Reklama

Geopolityka

Kryzys na Morzu Czerwonym nie do rozwiązania?

Wystrzelenie rakiety przeciwlotniczej SM-2 z niszczyciela USS „Carney” 19 października 2023 roku przeciwko rakietom i dronom Huti. Koszt jednego strzału - ponad 2 miliony dolarów
Wystrzelenie rakiety przeciwlotniczej SM-2 z niszczyciela USS „Carney” 19 października 2023 roku przeciwko rakietom i dronom Huti. Koszt jednego strzału - ponad 2 miliony dolarów
Autor. Aaron Lau/US Navy

Po pół roku konfliktu Stanom Zjednoczonym nie udało się powstrzymać Huti od ataków na statki handlowe na Morzu Czerwonym. Jemeńscy bojownicy w dalszym ciągu zatapiają łodzie handlowe i zakłócają handel światowy, co stanowi coraz trudniejsze wyzwanie nie tylko dla samych Amerykanów.

W październiku i listopadzie 2023 roku jemeński ruch Huti przeprowadził serię ataków na statki przepływające przez Cieśninę Bab al-Mandab oraz na cele w południowym Izraelu. W wyniku ostrzałów przeprowadzonych przez pro-irańskich Huti wiele statków towarowych i tankowców zostało przekierowanych na trasę okrążającą Afrykę, tak, aby uniknąć potencjalnych szkód. W odpowiedzi na stworzone zagrożenie dla bezpieczeństwa żeglugi, Stany Zjednoczone wraz z Wielką Brytanią dokonały ataków rakietowych na cele w Jemenie, oraz rozpoczęły operację pk. „Prosperity Guardian”, mającą na celu zapewnienie bezpieczeństwa żeglugi w rejonie.

Reklama

Zachód nie radzi sobie z Huti

W tekście, który ukazał się na portalu „The Hill”, podjęty został temat kryzysu na Morzu Czerwonym. Tłumaczone jest w nim, jakie implikacje wywołuje i jakie może wywołać obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie i dlaczego tak trudno jest państwom zachodnim, pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych, poradzić sobie z tym problemem.

Czytaj też

Powtarzające się amerykańskie bombardowania pozycji Huti niewiele osiągnęły, w celu powstrzymania wspieranej przez Iran grupy, której udało się zastosować zaawansowaną broń, taką jak drony powierzchniowe, czy przeciwokrętowe rakiety balistyczne. Bojownikom udało się również zatopić lub poważnie uszkodzić co najmniej cztery statki handlowe, a także porwać jeden. Zabili także czterech marynarzy handlowych.

Ostatni udany atak miał miejsce 23 czerwca, kiedy Huti zaatakowali pływający pod banderą Liberii statek handlowy Trans World Navigator, należący do Grecji.

Czytaj też

Jak zauważa „The Hill”, w miarę przeciągania się konfliktu, jego wpływ na handel światowy regularnie rośnie. Choć koszty ekonomiczne zostały na razie w dużej mierze pochłonięte przez branżę spedycyjną i sprzedawców bezpośrednich, sytuacja może się zmienić.

Powołując się na słowa Adnana Mazarei, starszego pracownika naukowego w Peterson Institute for International Economics, który koncentruje się na gospodarkach Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej, portal podkreśla, że ruch w korytarzu Morza Czerwonego spadł o 50 procent. Dodał, że wpływ ma charakter regionalny i uderza głównie w Egipt, który czerpie dochody z żeglugi przez Kanał Sueski, a także ogranicza ruch portowy w krajach takich jak Izrael.

Reklama

Konsument w Europie odczuje zagrożenia dla żeglugi na Morzu Czerwonym

Warto jednak zauważyć, że przedłużający się konflikt może zacząć mieć wpływ na inne części świata, zwłaszcza na Europę, ponieważ zwiększone koszty wysyłki dotykają przeciętnego konsumenta. Sytuacja może się znacznie pogorszyć, jeśli dojdzie do coraz bardziej możliwej wojny między Izraelem a Hezbollahem w Libanie.

„O ile w Libanie nie wybuchnie wojna, sytuacja jest w miarę stabilna. Nie jest dobrze, ale myślę, że sytuacja jest w pewnym stopniu ustabilizowana” – stwierdził Mazarei.

Czytaj też

Jednak gospodarka nie jest jedyną kwestią, na którą powinniśmy patrzeć w kontekście działalności Huti na Morzu Czerwonym. W nowym raporcie Human Rights Watch stwierdzono, że zakres ich wysiłków rozszerzył się także poza korytarz morski, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy jemeńscy bojownicy porwali dziesiątki członków organizacji ONZ, zajmujących się pomocą humanitarną.

Ponadto według Congressional Research Service ataki Huti zakłóciły także przepływ pomocy humanitarnej na Bliskim Wschodzie i w regionie Afryki.

Czytaj też

Problem nie do rozwiązania?

Jak już zauważył w swoich analizach na łamach Defence24.pl dr Jacek Raubo, kryzys jest wyjątkowo ciężki do zażegnania, a obecna sytuacja polityczna nie pozwala Zachodowi dokonać odpowiednich kroków w tym celu.

Problemem są zdecydowanie zdolności struktur militarnych i paramilitarnych w Jemenie, finansowanych i wspieranych przez Iran. Huti przygotowani są do długofalowych kampanii nękających cele lądowe oraz morskie, nawet względem państw dysponujących przewagą technologiczną.

Czytaj też

Dr Raubo zwracał również uwagę na ograniczone możliwości przeciwdziałania Huti, jakimi dysponują państwa zainteresowane bezpieczeństwem żeglugi na wodach Morza Czerwonego i Cieśniny Bab al-Mandab. Jego zdaniem operację pk. Prosperity Guardian można postrzegać jedynie w roli tymczasowego rozwiązania, sformułowanego ad hoc, lecz bez możliwości jego przeciągania w nieskończoność. Bez działań na lądzie, a także kombinacji działań marynarek wojennych i prywatnej ochrony PMC (Prywatne Firmy Wojskowe) istnieją liczne wątpliwości względem efektywności podjętych przez Zachód starań.

Reklama

W roku wyborczym Amerykanie nie ruszą na Huti

Jednak operację na tak szeroką skalę, która musi się wiązać (zważając na sytuację wewnętrzną w Jemenie) z dużymi stratami w cywilach, co jest na ten moment zupełnie niemożliwe, szczególnie w kontekście tegorocznych wyborów prezydenckich w USA.

„Huti wystarczy przepuścić tylko jednego drona lub rakietę przez obronę USA, aby wyrządzić szkody, podczas gdy Stany Zjednoczone nie mogą ani razu spudłować, ani ryzykować trafienia” - powiedział kmdr. Eric Blomberg z USS Laboon dla agencji AP.

Czytaj też

Waszyngton uznał ruch Huti za specjalnie wyznaczonego globalnego terrorystę (specially designated global terrorist), co ogranicza źródła finansowania, ale nie jest tak surowe, jak oznaczenie zagranicznej organizacji terrorystycznej (FTO). Departament Skarbu ogłosił w tym miesiącu sankcje, które wymierzone były w kilka osób i podmiotów pomagających w zaopatrzeniu Huti (w tym jedną osobę z Chin).

Republikanie krytycznie odnoszą się do niepowodzenia Stanów Zjednoczonych w powstrzymaniu Huti i wezwali do wyznaczenia FTO, co mogłoby zagrozić pragnieniu Waszyngtonu zakończenia wojny domowej między Huti a oficjalnymi władzami Jemenu. Na razie Jemen trwa w kruchym zawieszeniu broni. Gospodarka Jemenu, należąca do najbiedniejszych na świecie, również może ucierpieć na skutek wskazania Huti jako FTO.

Czytaj też

Jak więc podsumowuje dr Jacek Raubo, nie ma dobrego rozwiązania dla problemu zagrożenia ze strony jemeńskich Huti i na razie nie będzie można go przedstawić w najbliższej przyszłości. Nawet gdybyśmy optymistycznie założyli deeskalację na granicach Izraela z Gazą oraz Libanem. To można założyć, że Huti i Irańczycy nie musieliby jednocześnie zrezygnować z własnej aktywności uderzającej w Zachód.

Reklama

Komentarze

    Reklama