Reklama

Geopolityka

Komentarze białoruskich ekspertów po sobotnich konsultacjach w BBN

Od lewej:  sekretarz Państwowej Rady Bezpieczeństwa Republiki Białorusi gen. Stanisław Zaś, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandr Daniluk, szef BBN Paweł Soloch, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton. Fot. Twitter @AmbJohnBolton
Od lewej: sekretarz Państwowej Rady Bezpieczeństwa Republiki Białorusi gen. Stanisław Zaś, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandr Daniluk, szef BBN Paweł Soloch, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton. Fot. Twitter @AmbJohnBolton

Białoruscy niezależni eksperci komentują sobotnie spotkanie prezydenckich doradców ds. bezpieczeństwa narodowego Polski, Stanów Zjednoczonych, Białorusi i Ukrainy, jakie odbyło się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. „To sygnał pod adresem Moskwy” - wskazują.

Delegacjom przewodniczyli w sobotę szef BBN Paweł Soloch, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton, sekretarz Państwowej Rady Bezpieczeństwa Republiki Białorusi Stanisław Zaś oraz sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandr Daniluk. Spotkanie było poświęcone sytuacji w Europie Środkowej i Wschodniej oraz omówieniu mechanizmów budowy stabilności w regionie służącej zapewnieniu suwerenności, bezpieczeństwa i integralności terytorialnej państw. Poruszono również temat kontynuacji rozmów w formule doradców ds. bezpieczeństwa narodowego.

"To sposób wywarcia nacisku przez Mińsk na Moskwę" - ocenił na łamach portalu Radia Swaboda publicysta Jury Drakachurst, według którego spotkanie należy odbierać jako "sygnał dla Moskwy" coraz usilniej nalegającej na "pogłębianie integracji" z Białorusią i zwiększającej w ostatnim czasie presję na Mińsk.

Cóż takiego mógł powiedzieć Boltonowi Stanisłau Zaś, czego nie powiedział mu dwa dni wcześniej Łukaszenka? Może i nic, ale wyszedł z tego symboliczny gest.

Jury Drakachurst, publicysta

W sobotę wieczorem John Bolton poinformował na Twitterze o swoim spotkaniu w Warszawie z szefem BBN, sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Białorusi oraz przewodniczącym ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa i Obrony. "Podzielamy obawy o stabilność w regionie i jesteśmy zaangażowani we wzmacnianie suwerenności i bezpieczeństwa naszych krajów" – napisał.

Informację o warszawskim spotkaniu, którego na Białorusi nie poprzedziła żadna oficjalna zapowiedź, szereg ekspertów w tym kraju uznało za szczególnie istotną. Tym bardziej, że dwa dni wczesniej - w czwartek - John Bolton był w Mińsku, gdzie rozmawiał z głową państwa, prezydentem Alaksandrem Łukaszenką. Białoruski lider mówił po spotkaniu o gotowości do dalszej normalizacji relacji z USA i gotowości "rozpoczęcia od nowa". Bolton przyznał, że żadne decyzje nie zapadły, ale "rozmowa była ważna".

W Warszawie był również wiceminister spraw zagranicznych Aleh Krauczenka; razem z Zasiem był on obecny na piątkowym spotkaniu z Pawłem Solochem, dotyczącym współpracy dwustronnej i regionalnej sytuacji bezpieczeństwa. Poinformowało o tym w swym komunikacie polskie BBN.

Okazało się, że wizyta Boltona nie była taka prosta, jak myślałem. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Stanisłau Zaś (spotkał się – PAP) ze swymi odpowiednikami z Polski oraz Ukrainy. I z Boltonem (...) O jakim zagrożeniu mogły rozmawiać USA, Ukraina, Polska i Białoruś? Może ze strony Litwy.

Arciom Szrajbman, analityk

"Pojawienie się generała Zasia w Warszawie tuż po blitz-wizycie w Mińsku doradcy Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego rozwiało nieco sceptycyzm co do rozmów amerykańskiego gościa z liderem Białorusi. Zwłaszcza, gdy pojawiła się informacja o spotkaniu Boltona aż z trzema szefami struktur odpowiadających za bezpieczeństwo – z Polski, Ukrainy i Białorusi" – ocenił na łamach opozycyjnego portalu Biełorusskij Partizan ekspert Raman Jakouleuski.

Jego zdaniem "ewidentnie wygląda to jak alternatywa dla +formatu normandzkiego+ w sprawie uregulowania kryzysu na Ukrainie". Jak ocenił, inicjatywa może "wywołać zaniepokojenie w Moskwie".

John Bolton przebywa w Warszawie w związku z planowaną wcześniej wizytą prezydenta USA Donalda Trumpa, który jednak w czwartek przełożył wizytę w związku z nadciągającym nad Florydę huraganem Dorian. Trumpa zastąpił w Warszawie wiceprezydent USA Mike Pence. Przed przyjazdem do Warszawy Bolton był w Mołdawii, na Ukrainie i na Białorusi

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Maz Pod

    Cieszy że USA rozumie znaczenie terenów pierwszej RZPOSP, tj. międzymorza dla bezpieczeństwa. Niemniej jednak z punktu widzenia polskiego interesu, Pan Bolton powinien być najpierw w Warszawie a nie po powrocie z Mińska aby poinformować co ustalił nad Wisłą a nie odwrotnie. Bez Polski nie da się mieć znaczących wpływów na Białorusi od strony morza. Należy to wyegzekwować od naszych „amerykańskich kolegów.”

    1. bender

      Najpierw był na Ukrainie, potem na Białorusi, wszystko podsumował w Warszawie, gdzie dodatkowo wezwano również rozmówców z Ukrainy i Białorusi. Przekaz jest jasny a kolejność odwiedzanych stolic prawidłowa.

  2. Chorąży Oszmiański

    Marzeniem jest by Białoruś ,Polska stały ze sobą w jednym szeregu , gdy co drugi Białorusin (Litwin) ma korzenie polskie. Wspólna historia ,kultura .

  3. ster

    grubo....i znakomicie

  4. andys

    Powiem szczerze, bardziej interesuja mnie komentarze zaleznych dziennikarzy z Białorusi. Opinie niezaleznych sa przewidywalne

Reklama