- Analiza
- Komentarz
- Opinia
- Wiadomości
Pokonana Rosja też może zacząć wojnę z NATO [OPINIA]
Raz po raz z różnych kierunków słychać rozważania lub wręcz stanowcze tezy o rosyjskim zagrożeniu militarnym dla państw NATO widzianym z perspektywy działań poniżej progu wojny lub wręcz po jego przekroczeniu. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z próbą mobilizacji społeczeństw i polityków do szybszego działania na rzecz obronności, czy też jest to realna, osadzona w danych wywiadowczych diagnoza, należy otwarcie zmierzyć się na wstępie z pytaniem, dlaczego władze na Kremlu mogłyby myśleć o takiej agresji.

W ostatnich miesiącach pojawiają się liczne głosy decydentów politycznych, przedstawicieli wojska oraz przestrzeni analitycznej, które ostrzegają przed możliwością rosyjskiej agresji zbrojnej. Oczywiście w tym przypadku mówimy o agresji względem państw należących do NATO, bowiem Rosjanie prowadzą już jedną od lutego 2022 r. przeciwko Ukrainie. Najczęstsze są wskazania na państwa nadbałtyckie, a więc Litwę, Łotwę oraz Estonię z racji ich położenia oraz wielkości. Lecz ostatnie wystąpienie Władimira Putina w propagandowym materiale Tuckera Carlsona i szereg odniesień do Polski również budzi niepokój. Można również wymienić przestrzeń granicy z Rosję po stronie Norwegii i Finlandii, gdzie Rosjanie wykorzystywali już presję migracyjną oraz straszyli manewrami. We wcześniejszym komentarzu na łamach Defence24 Autor zaznaczył, że nie powinno się tego traktować w sposób deterministyczny, a więc uznając, że do inwazji dojdzie tak czy inaczej, niezależnie od tego jakie działania wykona Zachód. Jednakże warto spróbować się zastanowić, skąd bierze się tyle sugestii o możliwości zaistnienia wspomnianego konfliktu na linii Rosja-NATO. Pozwoli to na lepsze zrozumienie, że współczesna inwestycja w odstraszanie to jedno, ale niestety musi współgrać z utrzymywanymi zdolnościami również do obrony na wypadek materializacji się konkretnych zagrożeń. W przypadku Rosji agresja na Zachód może mieć różne twarze: od działań konwencjonalnych aż po próby rozegrania sytuacji regionalnej przy zastosowaniu szeregu narzędzi i akcji pod progiem wojny.
Zobacz też
Od ambiwalencji po negację, czyli główne linie reakcji na rosyjskie zagrożenie
Obecnie najciekawszym wątkiem jest obserwowanie głównych linii reakcji społeczno-medialnych. Tego rodzaju ostrzeżenia o zagrożeniu rosyjskim, także konwencjonalnym, najczęściej są kwitowane czymś w rodzaju obojętności. Takiej samej, którą dziś coraz częściej widzimy względem jednego z najkrwawszych konfliktów zbrojnych po 1945 r., a więc wspomnianej już wojny obronnej Ukrainy. Kontrastującej oczywiście z pierwszymi, masowymi emocjami, w tym strachem, z okresu luty-marzec 2022 r. Co więcej, widzimy w nich również pozostałości po reakcjach odnoszących się do polityki Rosji sprzed 2022 r., tonujących kolejne niebezpieczne pod kątem polityczno-wojskowym akcje władz rosyjskich. Pamiętać należy, że przez lata wyjaśniano nam, iż władze na Kremlu, widząc powiązania ekonomiczne oraz surowcowe z Zachodem, nie będą przekraczały pewnej umownej granicy. Granicy najpierw wyznaczonej w sferze pokazu siły, szczególnie w kontekście licznych manewrów wojskowych na czele z „Zapadem” (seria ćwiczeń w ramach których ostentacyjnie Rosjanie mieli przygotowywać się do walki z Zachodem), erozją środków budowy zaufania i bezpieczeństwa, a później zajęcia Krymu i wojny w Donbasie. Nie mówiąc o jej przesuwaniu w akceptacji kolejnych egzekucji dokonywanych przez rosyjskich zabójców w całej Europie, zabójstw na opozycjonistach w samej Rosji czy prób sabotażu w różnych państwach europejskich.

Na pierwszy rzut oka zupełnie inną, ale równie popularną reakcją jest oczywiście pełne zaprzeczenie. Zaprzeczenie odnoszące się do przestrzeni wysokiego stopnia racjonalizowania polityki władz na Kremlu, szczególnie ośrodka prezydenckiego. Podkreślające swoistą irracjonalność każdej wizji odnoszącej się do możliwości zatargu Rosji z NATO. Argumentując przy tym, że Rosja jest obecnie tym bardziej państwem słabszym ekonomicznie, ponoszącym gigantyczne wręcz straty w toku inwazji na Ukrainę. Co więcej, jest także państwem, które musi szukać pomocy dla swojej agresji w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej czy w Islamskiej Republice Iranu. A więc de facto jest „upadającym mocarstwem”, które będzie się rozpadało po liniach etnicznych (to niestety bardzo modny w ostatnim czasie stereotyp pojawiający się w przestrzeni medialnej). Stąd też właśnie ta Rosja niejako z założenia jest aktorem państwowym nie będącym w stanie rzucić wyzwania NATO czy UE. Tym bardziej, że nadal nie jest w stanie pokonać samych Ukraińców, a także wskazuje się, że Rosja ma gorsze wyposażenie, a w tabelkach obrazujących zestawienia potencjałów wojskowych nic nie wskazuje na zdolność do pokonania NATO i szerzej Zachodu. Trzeba pamiętać, że podobne racjonalizacje pojawiały się obustronnie w 2022 r., wyjaśniając z jednej strony brak woli pełnowymiarowej agresji Rosji na Ukrainę a z drugiej strony, już po wybuchu wojny, tworzące scenariusze szybkiej kampanii rosyjskiej i pokonania Ukrainy.
Zobacz też
Dlaczego możemy się pomylić w ocenie rosyjskiego podejścia do agresji na państwa NATO?
Jednak w obu liniach narracyjnych (zebranych umownie), a odnoszących się do ambiwalencji wobec kolejnych działań Rosji lub jej deprecjonowaniu/racjonalizowaniu, można zauważyć pewne wątpliwości, do których warto się odnieść. Na wstępie jednak zaznaczę, że dynamika relacji międzynarodowych raczej powinna nas nauczyć odrzucenia najłatwiejszych odpowiedzi, które częstokroć są opierane na standardach naszego myślenia i poszukiwania najbardziej modnych, klikalnych, ostrych i niestety łatwych do przyswojenia procesach argumentacji. Nie mówiąc o już wspomnianych wcześniej sposobach racjonalizowania innych państw, szczególnie autorytarnych czy totalitarnych, takich jak właśnie putinowska Rosja, zgodnie z widzeniem mieszkających w demokracjach. Wobec tego trzeba uznać, że ważny i istotny jest scenariusz zakładający możliwość wystąpienia konfrontacji z Rosją w wyniku agresji Kremla. W tym kontekście możemy zauważyć, że może to nastąpić na bazie kilku przyczyn.
Jako pierwszą przenalizujmy agresję będącą pochodną zwykłego błędu w ocenie NATO po stronie Rosji. Zauważmy, że Rosjanie napadli na Ukrainę, ewidentnie popełniając szereg błędów w zakresie oceny wywiadowczej samej Ukrainy, ale i właśnie zachowań po stronie Zachodu. Popełniali również liczne błędy w ocenach strategicznych sił przeciwnika, możliwości pomocy zagranicznej oraz w działaniach na szczeblu operacyjnym, czego pochodną były liczne, widoczne niepowodzenia w pierwszym roku wojny. Co więcej, państwa niedemokratyczne mają skłonność do zamykania się w sobie w wymiarze ideologizacji ocen wywiadowczych, problemów z przejrzystością własnych procesów decyzyjnych i stanu psychicznego swoich liderów. Pojawia się to m.in. w momentach kryzysowych, gdy wbudowany nepotyzm i brak przejrzystości procesów ewaluacji w środowisku decyzyjnym powodują ucieczkę we własny, wykreowany sztucznie obraz relacji międzynarodowych. Pamiętać należy, że ZSRR niemalże (w uporszczeniu) rozpoczął III wojnę światową w kontekście schizofrenicznych działań wierchuszki kremlowskiej w trakcie manewrów NATO „Able Archer” w 1983 r. Zauważmy też, że ówczesna operacja sowieckich służb specjalnych RJAN/RYAN/РЯН oddaje specyfikę fiksacji względem utwierdzania liderów o konkretnej tezie. W tym przypadku chodziło o rzekome przygotowania NATO do agresji, a nie potwierdzenia hipotezy przez środowiska wywiadowcze. Dziś równie dobrze wierchuszka na Kremlu może również popełnić podobne błędy, a opanowane napięciami służby wykorzystać jedynie do utwierdzenia się w przekonaniu, że tzw. „zgniły i słaby Zachód” (częsta narracja w przestrzeni propagandowej Rosji, rezonująca również w przestrzeniach prorosyjskich w Polsce) można pokonać w konfrontacji militarnej.
Zobacz też
Państwa mogą popełniać błędy również w odczytywaniu dwuznacznych sygnałów, jak to miało miejsce z Irakiem, który zaatakował Kuwejt w 1990 r., licząc na szybkie zyski ekonomiczne i polityczne. Błędnie odczytana została chociażby postawa USA, ale i późniejsze działania państw Zatoki, z Królestwem Arabii Saudyjskiej ma czele. Nie mówiąc o błędach w ocenie reakcji władz w Moskwie na agresję reżimu irackiego. A przecież ówczesny stan irackiej armii, pogrążonej wieloletnimi działaniami wojennymi przeciwko Iranowi, też mógł być kwestionowany pod kątem możliwości wojskowych. Lecz z drugiej strony, oczywiście liczebność i ilość sprzętu była ówczesnym atutem Iraku, gdy najechał malutki Kuwejt. Reżim w Bagdadzie zafiksował się właśnie na koncepcji zadania takich strat Zachodowi, aby były one nieakceptowalne przez społeczeństwa (np. amerykański czynnik psychologiczny związany z obawą powtórzenia Wietnamu). Nie mówiąc o swego rodzaju pewności po stronie Saddama Husajna, jeśli chodzi o kwestie ilościowe (umowne czołgi, liczebność komponentu lądowego itp.).

Państwa niedemokratyczne nie rozumieją demokracji... A demokracje nie rozumieją państw niedemokratycznych
Jak już zostało wskazane, tego rodzaju błędy są znaczące w przypadku państw niedemokratycznych. Szczególnie jeśli ich satrapowie mają coraz większe problemy z oceną reakcji otoczenia na ich agresywną postawę, ale również w wewnętrznym kręgu zaczyna się pojawiać problem z odróżnieniem własnej, samonakręcającej się propagandy i realnej oceny rzeczywistości. Trzeba zauważyć, że może to następować nawet w przypadku posiadania rozbudowanego aparatu wywiadowoczo-analitycznego. Samo uzyskanie dostępu do danych wywiadowczych i stworzenie efektywnych ekspertyz nie musi skutkować ich odpowiednim przełożeniem na decydentów. Nie zawsze samo wyznaczanie zadań służbom wywiadowczym musi pokrywać się z poszukiwaniem odpowiedzi, a przeciwnie – wzmacnianiem tez własnych ośrodków decyzyjnych. Śmiało można sobie wyobrazić, że do rosyjskich elit trafia np. odpowiednio sformatowany obraz przeobrażeń w NATO, mówiący o ciągłym osłabianiu tego sojuszu obronnego. Lub odwrotnie, podkręcany obraz wyimaginowanych zagrożeń ze strony NATO zwiększający napięcie emocjonalne wśród decydentów odpowiadających za proces decyzyjny. Zdaniem autora to dlatego teraz tak często mówimy o scenariuszu zakładającym również możliwość wybuchu działań wojennych w Europie, gdzie zaatakowanym zostałby członek NATO. Ekipa Putina wielokrotnie już wykazywała, że nie mówimy o stereotypowym „wielkim mistrzu szachowym”, który widzi kilkanaście ruchów do przodu względem Zachodu. Rosja może popełnić błąd w ocenie, stąd też tak ważne jest w tym zakresie posiadanie silnego odstraszania w NATO i Europie, a także wykazywania konkretnych przykładów pokazu siły, jak np. manewry „Steadfast Defender 2024”. Pozwala to ograniczyć możliwość zaistnienia przekonania w środowiskach decyzyjnych Rosjan, że ich obraz NATO i Zachodu jako systemu słabego jest poprawny.
Zobacz też
Drugą z przyczyn wystąpienia hipotetycznej agresji (w tym pełnoskalowej) może być oznaka desperacji lub, co w tym przypadku jeszcze gorsze, przejścia na pozycje apokaliptycznego myślenia. Zauważmy, że Rosjanie przeszli od tzw. „specjalnej operacji wojskowej” do niemalże otwartego uznania, że prowadzą wojnę z całym Zachodem. Stąd też trudno jest przypuszczać, że łatwym będzie nagle zastopowanie rozbudowy armii i przemysłu zbrojeniowego, a następnie powrót do reżimu takiego sprzed 2022 r. bez konkretnego zwycięstwa. Rosjanie to wykorzystują w swej propagandzie oraz narracjach względem środowisk prorosyjskich. Lecz rzeczywiście liczba ofiar oraz problemów wewnętrznych wynikłych z mobilizacji wojennej, a także ciągłe podkręcanie potrzeb względem agresji tylko buduje masę krytyczną, której nie będzie łatwo tak rozładować w państwie niedemokratycznym.
Nawet operetkowy „pucz” Prigożyna wiele nam powiedział, co by się mogło stać, gdyby nagle zdemobilizować kolejnych żołnierzy oraz najemników, ale bez osiągnięcia sukcesu strategicznego. Nie mówiąc o całej nomenklaturze, która uwłaszcza się na wojnie. Pamiętajmy, że nie jest to nic nowego, gdyż podobnie było w przypadku wojny w Czeczenii. Lecz obecnie z racji pełnoskalowej inwazji ten proceder ma skalę o wiele większą. Kolejne miesiące, a już lata wojny podkreślają, że nawet kolejne zdobycze terytorialne oraz okupacja części Ukrainy nie musi zaspokoić tego systemu państwowej propagandy, emocji, pieniędzy i ludzi. Dlatego też niestety równie dobrze władze na Kremlu mogą poszukać upragnionego przełomu w bezpośrednim starciu z NATO, chociażby o państwa nadbałtyckie.
Zobacz też
Czy desperacja może być powodem konfronatacji?
Swego rodzaju rosyjska racjonalność tego rodzaju agresji odnosiłaby się do spróbowania, w swoistym akcie desperacji, osiągnięcia sukcesu strategicznego na Ukrainie, poprzez zastraszenie, upokorzenie lub wręcz rozbicie NATO (widziane z perspektywy Kremla). Nie od dziś bowiem wiadomo, że walka Ukrainy zależy od pomocy zagranicznej. Tym samym uderzenie w jej źródła byłoby dla Rosji czymś w rodzaju próby przełomu, którego nie można osiągnąć w wymiarze jedynie agresji na Ukrainę. Pokonana armia, lub raczej armia bez zwycięstwa, ale obciążona wielkimi stratami, może dostać możliwość odkupienia się w jeszcze groźniejszej, wręcz apokaliptycznej, wizji starcia z Zachodem, i to niezależnie od przyszłych konsekwencji. Pamiętajmy, że rosyjski proces decyzyjny nie musi być racjonalny na równi z wieloma jego obrazami, tworzonymi dotychczas na Zachodzie. Demobilizacja i brak zwycięstwa mogłaby być nie tylko dla samego Putina, ale całej jego kamaryli zagrożeniem dla władzy oraz życia i zdrowia ich najbliższych.

Autor. The Presidential Press and Information Office/Wikimedia Commons/CC4.0
Nie dałoby się bowiem powstrzymać pytań o brak sukcesów militarnych, słabości na froncie, a także jeśli chodzi o radykalizację tych, którym nie dano odnieść sukcesu z przyczyn polityki państwa. Ten model jest dobrze rozpoznawalny w okresie międzywojennym w XX w. Jeśli zakładamy, że kremlowscy dygnitarze myślą racjonalnie, to muszą brać pod uwagę ten fakt. Nie mówiąc już o tym, że straty na poziomie 200-400 tys. w żadnym razie nie pozwolą zapomnieć o tej agresji w społeczeństwie, i to niezależnie od aparatu represji. Wojnę można więc ukierunkować na inne tory, na wręcz znane w przestrzeni rosyjskiej mitologizowane obrazy „wielkiej wojny ojczyźnianej”. Nie wolno nam w państwach demokratycznych zapominać o sprzężeniu zwrotnym między procesami radykalizacji społeczeństwa i jego ideologizacji a samym systemem decyzyjnym oraz kształtowaniem się kolejnych osób do niego kooptowanych (lub samodzielnie się włączających).
Zobacz też
Finalnie trzeba zastanowić się nad potencjalną rosyjską próbą decydującego zagrania va banque, aby wymusić na Zachodzie szereg ustępstw bez użycia broni masowego rażenia i jednocześnie na nowo włączyć się do dyskusji o architekturze bezpieczeństwa kontynentalnego. Szczególnie, gdy rzeczywiście może zacząć brakować środków finansowych lub rosyjscy sojusznicy, w tym Chiny, Iran oraz KRL-D, będą żądali zbyt wiele. Uderzenie na NATO byłoby wręcz zagraniem włączającym ich już zupełnie do działania, gdyż postawiłoby ich przed brakiem dwuznaczności. Dziś strona chińska może lawirować w sytuacji, gdy mowa jest o konflikcie poza państwem NATO. Jednak co stałoby się, gdyby partner strategiczny (oficjalnie), postawiłby władze w Pekinie przed faktem dokonanym? Manewrowanie byłoby wysoce utrudnione, gdyż włączenie całości Zachodu kinetycznie stworzyłoby całkiem nową rzeczywistość strategiczną. Wykorzystując przy tym analizy, uwypuklające np. moment krytyczny w przestrzeni transatlantyckiej. Coś w rodzaju działania wyprzedzającego, a odnoszącego się do możliwości zdynamizowania transportów broni do wojsk ukraińskich, kolejnych prac nad wzmocnieniem NATO, a nawet rozpoczęciem prac nad rozszerzeniami NATO i UE. W tym przypadku, dążąc do wyprzedzenia osłabienia własnej pozycji strategicznej, właśnie zagraniem z natury rzeczy ryzykownym i mającym zaskoczyć przeciwników.

Zależymy od swojej determinacji w zakresie odstraszania i obrony
Należy uznać, że nie można odrzucać wszystkich scenariuszy związanych z zagrożeniem agresją rosyjską na państwa NATO (niezależnie od wyznaczonych widełek czasowych). Nie wszystkie działania władz na Kremlu mogą być racjonalne. Obecnie mamy także wielkie trudności w ocenach wpływu przestrzeni propagandy oraz ideologizacji na różne koterie władzy rosyjskiej. Co więcej, pytaniem otwartym pozostaje, jak Putin starałby się obniżyć presję na rozliczenia, jeśli chodzi o nieudaną pod kątem strategicznym, toczącą się inwazję na Ukrainę. Niezależnie od tego, trzeba brać pod uwagę pod kątem własnych analiz błąd lub serię błędów w rosyjskich sferach analitycznych oraz decyzyjnych (wojskowo-cywilnych). Błędów, które mogą być wzmacniane wypaczonymi obrazami Zachodu lub (i) jego błędami w jego rozumieniu, gdy mówimy o rzeczywistości państw demokratycznych widzianych oczami satrapy. Nie ma w tym sposobie myślenia ukrytego automatyzmu i determinizmu, a więc nie oznacza to prostej drogi do konkretnego starcia pod lub powyżej progu wojny z Rosją.
Zobacz też
Szczególnie, gdy NATO (wraz z możliwościami chociażby UE) będzie w stanie systematycznie podnosić własną odporność, odstraszanie do poziomu niezbędnego, aby reagować na kolejne zachowania władz na Kremlu. Co ważne, oznacza to dualizm działań w przestrzeni obronnej oraz wywiadowczej, wiedząc, że szczególnie ta druga okazała się kluczowa dla obrony Ukrainy w pierwszych miesiącach wojny z 2022 r. Musimy uznać, że nasze obecne działania na płaszczyźnie strategicznej muszą wyważać działania odstraszania (w tym strategicznego), ale i przygotowania do klasycznej obrony przy zaistnieniu konfliktu. Wracamy więc niejako do punktu wyjścia i uznania, że musimy inwestować w rozumienie Rosji, a więc konglomerat struktur wywiadowczych oraz analitycznych. Jednocześnie powinniśmy stawiać się w pozycji Zachodu gotowego do działania niezależnie od zaistniałej sytuacji. Nawet przegrane armie mogą spróbować wygrać wojnę w straceńczym z naszego punktu widzenia uderzeniu na silniejszego.
Zobacz również
- Kreml
- Władimir Putin
- Unia Europejska
- wojna na Ukrainie
- odstraszanie
- NATO
- Polska
- Rosja
- obrona
- wojna w Ukrainie
- siły zbrojne federacji rosyjskiej
- flanka wschodnia
- Sojusz Północnoatlantycki
- KRLD
- Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna
- Korea Północna
- iran
- Islamska Republika Iranu
- Chiny
- chińska republika ludowa
- ChRL
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS