Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Finansowe duszenie Afganistanu to perspektywa eksodusu [RELACJA Z KABULU]

Sytuacja ekonomiczna Afganistanu jest tragiczna i niewielu można tu znaleźć optymistów. Niemal wszyscy napotkani ludzie proszą o pomoc w wyjeździe z kraju. Większość z nich nie obawia się jednak terroru talibów. Brak pracy i pieniędzy to po części wina społeczności międzynarodowej, która zablokowała afgański handel i finanse. Tak nakręca się eksodus, który może uderzyć również w Polskę.

Fot. Witold Repetowicz
Fot. Witold Repetowicz

Faktem jest, że w Afganistanie wciąż bardzo łatwo można spotkać osoby, które mogą zapłacić życiem, jeśli zostaną rozpoznane przez nowe władze. Co prawda, talibowie zapowiedzieli, że nie będzie żadnej zemsty, ale fakty mówią co innego i choć masowych egzekucji na wzór Państwa Islamskiego w Syrii czy Iraku nie ma, to mordy się zdarzają.

Ponadto nawet jeśli okaże się, że części, a może nawet większości z ukrywających się, obecnie nic nie grozi, to ta sytuacja może ulec zmianie za kilka miesięcy lub nawet lat. Mogą nagle zacząć znikać, zwłaszcza jeśli obecnie są potrzebni, ale potem przestaną.

Reklama
Reklama

Na bazarze rozmawiałem z byłym pilotem wojskowym, który mówił, że talibowie namawiali go by wrócił do służby. Powód prosty: sami talibowie nie mają takich kadr. Ale na pytanie czy czuje się bezpieczny odpowiedział: pół na pół.

Są również i tacy, którzy bardzo szybko odnaleźli się w nowym systemie, bo służąc w afgańskim wojsku czy policji, pracowali jednocześnie dla talibów. Tak przynajmniej twierdzi 30-letnia Marzaja, która służyła w afgańskim wojsku, a obecnie ukrywa się. Jeszcze przed przejęciem władzy przez talibów była prześladowana przez niektórych dowódców za to, że jest kobietą. Składała skargi ale kończyło się to niewielkimi karami dla sprawców i jednocześnie odwetem wobec jej osoby. Marzaja nie załapała się na ewakuację, więc obecnie często zmienia swoje miejsce zamieszkania, przenosząc się od jednych znajomych do innych lub wynajmując kolejne mieszkania

W większości wypadków ukrywanie się nie oznacza przebywania w kryjówkach, ale unikanie miejsc, gdzie można być rozpoznanym i takich, gdzie sprawdzają odciski palców. Marzaja nie widzi żadnej przyszłości dla siebie w Afganistanie rządzonym przez talibów i nie wierzy w ich deklaracje, w szczególności dotyczące kobiet. I nie jest pod tym względem wyjątkiem.

Kobiety, które pracowały lub studiowały, są przepełnione obawami co do swojej przyszłości. Ta rzeczywiście jest niepewna, choć obecnie sytuacja kobiet wciąż przypomina bardziej tę sprzed sierpnia tego roku, niż z okresu pierwszych rządów talibów.

Faktem jest, że w publicznych szkołach średnich i wyższych, edukacja kobiet została wstrzymana. Nowe władze twierdzą, że to stan tymczasowy, ale wiele osób, głownie kobiety, obawia się, że tak już zostanie, a zapewnienia talibów mają tylko oszukać świat. Na niektórych uczelniach prywatnych, głównie medycznych, kobiety jednak kontynuują naukę. Ponadto również wielu mężczyzn nie może teraz studiować bo ich uczelnie lub szkoły zawiesiły działalność ze względu na brak środków na wynagrodzenia dla wykładowców i nauczycieli. Niektóre kobiety wciąż pracują, np. w obsłudze klienta salonu telefonii komórkowej MTN w Kabulu albo w placówkach medycznych. Ale również i one boją się, że ulegnie to zmianie. Przyszłość edukacji kobiet i zakres w jakim będą mogły kontynuować swoją aktywność zawodową pozostaje więc niewiadomą

Dotyczy to również tego na ile wezwanie lidera Islamskiego Emiratu Afganistanu, Hibatullaha Achundzady, dotyczące zakazu traktowania kobiet jako towaru i potępiające przymusowe małżeństwa, spowoduje zmiany w tym zakresie, a na ile okaże się pustosłowiem. Jeśli jednak zmiana ta wejdzie w życie, to dla wielu kobiet będzie to oznaczać, paradoksalnie, poprawę ich sytuacji w stosunku do sytuacji sprzed nadejścia talibów.

Na ulicach Kabulu nie widać terroru. Kobiety, w przeciwieństwie do czasów pierwszego talibanu, mogą chodzić same po ulicach, jeździć taksówkami i busikami (i nie ma tam segregacji), rozmawiać w restauracjach z mężczyznami i nie muszą zakładać burek (a jedynie zasłaniać włosy chustami). Na ulicach są co prawda uzbrojone patrole talibów ale nikogo nie atakują i większość Afgańczyków przyznaje, że to nie jest dla nich problem. Są nawet tacy, którzy cieszą się ze zmiany, gdyż uważają, że oznacza to koniec wojny i bezpieczeństwo, a poprzednie władze oskarżają o korupcję i dbanie tylko o siebie. Takie opinie wyrażają przy tym również ci, którzy oczekują wciąż na możliwość wyjazdu, w związku z tym, że pracowali dla sił NATO lub organizacji międzynarodowych. Mimo to trudno znaleźć kogokolwiek kto nie narzekałby , że jest bardzo źle, a będzie jeszcze gorzej.

image
Fot. Witold Repetowicz

Większość jednak podkreśla, że jedynym problemem są kwestie ekonomiczne, a nie polityczne i gdyby była praca, pensje byłyby wypłacane, a handel mógłby normalnie funkcjonować, to wszystko byłoby dobrze. Tyle, że tak nie jest.

Wspomniany wcześniej emerytowany pilot wojskowy odmówił talibom bo chcieli, by służył za darmo. To obecnie norma. Wypłata ma być wówczas, gdy będą pieniądze, czyli nie wiadomo kiedy. Ogromna liczba Afgańczyków pracujących w budżetówce, w tym urzędnicy, policjanci drogówki, lekarze itp., pracują jednak za darmo. Lepsza bowiem nadzieja na to, że te pieniądze się jednak pojawią, niż pełna świadomość beznadziei, w jakiej znalazła się większość Afgańczyków.

Sytuacja uderza najbardziej w najbiedniejszych oraz w klasę średnią. Ci pierwsi żebrzą masowo na ulicach, ci drudzy mogą to zacząć robić za kilka lub kilkanaście miesięcy. Obecnie wyprzedają za grosze swój dobytek, a często również mieszkania. Np. Mahamad, były dziennikarz radiowy, absolwent dziennikarstwa, prowadzący w Kabulu dwie księgarnie, właśnie sprzedał dwie kserokopiarki za zaledwie 180 dolarów. Jego rodzina założyła księgarnię 10 lat temu, traktując to zarówno jako biznes jak i misję edukacyjną. I do niedawna nie mieli problemów, sami wydawali też książki. Cała rodzina to przy tym osoby wykształcone, niektóre posiadają nawet tytuły naukowe, Ale obecnie ten biznes stanął przed widmem bankructwa, bo jeśli ktoś będzie miał do wyboru kupić chleb, by nie umrzeć z głodu, lub książkę to przecież wybierze chleb. Problemem księgarni jest też niepewność, czy pewnego dnia talibowie nie przyjdą i nie wskażą pozycji, które uznają za zakazane. A że w księgarni jest sporo literatury autorów związanych z poprzednim systemem, a także zagranicznych, w tym z zakresu socjologii i nauk politycznych, to może to objąć znaczną część sprzedawanego asortymentu. Ale to nie są jedyne problemy księgarni,.

Kryzys jaki spadł na Afganistan działa na zasadzie zamkniętego kręgu. Brak środków dla nauczycieli i wykładowców akademickich, a w rezultacie zawieszenie działalności dużej części placówek edukacyjnych, ma też negatywny wpływ na popyt na książki. Z kolei zubożenie klasy średniej ma negatywny wpływ na cały rynek, gdyż powoduje zmniejszenie popytu. Dlatego na sytuację narzekają też ci, których, jak mogłoby się wydawać, sytuacja nie dotknęła tak bardzo, np. sprzedawcy na bazarze, rolnicy itp.

Na tragiczną sytuację ekonomiczną Afganistanu wpływa niewątpliwie to, że USA zamroziły rezerwy finansowe Afganistanu o wartości 9,5 mld dolarów. Oczywiście, istnieje zagrożenie, że talibowie skorzystaliby z tych pieniędzy do zakupu uzbrojenia, ale to nie byłoby takim problemem dla Europy i Ameryki jakim może się stać bankructwo Afganistanu. Po pierwsze są inne metody blokowania sprzedaży broni, po drugie nowe władze Afganistanu mogą użyć konwencjonalnego uzbrojenia przede wszystkim przeciwko swoim sąsiadom tj. Iranowi, Chinom, czy też Tadżykistanowi, należącemu do stworzonej przez Rosję Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego. To nie są największe problemy dla szeroko rozumianego Zachodu, być może nawet przeciwnie. Problemem będzie za to eksodus jaki nastąpi jeśli Afganistan ogarnie totalna katastrofa humanitarna, gdyż celem wyjeżdżających będzie przede wszystkim Europa.

Wyjazd do Pakistanu czy Iranu dla wielu nie jest żadną opcją. Oba kraje w przeszłości przyjęły miliony Afgańczyków i doprowadziło to do napięć. Afgańczycy narzekają na poniżające traktowanie i prześladowania w Iranie i Pakistanie. Z kolei obłożony sankcjami Iran nie ma możliwości udzielania pomocy uchodźcom, praca międzynarodowych organizacji humanitarnych może być tam bardzo skomplikowana, a kryzys spowodowany sankcjami powoduje, ze zapotrzebowanie na siłę roboczą jest niskie. Zwłaszcza jeśli dotyczy to afgańskiej klasy średniej. Sytuację tę może natomiast wykorzystać Łukaszenko i stojąca za nim Rosja do przeprowadzenia nowego ataku demograficznego na Europę tj. na naszą wschodnią granicę (z Białorusią lub kierując strumień migracyjny przez Ukrainę). Tyle, że wykorzystywani w ten sposób ludzie będą tym razem jeszcze bardziej zdesperowani.

Drugi atak może być równolegle przeprowadzany przez Erdogana na odcinku południowym. Zamrożenie afgańskich rezerw finansowych to nie jedyny problem. Odcięcie od międzynarodowego systemu bankowego powoduje załamanie się handlu międzynarodowego. Rezultatem jest zmniejszenie się produkcji i spadek cen niemal wszystkich towarów.

image
Fot. Witold Repetowicz

Na przykład nasiona sosny Gerard są jednym z afgańskich produktów eksportowych, a sezon ich zbioru właśnie się zaczął. Tymczasem zablokowanie zagranicznych rynków spowodowało, że skup w Afganistanie się załamał i ten produkt rolny jest wykupywany nielegalnie przez Pakistan za grosze, który następnie sprzedaje go za znacznie wyższą cenę. Na targu w Kabulu kilogram tych nasion kosztuje obecnie 200 afgani, a rok temu cena wynosiła 300 afgani i to mimo drastycznego spadku wartości afgańskiej waluty po przejęciu władzy przez talibów.

Inny przykład to niewielka, zatrudniająca 40 osób, fabryka folii, funkcjonująca na obrzeżach Kabulu. Przerwy w dostawie prądu, odcięcie od systemu bankowego i ogólny spadek popytu na rynku spowodował, że wartość sprzedaży spadła sześciokrotnie, mimo że nowe władze wprowadziły zakaz sprowadzania folii z Iranu. Menadżer fabryki, kończący studia z administracji biznesowej i mający bogate doświadczenie zarządzające, przyznaje, że w normalnych warunkach, po zakończeniu studiów, miałby bardzo dobre perspektywy w Afganistanie i nie musiałby wyjeżdżać, bo talibowie jako tacy nie są dla niego problemem. Podobnie jak niemal każdy w Afganistanie nie wierzy on jednak w poprawę sytuacji i spodziewa się, że będzie coraz gorzej, a to oznacza, że widzi tylko jedno wyjście: wyjazd. Dlatego warto by społeczność międzynarodowa przemyślała swoją politykę wobec Afganistanu, zwłaszcza, że przyczyną obecnego kryzysu jest też to, że przez 20 lat zrobiono z tego kraju państwo rentierskie uzależnione od pomocy zagranicznej. Odcięcie od niej było niczym odstawienie kroplówki od pacjenta, którego nie starano się wyleczyć, a jedynie utrzymać przy życiu. Teraz ten pacjent może umrzeć. I nie będzie to bezbolesne dla świata, zwłaszcza Zachodu.

image
Fot. Witold Repetowicz

 

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama