Chińska Armia Ludowo Wyzwoleńcza rozmieściła swoje najbardziej zaawansowane pociski wystrzeliwane z platform lądowych w południowo-wschodniej części kraju naprzeciwko Tajwanu – poinformowała prasa z Hong Kongu. To hipersoniczne pociski Dongfeng DF-17, które z uwagi na swoją prędkość zdaniem wielu ekspertów nie mogą być przechwycone przez nawet najlepsze systemy obronne.
Informacja wywołała falę zaniepokojenia na Tajwanie, szczególnie że idzie ona w parze z innymi – o rozmieszczeniu w bazach lotniczych w tym samym rejonie myśliwców J-20, rozbudowie stacjonujących po drugiej stronie Cieśniny Tajwańskiej sił chińskiej piechoty morskiej, podciągnięciu systemów S-400 Trumf, zdolnych do zwalczania lotnictwa "nad całym Tajwanem" i wypowiedziami chińskiego przywódcy Xi Jinping o potrzebie przygotowania się do wojny.
Równocześnie pojawiają się jednak głosy mówiące, iż poznanie dyslokacji DF-17 przez dziennikarzy z Hong Kongu jest niemożliwe, a położenie ich (wysoce mobilnych zresztą) wyrzutni pozostanie tajne. Możliwe więc, że mamy do czynienia z kontrolowanym przeciekiem mającym na celu właśnie nastraszenie obywateli Republiki Chin na Tajwanie. Zabieg ten, jeśli faktycznie miał miejsce, zdecydowanie się udał i może doprowadzić do zmniejszenia tendencji separatystycznych tej „zbuntowanej prowincji”, która od czasu wybuchu pandemii może liczyć na coraz szersze poparcie międzynarodowe i kupuje coraz więcej nowoczesnego uzbrojenia od Stanów Zjednoczonych.
Wskazuje się, że obecność pocisków hipersonicznych DF-17, klasyfikowanych jako uzbrojenie średniego zasięgu i dysponujących zasięgiem do 2500 km, naprzeciwko Tajwanu nie jest potrzebna. Już bowiem rakiety, które były tam do tej pory – Dongfeng DF-11 i DF-15 - są ponoć w stanie wykonać zadanie w postaci porażenia najważniejszych instalacji obronnych w tym baz lotniczych Tajwanu. Argumentuje się, że w tej sytuacji nie ma sensu przesuwać tam cennych DF-17, które mogłyby przydać się do szachowania innych sąsiadów (np. Japończyków i stacjonujących na ich terytorium i w Korei Amerykanów).
Niewykluczone jednak, że celem dyslokacji nowych pocisków nie jest wcale dodatkowe militarne zagrożenie siłom tajwańskim, ale… flocie państw regionu, która mogłaby próbować przyjść wyspie z odsieczą. Z uwagi na energię kinetyczną z jaką uderza pocisk hiperdźwiękowy, jak i dużą trudność jego przechwycenia, DF-17 może się bowiem okazać nowym "zabójcą lotniskowców". Obok balistycznych DF-21D i DF-26. Nie wspominając już o zagrożeniu dla okrętów klasy krążownik czy niszczyciel.
Warto dodać, że obecnie na Morzu Południowochińskim trwają ćwiczenia dwóch flotylli amerykańskich niszczycieli (7. i 15.), co jest pokazem siły USA obliczonym na wspieranie wolności żeglugi na tym akwenie. Rozmieszczenie DF-17 koło Morza Południowochińskiego, może zniechęcić inne państwa do podobnych demonstracji zbrojnych i sprawić że akwen będzie rzeczywiście kontrolowany przede wszystkim przez ChRL.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie