Geopolityka
Indie: chińskie wyzwanie i terroryzm przyspieszą zmiany w siłach zbrojnych
Indie są cały czas bardzo ostrożne w postrzeganiu zagrożenia płynącego ze strony chińskiej, i nie dotyczy to tylko i wyłącznie samej linii rozgraniczenia, gdzie w zeszłym roku doszło do starć pomiędzy żołnierzami obu stron konfliktu. Istniejące napięcia i zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa dają impuls modernizacyjny dla poszczególnych rodzajów indyjskich sił zbrojnych, ale też względem reformowania systemu dowodzenia i kierowania wojskiem.
W Indiach minister obrony Rajnath Singh odwiedza wschodnią część regionu Ladakh, informują tamtejsze media. Polityk ma przekonać się osobiście, co do sytuacji bezpieczeństwa w regionie oraz jednocześnie zainaugurować kluczowe projekty infrastrukturalne, obejmujące planowaną tam sieć nowych dróg i mostów. Są one przygotowane przez Organizację Dróg Granicznych i mają usprawnić zaopatrywanie oraz przerzut sił zbrojnych na tym obszarze. Minister obrony przez 3 dni ma wizytować wojska oraz rozmawiać z dowódcami, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo tej części terytorium, spotkania są również planowane z weteranami. Towarzyszy mu dowodzący armią indyjską gen. MM Naravane, co tym bardziej podnosi rangę samej wizyty i wymaga jej odnotowania w szerszym geostrategicznym ujęciu. Sugeruje się, że agenda obejmuje pojawienie się na wysuniętych, wysokogórskich ufortyfikowanych punktach kontrolnych. To one, od zeszłego roku znajdują się niejako oko w oko ze zwiększającymi się siłami chińskimi. I to one są obecnie punktem krytycznym jeśli chodzi o oba mocarstwa oraz ich aspiracje regionalne.
Wizyta może być oczywiście odbierana jako wzmocnienie morale własnych wojsk, ale też sygnał dyplomatyczny względem Pekinu. Cały czas trwają bowiem rozmowy indyjsko-chińskie w zakresie uregulowania spornych kwestii, będących pochodną zeszłorocznej eskalacji przemocy w rejonie rozgraniczenia obu mocarstw. Pomimo kolejnych zapewnień o rozwoju starań dyplomatycznych, raz po raz płyną jednak informacje, że obie strony stały się wobec siebie bardzo nieufne. Pekin całkiem niedawno miał oskarżyć New Delhi chociażby o to, iż to właśnie tzw. agresywna indyjska polityka w regionie jest odpowiedzialna za utrzymywanie się napięć w relacjach krajów. Zaś sam wspomniany już gen. Naravane miał zaznaczyć w zeszłym miesiącu, że nie ma deeskalacji bez całkowitego rozwiązania wszystkich punktów spornych we wschodnim Ladakhu i że armia indyjska jest przygotowana na wszystkie nieprzewidziane okoliczności w regionie.
Czytaj też: Rusza program Orka – w Indiach
Trzeba zauważyć, że jednocześnie, gdy działania odnoszą się do bezpośredniej linii rozgraniczenia (polityczne, dyplomatyczne, militarne, infrastrukturalne) indyjskie wojsko stara się zwiększyć swoje zdolności do szybkiego reagowania i projekcji siły drogą powietrzną. Brygada Shatrujeet ćwiczyła właśnie desant i rozwinięcie swoich sił na poligonie ulokowanym w Radżastanie. Sam zrzut odbył się w sobotę, ale był poprzedzony długimi przygotowaniami i fazą planistyczną ćwiczeń. Wojsko indyjskie widzi bowiem potrzebę pogłębiania kooperacji wojsk lądowych i sił powietrznych, tak aby w sytuacji kryzysowej móc wykorzystać działania powietrznodesantowe na zagrożonym kierunku do wzmocnienia sił obronnych. Z samolotów transportowych C-130 oraz AN-32 desantowani byli zarówno spadochroniarze jak i ich sprzęt ciężki, umieszczony na specjalnych platformach pozwalających na jego zrzut. Dotyczyło to również pojazdów z zamontowanymi na nich wyrzutniami pocisków przeciwpancernych oraz przeciwlotniczych. Po desancie, już na ziemi spadochroniarze mieli rozwinąć swoje działania we współpracy z jednostkami zmechanizowanymi wojsk lądowych.
Operacje połączone mają stać się efektywniejsze po ogłoszeniu całościowej reformy indyjskich sił zbrojnych. W Dniu Niepodległości Indii ma zostać ogłoszone utworzenie czterech zintegrowanych dowództw. Mają to być zintegrowane dowództwo teatru morskiego, zintegrowane dowództwo obrony powietrznej oraz dwa zintegrowane dowództwa teatrów działań lądowych – po jednym na kierunek pakistański i chiński. Reforma dowodzenia i kierowania siłami zbrojnymi ma przy tym zostać sfinalizowana do 2023 r., jak sugeruje się obecnie. Plany mogą zostać zmienione jeśli chodzi o oddzielne dowództwo przeznaczone dla Dżammu i Kaszmiru, gdyż tam prowadzone są specyficzne z założenia operacje antyterrorystyczne.
Wielkim orędownikiem reformy ma być szef sztabu obrony kraju gen. Bipin Rawat. Dotychczas w Indiach funkcjonuje, aż 17 pojedynczych dowództw – siedem wojsk lądowych, 7 sił powietrznych oraz 3 należące do marynarki wojennej. Ma to znacząco utrudniać procesy modernizacyjne, ale przede wszystkim skomplikować dowodzenia na wypadek kryzysu. Jak widać, kryzys w relacjach z Chinami skutkuje nie tylko zakupami samego uzbrojenia w trybie niejako pilnej potrzeby operacyjnej, ale również długofalowym unifikowaniem systemu kontroli i dowodzenia. Dotychczas zunifikowane dowództwa obejmowały w Indiach przede wszystkim system broni strategicznego odstraszania, a także dowództwo Andamanów i Nikobarów. Dowodzący dowództwami zintegrowanymi mają uzyskać swobodę planowania i prowadzenia operacji łączących zasoby lądowe, morskie i powietrzne wojsk indyjskich (oraz formacji paramilitarnych i mogących służyć wsparciem dla np. marynarki wojennej – straż wybrzeża).
Czytaj też: Turcy i Pakistańczycy uczą się zwalczać Rafale
Dotychczas, największy opór względem reformy systemu dowodzenia i kierowania w Indiach pochodził ze strony sił powietrznych. Dowódcy lotnictwa uważali bowiem, że dzielenie i tak skromnych sił między zintegrowane dowództwa może doprowadzić do problemów tego rodzaju sił zbrojnych. I należy pamiętać, że chociażby w toku niedawnego napięcia na linii rozgraniczenia z Chinami rzeczywiście ukazały się wszelkie braki tamtejszych sił powietrznych. Stąd też do misji ISR musiały być ściągane maszyny dedykowane misjom morskim, stanowiące jedyną alternatywę w przypadku monitorowania sił chińskich.
Rywalizacja chińsko-indyjska to nie jedynie rejony lądowej linii rozgraniczenia. Przypomnieć można wypowiedź wiceadmirała G Ashok Kumara dla ANI news, odnoszącą się do Sri Lanki. W New Delhi uważa się, że kolejne inwestycje chińskiej marynarki wojennej na wyspie mogą stanowić zagrożenie dla indyjskich interesów w całym regionie. Szczególne zaniepokojenie budzi fakt, że poprzez kooperację z Sri Lanką Chiny mogą uzyskać przewagę w rejonie transferu surowców naturalnych, w tym energetycznych. Indyjska marynarka wojenna ma obecnie bardzo uważnie obserwować działania strony chińskiej. W Sri Lance chińska obecność mocno zakorzeniła się w infrastrukturze portowej niedaleko stołecznego Kolombo, a także w kontekście portu Hambantota.
Czytaj też: Europejsko-indyjskie manewry morskie
Przy czym siły zbrojne Indii oraz tamtejsze służby mundurowe nie mogą jedynie koncentrować się na zagrożeniach płynących ze strony sił konwencjonalnych Pakistanu czy też Chin. Świadczy o tym odnotowane w weekend użycie bezzałogowych statków powietrznych do ataków na bazę sił powietrznych w Dżammu. Nie ma informacji o stratach w ludziach, a sam atak miał jedynie lekko uszkodzić dach budynku. Jednakże, sugeruje, że walczący w tym regionie z wojskiem zaczynają sięgać po sprawdzone formy taktyki z innych regionów świata. Może to oznaczać chociażby pilną potrzebę w sferze zakupu systemów antydronowych, które będą mogły chronić infrastrukturę wojskową oraz cywilną.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie