze na Kremlu wspierane przez analityków ze służb specjalnych najprawdopodobniej uważają, że generalny strach przed bronią atomową połączony ze stereotypowym postrzeganiem okresu zimnej wojny pozwala im na wywieranie skutecznego oddolnego nacisku na zwykłych ludzi. Co będzie przekładało się bezpośrednio na możliwość sterowania emocjami elit politycznych, medialnych, itp. W przypadku szeregu państw Europy Zachodniej kluczowe jest w tym aspekcie rozegranie zasobów ludzkich pozostałych jeszcze po wspieranych przez ZSRS i blok wschodni ruchach pacyfistycznych oraz religijnych, występujących przeciwko broni atomowej. Jak również, co nie zaskakuje wykorzystanie nowych osób sprzeciwiających się nie tylko broni atomowej, ale szerzej kwestii np. energetyki atomowej. Strach ma być generowany przez zapowiedzi Kremla, a jego efektem mają być oddolne akcje sprzeciwiające się domniemanej eskalacji ze strony Zachodu w imię „światowego pokoju i rozbrojenia". Doprecyzowując, chodzi o pokój definiowany zasadami Kremla, a w przypadku rozbrojenia to oczywiście mowa o jednostronnej formie rozbrajania tylko państw zachodnich.
Czytaj też
Równocześnie, oprócz samego straszenia mamy do czynienia z podważaniem wiarygodności odstraszania atomowego Wielkiej Brytanii, Francji i przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Albowiem tylko wtedy uzyskuje się wzmocnienie własnego przekazu na kierunku europejskim. Przykładem są np. dywagacje jak zachowają się państwa atomowe NATO i UE, gdyby Rosjanie użyli ładunku taktycznego względem państwa w NATO. Dywagacje o domniemanej nieskuteczności odstraszania atomowego NATO, w kontekście koncepcji tzw. uderzenie deeskalacyjnego Rosji, wyprowadzonego ładunkiem lub ładunkami taktycznymi są naturalnie elementem sprzyjającym polityce rosyjskiej.
Obecnie widać bardzo dobrze, że Rosjanie zamierzają iść w narrację o broni atomowej. Wykorzystywani będą do tego politycy, media, ale też będziemy widzieli przecieki względem np. przemieszczania się sprzętu wojskowego - w tym systemów rakietowych, które mogą być wyposażone w głowice nuklearne o różnej sile. Stąd należy już teraz spodziewać się grania również, a może i przede wszystkim tym elementem narracji wobec Finlandii, Szwecji. Jednak musimy zakładać, że w miarę rozwoju sytuacji w naszym regionie będzie to obejmowało chociażby Polskę. $$
Czytaj też
Lecz najważniejszym jest wytworzenie atmosfery strachu i obaw przed: „zagładą atomową", „wyścigiem zbrojeń atomowych", „powrotem do zimnowojennych standardów", etc. Chociaż trzeba przyznać, że akurat w przypadku powrotu do zimnowojennych standardów, to taka forma narracji raczej odwołuje się do stereotypowego i wysoce uproszczonego (jeśli nawet nie zakłamanego) widzenia historii tego okresu, z efektywnością koncepcji wzajemnego gwarantowanego zniszczenia (MAD) właśnie w Europie. Stąd, akurat ten kierunek propagandy łatwo można byłoby zniszczyć na gruncie dobrej edukacji i rzeczowej, a nie ideologicznej dyskusji w przestrzeni uczelni, ale też debaty społeczno-medialnej. Można zastanowić się, w sposób sarkastyczny, nie czy lecz kiedy rosyjskie kanały przekazu wrócą do nagłaśniania innej narracji wyciągniętej z archiwów KGB czyli „zimy postatomowej". Wybudowano wówczas swoisty straszak względem zachodnich społeczeństw, odnoszący się do wizji apokaliptycznej zimy po wojnie atomowej i promowano go siłami służb specjalnych sowieckich oraz sojuszniczych.
Tak czy inaczej mamy do czynienia z działaniami psychologicznymi i trzeba do tego się przygotować w sposób odpowiedzialny. Nie wolno bowiem bagatelizować rosyjskich gróźb, ale jednocześnie nie należy ulegać zastraszaniu i tym samym ustępować Moskwie. Mówiąc wprost Miedwiediew nie będzie ostatnim rosyjskim wysokim rangą politykiem, który zapewne w kolejnych dniach i miesiącach będzie odwoływał się do broni atomowej. Generalnie można założyć, że parada wojskowa na 9 maja będzie w tym roku odbywała się pod znakiem właśnie rosyjskiej triady atomowej. W końcu, to jedyny segment rosyjskiej obronności, który nadal propagandowo jak również praktycznie nie ucierpiał w toku napaści na Ukrainę. Co więcej, może utwardzać poczucie siły wśród Rosjan i właśnie wysyłać sygnały na Zachód o sile Kremla. Przypomnijmy, że wobec pierwszej fazy napaści Rosji na Ukrainę silnie akcentowano ćwiczenia w zakresie potencjału atomowego odstraszania. Gdy Władimir Putin wraz z groteskowym Aleksandrem Łukaszenką mieli przyglądać się zdolności sił strategicznych.
Zauważmy, że wyciąganie karty atomowej jest dla Rosji nie tyle oznaką siły i pewności tego państwa względem własnego potencjału, co raczej odwrotnie sygnałem o słabości i najprawdopodobniej rosnącej niepewności elit. Broń atomowa jest sama w sobie narzędziem politycznym, gwarantującym z samego faktu jej posiadania pozycję danego mocarstwa. Jej posiadacze najczęściej nie muszą nawet akcentować w przekazach politycznych i informacyjnych jej posiadania, dyslokowania. Inne państwa i tak wiedzą o tym na bazie własnych działań wywiadowczych. Stąd też, postawa Rosji jest wyjątkowa, gdyż przecież nikt nigdy nie bagatelizuje pozycji mocarstwa atomowego. A jednak teraz Miedwiediew, a wcześniej również np. sam Władimir Putin, uznawali za stosowne odwoływanie się ostentacyjnie do arsenału broni masowego rażenia jako narzędzia w relacjach z innymi państwami. Pozycjonując się w pewnym sensie na poziomie jednak reżimu północnokoreańskiego, co świadczy, że inne elementy nie są mówiąc wprost wystarczające. Doprecyzowując, w tej kategorii innych mieści się zarówno potencjał ekonomiczny, ale też konwencjonalna siła militarna czy też szeroko ujmowane działania służb specjalnych.
Czytaj też
Spróbujmy więc sformułować pewne zasady jeśli chodzi o przygotowanie się na rosyjską kartę atomową.
- Pierwszą z nich powinna być otwarta debata nt. broni atomowej, jej znaczenia w naszej przestrzeni bezpieczeństwa. Nie traktowana jako ciekawostka lub co gorsza jako element narracji apokaliptycznych. Trzeba mówić otwarcie, że broń atomowa nie jest przeżytkiem, zagrożeniem płynącym z okresu zimnej wojny, etc. To narzędzie polityczne i psychologiczne wykorzystywane obecnie przeciwko naszemu bezpieczeństwu przez Rosję, o czym świadczą słowa Miedwiediewa. Jednakże mamy siłę, aby temu odpowiedzieć, bo działa efektywny parasol atomowy nad Europą.
- Drugim elementem, bezpośrednio powiązanym z pierwszym wątkiem, jest zmiana nastawienia mediów do dyskusji o broni atomowej jako całości tematu. Nie należy epatować obrazami testów ładunków atomowych, wchodzić w dywagacje o bombie Car (najsilniejszym ładunku zdetonowanym w historii), etc. Budować napięcia o nieuchronności uderzenia atomowego, chociażby wprowadzając dyskusję znaną z lat 60. XX w. Rosjanie tylko czekają właśnie na przywrócenie w naszych mediach nastrojów z okresu kryzysu kubańskiego. Nie bez przyczyny rosyjska dyplomacja próbowała tego rodzaju wrzutek w kontekście przygotowań do agresji na Ukrainę. O broni atomowej należy mówić jako o narzędziu przede wszystkim presji psychologicznej i informacyjnej, a także podkreślać, że nadal działa efektywny parasol atomowy w ramach NATO, nie mówiąc, że w Europie jest jeszcze zasób bmr A po stronie Francji.
- Trzecim wątkiem jest zapewne zreformowanie systemu debaty akademickiej (lub może nawet szerzej edukacyjnej różnych szczebli) o broni atomowej, która w Polsce niestety w kontekście młodych pokoleń osadzona była przede wszystkim na dwóch filarach – wątki rozbrojeniowe oraz skutki uderzeń atomowych. W kontekście rozbrojenia budowano iluzję jednowektorowego świata dążącego do eliminacji broni atomowej za wszelką cenę, niestety sugerując, że jest to nieuchronne. I Rosjanie to od lat wykorzystywali np. w kontekście nacisków na ograniczanie Zachodu w zbrojeniach lub demonizowanie zachodnich zasobów atomowych. Zaś, edukacja mówiąca wycinkowo o jedynie skutkach uderzeń atomowych, osadzona na standardach edukacji jeszcze zimnowojennej, sprzyja również rosyjskim szantażom emocjonalnym oraz działaniom informacyjnym.
- Czwartym, najbardziej praktycznym elementem jest zwiększenie zakresu własnego potencjału odstraszania atomowego. Zarówno jeśli chodzi o płaszczyznę strategiczną jak i taktyczną. Pozytywnym jest pewien konsensus w zakresie modernizacji amerykańskich zasobów bmr A, tak samo jak głosy płynące z Wielkiej Brytanii. Należy liczyć, że obecnie rządzący w Waszyngtonie i Londynie niezależnie od kwestii ekonomicznych rzeczywiście pozycjonują zbrojenia atomowe jako plany długofalowe. Również istotnym jest rozwijanie kompetencji technologicznych i szkoleniowych jeśli chodzi o program NATO Nuclear Sharing (udostępnianie ładunków na wypadek zaistnienia wojny). Stąd pozytywne są chociażby decyzje Niemiec o zastąpieniu floty starzejących się maszyn podwójnego przeznaczenia. Wyzwaniem jest oczywiście, szczególnie z perspektywy flanki wschodniej, budowanie odpowiedniego formatu dyskusji właśnie o NATO Nuclear Sharing. Tak, aby nie dawać Rosji narzędzi propagandowych jeśli chodzi o próby rozbijania jedności i spoistości Sojuszu. Temu mogą służyć chociażby kontrproduktywne wezwania do własnych programów zbrojeń atomowych państw, które zobowiązały się w ramach traktatu NPT do nie sięgania po taką broń w warunkach pokoju (Traktat o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej - Non-Proliferation Treaty). Ważnym jest również obserwowanie procesów modernizacyjnych w ramach francuskich systemów bmr A (lotniczych i morskich) bowiem i one odgrywają rolę stabilizatora bezpieczeństwa europejskiego w kontekście działań Rosji.
- Piątą rzeczą jest wypracowanie skutecznych rozwiązań w zakresie działań osłony kontrwywiadowczej/wywiadowczej i informacyjnej względem debaty o odstraszaniu atomowym. Historia zimnej wojny oraz ostatnich lat uczy nas, że najsłabszym elementem Zachodu nie jest zdolność do technologicznego wzmacniania własnego potencjału odstraszania, ale właśnie możliwość wykorzystania czynników społecznych do jego spowolnienia. Rosjanie, a wcześniej Sowieci i ich wasalne podmioty wykorzystywali i będą wykorzystywać całą gamę narzędzi do prób ograniczania zachodnich potencjałów obronnych, w tym również w sferze atomowej. Może to odbywać się na bazie wątków ekologicznych, religijnych i filozoficznych-moralnych, społeczno-ekonomicznych, etc. I wbrew pozorom, współcześnie może to być o wiele większym wyzwaniem jeśli spojrzymy na zakres nowych technologii informacyjnych. Stąd demaskowanie rosyjskich działań jest tak strategicznie istotne. Połączenie operacji osłonowych, aktywnych – uderzenie w możliwości szerzenia dezinformacji, ale też w wymiarze reaktywnym – niwelowanie skutków takich akcji jak chociażby kolejna przysłowiowa „zima postatomowa".
Czytaj też
Jednocześnie przestrzegać należy przed trywializowaniem znaczenia rosyjskiej broni atomowej. Dyrektor CIA wskazuje dziś wprost, że scenariusze użycia bmr A przeciwko Ukrainie są brane pod uwagę przez analityków i szerzej wywiad. Lecz obecnie nie widać oznak ich praktycznego przygotowania. Prosta zasada mówi, że państwa atomowe nie mogą przegrać wojny. Dlatego należy podchodzić do wszelkich własnych działań w sposób zarówno pewny, ale i jednocześnie ostrożny. Trzeba zaakceptować, że Rosjanie i tak zwiększają swoje zasoby atomowe jeśli chodzi o broń strategiczną oraz taktyczną, także w sferze środków przenoszenia. Niezależnie od zapisów umów z nimi, a także dotychczasowej dobrej woli Zachodu w relacjach z Rosją. Tym samym, już teraz nawet bez słów Miedwiediewa należy uznawać, że w naszej architekturze bezpieczeństwa regionalnego tego rodzaju temat jest rzeczywistością. Jednocześnie nie należy przywiązywać wielkiej wagi do jedynie kolejnych głośnych wystąpień polityków rosyjskich, a także ich propagandy. Skupmy uwagę nad pracą względem własnej świadomości roli oraz znaczenia odstraszania atomowego we współczesnych warunkach naszego bezpieczeństwa.
Jacholski
W Rosji zdają sobie sprawę z tego że jesli zdecydowaliby się na taki ruch to Kreml byłby zrównany z ziemią, i myślę że bylaby to znacznie łatwiejsza decyzja ze strony NATO (głownie USA) niż w przypadku Nagasaki i Hiroszimy.
Grażewicz
Rosja przegrała Awganistan i USA Wietnam wiec gadanie, że mocarstwo atomowe nie może przegrać wojny jest nieaktualne. Polska jako kraj wybitnie doświadczony, powinna mieć dostęp do boni A, zważywszy, że F 16 są dostosowane do przenoszenia takowych.
Monkey
@Grażewicz: Pytania są dwa. pierwsze:czy się odważymy? Drugie: Czy nam sojusznicy dadzą na posiadanie takiej broni zielone światło? Reakcja Rosji niejest tu w ogóle ważna, bo to upadające mocarstwo, ale zdesperowane. I bez skrupułów uzyją, czego tylko będą chcieli. Moim zdaniem, powinnismy wziąć udział w programie "Nuclear Sharing". Bez względu na to, czego Rosja sobie życzy, co na to powie itp.
Valdore
@Monkey, jdna odpowiedź na twoje dwa pytania: Polska podpisała Układ o Nierozpowszechnianiu Broni Jądrowej więc zapomnij o polskiej broni jadrowej, nie ejstesmy Rosja by łamac traktaty miedzynarodowe. A w Nuclear Sharing broń jadrowa jest amerykańska, oni sprawuja nad nia kontrolę i to oni decyduja kiedy i jak będzie uzyta.
Rama
Dotychczas najbizej wojny Atomwej to byl Kryzys Kubanski ( Postawinie sil Jadrowych przez Kenedego w stan gotowosci gdy Kuba miala bys sojuszniekiem ZSRR) Ciekawy jestem czy mozna obiketwnie zbadac czy wtey bylo blizej czy teraz? Generalnioe jest duzo podobienstw miedzy znaczniem KUby dla USa jak i Ukrainy dla Rosji. Roznica jest taka ze Kuba byla blokwana (na wodach miedznarodowych ) przez USa, a Ukraina ma przejscie ladowe z Polska.
Denar
To co słusznie pcha Finlandię i Szwecję do członkostwa w NATO jest ochrona przed rosyjskim szantażem atomowym. W polityce rosyjskiej jest to zasadniczy argument wymuszania na sąsiadach uległości przed którym państwa neutrale nie mają obrony. Zakres współpracy Szwecji i Finlandii z NATO zapewnia im już teraz ochronę podobna jaką daje art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego. Pozostaje problem "parasola nuklearnego" gwarantowanego przez uczestnictwo w NATO. Jest jednak w społeczeństwach europejskich wątpliwość co NATO (czytaj: USA) zrobi gdy Rosja użyje taktycznej broni jądrowej w Ukrainie, czy np. w Polsce? Niezbędnym byłoby przestrzeżenie Kremla przed natychmiastową i adekwatną odpowiedzią. To otrzeźwiło by rozgorączkowane Moskalskie głowy. Liczą oni bowiem, że taktyczna broń jądrowa będzie potraktowana jako "normalny" środek bojowy, a takim nie jest.
JAGODA
Moskale uważają, że tylko oni mają atomową pałę ? Czy są gotowi na pełnoskalową wojnę jądrową i odparowanie ? Tam są praktycznie tylko dwa liczące się ośrodki miejskie Sankt Petersburg i Moskwa ... reszta się rozpierzchnie !