Reklama

Geopolityka

Hekatomba miasta Mariupol. Ludobójcze rosyjskie ataki

Autor. Just Click's With A Camera/Wikimedia (domena publiczna)

Trwa rosyjskie oblężenie portowego miasta Mariupol. Wczoraj doszło do ataku bombowego na miejski teatr, w którym schowali się cywile. Będąc na Ukrainie słyszałem dramatyczne relacje o sytuacji w samym mieście, o dziaciach umierających z odwodnienia.

Reklama

Kryzys ukraiński - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Zaciekłość i bezwzględność, z jaką rosyjskie oddziały atakują to miasto, można tylko przyrównać do zagłady syryjskiego Aleppo. Jak podkreślił zastępca mera miasta Serhij Orłow w mieście nie ma już ani jednego budynku, który nie miałby uszkodzeń. Mariupol jest atakowany przez kombinowane siły: 150. Dywizji Strzeleckiej, oddziały kadyrowców (czeczeński zaciąg Putina), oddziały donieckich separatystów oraz ściągane posiłki w postaci specnazu GRU. Rosjanie wysyłają pod Mariupol dodatkowych żołnierzy, ponieważ nie są w stanie przełamać obrony doborowych ukraińskich jednostek: oddziałów pułku Azow oraz 36. Brygady Piechoty Morskiej.

Intensywność rosyjskich ostrzałów i nalotów skierowanych przeciwko mariupolskiej społeczności wskazuje, iż korytarz lądowy od tzw. Donieckiej Republiki Ludowej oraz Rosji do Krymu, Moskwa - na tym odcinku frontu - chce wypalić do cna. Przypomnijmy, że wcześniej Mariupol pozbawiano ekonomicznego morskiego połączenia ze światem (był to kiedyś bardzo ważny port dla Morza Czarnego), które blokował most kerczeński łączący Rosję z Krymem. Mariupol był także ważnym ośrodkiem miejskim dla integralności terytorialnej Ukrainy, po roku 2014, gdy doszło do rosyjskiej separatystycznej rebelii. Miastem zaprawionym w bojach, bo znajdującym się blisko donbaskiego frontu. Dla Ukrainy Mariupol ma także istotny wymiar duchowy – sama nazwa - „miasto Marii" (traktowanej jako imię matki Jezusa, a nie żony jednego z carów) oraz ikona Matki Boskiej Mariupolskiej są bardzo ważne dla Ukraińców.

Reklama

Czytaj też

Wbrew zaniżonym statystykom podawanym przez ONZ w samym tylko Mariupolu - jak podają władze oblężonego miasta - zginęło już 2358 osób. Niestety liczba zabitych może być wyższa, ponieważ nie ma możliwości zweryfikowania zasypanych przez gruzy ciał. Tragiczne położenie miasta sprawiło, że sprawą najwyższej rangi było zorganizowanie korytarzy humanitarnych z oblężonego Mariupola. Problem w tym, że za organizację tych korytarzy odpowiada strona rosyjska (albo przynajmniej musi to się stać za jej zgodą), a zazwyczaj po ustaleniu otwarcia korytarza Rosjanie i tak otwierają ogień. Na Ukrainie zawsze jest przywoływany przykład bitwy o Iłowajsk, gdzie ów „korytarz" był masowo ostrzeliwany.

W przypadku Mariupola także otworzono ogień. Rosyjski ostrzał korytarzy humanitarnych w dniach 5 i 6 marca ambasador USA przy OBWE uznał za zbrodnię wojenną. Już pojawiają się relacje tych osób, którym ostatecznie udało się ewakuować z miasta w stronę Zaporoża. Do nich także Rosjanie otwierali ogień. 9 marca w sposób znaczący ostrzelali oni szpital położniczy. Ukraińskie oddziały musiały ewakuować ciężarne kobiety spodziewające się porodu. Międzynarodowy Czerwony Krzyż uznał sytuację w mieście za „ekstremalnie krytyczną". Pośrednio do ostrzelania szpitala przyznali się sami Rosjanie. Początkowo zaprzeczali atakowi, ale następnie minister Siergiej Ławrow w swoim stylu twierdził, że obiekt zaatakowano z powodu stacjonowania tam pułku Azow. Wyklucza to nie tylko topografia miasta, ale publikowane przez sam Azow materiały z frontu.

Czytaj też

Ludność cywilna Mariupola przed schronami oznacza obiekty wielkimi napisami w języku rosyjskim aby uchronić się przed ostrzałem (piszą np. słowo „dzieci"). W mieście nie ma wody pitnej. Opowiadano mi o przypadkach śmierci dzieci z powodu odwodnienia. Coraz częstsze są relacje o tym, że ludzie piją wodę z kałuży, by przeżyć. Nie ma gazu, prądu, utrudniona jest komunikacja za pomocą telefonów komórkowych. W mieście nie ma żywności, ponieważ Rosjanie od początku próbowali odciąć Mariupol od zaopatrzenia. Ciała zabitych są chowane w masowych mogiłach, ponieważ ryzyko ostrzału nie pozwala na indywidualny pochówek. W oblężonym mieście od początku oblężenia był fotograf Associated Press - Jewgeni Maloletka. Opisuje on, że osoby grzebiące zmarłych dużo ryzykują i muszą robić to bardzo szybko bo w otwartym polu mogą w każdej chwili zginąć. W Mariupolu – jak relacjonuje Maloletka – są także masowe mogiły dzieci zabitych odłamkami po rosyjskim ostrzale i nalotach. Jego relacja zaczyna się od trzech słów: „Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?".

Czytaj też

Reklama

Komentarze (3)

  1. Ech

    Tylko przpomne ze rozne szancki o wojnie w Iraku mowia o smierci od 1 milona do 2 milanow ludzi. To jest hekatomba - nie zabicie np 2000 ltdzi . Prosze o obiektwne ocenanie. Wojna na Ukrainie z powarnniu z wojna w Iraku to jakis maly konfikt obejmujacy 5% tearytrium kraju. Zas najwiekszym jednrazowym zdazniem bylo zabicie przez USa 130 dzieci . BBC tak to opisalo w swoim reporazu; "13 lutego niewidoczny dla radarów amerykański bombowiec zrzucił dwie, kierowane laserem bomby na obiekt, w którym miało się znajdować centrum komunikacyjne i ośrodek dowodzenia irackiej armii. Okazało się jednak, że w budynku mieszkali cywilni uchodźcy wojenni. Zginęło 315 osób, w tym 130 dzieci." (Dla zainteswanych sluze linkiem z BBC

    1. zyyx

      Tylko że im się to ZDARZYŁO, a ruskie celowo strzelają do cywili.

  2. Piotr Skarga

    Mariupol jak Guernica!! Zbrodnicza Rosja nigdy nie powinna być dopuszczona do cywilizowanego świata! Chyba że Putlera, Ławrowa, i generalicję naród rosyjski kiedyś krwawo rozliczy za te zbrodnie!

  3. Sаilor

    Jak nie wiadomo o co codzi to chodzi o owady. W 2021 Ukraina odpowiadała za 65% światowej produkcji miodu. Prawie 85% wszystkich sprzedawanych w Polsce uli, ramek, podkurzaczy i innych akcersorii pszczelarskich było wyprodukowanych w Ukrainie. Również Ukraina była głównym eksporterem matek, całych rodzin, czerwia. Pszczelarstwo w Rosji praktycznie nie istnieje a na dodatek weszły sankcje. W tym roku Europę czeka potężny kryzys braku miodu i wszystkich warzyw, owoców, kwiatów które normalnie zapylane są przez pszczoły. Jedyną alternatywą jest powołanie masowego kommando ludzi, którzy z pendzelkami będą ręcznie zapylać kwiaty. Teoretycznie można postawić specjalne rafinerie wirujące miód z syntetycznego cukru i doprawiające go smakowo przez estryfikację ale to są koszty idące w setki milionów, głównie ze względu na zapotrzebowanie na gaz i chemikalia.

    1. seb2303

      No co Ty? Ja bez problemu nabywam miód bezpośrednio u polskich pszczelarzy. Znam takich kilku, którzy hobbystycznie hodują pszczoły i jakoś wszystek sprzęt i matki pszczela mają z Polski.

    2. Ech

      Hej - jednak umiesz pisac cos z sensem:) Gratuluje

Reklama