Reklama

Geopolityka

Priorytety polityki zagranicznej USA. Jaka jest wizja Kamali Harris?

Kamala Harris. Fot. Flickr/Gage Skidmore
Kamala Harris. Fot. Flickr/Gage Skidmore

Obecna wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris będzie prawdopodobną kandydatką Demokratów w nadchodzących wyborach prezydenckich. Co wiemy o jej wizji polityki zagranicznej USA? Sporo na ten temat mogą powiedzieć nam publiczne wypowiedzi jej doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Niedzielna rezygnacja Joe Bidena z ubiegania się o reelekcję w nadchodzących wyborach prezydenckich w USA sprawia, że prawdopodobnym kandydatem Partii Demokratycznej zostanie obecna wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Kamala Harris. Jak może przedstawiać się jej wizja polityki zagranicznej? Czy jej ew. wybór będzie oznaczał kontynuację polityki dotychczas prowadzonej przez Joe Bidena? Sporo na ten temat może powiedzieć nam spojrzenie dr Philipa Gordona - doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego wiceprezydent USA.

Reklama

Priorytety Gordona

W drugiej połowie maja Gordon był uczestnikiem debaty organizowanej przez Council on Foreign Relations. To podczas tego wydarzenia ekspert mówił na temat priorytetów obecnej polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Z jego wypowiedzi można wywnioskować, żegłównym problemem, z którym muszą mierzyć się dziś Amerykanie są Chiny. „Mamy do czynienia z jedynym krajem, która ma zarówno intencję, jak i zdolności do obalenia i zakwestionowania obecnego porządku międzynarodowego” – stwierdził.

Czytaj też

Wśród innych głównych problemów wymienił też agresywną politykę Federacji Rosyjskiej oraz współpracę Pekinu z Moskwą, którą nazwał „próbą zresetowania obecnego porządku międzynarodowego”. Obie stolice uznał zresztą za mające interes w podważaniu amerykańskiego globalnego przywództwa. Za przykład takiego działania uznał atak Rosji na Ukrainę.

„Rosyjska inwazja na Ukrainę ma konsekwencje geopolityczne, stanowi zagrożenie dla bliskich sojuszników z NATO, odpowiada za wzrost cen energii i żywności oraz zakłócenia w łańcuchach dostaw” – mówił dr Gordon, podkreślając wagę pomocy zaoferowanej Kijowowi przez Waszyngton.

„Dzięki naszym danym wywiadowczym daliśmy znać światu, że Rosja zamierza dokonać inwazji. Zapobiegliśmy przejęciu całej Ukrainy, zwiększyliśmy pomoc wojskową i polityczną, a także zbudowaliśmy koalicję (około 50 krajów) i uderzyliśmy w rosyjską gospodarkę” – wymieniał.

„Żaden inny kraj poza USA, nie jest w stanie objąć przywództwa w radzeniu sobie z takim zestawem wyzwań” – dodał.

Reklama

Co z Tajwanem i Bliskim Wschodem?

Podczas opisywanej debaty Gordon przedstawił swój sposób patrzenia na niektóre kwestie polityki międzynarodowej. W kontekście wspomnianych już Chin odniósł się do kwestii Tajwanu. „Interesuje nas polityczne status quo na Tajwanie. Nie popieramy jego niepodległości” – stwierdził, dodając, że patrząc w kierunku azjatyckim, Stany Zjednoczone nie mogą być skupione wyłącznie na relacjach na linii Tajpej-Pekin, ale także powinny uwzględniać to co dzieje się na Morzu Południowochińskim i Wschodniochińskim, czy też dostrzegać niepokoje prezentowane przez grupę państw ASEAN.

Czytaj też

Świadomość istniejących problemów zmaterializowała się w postaci kilku znaczących umów zawartych przez Stany Zjednoczone w ostatnim czasie. Mowa tu między innymi o porozumieniach AUKUS (z Australią i Wielką Brytanią) i Quad (z Japonią, Indiami oraz Australią). Oprócz tego amerykańskie władze zawiązały nie tak dawno umowy trójstronne z Japonią i Filipinami, a także z Japonią oraz Koreą Południową.

Zdaniem Gordona, Stany Zjednoczone w swojej polityce zagranicznej nie mogą zapominać o obszarze Bliskiego Wschodu. Doradca Kamali Harris wprost wyraził obawy dot. dalszej eskalacji toczącego się tam konfliktu i ew. pełnowymiarowej wojny pomiędzy Izraelem a Hezbollahem oraz Iranem. Według eksperta częścią amerykańskiego zaangażowania w tym regionie jest prowadzenie strategii odstraszania. Wyrazem tego podejścia miała być decyzja prezydenta Bidena dotycząca rozmieszczenia tam lotniskowców Stanów Zjednoczonych oraz pomoc w obronie Izraela przed tegorocznym atakiem Iranu.

Czytaj też

Pozostając w tematyce bliskowschodniej, warto przytoczyć też słowa Gordona dotyczące tego, co jego zdaniem powinno zadziać się w Strefie Gazy, aby sytuacja w jakiś sposób się unormowała. Według przedstawiciela obecnej amerykańskiej administracji jednym z celów powinno być doprowadzenie do porozumienia izraelsko-saudyjskiego.

„Normalizacja stosunków dyplomatycznych i handlowych między Arabią Saudyjską a Izraelem miałyby ogromne konsekwencje geopolityczne i naszym zdaniem uczyniłyby Izrael bezpieczniejszym” - powiedział.

A co z Palestyną? Zdaniem Gordona samo jej uznanie (tak jak czyni to teraz część państw europejskich) nie jest czymś, co doprowadzi do znaczącej zmiany. „To musi być wynik procesu, a nie coś, ogłoszone bez jasności co do tego, jakie będą granice. Naszym długoterminowym celem jest wynegocjowana wersja państwa palestyńskiego” – powiedział.

Przytoczone tu fragmenty mogą zobrazować potencjalne priorytety polityki zagranicznej Kamali Harris, gdyby ta została wybrana pierwszą kobietą prezydent w historii Stanów Zjednoczonych. Czas pokaże, czy wizja prezentowana przez dr Philipa Gordona będzie miała szansę na kontynuację i dalszą, pełniejszą realizację.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama