Reklama

Geopolityka

Przyszłość zrewoltowanych najemników. Co dalej z Grupą Wagnera? [KOMENTARZ]

Autor. YouTube

Przetransportowanie zwartego oddziału wagnerowców na Białoruś może być szalenie niebezpieczne dla Litwy, Łotwy oraz Polski. Zrewoltowani najemnicy są nieobliczalni i z pewnością znaleźli się w epicentrum wewnętrznych walk politycznych w Rosji. Czy rozpoczęła się „gra o tron” na Kremlu? Trwa spekulacja do jakiej operacji w przyszłości zostaną użyte resztki wagnerowskiej najemnej formacji. Czy wagnerowcy ponownie uderzą na Ukrainę, Rosję, a może na państwa NATO?

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Z informacji niezależnego portalu Wiorstka wynika, że w obwodzie mohylewskim na Białorusi powstaje garnizon dla najemników Grupy Wagnera. Obóz ma pomieścić 8 tys. najemników, co w liczbach potwierdza estymacje brytyjskiego wywiadu, iż Prigożyn wkroczył do Rosji z 7 tys. najwierniejszych ludzi. Zanim przejdziemy do analizy tego w jakim celu powstaje ten obóz wróćmy do wydarzeń z weekendu.

Czytaj też

Sobotni wieczór w Rostowie nad Donem był dowodem na to, że Jewgienij Prigożyn zebrał owoce wieloletnich inwestycji w rosyjskie mediach pokroju Telegramu i serwisów informacyjnych. Trafił także na podatny grunt niezadowolenia względem klęsk tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej. Reakcja mieszkańców tego rosyjskiego miasta na zapleczu frontu musiała przerazić Władimira Putina. Prigożyna traktowano niemal jak celebrytę, odjeżdżał z opuszczoną szybą, a ludzie przybiegali by podać mu rękę. Podobnie reagowano na wagnerowskie oddziały, które szykowały wymarsz z Rostowa zapełniając ciężarówki, samochody terenowe i ładowali na lawety ciężkie pojazdy. Symbolem stały się kwiaty wtykane w lufy armat. Chichotem historii okazał się fakt, że były złodziej mieszkaniowy stał się w rosyjskiej opinii publicznej autorytetem w sprawach walki z korupcją, a za tzw. Marsz Sprawiedliwości (tak nazwano bunt) odpowiadała formacja, której główną siłę frontową stanowili „zekowie" – czyli amnestionowani kryminaliści wyciągani z kolonii karnych i więzień. Jewgienij Prigożyn, odrobił lekcję z historii Rosji – zwłaszcza czasów radzieckich – i wie ile na rosyjskiej ulicy znaczy leninowskie hasło „grab nagrabliennoje". Z resztą sam Prigożyn jest wręcz archetypicznym bolszewikiem: przeszłość zbira, agresywny język, niejasne powiązania nad którymi głowią się analitycy, posiadający kadrowy oddział żołnierzy gotowy wykonywać jego najbardziej szalone rozkazy. Jak w przypadku jego poprzedników nie można mu wszelako odmówić tej magnetycznej groźnej charyzmy, która mobilizuje Rosjan. Jest tak przerażający, że fascynuje Rosję. Pojawia się zatem pytanie czy jednodniowy pucz, bunt wagnerowców, był ostatnim akordem koncertu tej formacji, czy to dopiero początek kariery Prigożyna?

Reklama

Czytaj też

W mojej opinii w sobotę 24 czerwca 2023 roku Putin kupił sobie czas. Grupa Wagnera to formacja najemnicza, więc jak przystało na długą tradycję tego rodzaju oddziałów – od setek lat – aby złożyli broń należało im zapłacić. W grę wchodziła zapłata polityczna (dla kierownictwa puczu) i finansowa dla najemników. Ostatecznie gwarancji bezpieczeństwa Jewgienijowi Prigożynowi miał udzielić dyktator Białorusi Aleksandr Łukaszenka. W ostatniej przemowie Łukaszenki, w której opisywał rzekome kulisy buntu, stwierdził że z własnej inicjatywy zadzwonił na Kreml i do Rostowa, powstrzymując tym samym rosyjską wojnę domową, której chcieli zarówno Putin, jak i Prigożyn. To oczywiście typowa łukaszenkowska martyrologia. Miejscem „wewnętrznej" emigracji Prigożyna ma być, więc Mińsk. Gdy już opadł kurz buntu wagnerowców możemy przeanalizować działania i motywacje poszczególnych graczy tej rozgrywki. Być może w tej rozgrywce zobaczymy jaka przyszłość czeka Grupę Wagnera. Coraz głośniej mówi się o początku „gry o tron" na Kremlu.

Czytaj też

Zanim przejdziemy do wniosków z puczu, chciałbym na chwilę cofnąć się do nagrania Jewgienija Prigożyna – jak potem się okazało – zapowiadającego bunt. Choć świat skupił się na powstrzymanym marszu na Moskwę to wydarzenia te antydatowała wypowiedź przywódcy puczu. W długiej wypowiedzi właściciel Grupy Wagnera odbrązowił wszystkie mity tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej wstawiając się wręcz za atakowaną Ukrainą. W pompowanej od propagandy infosferze Prigożyn stwierdził np, że Donieck nie był w zasadzie ostrzeliwany przez Ukraińców, a z prezydentem Zełeńskim można się było porozumieć. W oficjalnym rosyjskim dyskursie stwierdzenie tego to wręcz świętokradztwo. Oczywiście nie był to zwrot w poglądach Prigożyna, który postanowił dokonać ekspiacji, a wcześniej kazał młotami kowalskimi zabijać ludzi – był to taktyczny wybieg Grupy Wagnera wskazujący wyraźnie Kijowowi, iż w najbliższych dniach nie są ich przeciwnikiem i celny ogień HIMARS-ów mogą spokojnie kierować w innym kierunku. Notabene ciekawym i niewyjaśnionym aspektem szlaku bojowego wagnerowców na Ukrainie są rzekome kontakty ich przywódców z ukraińskim wywiadem wojskowym. Ma to wynikać z nieopublikowanego fragmentu wywiadu Wołydymyra Zełenskiego z redakcją „Washington Post". Dziennikarze w oparciu o tzw. wyciek tajnych dokumentów z Pentagonu chcieli uzyskać od Zełenskiego odpowiedź czy do takich kontaktów doszło. „To sprawa wywiadu wojskowego" – stwierdził przywódca Ukrainy. Następnie ten fragment mimo wszystko pojawił się w mediach. W ukraińskich tytułach spekulowano czy za wystawieniem czeczeńskich oficerów Siłom Zbrojny Ukrainy nie stał sam Prigożyn, który wówczas był z nimi skonfliktowany. O tym, że Prigożyn mógł się kontaktować z HUR-em, słyszymy od miesięcy, a ostatnio dowódca wywiadu gen. Kyrył Budanow przyznał Prigożynowi rację co do jego oceny wojny. „80 proc. tego co mówi to prawda" – zaznaczył Budanow.

Czytaj też

Z przemowy Prigożyna Rosjanie mogli się dowiedzieć o wiele więcej niż dotychczas to zaznaczał w swoich agresywnych nagraniach. Oczywiście głównym celem ataku Prigożyna był Sergiej Szojgu (główny "szwarccharakter" w narracji wagnerowców) i resort obrony. Szef wagnerowców zaczął także opisywać jak rosyjscy żołnierze rabują Donbas, jak głupie politycznie pomysły miał Kreml – zdaniem Prigożyna to Wiktor Medwedczuk miał zastąpić Zełenskiego w razie wygranej (Prigożyn nazwał Medwedczuka „padliną") i jak źle zaplanowana została operacja. Dlatego Igor Girkin vel Striełkow, donbaski zbrodniarz i bloger, były szef quasi-resortu obrony tzw. Donieckiej Republiki Ludowej nazwał od razu wspomnianą przemowę wypowiedzeniem posłuszeństwa rosyjskiemu państwu. Zabawnie nawet brzmiały słowa Prigożyna, gdy samemu oligarchą będąc, zaczął atakować innych rosyjskich oligarchów twierdząc, że pomimo strat na wojnie poszerzają swoje domeny wewnątrz Rosji, że to oni obrabowali Donbas. Wyobraźmy, więc sobie że nawet jeżeli jakiś Rosjanin nie dotarł do tej przemowy przed feralnym weekendem, to w czasie puczu, gdy mówiło się tylko o tym, znalazł odezwę Prigożyna, która całkowicie dekonstruuje mit tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej i oskarża rosyjską politykę o represje wobec ludności wschodniej Ukrainy – tej, o której rzekomo ochronę toczy się wojna. Dowiaduje się o brudnych wojennych interesach oligarchów, o tym że śmierć żołnierzy to cynizm rosyjskich elit.  

Czytaj też

Co prawda, korpus frontowy Grupy Wagnera, w okresie bitwy o Bachmut, w 2/3 składał się z kryminalistów wykorzystywanych jako jednorazowa piechota, ale bezsprzecznie zawodowcy, którzy się znaleźli w Grupie Wagnera (byli funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych, oficerowie specnazów etc.) stanowią od lat wysokiej jakości sztab Prigożyna. Jak sam podkreślał w swoich wypowiedziach w armii radzieckiej był zaledwie szeregowym, ale plany operacyjne, w czasie jednodniowego puczu pokazują, iż miał koło siebie ludzi, którzy bunt przygotowali z wojskową precyzją. Zajęcia przez Grupę Wagnera Rostowa nad Donem (główna, strategiczna baza na zapleczu frontu), następnie Woroneża oraz marsz na południe na Krasnodar, wskazują jaki byłby skutek, gdyby Prigożyn był bardziej zdeterminowany. Marsz na Moskwę możemy postrzegać w kategoriach politycznych. Nie uważam by był on bez szans, wystarczyłoby że awangarda wojsk rządowych broniących Moskwy przeszła by na stronę wagnerowców i reszta oddziałów mogłaby po prostu się biernie przyglądać wkroczeniu do stolicy, czekając na polityczny obrót wypadków. W mojej opinii to jednak oś Krasnodar-Rostów-Woroneż zadecydowała o desperackiej próbie Putina by zakulisowymi rozmowami zgasić bunt. Dlaczego? Zajęcie, pełna kontrola i obrona przez wagnerowców tych trzech miast oznaczałaby, że losy wojny leżałyby w gestii jednego człowieka – Jewgienija Prigożyna. Wszystkie wojenne rosyjskie szlaki zaopatrzenia i najważniejsze ośrodki zapasów byłyby w jego rękach.  Gdyby zdecydował się on na dalszą akcję zbrojną Ukraińcy szybko przełamaliby front, a Putin nawet jakby chciał nie byłby w stanie dalej prowadzić inwazji przeciwko Ukrainie.

Dlatego też ilekroć jestem pytany o kulisy puczu Prigożyna odpowiadam, że w mojej opinii za właścicielem Grupy Wagnera stanęła jedna z frakcji na Kremlu, bardzo możliwe, iż związana z częścią GRU – wojskowego wywiadu. Wygląda to nie tylko na zorganizowaną akcję polityczną, ale także wojskową. Uprawdopodobnia to kilka czynników: oddziały wagnerowców weszły do Rosji niepokojone i poddało się im prawie 200 żołnierzy i funkcjonariuszy, jest skłócony z FSB (czyli przeciwieństwem GRU), kadrę oficerską wagnerowców stanowią byli funkcjonariusze wojskowych służb specjalnych lub żołnierze wojskowego specnazu, to wojsko na wojnie przygotowanej przez cywilów (Szojgu, FSB) ponosi największe straty. Ponadto przy Grupie Wagnera muszą istnieć oficerowie łącznikowi rosyjskich służb, a w samych szeregach najemników muszą być współpracownicy służb, zatem o akcji Prigożyna wiedzieli. Dla Ukraińców byłaby to wymarzona informacja, ponieważ oznaczałaby konflikt kierownictwa resortu obrony ze służbą wywiadowczą tego resortu. Pamiętajmy także, że Grupa Wagnera realizowała kontrakty bojowe w Syrii oraz Afryce – we współpracy z GRU, trenuje na obiektach GRU, a sam Prigożyn bez układów z GRU nie mógłby z resortem obrony handlować. Z resztą gen. Budanow stwierdził, iż według ich informacji Szojgu był w Rostowie, gdy Prigożyn podejmował swoją akcję.

Z perspektywy Putina wygaszenie buntu wagnerowców wcale nie musi znamionować, iż problem zniknął. Wręcz przeciwnie. Władimir Putin z całej awantury wychodzi osłabiony. W kategoriach azjatyckiego przywództwa (a skończmy z mierzeniem Rosji miarą europejską) Putin stracił twarz. Podniesiono bunt, którego nie pobito w polu, a przekupiono polityczno-finansowymi obietnicami. Dlatego też „emigracja" Prigożyna do Mińska wydaje się bardzo ryzykowna, ponieważ wszystko wskazuje na to, iż Putin spróbuje się zemścić. Nie musi to być wszelako takie proste, ponieważ każdy dzień życia Prigożyna to drwina z władzy na Kremlu. Pytanie czy faktycznie udał się na Białoruś i czy dołączą do niego jego ludzie? Być może Prigożyn na Białorusi nie zostanie, choć to mało efektywny tranzytowy szlak dla zbrodniarza wojennego jeśli chce podróżować dalej. Jeżeli nie Białoruś to cała sprawa musiałaby być „maskirowką" i Prigożyn do Mińska nigdy się nie wybierał. Dajmy jednak wiarę informacjom niezależnych dziennikarzy, iż Prigożyn już w Mińsku jest.

Zatrzymajmy się na odwrocie Grupy Wagnera. Z dostępnych informacji wynika, iż buntowników objęła amnestia – mogą się oni wycofać z dowódcą, podpisać kontrakty z innymi oddziałami lub przejść do cywila. Bezpieczeństwo tych gwarancji zweryfikuje przyszłość. Uważam, że jak typowym najemnikom zapłacono im za odwrót, więc część która z Prigożynem wkroczyła do Rosji wybrała przejście na Białoruś. Pojawiła się informacja, że na Białorusi powstaje obóz polowy Grupy Wagnera. Co to oznacza? Pamiętajmy, że nie cała Grupa Wagnera wkroczyła do Rosji. Z danych brytyjskiego wywiadu wynika, że Prigożyn ruszył na czele 7 tys. najemników. Z pewnością do tej akcji wybrał najlojalniejszych ludzi. Obecną siłę korpusu frontowego Grupy Wagnera używanego na Ukrainie, po bitwie bachmuckiej, szacuje się na 25 tys. najemników. Ponadto są aktywa Grupy rozsiane po całym świecie – od Afryki po Syrię. Pojawiły się choćby doniesienia o aresztowaniu dowódcy polowego w Syrii. Grupa Wagnera miała także swoje centra i ośrodki wewnątrz Rosji. Z uwagi na to, iż z dniem 1 lipca 2023 roku miała być jedyną formacją najemną bez umowy zrzeszeniowej z resortem obrony, na ten dzień datowano rozwiązanie Grupy Wagnera z podobnym scenariuszem, czyli rozparcelowaniem oddziałów i aktywów po innych formacjach. W tym wypadku Prigożyn może udać się na Białoruś z niedobitkami, resztkami najemnej formacji szacowanej na kilka tysięcy ludzi. Reszta zostanie wchłonięta i rozmyje się po strukturach siłowych Federacji Rosyjskiej bądź konkurentów-oligarchów Prigożyna. Zadeklarowano, że do formacji będą mogli się zgłaszać także Białorusini, ale perspektywa kariery w rosyjskiej awanturniczej kompanii wygnanego oligarchy wydaje się mało lukratywna. Paradoksalnie, Prigożyn będzie z kadrową Grupą Wagnera, tak jak na początku zaczynała ona swoją działalność. Nie przestaje on być jednak niebezpieczny.

Czytaj też

Jeżeli Prigożyn przetrwa emigrację oznaczać to będzie, że frakcja na Kremlu, która go poparła jest silniejsza niż chęć zemsty ze strony Władimira Putina. Aleksandr Łukaszenka wchodząc w alians z Prigożynem (z przymusu lub z własnej inicjatywy) jest w bardzo trudnej sytuacji, ale być może to krok, którym chce się zabezpieczyć przed wpływami Władimira Putina. To, że niedobitki Grupy Wagnera będą politycznie rozsadzać Rosję nie powinno być aż tak wielkim zmartwieniem dla NATO, jak bliskość tej formacji polskich granic. Najemnicy, którzy mają ukraińską krew na rękach zasługują na miano „psów wojny", a takie oddziały zawsze są nieobliczalne. Mogą zostać wykorzystani do operacji hybrydowej reżimu Łukaszenki, jak na granicy polsko-białoruskiej w 2021 roku. Mogą też – w skrajnym przypadku – ogłosić formalną suwerenność (odetnie się od nich Aleksandr Łukaszenka) i dokonać łupieżczego rajdu na terytorium Litwy, Łotwy lub Polski. W przypadku państw bałtyckich może to być połączone z prowokacją dotyczącą mniejszości rosyjskiej, gdzie Grupa Wagnera określałaby się propagandowo jako niezależna formacja chroniąca Rosjan na Litwie i Łotwie.

Wpisywałoby się w to także w burzliwą tradycję formacji najemniczych, które nieopłacone łupią terytorium, które mają przed sobą. Mielibyśmy wówczas początek III wojny światowej, bez jej oficjalnego wypowiedzenia. Moskwa i Mińsk odcięłyby się oficjalnie od Grupy Wagnera, stwierdziłaby że to prywatna wyprawa wojenna, a de facto sprawdziłaby gotowość NATO do reakcji na akcję zaczepną. Grupa Wagnera w sile kilku tysięcy ludzi miałaby tylko charakter prowokacyjny i dezorganizujący, militarnie ostatecznie zostałaby zepchnięta. Litewskie wojsko liczy ok. 13 tys. żołnierzy, a łotewskie ok. 14 tys. Wraz z wsparciem NATO Grupa Wagnera zostałaby pokonana. Najemnicy uzbrojeni wszelako w ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze i przeciwpancerne, wsparci bronią pancerną i zmechanizowaną zamieniliby region w pole gorzejącej walki. Nie można także wykluczyć, że Grupa Wagnera wróci na Ukrainę i przeprowadzi uderzenie maskujące od północy, z terytorium Białorusi, otwierając ponownie ten front. Bez szans na powodzenie, ale odciągając część ukraińskich sił. W ostateczności sami Białorusini nie mogą być pewni Grupy Wagnera, a sam Łukaszenka podjął wielkie ryzyko ściągając sobie na głowę nieobliczalnego Prigożyna. Celem Łukaszenki wydaje się wzmocnienie swojej frakcji w konstytuującym się organizmie państwowym Białorusi i Rosji. Uznał on Prigożyna za tak silnego, że pozwalającego na balansowaniu mu między Putinem, a innymi koteriami na Kremlu. Grupa Wagnera raz przeprowadziła rajd na Moskwę, więc w „grze o tron" na Kremlu, ma być dla Łukaszenki niewypowiedzianym argumentem w rozmowie z Putinem. Ponadto może ich traktować jako wynajętą prywatną kadrę szkoleniową dla swoich wojsk. Jednak kluczowym pytaniem jest nie jak widzi ich Łukaszenka, ale jakie cele ma sam Prigożyn, wagnerowcy i kremlowska frakcja, która za nimi stoi.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (14)

  1. prawnik

    Jest jeszcze drugie dno ./nie wiem czy autor pisał bo nie mam czasu przeczytać do końca/ ale przypomnę tzw :"bunt Żeligowskiego" czyli sterowane zajęcie Wilna przez Polaków....Taki Czy na "100 proc zbuntowany" Prigożyn i korpus w sile 8 tyś jest doskonałym narzędziem ataku np na państwa nadbałtyckie.wtedy Putin powie ale zaraz gość się zbuntował a jego ludzie to mordercy bandyci itd.....Ja nie mam z tym nic wspólnego

  2. Darek S.

    Siły Wagnerowców użyte w okolicy Pulmo na Ukrainie, ze wsparciem sprzętu z Białorusi były by wystarczające, by zakłócić dostawy sprzętu z Polski. Uderzenie na tym kierunku, byłoby bardziej sensowne niż uderzenie z Północy na Kijów. Ale fakt, te siły są za małe, aby dokonać przełamania. Zatrzymałyby się na na Lwowie, gdyby mieli mocne wsparcie lotnicze i gdyby udało im się zaskoczenie.

    1. Sorien

      No no 8 tyś dojdzie do Lwowa .... Darek S coś chyba cię fantazja ponosi .... Według mnie takie siły to max 30 km przy dobrych wiatrach by weszły w głąb UA a potem by rzeźnia była

    2. Franek Dolas

      Gdyby kraje NATO przestały bawić się z tymi wszystkimi kryminałami ze wschodu to żadnego zagrożenia grupą wagnera by nie było. Dziesięć A-10 dwa F-16 plus trzy kompanie Abramsów po kilka himarsów armatochaunbic 155 moździery 203 i 2 tys. np. Marines. I ten wrzód byłby wycięty. W końcu to "prywatna" armia.

  3. aligator

    Nie zapominajcie, ze w Wilnie za 2 tygodnie jest szczyt NATO , a od granicy bialoruskiej do miasta ok. 60 km (tylko). Ta cala hucpa z marszem na Moskwe to przykrywka do przezutu dobrze wyszkolonej "armii wagnera"w poblize celu ataku. Glówny cel Putina to niedopuszczenie Ukrainy do Nato. A co by bylo gdyby w lapy wagnerowców wpadli ministrowie krajów NATO razem z szefami sztabów. Haos, haos, haos i po negocjacjach z kim? z terrorystami czy z Putinem, który oficjalnie pozbywa sie wlasnie "problemu".

    1. papa lebel

      Za dużo gier komputerowych oraz innych sc-fi.....

    2. Sorien

      Próbować mogą ale zwyczajnie zdążyli by uciec nim by Wagner ich dopadł

  4. Zygazyg

    A co myślicie o mojej teorii : wojna w Ukrainie prędzej czy później się skończy co pozwoli licznym Białoruskim formacjom w SZ Ukrainy powrót do kraju, Baćka się obawia że oni wrócą w szyku z bronią w rękach a cześć jego wojska stanie po ich stronie . Dlatego wagnerowcy są mu potrzebni bo bardziej ufa Pierożkowi i jego bandytom niż swoim generałom.

    1. papa lebel

      Kartofelfiurer ma akurat do gadania tyle, co starozakonny za okupacji....

  5. GB

    Pojawiają się infa iż kumpel Prigozina generał Surowikin trafił do Lefortowo.... Tam jest takie słynne więzienie... Zdaje się jemu z Szojgu i Gierasimowem nie było po drodze.

    1. papa lebel

      Tylko jeden? Słabo....

  6. Orthodoks

    Rozpatrując te wszystkie scenariusze dla Wagnerowców na Białorusi wypadałoby najpierw ustalić kwestię ich ciężkiego sprzętu. Mieli go przecież przekazać Rosgwargii wedle umowy. Wagnerowcy spod Bachmutu, a banda zbirów tylko z kałachami to dwie różne bajki. Bez czołgów i artylerii to mogą co najwyżej wspierać kacyków w Afryce.

    1. papa lebel

      I to jest najbardziej prawdopodobne. Bo daje najlepszy stosunek ceny do jakości :)

  7. asymetria

    "(główny "szwarccharakter" w narracji wagnerowców)" - chyba teraz juz nie mozna mowic "czarny charakter" - stad takie nazy w kilku juz artykulach?

  8. Polo

    Czy jest możliwe, że ten rzekomy pucz był mistyfikacją? Oceniając fakty warto zauważyć, że przesunięto znaczną część doświadczonych wojsk na Białoruś. Będzie ponowny atak na Kijów? Będzie próba destabilizacji Polski działaniami hybrydowymi, m in wykorzystującymi nielegalną migrację? Nie zapominajmy, że Grupa Wagnera to bezwzględni zbrodniarze.

    1. Sorien

      Ponowny atak na kijów bez masowej mobilizacji jest samobójstwem - zresztą w sumie jak każda inna ofensywa tymi siłami na siły UA

    2. kopacz033

      Ten pucz jest ustwiony przez wywiad fsb oraz w wlaldimirem putinem a wszystlo co w mediach pisze czyli w 90 procentach jest dezinformacja. Tak grupa wagnera w przyszlym tygodniu bedzie w bialoruao i moze odzyczynic sie do destabilizacji naszej granicy jak i odciecie Ukrainy od dostaw z Polski. Czyli ustawienia sil specjalnych wganerow na naszej granicy w ukranie . Malo widoczni. I p9 jakies czesci moga wysadzic elektrownie atomowa , miny sa porozrzucane po calej elektrowni. To samo jal z kachowka rok temua kiedy to sie okaze .

  9. GB

    Dwie wypowiedzi Putina (w skrócie). 1. 7 luty 2022 Z Grupą Wagnera nie mamy nic wspólnego. 2. 27 czerwca 2023 Putin : Utrzymanie Grupy Wagnera było w pełni zapewnione przez państwo.... Rozdwojenie jaźni Putina? A może 7 lutego wypowiadał się Putin a 27 czerwca jego sobowtór lub na odwrót? Nawet - to nie moja ręka - nie przechodzi....

  10. Milutki

    Przypomnijmy, w 2020 roku w Libii rząd trypolitański walczył z Halifą Haftarem i wynajętymi przez niego Wagnerowcami, rząd trypolitański wsparła Turcja i Wagnerowcy zostali wyparci z Trypolisu. W tamtym czasie Turcja została oskarżona o wywoływanie konfliktów i utrzymywanie wojny, Haftara wspierała Francja, ZEA, AS, politycznie Grecja, Turcji gtożono sankcjami. Wtedy nikogo nie obchodziły miny zostawione przez Wagnerowców w Trypolisie, nie było współczucia z powodu zbiorowych mogił w Tarchunie pod Trypolisem. Teraz gdy Wagnerowcy walczą w Ukrainie to wszyscy poruszeni są ich okrutnością , gdy mają stanąć 200km od polskiej granicy zaczęły się obawy. Wielu komentatorów i europejskich polityków muszi zrobić rachunek sumienia bo mocno nawalili

    1. Eee tam

      Niby czemu tam to robili Arabom w Afryce a tu dopiero białym w Europie to dwie różne sprawy

    2. Milutki

      @Eee tam, rozumiem że w takim razie biali nie pójdą teraz do nikogo po pomoc w sprawie Rosji I grupy Wagnera, będą sami załatwiać swoje sprawy

  11. Eee tam

    Za Azjatami nie nadąży się tam się wszystko kręci szybko jak na karuzeli

  12. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Gra o władze na Kremlu toczy się dalej. Po osłabieniu pozycji Putina - kosztem osłabienia spójności wewnętrznej Rosji - czas na nowe ruchy. GRU zyskało przewagę nad FSB - teraz zadanie Grupy Wagnera będzie "zabezpieczenie" interesów Rosji na Białorusi. Co może skończyć się kolejnym puczem....i obaleniem Łukaszenki i przejęciem Białorusi przez Rosję - tak per procura w rękawiczka. Wagnerowcy ponownnie zostaną bohaterami [będzie feta pt "białoruśnasza"] - a jak ustawia się na pozycjach do ataku na Kijów od północy - to w takiej sytuacji w opinii międzynarodowej całkowicie z nawiązką odwrócą bilans roku walk. I oczywiście to zwiększy siłę GRU - czyli mocodawców Prigożyna i Grupy Wagnera.

  13. Sorien

    Jeżeli była to maskirówka to minimum co zobaczymy to śmiertelne po obu stronach zapewne wymiany ognia na granicy a maximum jakieś rajdy na tereny NATO . No chyba że ten teatrzyk nie był przeciw NATO ale by Białoruś w ryzach trzymać o tym sprytnym sposobem naród Białorusi został opleciony mackami tej wagnerowskiej ośmiornicy. Jeżeli nie był to fake to po prostu przegrupowanie się robi w frakcji jastrzębi. Znamienne jest też to że Putina chcą wygonić nie ci co chcą pokoju i normalizacji stosunków z zachodem ale ludzie którzy chcą ostrzej wojować z UA i zachodem .... To tyle jeżeli chodzi o zmiany pro demokratyczne w Rosji

  14. P9

    Ciekawe spostrzeżenia, tylko tak się zastanawiam czy to nie jest transakcja wiązana i jej celem nie jest marsz na Mińsk, bo pozostałe kierunki są zbyt oczywiste.

Reklama