Reklama

Geopolityka

Putin nie jest ani Pyrrusem ani szaleńcem: inwazji na Ukrainę nie będzie [OPINIA]

Autor. mil.ru

Rosja od samego początku obecnego kryzysu nie miała zamiaru dokonywać inwazji na Ukrainę. Działania Kremla były blefem, który miał skłonić część krajów NATO i UE do ustępstw. Narastająca wojenna histeria służyła przy tym rosyjskim planom, choć ostatecznie Moskwa w zasadzie poniosła porażkę. Inwazja na Ukrainę byłaby dla Rosji zbyt kosztowna, również z punktu widzenia politycznego, i paradoksalnie doprowadziłaby do wzmocnienia wschodniej flanki.

Reklama

Nie ulega wątpliwości, że militarnie Ukraina uległaby Rosji, choć walki byłyby bardzo intensywne, co podniosłoby koszt tej wojny dla Rosji i to nie tylko (i nie przede wszystkim) w znaczeniu finansowym. Jeden z francuskich polityków z prawicowego Zgromadzenia Narodowego miał rację, gdy niedawno stwierdził, że atak Rosji na Ukrainę byłby szaleństwem, a Putin nie jest szaleńcem. W Polsce, znaczna część komentatorów i ekspertów, przyjęła jednak odmienną optykę, zakładając irracjonalność rosyjskiego ekspansjonizmu. To błąd. Nie chodzi przy tym o bagatelizowanie rosyjskiego zagrożenia, lecz o dostrzeżenie jego faktycznej natury i rzeczywistych celów. Rosja zresztą, w tym samym czasie gdy pozorowała plany inwazji na Ukrainę, dokonała realnych działań powiększających jej sferę wpływów w innych rejonach, w tym w szczególności w Sahelu. Nawiasem mówiąc, stopień ignorowania tych działań w Polsce jest zdumiewający, zważywszy na to, że jest to jeden z największych sukcesów rosyjskiej ekspansji w ostatnich latach.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Teoretyczny atak Rosji na Ukrainę mógłby przebiegać w dwóch wariantach i oba są zdecydowanie niekorzystne dla Rosji w dłuższej perspektywie. Pierwszy wariant to zajecie terenów tzw. Noworosji czyli pełne opanowanie Donbasu, a także Charkowa i Odessy i przyłączenie do Rosji Naddniestrza. Drugi zaś to opanowanie całej Ukrainy z ewentualną opcją pozostawienia zachodniej Ukrainy. Ten ostatni manewr miałby na celu kuszenie Polski oraz Węgier by dokonały aneksji tych terenów. Prawdopodobieństwo, że tak by się w istocie stało jest jednak zerowe, gdyż rok 2022 to nie rok 1938. Rosja wprawdzie od dawna stara się rozpalić rewizjonistyczne nastroje w Polsce i na Węgrzech wobec Ukrainy ale z mizernym skutkiem.

Bez względu na to czy atak miałby na celu zajęcie całej Ukrainy czy tylko „Noworosji" byłby on zdarzeniem bezprecedensowym w historii powojennej Europy. Fakt, Rosja już w 2014 r. dokonała faktycznej inwazji na Ukrainę, jednak zachowała pozory, a konflikt w Donbasie ma bardzo ograniczoną intensywność, natomiast Krym został zajęty bez walki. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że przez 8 lat wojny w Donbasie zginęło tam niewiele więcej osób niż w ciągu 44 dni wojny w Arcachu. Ponadto działania wojenne w Donbasie toczą się na bardzo ograniczonym terenie. Nie chodzi tu przy tym o bagatelizowanie tej wojny ale o pokazanie, że pełnoskalowy konflikt wiązałby się ze znacznie większą liczbą ofiar oraz zniszczeń, co całkowicie zrujnowałoby wizerunek Rosji w oczach międzynarodowej opinii publicznej.

Czytaj też

Niektórzy polscy komentatorzy twierdzą, że Rosja nie liczy się z opinią międzynarodową i jest to kolejny ogromny błąd, bo w całej tej operacji, której jesteśmy obecnie świadkami, jednym z celów Rosji było właśnie wpłynięcie na nastroje i opinie społeczności międzynarodowej. Gdyby rzeczywiście Kreml nie dbał o wizerunek Rosji, to w 2014 r. nie zadbałby o pozory i nie byłoby żadnych „zielonych ludzików" tylko regularna inwazja, która doprowadziłaby co najmniej do zajęcia Charkowa i Odessy. Koszt takiej interwencji w 2014 r. byłby przy tym dla Rosji znacząco niższy niż obecnie, gdyż armia ukraińska była wówczas zupełnie nieprzygotowana do obrony, a społeczeństwo, zwłaszcza na wschodzie Ukrainy, nie miało takiej świadomości narodowo-państwowej jaką ma obecnie. W tym kontekście przypominają mi się słowa jednego z „zielonych ludzików"  (w realu oficera tzw. mirotworców, którego spotkałem po wojnie w Arcachu), który z rozbrajającą szczerością wspominał jak to walczył o lotnisko w Doniecku, po czym stwierdził, że „nie rozumie tej polityki, bo jakby to od niego zależało to poszliby wtedy na Charków".

Putin to jednak nie jakiś „zielony ludzik" i gdyby rzeczywiście był szaleńcem to Rosja nie odtwarzałaby tak skutecznie swoich imperialnych wpływów. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na dość schizofreniczne podejście do tego procesu. Z jednej bowiem strony w ostatnich latach wielu komentatorów bagatelizowało rzeczywiste sukcesy Rosji (m.in. w Syrii czy w Górskim Karabachu), a nawet starało się przekonywać, że niewątpliwe sukcesy Rosji we wspomnianych rejonach były jej porażką. Co więcej, niektórzy sugerowali, że Rosja ledwo zipie i mówienie o jakichkolwiek jej sukcesach to wpisywanie się w jej propagandę. Z drugiej strony, w ostatnich tygodniach nagle doszło do erupcji wulkanu histerii, że Rosja planuje nie tylko połknięcie Ukrainy i Białorusi ale już się rozpędza by zająć przesmyk suwalski, Gotlandię i państwa bałtyckie, a być może też Mołdawię etc., etc. Warto więc się zdecydować, czy Rosja jest mocarstwem zdolnym do takich działań czy też jest kolosem na glinianych nogach stojącym nad swoim grobem. Nie można być tym i tym równocześnie.

Czytaj też

Gdyby Rosja nie potrzebowała sojuszników na Zachodzie to nie starałaby się ich pozyskać. Tysiące ofiar, zbombardowane miasta i otwarte pogwałcenie prawa międzynarodowego spowodowałyby, że ci sojusznicy nie byliby w stanie usprawiedliwiać działań Rosji przed własną opinią publiczną. Warto jeszcze raz podkreślić, że byłaby to sytuacja bezprecedensowa, bo choć zajęcie Krymu było również pogwałceniem prawa międzynarodowego to zachowane zostały pozory. Według wersji rosyjskiej był to przecież akt woli mieszkańców wyrażony w referendum. Nie było też żadnego rozlewu krwi. Otwarta inwazja Rosji na Ukrainę byłaby nową jakością w stosunkach międzynarodowych i zmieniłaby wszystko. Nie byłoby to Monachium 1938 r., lecz raczej wrzesień 1939 r., a więc oznaczałoby to zamknięcie ust wszystkim zwolennikom appeasementu. To, że niektóre kraje, np. Niemcy, obecnie wydają się zajmować miękkie stanowisko wynika po prostu z faktu, że nie wierzą w żadną inwazję i nie chcą narażać swoich relacji z Moskwą, w tym w zakresie współpracy energetycznej. Widok tysięcy trupów i spalonych miast, już nie mówiąc o ewentualnych nalotach na Kijów, wywołałby szok i zmieniłby całkowicie postawę Zachodu.

Fakt, w obu wariantach byłaby to katastrofa dla Ukrainy. Zajęcie Charkowa i Odessy spowodowałoby odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego i pozbawienie większości  terenów uprzemysłowionych. Tylko, jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało, z punktu widzenia Polski nie ma to żadnego znaczenia. Ukraina pozostałaby buforem między nami a Rosją i to znacznie silniejszym niż wcześniej, bo taka pełnoskalowa wojna rosyjsko-ukraińska zrodziłaby wrogość Ukraińców wobec Rosjan na pokolenia. Rosja nie miałaby żadnych szans na budowę stronnictwa prorosyjskiego w Kijowie, a narracja o „braciach" ległaby nomen omen w gruzach. Prawdopodobieństwo przyjęcia Ukrainy (a także innych krajów, w tym Gruzji czy Mołdawii) do NATO gwałtownie by wzrosło, a nawet jeśli by do tego nie doszło to zapewne doszłoby do stworzenia tam wojskowych baz USA (i ewentualnie sojuszników). Nie ulega też wątpliwości, że pozycja Polski jako sojusznika USA również znacznie by się zwiększyła i doszłoby do znacznego zwiększenia sił USA w Polsce i innych krajach flanki wschodniej. Ponadto Rosja uwiązana zostałaby działalnością partyzancką Ukraińców. W przypadku zajęcia całej Ukrainy okupacja byłaby wysiłkiem, który by przerósł rosyjskie możliwości i powstrzymałby możliwości działania Rosji w innych kluczowych dla niej rejonach, w tym w szczególności w Sahelu, Afryce Subsaharyjskiej, Libii, Bliskim Wschodzie itp., a co za tym idzie znacznie ograniczyłby zdolność wywierania presji na państwa, których główny interes jest na flance południowej. Co więcej, można się spodziewać zwiększenia działań powstrzymujących i wypierających Rosję z tych rejonów. Imperialne marzenia Rosji ległyby w gruzach zbombardowanych ukraińskich miast.

Czytaj też

Dzięki wojnie w Arcachu Rosja pokazała Ormianom, że nie mogą liczyć na Zachód i ich los zależy od wsparcia z jej strony. Również ostatnie wydarzenia w Kazachstanie pokazały, że Rosja w tej części świata może robić co chce, a Zachód nie kiwnie palcem. Ale sytuacja w przypadku Ukrainy byłaby zupełnie inna bo w Arcachu to przecież nie Rosja najechała na Armenię. Ponadto już teraz Ukraina otrzymała znaczące wsparcie w postaci dostaw uzbrojenia od niektórych państw NATO, w tym Polski. Fakt, że i tak zostałaby pokonana przez Rosję, a NATO nie wysłałoby swoich wojsk w celu wsparcia Ukrainy, niczego nie zmienia i bynajmniej nie byłaby to kompromitacja NATO czy też znak, że Polska nie może liczyć na wsparcie w oparciu o art. 5. Różnica jest bowiem taka, że Ukraina nie jest w NATO i NATO nie ma wobec niej takich sojuszniczych zobowiązań. Oczywiście wsparcie polityczne i w postaci dostaw uzbrojenia jest konieczne i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że pokazuje Ukraińcom, że nie są osamotnieni i zdani na rosyjską łaskę i niełaskę. Po drugie zwiększa nieopłacalność rosyjskiej inwazji podnosząc jej koszt.

Natomiast z punktu widzenia Rosji taka defetystyczna narracja mówiąca, że NATO nie wspiera Ukrainy, że zostawiło ją samą, że przykład ukraiński pokazuje, iż Polska nie ma co liczyć na sojuszników, że USA dogadało się z Rosją ponad głowami sojuszników, jest dokładnie tym na czym Rosji zależy. Chodzi bowiem o wywołanie podziałów między sojusznikami, wzbudzenie nieufności i w rezultacie stworzenie wrażenia nieskuteczności i słabości NATO, a w szczególności USA pod rzekomo słabym przywództwem Joe Bidena. Faktem jest, że postawa Niemiec w obecnym kryzysie zasługuje na krytykę (choć poniekąd Polska skorzystała na tej postawie, gdyż wzrosła jej wartość dla USA), ale nie oznacza to bynajmniej ani tego, że Niemcy rzeczywiście zablokowałyby dotkliwą dla Rosji odpowiedź NATO w przypadku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę ani tym bardziej tego, że nie wypełniłyby zobowiązań sojuszniczych w przypadku ataku na innego członka NATO np. Polskę. Tym bardziej dotyczy to Francji. Sukcesem Rosji nie jest to, że Francja jest rzekomo prorosyjska bo wystarczy zapoznać się np. z ostatnimi wypowiedziami szefa francuskiej dyplomacji Jean-Yves Le Driana na temat rosyjskiej ekspansji w Afryce by wiedzieć, że nie jest to prawda. Sukcesem Rosji jest natomiast rozbijanie sojuszniczej solidarności, czemu służą te głosy, które mówią, że Francja jest niewiarygodna, a jej problemy w Sahelu to nie nasza sprawa. Tymczasem oczywiste jest, że problemy w Sahelu i na Ukrainie to dwie strony tego samego medalu i w interesie zarówno Polski jak i Francji jest współdziałanie na obu kierunkach. Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że Francja jest bardziej zainteresowana okazywaniem sojuszniczego wsparcia, również w zakresie militarnym, tym krajom, które uczestniczą w misji Takuba.

Czytaj też

Nie jest przypadkiem, że na flance wschodniej jest obecna akurat w Estonii i Rumunii, bo żołnierze tych krajów uczestniczą w Takubie. Niestety Polska jest praktycznie zupełnie nieobecna w Afryce i tamtejsza aktywność Rosji zdaje się ją w ogóle nie interesować, o czym świadczy również to, że informacje o uznaniu francuskiego ambasadora w Mali za persona non grata czy też o puczu w Burkina Faso zostały niemal całkowicie zignorowane w Polsce. Tym bardziej absurdalna jest krytyka administracji Joe Bidena bo to właśnie postawa USA przesądziła, że rosyjski blef się nie udał. Rosja myślała, że tanim kosztem uzyska ustępstwa ze strony USA, a co za tym idzie NATO, pozorując gotowość do wojny. Logika była taka, że słabe przywództwo USA i NATO zadziała niczym Chamberlain w 1938 r. i dla zachowania pokoju spełni przynajmniej część rosyjskich żądań. Zgodnie z taktyką salami Rosja oczywiście powtórzyłaby ten manewr po jakimś czasie. Tyle, że USA powiedziały „sprawdzam" i Rosji pozostało jedynie starać się jakoś wyjść z sytuacji z twarzą odbijając sobie na innych frontach, w tym w szczególności afrykańskim.  Narracja, że Rosja jednak „wygrała" tę rozgrywkę bo została potraktowana jak mocarstwo jest kolejnym absurdem. Gdyby bowiem Rosja nie była mocarstwem to obawy przed jej militarną ekspansją byłyby przecież pozbawione sensu. Problem w tym, że Rosja ma też swoje ograniczenia, a po ewentualnym wkroczeniu do zbombardowanego Kijowa Putin mógłby powtórzyć słowa Pyrrusa: jeszcze jedno takie zwycięstwo i jesteśmy zgubieni!

Reklama

Komentarze (27)

  1. easyrider

    Proszę się nie obrażać. Miał Pan 50 procent szansy na trafienie. Zgodzę się, że Putin nie jest Pyrrusem ani szaleńcem. Jednak ta sytuacja pokazuje, że każda analiza, nawet dobrego analityka, jakim niewątpliwie Pan jest, jest obarczona ryzykiem wynikającym z nieprzewidywalności człowieka. To chyba grzech wszystkich analityków. Założenie, że człowiek musi zachować się w sposób racjonalny. Gdyby ludzie zachowywali się racjonalnie to cywilizacja już dawno eksplorowałaby kosmos, pozyskiwała surowce z innych planet. My jednak wolimy zabijać się między sobą. Dla władzy.

  2. Denar

    Celem pierwszoplanowym Putina jest oczywiście uzyskanie celów politycznych bez wojny. Bogaty arsenał środków oddziaływania poniżej progu wojny właśnie obserwujemy. Po tym jak zmobilizowały się solidarnie wszystkie państwa NATO Ukraina nie pozostała osamotniona i zadziałał czynnik odstraszania, co jednocześnie usztywniło postawę i Ukrainy i Zachodu. Przegrał jak dotąd. Tego czego Putin jeszcze nie próbował to uruchomienie w Ukrainie V Kolumny. Jest tam wielomilionowa mniejszość rosyjska, którą Putin uważa za równie lojalną jak Rosjan na Krymie. Jej użycie to nadal działanie pod progiem wojny, a jednocześnie wygodny pretekst do ew. "udzielenia pomocy prześladowanej mniejszości rosyjskiej". G'woli przypomnienia: "Arcach" to ormiańska nazwa Górskiego Karabach, terenu który jest prawnie częścią terytorium Azerbejdżanu okupowaną przez Armenię.

    1. Paweł69

      Tylko że to broń obosieczna, kilka milionów ukraińców mieszka także na terenie Rosji. raczej nikt nie bedzie otwierał puszki pandory. po drugie aneksja krymu i i wojna w Donbasie skutecznie przekreśliła sympatie pro ruskie na Ukrainie, obecnie nawet rejon donbasu jest antyrosyjski. Ci mudzie po prostu widzą do czego doprowadzili rosjanie na krymie i w zbuntowanych obszarach , nędza i powszechna bieda. Kto będzie do tego się pchał??

    2. oloix

      Nic nie przegrał. Na prawdę uważasz że Putin nie wiedział że taka a nie inna będzie reakcja NATO? No prosze Cię. To było przewidziane i gra sie toczy zgodnie z ustalonym planem. A jego celem jest zdobycie ukrainy w taki czy inny sposob.

  3. Onix

    Zgadzam się z twierdzeniem, że Putin nie zatakuje. Zwracam uwagę, tylko na ostatnie oficjalne wypowiedzi z białorusi i rosji na temat obrony suwerennych republik doniecka i krymu. Oni nie zatakują oni się bronić będą i przed tym przestrzega wywiad USA.. Przed prowokacją, która będzie kusząca dla zachodu: Jak my może bronić ukrainy skoro ona sama zaatakowała? Skoro sami zaatakowali to po co im pomagać mają na co zasłużyli więc możemy wrócić do intersów z Rosją? Po za tym zima się kończy i zapotrzebowanie na gaz maleje i główny straszak na EU znika na jakiś czas.

  4. DIM

    A mamy prawo do innej opinii ? Mamy ?... więc moja jest taka, że Rosja jak najbardziej zamierzała dokonać tej inwazji. Licząc, że reakcja Zachodu będzie podobna jak wcześniej. Wszak Zachód świetnie wiedział, najpóźniej na sporo dni naprzód, że Rosja szykuje zajęcie Krymu. I głowy w piasek. Ewentualnie, Rosyjskie kierownictwo liczyło, że owszem, będzie kilka lat dąsów, ale po nich nastąpi nieuniknione uznanie faktów dokonanych. Natomiast ewidentnie przeliczyli się. A wobec tego pozostaje rosyjskiemu kierownictwo jedynie ogłosić "Całkowity sukces wielkich ćwiczeń wojskowych, z rozmachem nie znajdującym analogów wo wsiom mirie". Awanse i odznaczenia... Premie... "drwiący uśmiech Putina", skrywający żal. Że oto koniec kariery tuż tuż, a jednak nie zostanie ani drugim Włodzimierzem Wielkim, ani tym bardziej następnym Piotrem Wielikim.

    1. Adam S.

      W punkt. I do tego w świetnym stylu.

    2. fifi

      Czyli akurat ty najlepiej wiesz co siedzi w głowie Putina.Szacun :).

  5. qq22

    Czy naprawdę jesteście tego pewni ze wiadomo o co chodzi. Partia szachów trwa dalej i żeby nie skończyła się porozwalaniem pionków a nie uściskiem dłoni.

    1. fifi

      Przewidywany termin inwazji przesunięto na marzec.Neverending story..Jeden plus.Kijów zapowiedział odblokowanie transportu kolejowego.Ale kto wie,jak stres minie...

  6. Olender

    I tak i nie... Nie wiemy co zrobi Putin. Autor ma rację... szaleństwem było by atakować. Tylko czy oby na pewno. Wymiar ataku nie był by tylko skierowany w stronę Ukrainy ale też do własnego społeczeństwa aby pokazać mu że jesteśmy wielcy. Mimo że jest ciężko to odzyskujemy wpływy i "pradawne" ziemie carskiego imperium. Nie sądzę aby większość społeczeństwa rosyjskiego wiedziało gdzie jest Sahel i się nim interesowało... Tak samo jak mało kto chciał ginąć w USA za Gdańsk w 1939r. Żadnego scenariusza nie można wykluczyć, bo jeśli analitycy Putina dojdą do wniosku że opłaca się uderzyć na Ukrainę, to uderzą. Na Polskę z resztą też...

    1. Valdore

      Olender, taki mały fakt: w 1939r USA było neutralne i nie było zwiazane ŻADNYM paktem czy traktatem z Polską.

  7. Andrzej B.

    W Kazachstanie Rosja przejęła kontrolę nad drugą nitką lądowego "jedwabnego szlaku", a tym samym kontrolę nad całym lądowym transportem z Chin. W tej chwili USA mogą zablokować Chiny na morzu, a Rosja na lądzie. Tym samym Chiny znalazły lewar na Chiny. Jest to długotrwałe źródło dochodu, ale i narzędzie polityczne. Nacisk na Chiny, przynęta dla USA, a teraz jeszcze narzędzie w wojnie hybrydowej przeciwko Polsce. Wojska rosyjskie na granicy Ukrainy nigdy nie szykowały się do ataku, ale spełniły podwójną rolę. Odwróciły uwagę od Kazachstanu i wymusiły na Ukrainie blokadę naszych pociągów. Handel chiński przekierowano na Węgry. Dlaczego eksperci tego nie widzą? Bo mówienie o ukraińskiej blokadzie jest niepolityczne?

  8. Adam S.

    Bardzo cenię Pańskie analizy i głęboką wiedzę, ale tym razem uważam, że nie ma Pan racji. Inwazja Rosji na Ukrainę trwa co najmniej od ośmiu lat - więc Putin JUŻ zdecydował o złamaniu światowego porządku prawnego, o zignorowaniu traktatu o przyjaźni i współpracy z Ukrainą. Przed zajęciem Krymu ogromna większość komentatorów twierdziła, że zajęcie go byłoby "szaleństwem", a Putin wszak nie jest szaleńcem.

    1. Sailor

      Dokładnie. Dla mnie też ta akurat analiza bazuje na całkowicie błędnych założeniach.

    2. HeHe

      Jeżeli mowa o światowym porządku prawnym to po okresie zimnej wojny został on po raz pierwszy złamany przez USA którym udało się przekonać sojuszników z NATO o konieczności przeprowadzenia bombardowań Jugosławii w 1999 roku. Rosjanie wtedy ostrzegali, że ten niezgodny z zasadami prawa międzynarodowego atak będzie miał daleko idące konsekwencje bo decyzja o przeprowadzeniu takich bombardowań powinna zostać podjęta po obradach RB ONZ.  Wnioskujący powinni przedstawić przekonujące dowody na to, że bombardowanie takie ma uzasadnienie. Amerykanie takich dowodów nie mieli a więc konsekwentnie vetowali rosyjskie i chińskie wnioski o zajęciem się tym przez RB  ONZ.

    3. HeHe

      Analogiczna a nawet bardziej transparentna sytuacja miała miejsce w kwestii łamiącej prawo międzynarodowe agresji na suwerenny Irak. Tu także Amerykanie nie chcieli pokazać światu dowodów na posiadanie przez Irak zapasów broni chemicznej i konsekwentnie vetowali rosyjskie i chińskie wnioski o pozostawienie Radzie Bezpieczeństwa ONZ decyzji o podjęciu ew. interwencji zbrojnej pod auspicjami ONZ. W tym przypadku także ruscy ostrzegali, że postępowanie USA będzie miało daleko idące konsekwencje dla porządku prawnego na świecie. Potem przyszedł rok 2014 ... .

  9. Adam S.

    (cd) Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się tego na 100%, ale sądzę, że wielkie znaczenie miała tu jedność państw NATO, a jeszcze większe - dostawy sprzętu z Wielkiej Brytanii i USA, które radykalnie zwiększyły koszty ewentualnej inwazji. Rosjanie najchętniej wygraliby wojnę samym szantażem; na ponoszenie dużych strat nie są gotowi. Przypomnę tu epizod z dostawą Javelinów dla Ukrainy, kiedy to po czterech latach łamania postanowień Mińskich, Rosja nagle z dnia na dzień z linii frontu wycofała wszystkie czołgi. Pamiętajmy tez, że Putin się starzeje, a bardzo chciałby wpisać się czymś „wielkim” w historię rosyjskiego imperium. Jeśli naprawdę chce wskrzesić imperium, musi przywrócić Rosji mit założycielski Rusi Kijowskiej. A bez zajęcia Kijowa mu się to nie uda. Nie cieszmy się zatem na wyrost, bo luty, ani rosyjskie „ćwiczenia” jeszcze się nie skończyły. Póki Ukraina nie będzie objęta Paktem Pólnocnoatlantyckim, ryzyko rosyjskiej inwazji ciągle będzie wysokie.

    1. Ziuta

      jedyna opcja, żeby atak Rosji na Ukrainę był "spacerkiem" to aneksja Ługańska i Doniecka, ale też będzie to dość kosztowny spacerek. Pozostałe opcje mogą się skończyć klęską Rosji i ośmieszeniem jej. Oby Putin zdawał sobie sprawę z tego ryzyka. Ważne, żeby pamiętał, że na pewno nie przewidział wszystkich reakcji jakie nastąpią po napaści na Ukrainę i może się zdziwić.

    2. Sailor

      Adam najgorsze jest to, że tak na prawdę to nie wiemy co oni w pijanym widzie wymyślą. Tam alkoholik na alkoholiku. Wystarczy spojrzeć na Ławrowa. Putin nie wygląda lepiej. Natomiast jak zaatakują tymi siłami, które maja to dostaną ciężkie baty. Bez odsłonięcia dalekiego wschodu i innych odcinków nic nie zdziałają. Fakt, ze przy odpowiedniej mobilizacji mogli by wygrać. Tylko, że w takim przypadku na długo duże siły by utknęły na Ukrainie ponosząc ciężkie straty. Wówczas Chiny nagle mogły by dojść do wniosku, ze warto przeprowadzić referendum w Kraju Usuryjskim i przyległościach.

    3. DIM

      @Sailor. I naprawdę uważa Pan, że tamtejsza ludność, tak czy owak i niezależnie od narodowości, płynnie posługująca się rosyjskim, teraz chciałaby uczyć się chińskiego ? A poza tym gdyby totalitarna dyktatura odwołała się raz do prawdziwych referendów . . .

  10. Amator

    Oczywiście, że atak na Ukrainę byłby dla Rosji kompletną głupotą. Jedynym sensownym działanie jest zajęcie całej Europy. Oczywiście mogą także zrobić tak jak zrobiło ZSRR i poddać się bez jednego wystrzału. Tylko, że Rosjanie dobrze pamiętają jak to się dla nich skończyło.

  11. Palmel

    Autor się myli Putin zaatakuje a prowokacją będą Polskie gromy te kupione przez GRU lub zdobyte w 2008 roku w Gruzji po wczorajszych rozmowach ma poparcie Chin on już to dobrze skalkulował będzie to wojna XXI wieku najpierw będzie to atak murmańskiem i innymi systemami WRE a później roje dronów Iskandery, bomby szybujące , kasetonowe, zajmie cześć Ukrainy a następnie osadzi w Kijowie Janukowycza, my nałożymy sankcje on kontrsankcje a gorzej wyjdziemy na tym po swifie wyłączy gaz ropę a Niemcy będą je miały dzięki nordstrimom a my czyli NATO będziemy patrzeć na to i nic nie będziemy robić po za jednostkami WRE jak będą działać dzięki sankcjom w 2014 roku Rosję zrobiliśmy krajem samowystarczalnym, po tym jak 2014 roku zagroziliśmy wyłączeniem ze swifa Rosjanie i Chińczycy opracowali własne systemy kart płatniczych pokłócimy się na parę lat a potem wszystko wróci do normy bo bez Rosji i ich surowców nic nie można zrobić

  12. Darek S.

    Nie prawda sytuacja jest zupełnie inna. Putin zakładał, że po 2014 roku Ukraina sama się rozpadnie i reszta Ukrainy sama mu wpadnie w ręce. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że odpuszczenie Odessy i Charkowa w 2014 roku to był błąd. To jest ostatni gwizdek, kiedy może jeszcze spróbować Ukrainę podbić. Teraz albo nigdy. Wpływy Rosji w Azji się sypią jak domek z krat. W 2014 roku z Białorusi Ukrainy i Kazachstanu na wojnę totalną z Zachodem Rosja mogła powołać mnóstwo ochotników. Teraz nikt za Rosję z tych krajów nie będzie chciał umierać. Tak jak Polacy nie walczyliby przeciwko Amerykanom 1989 roku, chociaż władzę w Warszawie sprawowali wtedy namiestnicy z Moskwy.

    1. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

      Ukrainy Rosja już nigdy nie odzyska - 8 lat swobodnych rządów bez propagandy rosyjskiej, z poznaniem faktów historycznych i dostępu do informacji międzynarodowych spowodowała trwałą zmienę mentalną narodu ukraińskiego. Nawet ci rosyjskojęzyczni Ukraińcy, dotychczas nie wiedzący kima naprawdę są, uświadomili sobie, że są Ukraińcami i to tym bardziej niebezpiecznymi, że rosyjskojęzycznymi. Jak Rosja wpuści takich na swoje terytorium, w dobie mediów elektronicznych, to spowoduje olbrzymie straty w mentalności rosyjskiej ( w rozumieniu Moskali ) i uświadomienie sobie skali kłamstw sączonych Rosjanom od 1918 roku. Rosja przegrała to starcie z punktu widzenia strategicznego. Odkręcenie tych 8 lat ukraińskiej niepodległości informacyjnej wymaga całościowej wymiany pokoleń, co zajęłoby 60-80 lat.

  13. rozbawiony

    Cały szkopuł w tym , że Putin musi coś ugrać przynajmniej ustępstwa z strony NATO i USA . Nie może tak sobie wycofać wojska w głąb Rosji bo straci twarz wśród swych rodaków dlatego agresja jest możliwa .

    1. Ziuta

      musi to na rusi, a tu Europa i nic nie powinien dostawać. Hitler dostał Czechosłowację i to tylko go zachęciło do dalszej agresji. Jak ruszy na Ukrainę to niech dostanie w japę to może się opamięta. Atak na Ukrainę może skończyć się ogromnymi stratami materialnymi, gospodarczymi, ekonomicznymi i oczywiście ludzkimi - wówczas słupki poparcia zamiast poszybować spadną jeszcze bardziej.

    2. Sailor

      Akurat Putin w tym względzie zapewnił sobie wyjście awaryjne. Przecież Ławrow i Pieskow cały czas trąbią, że Rosja nie ma zamiaru zaatakować Ukrainy, a żołnierzom powiedziano, ze jadą na miesięczne manewry, które się troszkę przedłużyły:)))

  14. PGR

    Pewnie ze nie zaatakuje, przeciez powtarzajac za slowami ministra spraw zagranicznych FR Lawrowa, Rosja zawsze sie bronila.

  15. yaro

    Pisaliśmy to na tym portalu, że żadnej inwazji nie będzie od samego początku, że jest to teatr wykreowany dla widzów i nic więcej. Ale szaleństwo w głowach rusofobów jest tak wielkie, że każdy kto tak to napisał zaraz był agentem Kremla, a wystarczyło tylko pomyśleć ---- po jakiego walka Rosji jest taki kraj jak Ukraina ... nie jest Rosji potrzebna do niczego.

    1. Adam S.

      Halo, tu Ziemia! Wojna już jest, Co dnia giną ukraińscy żołnierze w wojnie z szeroko pojętym rosyjskim imperium. Mieliśmy atak zaawansowaną bronią chemiczną na terenie Wielkiej |Brytanii, mieliśmy wysadzanie magazynów amunicji w Czechach. Co dzień mamy w kraju incydenty informatyczne, phishing, zalew setek fake newsów, propagandy, dezinformacji, przekupywania polityków, korumpowania biznesu. Brak zgody na moskiewską agresję to nie "rusofobia", to instynkt samozachowawczy.

    2. Ziuta

      jest Rosji potrzebna bo Ukraina już ma znacznie większe PKB niż w 2014 roku gdy Rosja zabrała Ukrainie Krym, Donbas i Ługańsk. Czyli mimo utraty niemałej części terytorium i ludności, a na dodatek będąc de facto w stanie wojny Ukraina radzi sobie coraz lepiej. Jak to potrwa jeszcze z 10 lat, to Rosjanie zobaczą, że nie muszą być biedakami.....bo skoro Ukraińcom się udało to dlaczego im miało by się nie udać?

    3. Paweł69

      Nie ma snu o imperialnej rosji bez władania Ukrainą, to elementarz geopolityki. A ten sen śni każdy władaca kremla jak do tej pory.. Pisanie o oficerach którzy chcieli iść na Charków, to typowe urban legend, Rosja może i pod charków by podeszła ale bez wsparcia ludności jak w doniecku nic by więcej nie zrobiła bo jest za słąba. Nie ma opcji okupacji kraju tej wielkości, a poparcie do Rosji umarło w 2014..Putin zabierając Krym i tocząc wojnę od 7 lat kompletnie wykoleił kilkaset lat "przyjażni" i tego mu historia nie zapomni;)

  16. Darek S.

    Tylko 25 % populacji Petersburga i Moskwy popiera Putina., a to oni decydują kto zasiada na tronie w Moskwie, a nie prowincja. Wystarczy byle kryzys, brak kasy na emerytury itp. i Putin wojnę na Ukrainie rozpocznie z taką samą łatwością, jak odpalał bomby w metrze w Moskwie i innych miejscach, gdy była taka potrzeba. On ma do stracenia życie i ponad 50 mld USD ukradzione przez te lata. Nikt go na wolności nie zostawi, nie pozwoli mu nigdzie odjechać. Gdzie ma pojechać? Chyba tylko do Chin. A jak Chiny będą chciały sobie ułożyć dobre stosunki z nowa władzą, to co zrobią ? Wydadzą całe 50 mld USD i Putina i zapakują go nawet w papierek.

  17. mc.

    Co do jednego ma Pan rację - Putin nie jest ani Pyrrusem ani szaleńcem. Jest strategiem i to w dodatku szachowym. Ale w tej rozgrywce poświęcił bardzo ważną figurę, czyli Niemcy (królowa ?). Bo całe jego działania obnażyły miękkość Niemców wobec Rosji. I to nie była strategia Niemiec, czyli pokazanie że Rosja i tak nie zaatakuje. Bo Rosja by zaatakowała gdyby inni członkowie NATO (a zwłaszcza USA) pokazali podobną miękkość. Bo działania Rosji to ciągła wojna. Wojna hybrydowa, czyli posuwanie się tak daleko jak przeciwnik pozwoli. I tylko Niemcy były gotowe ustąpić. I tylko Niemcy nie rozumieli do czego zmierza Rosja. A Rosja nie zamierzała atakować Ukrainy. Rosja chciała cofnięcia czasu do sprzed 1997 roku. To był ich główny cel. Ale Rosja poniosła podwójną porażkę. Straciła figurę, a "przeciwnik" uzyskał wsparcie. Nawet jeśli Szwecja i Finlandia nie złożą wniosku do NATO, to mogą mocno się do niego zbliżyć. Albo wstąpią do tworzącego się paktu: Wielka Brytania-Polska-Ukraina.

    1. DA(łn)VIEN

      Ostatni raz jak Polska była w pakcie z Anglią....

    2. Ech

      60% Francuzow uwaza ze Francja nie powinna pomagac nawet gdty zostal zaatakowany jakis kraj Nato.

    3. Ech

      Generanie sie zgadzam. nO I argumnty zamiast histerii ok

  18. Tani35

    Tu nie chodzi o zdobycie ,tylko kto to utrzyma? Helmuty ich nie chcą bo nie mają forsy na wyrzucenie. Kto ich chce? Chyba nikt. Wojny chce USA bo dla nich wojna to ostatni ratunek.

    1. mc.

      Taaaaa..... Ukrainy nikt nie musi utrzymywać. 2021 rok był dla nich rekordowy pod względem wypracowanego PKB (od czasu opuszczenia ZSRR). Jeśli Rosja boi się Ukrainy to właśnie z tego powodu. Że inne postsowieckie kraje mogą zrozumieć że Rosja to BIEDA. A co do wojny, to USA są ostatni w kolejce do "wojny w Europie". Oni coraz bardziej patrzą na Wschód, ale ten Daleki Wschód (Chiny). USA potrzebują pokoju w Europie. A "Helmuty" czyli Niemcy ? Oni chcą silnej współpracy z Rosją, czyli wykorzystywania rosyjskich surowców i otwarcia rynku na rosyjskie produkty. Tylko że jak zwykle nie rozumieją tego kraju. 3/4 populacji żyje w biedzie i nigdy nie kupi niemieckiej wiertarki czy samochodu. Im wystarczy "водка и бекон"

    2. fifi

      Kto to utrzyma?Właśnie dowiedzialem się że Polska zapewni Ukrainie bezpieczeństwo energeetyczne :).Co jeszcze zapewnimy temu .... państwu, nie radzącemu sobie w zadnej dziedzinie?I po co?My też nie mamy pieniędzy do wyrzucania w błoto

    3. sianka

      2021 był dla nich rokiem rekordowym pod względem tworzonego PKB – dlaczego biorą kredyty z MFW. dług ponad 100 miliardów

  19. ansuz

    RUSCY NIE MUSZA ZDOBYWAC UKRAINY, OTOCZĄ JA I UDUSZĄ. Jeżeli w ogóle dojdzie do ataku Rosji na Ukrainę to odbędzie się to głównie na Zachodniej Ukrainie, aby odciąć ich od Polski i Zachodu. Moim zdaniem Ruscy zrobią dokładnie to z zrobił Von Manstein w Ardenach i pod Sewastopolom, poprowadzą główne natarcie w terenie POZORNIE niedostępnym i słabiej bronionym. Wojska powietrznodesantowe natychmiast zajmą kluczowe punkty na kierunku Białoruś-Mołdawia a armia powoli połączy je w całość. Czyli główny atak będzie z Białorusi na Mołdawię a drugi kierunek to z Krymu na Mołdawię, aby odciąć Ukrainę od morza. Pozostałe odcinki będą jedynie wiązały siły Ukraińskie. Ukraina odcięta od świata, od energii nie przetrwa długo. (gotów jestem założyć się o butelkę whisky) ;)

  20. JacekK

    Niezbyt przekonywująca narracja. Imperialnej Rosji Ukraina jest potrzebna. Stanowi osłonę rdzeniowego obszaru Rosji, ma zasoby ludzkie i to bliskie kulturowo, Rosja a ściślej jej elity nie mogą dopuścić do jakiejkolwiek integracji Ukrainy z Zachodem. Czy to oznacza pełnoskalowy konflikt? Niekoniecznie. Jednak tak jak w 2014 zajęcie Charkowa było prostsze niż dzisiaj tak dzisiaj jest łatwiejsze niż będzie za dziesięć lat. Co do sytuacji w Afryce. Nie wiem dlaczego ochrona kolonialnych interesów Francji ma nam spędzać sen z powiek. Mamy realne zagrożenie na wschodzie. Nie jesteśmy krajem z ambicjami mocarstwowymi jak Francja i nie mamy takich zasobów. Teza, że skoro Francja wysyła coś tam do Rumunii, to my powinniśmy pomóc Francji zachować wpływy w Afryce jest dziwna. Rumunia jest w NATO a kraje Sahelu nie. Póki co nie słyszałem aby Francja zaangażowała się na Ukrainie.

  21. maszynista z orła

    Niby forum miltarne i autorzy, znawcy tematu. Ja się pytam: kiedy Rosja zaatakowała w tak transparentny sposób? O czym dyskusja?

  22. Kusy

    Dalej jestem przekonany że atak nastąpi ale nie tam gdzie się wszyscy spodziewają. Celem są kraje bałtyckie. Putin nigdy by nie płakał że go zachód olał chyba że ma w tym interes.

  23. Hrabia Monte Christo

    Panie Witoldzie-"staje pan okoniem" do podstawowej narracji polskich oraz tzw. "zachodnich" mediów". Wg. 90% tychże atak Rosji na Ukrainę jest przesadzony (co systematycznie podsycają również w ostatnich tygodniach przedstawiciele rządu USA) a nie do końca wiadomy jest jedynie termin (czy będzie to przed 9 lutego czy maksymalnie do 20-stego). Ale osobiście muszę przyznać, że na tym forum jest to "pierwszy analityczny głos rozsądku". Obawiam się jednak, że pańska analiza nie znajdzie zrozumienia wśród "pajacyków" z towarzystwa "gówniarzykowej davienowskiej" wzajemnej adoracji jak i "weteranów" którzy traumę do wszystkiego co z Rosją związane pamiętają i od lat 30-stu (,aż boję się myśleć jak musieli ich "wykorzystać" ci wredni Rosjanie, że do dziś nie mogą się z tego otrząsnąć) wbrew faktom zaklinają ostatnio rzeczywistość systematycznie.

  24. onucy

    no dobrze a jak sie do tego mają rewelacje CIA o planowanych zamachach stanu, prowokacjach granicznych, fake video pokazujących atak Ukrainy? Takie zagrywki Zachód by tolerował?

  25. Wojtek_3

    Bardzo ciekawa analiza, ale historia już pokazała że czasami o jej biegu decydują dużo mniej znaczne jednostki. Wystarczy że po obydwu stronach trafią się dwaj oficerowie z innym punktem widzenia i efekt kuli śnieżnej jest gotów. A przy tak napiętej sytuacji o iskrę nietrudno i tak naprawdę tego powinniśmy się obawiać.

Reklama