- Analiza
Jak interwencja specnazu w Kabulu doprowadziła do upadku Związku Radzieckiego
To nie amerykański atak, ale zamordowanie 27 grudnia 1979 roku przez sowieckich komandosów afgańskiego prezydenta Hafizullaha Amina rozpoczęło kilkudziesięcioletnią wojnę partyzancką w Afganistanie. Prezydent Putin planując zbrojną interwencję na Ukrainie powinien więc pamiętać, co się ostatecznie stało ze Związkiem Radzieckim po zbrojnej interwencji Andropowa w Kabulu 42 lata temu i ile tysięcy rosyjskich żołnierzy straciło przez to życie i zdrowie.

Kiedy rosyjski aparat propagandowy wyśmiewa Amerykanów, że nie udało im się doprowadzić do demokratyzacji pogrążonego w wojnie domowej Afganistanu, mało kto w Rosji przypomina, od czego ta wojna domowa się w ogóle zaczęła. I trudno się temu dziwić, ponieważ jej bezpośrednią przyczyną było zamordowanie przez atak sowieckich wojsk specjalnych przewodniczącego Rady Rewolucyjnej Afganistanu, a więc prezydenta tego kraju Hafizullaha Amina wraz z dwójką jego dzieci. Atak ten został przeprowadzony dokładnie 42 lata temu, 27 grudnia 1979 roku, na bezpośrednie zalecenie przewodniczącego KGB Jurija Andropowa i ministra obrony Dymitrija Ustinowa, pomimo że Amin był teoretycznie sojusznikiem ZSRR, jego wojsko było szkolone przez sowieckich instruktorów, a jego zdrowiem opiekowali się sowieccy lekarze.
Obecnie w Rosji dba się o to, by operacja znany pod kryptonimem „Sztorm-333", czyli atak na prezydencki pałac Tadż-bek w Kabulu, była uważana za jeden z największych sukcesów Specnazu. W rzeczywistości operacja ta okazała się katastrofą, zarówno dla Afganistanu, jak i dla Związku Radzieckiego. Afganistan pogrążył się bowiem w permanentnej wojnie domowej, a jego poszczególne władze później różniły się od siebie jedynie poziomem islamskiego radykalizmu. Z drugiej strony interwencja Specnazu podważyła zaufanie zewnętrznych krajów do Związku Radzieckiego, wpędziła go w kosztowną wojnę i po dziesięciu latach doprowadziła do jego rozpadu.
Zobacz też
I to właśnie ta utrata zaufania była największą stratą dla Sowietów, ponieważ inne kraje zrozumiały, że władze w Moskwie bez skrupułów zdradziły i zamordowały swojego sojusznika, jego rodzinę oraz kilkuset żołnierzy, a później zbrojnie wkroczyły na terytorium obcego państwa próbując podporządkować sobie miejscową ludność. Dodatkowo to, co w Rosji oficjalnie opisuje się jako wybitną akcję wojsk specjalnych w rzeczywistości pokazało słabość Specnazu, którego żołnierze w stosunkowo prostej operacji działali w totalnym chaosie i w dużej części ginęli lub odnosili rany od własnych kul.
Pomimo upływu ponad czterdziestu lat, rosyjski opis wydarzeń towarzyszących atakowi na pałac Tadż-bek 27 grudnia 1979 roku wyraźnie różni się od opisu prezentowanego w innych krajach. Przede wszystkim inaczej przedstawia się przyczyny samej interwencji, której celem według Rosjan miało być zaprowadzenie pokoju. Zgoda panuje tylko w jednym: Afganistan był w strefie wpływów sowieckich i tak miało pozostać. W Związku Radzieckim szkolili się więc afgańscy oficerowie, armia była wyposażana w sowiecki sprzęt wojskowy, do Kabulu wysłano setki doradców wojskowych a afgańskie władze rozpoczęły wprowadzanie marksistowskich reform.
Trzech zamordowanych prezydentów w półtora roku
Pierwsze problemy zaczęły się w latach siedemdziesiątych, gdy ówczesny prezydent Afganistanu Mohammad Daud Chan zaczął zmieniać front i zwiększać współpracę z innymi krajami, w tym z Pakistanem i Egiptem. Niestety przy okazji wprowadził również terror wobec opozycji, w tym mordy polityczne. W kwietniu 1978 prosowiecka armia dokonała więc zamachu stanu, zdobyła pałac prezydencki i rozstrzelała Daud Chana wraz z kilkoma członkami jego rodziny (ich ciała odnaleziono w masowym grobie dopiero w 2008 roku).
Zobacz też
Jego następcą został Nur Mohammad Taraki, który objął jednocześnie funkcję przewodniczącego Rady Rewolucyjnej Afganistanu, premiera i prezydenta. Początkowo działał on zgodnie z życzeniami Sowietów. Przemianował swój kraj na Demokratyczną Republikę Afganistanu, próbował negocjować ze wszystkim frakcjami w kraju oraz zaczął wprowadzać marksistowskie zmiany: w tym kontrowersyjną reformę rolną oraz plan wyeliminowania analfabetyzmu. Zaczął również negować tradycyjne wartości, pomimo że naród afgański był islamski i bardzo religijny.
Ostatecznie mułłowie wezwali Afgańczyków do świętej wojny, na co Taraki odpowiedział terrorem. Musiał się również zwrócić do Związku Radzieckiego o pomoc, która jednak nie została mu udzielona w takim zakresie jak chciał. Dodatkowo w kraju zaczął wyrastać poważny przeciwnik - Hafizullah Amin, który był ministrem spraw zagranicznych, wicepremierem i wreszcie premierem. Ostatecznie Taraki kazał zlikwidować Amina, który schronił się w sowieckiej ambasadzie. To stamtąd zaczął organizować zamach na prezydenta. Taraki został pochwycony 9 października 1979 r., przywiązano go ręcznikiem do łóżka i uduszono poduszką.
Jego następcą stał się w naturalny sposób Hafizullah Amin. Sprzyjał on Sowietom, których uważał za sojuszników, jednak dla zachowania władzy nie zatrzymał terroru, którego efektem było setki zabitych. Chcąc uspokoić sytuację w Afganistanie, władze w Moskwie postanowiły zastąpić Amina swoim kolejnym zwolennikiem Babrakem Karmalem. By sobie ułatwić zadanie poradzono prezydentowi by ten schronił się w nowym pałacu Tadż-bek na obrzeżach Kabulu, który miał być chroniony przez wojska sowieckie.
Zobacz też
Decyzja o doprowadzeniu do wojskowego zamachu stanu zapadła na posiedzeniu Politbiura KC KPZR 12 grudnia 1979 r. Zdecydowano się również wysłać do Afganistanu sowieckie wojska, które miały zapewnić spokój i porządek. Pierwsze pododdziały przerzucono 25 grudnia 1979 roku i już na początku odnotowano straty, ponieważ na podejściu do lądowania w Kabulu rozbił się samolot Ił-76, na pokładzie którego zginęło 47 sowieckich żołnierzy.
Szturm specnazu na pałac Taj Bek
Prawdziwy cel operacji „Sztorm-333" nie jest tak naprawdę znany. Można jednak zakładać, że Sowieci dla zachowania pozorów nie chcieli sami zabić afgańskiego prezydenta, ale doprowadzić tylko, by tak jak w poprzednich dwóch przypadkach, zrobili to sami Afgańczycy. Być może to właśnie dlatego sowieccy żołnierze wojsk specjalnych atakujący pałac Tadż-bek byli przebrani w afgańskie mundury mając jedynie białe opaski na rękawach. Jak się później okazało był to poważny błąd.
I tak bowiem zorientowano się, że to Sowieci atakują, a przy okazji zapanował wielki chaos, ponieważ nie można było rozpoznać, kto jest kim. Tym bardziej, że Afgańczycy korzystali z takiego samego uzbrojenia jak Specnaz. Sowieci strzelali więc często bez odpowiedniej identyfikacji i w ten sposób sami zabijali i ranili swoich kolegów.
Sam Amin do końca nie chciał uwierzyć, że to sowieckie wojsko atakuje jego pałac. Jego najbardziej zaufani oficerowie, w tym dowódca straży studiowali bowiem w Związku Radzieckiego, szefem szkolenia walki wręcz dla strażników był sowiecki żołnierz wojsk specjalnych, w pałacu było dodatkowo kilku doradców i lekarzy przesłanych ze Związku Radzieckiego.
Zobacz też
Na prośbę Amina zewnętrzny krąg straży wokół pałacu Taj Bek przejął dodatkowo 154. samodzielny oddział rozpoznawczy GRU (Głownego Zarządu Rozpoznania Sztabu Generalnego), a więc ten prawdziwy i legendarny Specnaz, opisywany później przez Wiktora Suworowa m.in. w powieści „Akwarium". Umiejętności sowieckich komandosów okazały się w rzeczywistości mniej spektakularne.
Sowieci chcieli początkowo otruć Amina, a dopiero gdyby to się nie powiodło, miał zostać przeprowadzony szturm przez dwie doraźnie stworzone grupy sił specjalnych KGB: „Grom" i „Zenit", specnazowców ze 154. oddziału GRU (tzw. batalionu muzułmańskiego) i cztery plutony 9. kompanii 345 pułku powietrzno-desantowego. Działanie miało ułatwić przerwanie łączności z pałacem przez sowieckich doradców wojskowych.
Otrucie Amina się nie powiodło z powodu fatalnego planowania całej operacji. O planach zabicia prezydenta nie powiadomiono bowiem sowieckich lekarzy, którzy wykorzystując znajdujące się w pałacu leki odratowali Amina, tym bardziej że afgański prezydent z zasady jadł bardzo skromnie. Trzeba więc było uruchomić plan B, który zakładał uderzenie na pałac Tadż-bek, na bazę lotniczą Bagram oraz 17 obiektów wojskowych w Kabulu.

Symbolem późniejszych wydarzeń może być ich pierwsza, ważna ofiara, którą był szef sztabu generalnego afgańskich sił zbrojnych pułkownik Mohammad Jakub Chan. Studiował on wcześniej w Związku Radzieckim i właśnie przyjmował gościnnie grupę sowieckich oficerów, którzy bez skrupułów zastrzelili go w jego własnym gabinecie pomimo obecności jego ochroniarzy.
Afgańska ochrona pałacu Tadż-bek nie dała się jednak zaskoczyć. Sowieci musieli więc ostrzelać żołnierzy 3. batalionu ochrony z samobieżnych czterolufowych, zestawów przeciwlotniczych ZSU-23-4 „Szyłka" i granatników. Opór w samym pałacu nie był jednak duży. Pomimo tego doszło do wielkiego zamieszania i tak naprawdę często nie wiedziano kto do kogo strzelał. Przypuszcza się więc, że to właśnie w tym chaosie zginął od przypadkowego postrzału prezydent Amin wraz ze swoimi dwoma synami (z których jeden miał pięć lat) i postrzelona w nogi została jego jedenastoletnia córka. Walka w pałacu trwała około 45 minut. Sam budynek nie odniósł większych uszkodzeń, co wyraźnie pokazuje, że Sowieci nie napotkali zbyt dużego oporu.
Pomimo tego w całym zamachu miało zginąć 14 sowieckich specnazowców, a wielu innych zostało rannych. Szacuje się, że jedna trzecia tych ofiar zginęła w wyniku ognia „samobójczego" - w tym dowódca akcji - pułkownik Gieorgij Bojarinow (odznaczony skrycie, pośmiertnie tytułem „Bohatera Związku Radzieckiego").
Gdzie Afganistan, a gdzie Ukraina
Wbrew pozorom to co wydarzyło się pod koniec lat siedemdziesiątych bardzo przypomina sytuację na wschodniej Ukrainie - przede wszystkim patrząc na to, czego Sowietom i Rosjanom nie udało się zrobić. Od kwietnia 1978 roku do grudnia 1979 roku Związek Radziecki próbował bowiem utrzymać Afganistan w swojej strefie wpływu ingerując w politykę tego państwa, inicjując zamachy stanu, by ostatecznie posunąć się do mordu politycznego i jawnej, zbrojnej interwencji. W efekcie tego Sowieci wciągnęli się w wojnę domową, która automatycznie przekształciła się w wojnę partyzancką przeciwko najeźdźcy.
Zobacz też
Zupełnie podobnie i z takimi samymi, miernymi skutkami próbowano działać na Ukrainie. Zamach stanu, jaki próbowano tam przeprowadzić się jednak nie udał (głównie przez wydarzenia na Majdanie), ponieważ zwolenników „rosyjskiej demokracji" starczyło jedynie na aneksję Krymu i rebelię w obwodach Ługańskim i Donieckim. W zamian za to Rosjanie stworzyli z Ukrainy kraj jawnie antyrosyjski, z dużym poczuciem własnej wartości jako państwa, którego obywatele nigdy nie zgodzą się, by ktoś z zewnątrz próbował im siłą narzucić swoją wolę.
Co więcej sytuacji tej już się nie da zmienić. Ukraińcy bowiem w dużej części poznali zachodni sposób życia (chociażby pracując w Polsce) i na pewno nie zgodzą się na cofnięcie swoich swobód do poziomu „rosyjskiej demokracji", cenzury i propagandy. Trzeba przy tym pamiętać, że Sowieci w Afganistanie mieli o wiele łatwiej, ponieważ to oni szkolili afgańskich żołnierzy, to oni ich wyposażyli i byli z nimi zaprzyjaźnieni. Dlatego Rosjanom udało się powtórzyć ich pierwsze sukcesy z Afganistanu jedynie na Krymie, gdzie w pewien sposób naiwni Ukraińcy próbowali odzyskać władzę, bezskutecznie, pokojowo apelując do byłych przyjaciół i sojuszników.
Efekt tego jest jednak taki, że tak jak Afgańczycy nigdy nie zapomnieli Sowietom ich zdrady, tak samo Rosjanom nie zapomną jej również Ukraińcy. Ewentualny atak na Ukrainę nie będzie więc misją pokojową lub misją wyzwoleńczą, ale zbrojną okupacją okupioną wielkimi stratami (z obu stron).
Zobacz też
Niestety coraz więcej analityków zdaje sobie sprawę, że jeżeli polityczne drogi zawiodą, to do konfrontacji zbrojnej prędzej czy później musi dojść. Ukraina nie może się bowiem zgodzić, by na jej terytorium były dwa obwody kontrolowane i wspierane przez obce państwo. Co więcej z roku na roku, Ukraińcy są coraz lepiej przygotowani by tą kontrolę odzyskać. Jak na razie władze na Kremlu swoimi groźbami powstrzymują Kijów przed bardziej radykalnym działaniem. W tym przypadku czas jednak działa na korzyść ukraińskiej armii, która jest coraz lepiej uzbrojona, zorganizowana, wyszkolona i zdeterminowana.
Zamordowanie prezydenta Amina doprowadziło w sumie do śmierci od 1 do 3 milionów obywateli Afganistanu i pogrążyło ten kraj w kilkudziesięcioletniej wojnie. Z kolei Związek Radziecki utracił ponad 15 tysięcy swoich żołnierzy, a kilkakrotnie więcej zostało rannych. Jednak najgorsze dla władz sowieckich były koszty moralne i finansowe, które dziesięć lat później doprowadziły do rozpadu bloku wschodniego.
Rosja z tego kryzysu podnosiła się przez dwadzieścia lat i być może pamięć Kremla o tym, co się stało po operacji „Sztorm-333" powoduje, że w odniesieniu do Ukrainy jak na razie kończy się na groźbach.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS