Reklama

Geopolityka

Francja w okowach skrajnej lewicy i skrajnej prawicy – jak potoczą się relacje z Rosją?

Autor. Élysée – Présidence de la République française / Facebook

Postrzeganie wzrostu znaczenia Zjednoczenia Narodowego we Francji jako jedynie efektu rosyjskich wpływów i prowadzonych działań dezinformacyjnych, nie może być jedynym wytłumaczeniem jego ostatniego sukcesu w eurowyborach oraz w pierwszej turze wyborów parlamentarnych.

Istnienie wspomnianych sukcesów jest niezaprzeczalnym faktem, ale nie jest jedynym czynnikiem dominującym stan rzeczy. Formacja ta odpowiada na autentyczne zapotrzebowanie znacznej części francuskiego elektoratu. Jeśli przyjrzymy się oficjalnym deklaracjom dotyczącym relacji francusko-rosyjskich wygłaszanym zarówno przez Jordana Bardella (lidera ZN) czy Jeana-Luc Mélenchona stojącego na czele Frontu Ludowego to one wbrew pozorom niewiele się różnią. We Francji nie ma faktycznie formacji politycznej jednoznacznie antyrosyjskiej, co najwyżej można mówić o orientacji „antyputinowskiej”.

Reklama

Rosja - obiekt francuskiej fascynacji

Rosja od czasów Oświecenia była zawsze obiektem szczególnej fascynacji ze strony francuskich elit. Obydwa kraje łączyły tradycyjnie stosunki historyczne i kulturowe oraz mariaże elit. Paryż zawsze był schronieniem dla Rosjan wszelkich poglądów i talentów, bez względu na rząd w ich kraju. Wielu Francuzów od wieków ceni rosyjską muzykę, literaturę i sztukę nawet bardziej niż pieniądze i władzę, dzieląc wspólne wyobrażenia poza biznesem i polityką. Niektórzy uważają to za przejaw wręcz „kulturowej rusofilii”.

Tę wspólną percepcję wśród społeczności francusko-rosyjskiej łączy także niechęć do wpływów USA na terenie Europy, co stanowi podstawę do łatwej komunikacji. Gdy przed ostatnimi wyborami prezydenckimi we Francji portal European Council on Foreign Relations zwrócił się o deklarację kandydatów odnośnie polityki zagranicznej m.in. dotyczącej wycofania się ze zintegrowanego dowództwa NATO oraz nie wysyłaniu broni na Ukrainę, okazało się wtedy, że biorąc pod uwagę wyniki pierwszej tury, to 55,57 proc. głosów uzyskali ci, którzy odpowiedzieli na nie twierdząco.

Rosyjska strategia wpływów we Francji oparta jest na „miękkiej penetracji” środowisk politycznych, kulturalnych, akademickich i wszelkiego rodzaju organizacji pozarządowych. Z tej racji prezentowany przez nią przekaz jest oferowany nad Sekwaną i dostosowany do każdego nurtu politycznego:

  • lewicy: dla współczesnego świata konieczne jest wahadło - od amerykańskiej hegemonii do kapitalistycznego imperializmu;
  • centrum: stworzenie „architektury zaufania i bezpieczeństwa” na kontynencie europejskim w oparciu o Francję, Niemcy i Rosję;
  • prawicy: potrzebny jest silny i solidny mąż stanu; społeczeństwa europejskie i państwa narodowe upadają i dobrze byłoby wrócić do pewnych chrześcijańskich korzeni naszej cywilizacji, których wartości broni Rosja.

Rosjanie umiejętnie posługują się dyskursem antysystemowym oraz kliszami gaullistowskimi, odwołującymi się do czasów, gdy Francja wycofała się ze zintegrowanego dowództwa NATO. Dlatego rosyjski przekaz jest przyjmowany zarówno przez skrajną prawicę, jak i skrajną lewicę. Treści prezentowane przez rosyjskie media, takie jak działająca do niedawna telewizja RT, były bardzo popularne podczas poważnych kryzysów, zwłaszcza podczas pierwszej kadencji Macrona.

Czytaj też

To umiejętnie realizowana i przynosząca efekty od wielu lat polityka „soft power” jest niezwykle skuteczna, a jej widocznym symbolem jest oddana do użytku w 2016 r. rosyjska Katedra Trójcy Świętej usytuowana tuż przy Wieży Eiffla. Polityka realizacji rosyjskich wpływów we Francji skupiła się na powołaniu szeregu instytucji ulokowanych na jej terenie, w które zainwestowano wiele środków finansowych i które zarządzane są przez osoby powiązane z administracją Putina oraz służbami specjalnymi i działającymi niezwykle aktywnie do 2022 r. Jak zwraca uwagę portal Euronews.com, niechęć firm z branży Big Tech do przeciwstawienia się kampaniom Rosji jeszcze bardziej zachęciła Moskwę i sprawiła, że rozpowszechnianie jej narracji w mediach społecznościowych następuje wręcz na skalę „przemysłową”.

Nie bez znaczenia jest fakt, że we francuskiej pamięci historycznej żywa jest pamięć o Rosyjskim Korpusie Ekspedycyjnym (750 oficerów i 45 tysięcy podoficerów i żołnierzy) sformowanym na prośbę rządu Francji, jako wsparcie dla sił Ententy walczącym na froncie zachodnim w I wojnie światowej. Po przewrocie bolszewickim w 1917 r. w Rosji przemianowano go na „Legion Rosyjski” określany z racji waleczności mianem Rosyjskiego Legionu Honoru. Druga wojna światowa kojarzy się w relacjach francusko -rosyjskich z pułkiem lotnictwa myśliwskiego „Normandie-Niemen” (francuskimi pilotami walczącymi po stronie sowieckiej ). Jednocześnie rosyjska diaspora we Francji - zarówno wywodząca się „białej emigracji”, czy też z jej nowej fali - w zdecydowanej większości przy niezwykle aktywnym poparciu cerkwi prawosławnej opowiada się za polityką Putina.

Z tej racji komentarze, które pojawiły się po pierwszej turze przedterminowych wyborów parlamentarnych we Francji związanej ze zwycięstwem w niej Zjednoczenia Narodowego, a co za tym idzie wzrostu rosyjskich wpływów nad Sekwaną, bez uwzględnienia opisanego uprzednio kontekstu nie odzwierciedlają tamtejszej rzeczywistości. We Francji nie ma faktycznie formacji politycznej jednoznacznie antyrosyjskiej, co najwyżej można mówić o orientacji „antyputinowskiej”.

Jeśli przyjrzymy się oficjalnym deklaracjom dotyczącym relacji francusko-rosyjskich, wygłaszanym zarówno przez lidera ZN Jordana Bardelli, jak i Jeana-Luc Mélenchona, który stoi na czele Frontu Ludowego, to one - wbrew pozorom - niewiele się różnią.

Obecnie Jordan Bardella deklaruje wsparcie dla Ukrainy i potępia wojnę, ale jeszcze kilka lat temu wzywał francuskich polityków, aby „nie uczyli Putina demokracji” i spotykał się z ludźmi z otoczenia Konstantina Małofiejewa, po którym został określony przez Dossier Center: „jako znakomity polityk o prorosyjskich poglądach”. W związku z tym wielu analityków obawiało się, że zwycięstwo ZN może doprowadzić do osłabienia francuskiego poparcia dla Ukrainy. Jego formacje od dawna oskarża się o powiązania z Kremlem – i nie bez powodu w 2014 roku otrzymała ona (w tym czasie jeszcze pod nazwą Frontu Narodowego) ponad 9 mln dolarów pożyczki od First Czech Russian Bank, co wywołało falę podejrzeń o rosyjskie finansowanie. Sama Marine Le Pen określiła zaanektowany Krym „integralną częścią Rosji” i spotykała się z Władimirem Putinem, a wysocy rangą członkowie proputinowskiej partii „Jedna Rosja” wielokrotnie uczestniczyli w oficjalnych spotkaniach ZN.

Reklama

Kim jest Bardella?

28-letni Jordan Bardella, związany jest z Marine Le Pen od 21. roku życia. Jego kariera polityczna jest wręcz błyskotliwa. W 2022 r został przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego. Ruch ten miał pomóc Le Pen skoncentrować się na kampanii prezydenckiej i odświeżyć wizerunek partii. Do czasu agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. zajmował on otwarcie prorosyjskie stanowisko. W 2014 r. skrytykował premiera Francji Francois Hollande’a za „nauczanie Putina demokracji”. Pogratulował Putinowi reelekcji w 2018 r. mówiąc : „W wielobiegunowym świecie Rosja jest partnerem, a nie przeciwnikiem”. Wkrótce został dostrzeżony przez struktury „ortodoksyjnego oligarchy” Konstantina Małofiejewa. „23 lata. Od 16 czerwca 2019 roku pełni funkcję wiceprzewodniczącego partii, wcześniej pełnił funkcję szefa organizacji młodzieżowej Związku Narodowego. Znakomity polityk o poglądach konserwatywnych i prorosyjskich, całkowicie oddany Marine Le Pen, będąc jej oficjalnym sekretarzem prasowym. Przez całą kampanię europejską nie popełnił ani jednego błędu”. W ten sposób według rosyjskojęzycznego „Dossier Center” miała brzmieć charakterystyka młodego polityka sporządzona przez analityków Małofiejewa.

Bardella w marcu 2019 r był inicjatorem rzymskiego spotkania ruchów młodzieżowych związanych ze skrajnie prawicowymi partiami europejskimi. W wydarzeniu uczestniczyła też zaproszona organizacja młodzieżowa „Jednej Rosji”. Wśród gości z Rosji był m.in. Cyryl Małofiejew (syn Konstantina Małofiejewa), redaktor „Cargradu” Andriej Afanasjew, i Michaił Jakuszew, dyrektor centrum analitycznego „Katechon”.

Zaproszonym uczestnikiem był również Fabrice Sorlin (były członek ZN, od wielu lat związany Małofiejewem). Jak wynika z dokumentów uzyskanych przez Dossier Center, Bardella współpracuje z osobami z jego kręgu od co najmniej 2012 roku a w 2018 r. zasłynął z rozwinięciem flagi DRL podczas protestów „żółtych kamizelek” we Francji. Po wybuchu wojny w lutym 2022 r wraz z żoną i dziewięciorgiem dzieci przeprowadził się do Rosji, uzyskał rosyjskie obywatelstwo i stał się bohaterem tamtejszych mediów, jako jeden z uciekających z Europy przed „nietradycyjnymi” wartościami.

Jako europoseł Bardella głosował przeciw uchwałom PE „Sytuacja na granicy ukraińskiej i na terytoriach Ukrainy okupowanych przez Rosję” oraz „Rosja, sprawa Aleksieja Nawalnego, nagromadzenie sił zbrojnych na granicy Ukrainy”. W kwietniu 2021 r. w trakcie wywiadu dla stacji telewizyjnej France 2, stwierdził że nie zamierza „ingerować w życie obcego państwa” i wzywać do uwolnienia Aleksieja Nawalnego. Po wybuchu wojny na Ukrainie w lutym 2022 r. jego retoryka jako już formalnie przewodniczącego ZN uległa zmianie. Głosował m.in. za uchwałą PE w sprawie przyznania Ukrainie statusu kandydata do UE. Publicznie mówił: „nie możemy akceptować naruszania suwerenności państwa i narodu, zwłaszcza przy pomocy broni i solidaryzuję się z narodem ukraińskim, który stawia opór w obronie swojej ojczyzny”. W równocześnie wydanym oświadczeniu w imieniu ZN ponowił apel do Rosji o wycofanie jej wojsk z terytorium Ukrainy. W lipcu 2023 roku dokonał spłaty kredytu zaciągniętego w 2014 roku przez ZN w First Czech Russian Bank, zaprzeczając także istnieniu jakichkolwiek powiązań finansowych z Rosją.

ZN - co może budzić zdziwienie - było inicjatorem powstania w poprzednim parlamencie francuskim komisji śledczej Zgromadzenia Narodowego ds. ingerencji zagranicznej, w skład której weszło 30 parlamentarzystów ze wszystkich stron sceny politycznej. Jako cel swojej działalności przyjęła wyjaśnienie m.in. „Politycznych, gospodarczych i finansowych ingerencji obcych państw (…) mających na celu wywarcie wpływu lub skorumpowanie francuskich liderów opinii lub partii politycznych (…) ustalenie, czy istnieją zagraniczne sieci wpływów, które korumpują wybieranych urzędników publicznych, dyrektorów strategicznych spółek lub przekaźników medialnych w celu szerzenia propagandy lub uzyskiwanie decyzji sprzecznych z interesem narodowym”.

W efekcie działania Komisji powstał raport, w którym zdefiniowano obcą ingerencję jako: „ingerencja państwa w wewnętrzne sprawy innego państwa. Ma charakter złośliwy, toksyczny, a nawet przestępczy, ponieważ ma na celu destabilizację, podważenie zaufania do instytucji państwa, wywołanie pomieszania prawdy z fałszem, służenie interesom obcego mocarstwa, podjęcie próby zniszczenia celu, na przykład systemu demokratycznego państwa. Dlatego nie należy jej mylić z polityką wpływu”. W opublikowanym przez komisję dokumencie - jak podaje serwis internetowy France Info - opisano główne zagrożenia związane z działaniami ze strony: Rosji, Chin, Iranu, Maroka, Kataru i Turcji. Skupiono się jednak głównie na rosyjskiej ingerencji, stwierdzając m.in., że „Zjednoczenie Narodowe jest wyjątkowe ze względu na swoją ideologiczną bliskość z reżimem rosyjskim oraz powiązania finansowe, które będą przedmiotem szczegółowej analizy”.

Finalnie Jean-Philippe Tanguy ze Zjednoczenia Narodowego (przewodniczący tejże komisji), oprotestował raport zarzucając, że oprócz ostatecznego ustalenia prawdy o realnym wpływie Rosji na francuską politykę, śledztwo nie wyjaśniło m.in. charakteru powiązań pomiędzy większością prezydencką a rządem Kataru. Nie wyjaśniło też relacji z Chinami, czy dotacji takich firm jak Amazon, Microsoft, Google i Uber. Bez odpowiedzi pozostała też kwestia sprzedaży działu energetycznego Alstomu spółce General Electric w 2014 roku, czy sprawa publicznych kontraktów zawieranych w ostatnich latach z prywatnymi firmami amerykańskimi - przede wszystkim z McKinsey, którego kadra kierownicza świadczyła także wolontariat na rzecz Emmanuela Macrona podczas jego kampanii prezydenckiej. Marine Le Pen w odpowiedzi na zarzut o rosyjską pożyczkę powiedziała: „podpisałam kontrakt z bankiem, a nie z Putinem i spłacam ją”, sugerując niejako, że inni również otrzymywali dotacje finansowe od obcych państw, nie ujawniając ich publicznie. Natomiast Bardella, gdy w kwietniu 2024 r. ujawniono związki portalu „Voice of Europe” z Rosją oświadczył, że „do żadnego członków (jego partii ) nie zwrócili się” przedstawiciele rosyjskiej sieci wpływów i stwierdził że „Musimy walczyć z wszelkimi formami ingerencji, poczynając od ingerencji Rosji”.

Równocześnie ZN zdjęło z siebie odium formacji antysemickiej, jakie ciążyło na nim od czasów jej założyciela Jean’a-Marie Le Pen’a. W trakcie kampanii wyborczej po jego stronie opowiedziało się wiele środowisk żydowskich. Francja od wielu lat ma problem z licznymi aktami antysemityzmu związanymi z działalnością zarówno skrajnej lewicy i niezwykle licznej islamskiej diaspory.

Reklama

Co z pomocą dla Ukrainy?

Jordan Bardella oficjalnie jest zwolennikiem ograniczonej pomocy militarnej dla Ukrainy. W lutym 2023 r Jordan Bardella w wywiadzie Libération stwierdził , że Putin prowadzi wojnę z Zachodem i nie da się jej zakończyć „bez wycofania wojsk rosyjskich i bez przywrócenia pełnej i całkowitej suwerenności całej Ukrainy”. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że owo wycofanie nie uwzględnia Krymu i innych terytoriów kontrolowanych przez secesjonistów od czasu wojny w Donbasie, które RN nadal uznaje za terytoria rosyjskie.

Podczas telewizyjnej debaty przed wyborami parlamentarnymi Bardella wypowiedział się przeciwko wysyłaniu na Ukrainę francuskich żołnierzy i rakiet dalekiego zasięgu. ”Moje stanowisko nie uległo zmianie, a jest nim wspieranie Ukrainy poprzez dostarczanie sprzętu obronnego, amunicji, operacyjnego wsparcia logistycznego i broni defensywnej, aby umożliwić Ukrainie ochronę i utrzymanie frontu” .Jednoczenie odciął się od relacji z Tamarą Wołochową, pełniącą funkcję doradcy ZN w Parlamencie Europejskim. Uzyskała ona obywatelstwo francuskie w 2020 r. pomimo, że jak pisał francuski dziennik internetowy „Mediapart”, w raporcie DGS zidentyfikowano ją jako „agenta wpływu” pracującego dla Rosji. Jednocześnie ZN zgłosiło projekt ustawy, która uniemożliwiłaby osobom o podwójnym obywatelstwie zajmowanie wielu stanowisk w służbie cywilnej, przedsiębiorstwach i misjach służby publicznej. Spotkało się to z krytyką wielu środowisk, m.in. Géralda Darmanina, francuskiego ministra spraw wewnętrznych, który oświadczył, że to rozwiązanie legislacyjne jest dyskryminujące i „podzieli naród”. Według niego takie działanie „zdyskredytowałoby trzy miliony Francuzów-Amerykanów, Francuzów-Algierczyków, Francuzów-Portugalczyków, Francuzów-Marokańczyków” .

Jean’a-Luc Mélenchon’a stojącego na czele powołanego naprędce Frontu Ludowego socjalistów, ekologów, komunistów i Francji Niepokornej (LFI) (jeżeli bralibyśmy pod uwagę jego publiczne deklaracje przed wybuchem wojny Rosji z Ukrainą) można byłoby określić jakopolityka wręcz skrajnie prorosyjskiego. Podczas kampanii prezydenckiej w 2022 r. jak pisał m.in. „BFM Business” i publiczny multimedialny serwis „France Info”, opowiadał się on za odejściem od energii jądrowej we Francji (stanowiącej jej podstawę bezpieczeństwa energetycznego ) i zamknięciem wszystkich elektrowni jądrowych.

W lutym 2022 r serwis internetowy publicznego nadawcy „Radio France” w jednym ze swoich tekstów dokonał podsumowania poglądów Mélenchon’a na temat Rosji. W wywiadzie w listopadzie 2021 r. w „Le Figaro” miał określić politykę Emmanuela Macrona dotyczącą stosunków z Chinami i Rosją, jako „dziecinną wizję ”. Stwierdził tam m.in., że „kultywowanie takiego napięcia w stosunku do tych dwóch sił jest absurdem ” a „sankcje wobec Rosji nie mają sensu (…) Nie wierzę w agresywną postawę Rosji czy Chin”. W grudniu 2021r w programie „Questions Politiques” w „Radio France” pytany o jego reakcje na gromadzenie rosyjskich wojsk wzdłuż granicy z Ukrainą oświadczył: „Dla mnie Rosja nie jest wrogiem, ale partnerem”, po czym dodał, że „ niełatwo sobie z tym poradzić”. Natomiast w wywiadzie dla „Le Monde” 18 stycznia 2022 r. na ten sam temat stwierdził: „Rosjanie mobilizują się na swoich granicach? Któż nie zrobiłby tego samego z takim sąsiadem, krajem powiązanym z potęgą, która nieustannie im zagraża? Kontynuujemy stare metody zimnej wojny. Polityka antyrosyjska nie leży jednak w naszym interesie, jest niebezpieczna i absurdalna. Słowo klucz to deeskalacja”.

We wspomnianej rozmowie zakwestionował też obecność Francji w NATO: „Najpierw chcę przywrócić naszą suwerenność militarną. Dlaczego mamy akceptować trwające od tysiąca lat spory Łotyszy czy Estończyków z Rosją? Chcę, aby Ukraina była niezaangażowana i antyglobalistyczna jak Francja.” Także w programie kanału telewizyjnego „France 5.” zaznaczył, że Rosja ma interesy jako kraj i nie może zaakceptować tego, że NATO zbliża się do jego progu i musimy to zrozumieć, to wszystko było już w Układzie Warszawskim”. Także przed wyjazdem Emmanuela Macrona do Rosji w lutym 2022r oświadczył w stacji telewizyjnej TF1: „Francja musi być niezaangażowana, co oznacza, że ani Rosjanie nie mogą wkraczać na Ukrainę, ani Amerykanie nie mogą przyłączać Ukrainy do NATO”.

Po agresji Rosji na Ukrainę zmienił swój ton stwierdzając na swym profilu w mediach społecznościowych, że „nie jesteśmy neutralni, gdy jakiś kraj napada swojego sąsiada na terytorium Europy ” dodając jednak, że „sankcje (wobec Rosji) są bezużyteczne”.

Francuski tygodnik „Challenges” w marcu 2023 r napisał: „potępiając Putina, Jean-Luc Mélenchon uznaje sojusz z NATO za »bezużyteczny”<< i opowiada się za >>niezaangażowaną Francją«, proponując mglistą koncepcję „Pokoju Odważnych. Natomiast w lutym br. po śmierci Aleksieja Nawalnego w swym tekście „Le Pen i Mélenchon: raz pro-Putin, zawsze pro-Putin” zwrócił uwagę, że w reakcjach skrajnej lewicy i skrajnej prawicy nie ma żadnej różnicy.

Jean-Luc Mélenchon podobnie jak Jordan Bardella jest przeciwny obecnej werbalnej polityce Emmanuela Macrona wobec Rosji, krytykując jego pomysły o potencjalnym wysłaniu sił zbrojnych na Ukrainę. Już w lutym b.r. w programie TF1 argumentował, że Europie „nie grozi” Rosja. „(…) Nie jesteśmy ani Ukraińcami, ani Rosjanami” – mówił podkreślając, że jego zdaniem Europa „nie jest zagrożona” przez Rosję, a „Polityka zagraniczna Francji składa się z niekontrolowanych pomyłek i fantazyjnych haseł”. Skrytykował także propozycję zapewnienia krajom europejskim ochrony nuklearnej w przypadku wycofania się Stanów Zjednoczonych, mówiąc: „Broń nuklearna ma na celu odstraszanie ataków na Francję”. Także w marcu br. w programie „France Info” zaznaczył, że obawia się eskalacji konfliktu Francji z Rosją.

Wynik ostatnich wyborów parlamentarnych we Francji wyraźnie wskazuje żeobecnie znaczącą rolę na tamtejszej scenie politycznej zaczynają odgrywać skrajne formacje polityczne. Zdaniem wielu komentatorów jest to pokłosie polityki Emanuela Macrona, charakteryzującej się z oderwaniem elity politycznej skupionej wobec niego od problemów społecznych, takich jak bezrobocie, reforma systemu emerytalnego, wzrost przestępczości czy napływ nielegalnych imigrantów i niechęć islamskich mieszkańców do integracji.

Równocześnie od kilku lat można zaobserwować brak spójnej polityki zagranicznej, czego przykładem mogą być relacje z Rosją, które można scharakteryzować obrazowo „odbijaniem się od ściany do ściany”. Z jednej strony mowa o ciągłych telefonach do Putina w pierwszym roku wojny na Ukrainie, a z drugiej pomysły wysłania tam francuskich sił zbrojnych.

Upokorzenie Macrona

Macron wykonał przed wojną wiele gestów wierząc, że Putin sygnalizował gotowość do kompromisu. Okazało się to kompletnym kłamstwem, a Macron - a co za tym idzie Francja - zostali wręcz upokorzeni przez jego składane propozycje zorganizowania dwustronnego szczytu z USA w celu deeskalacji konfliktu, na które Rosja w ogóle nie zareagowała. Niekonsekwentna polityka francuskiego prezydenta doprowadziła w efekcie do ewidentnego upadku wpływów Francji na arenie międzynarodowej.

Szczególnie objawiło się to m.in. na kontynencie afrykańskim. Jak pisał m.in. „Fair Observer” w grudniu 2022 roku wojska francuskie opuściły Republikę Środkowoafrykańską po tym, jak Paryż zdecydował , że tamtejsze władze lokalne „były współwinne antyfrancuskiej kampanii rzekomo kierowanej przez Rosję”. W lutym 2023 r nowy rząd wojskowy Burkina Faso wyrzucił siły francuskie i ogłosił swoje nowe „strategiczne partnerstwo” z Rosją. Także po kolejnych zamachach stanu w Mali, rządząca tym krajem junta zażądała usunięcia stacjonujących tam 2400 żołnierzy francuskich i zmusiła ich do wycofania się do sąsiedniego Nigru, który stał się nową główną bazą ich działań w regionie Sahelu. Następnie, w zeszłym miesiącu Emmanuel Macron został zmuszony do ogłoszenia, że wycofuje również swoje wojska i ambasadora z Nigru. Francji nie udało się też zabezpieczyć swoich wpływów w Sahelu, w którym władze sprawują praktycznie rosyjskie PMC. Również „Geopolitical Intelligence Services” w marcu br. jednoznacznie stwierdził, że „w walce o wpływy w Afryce, Rosja wyprzedziła Francję” podając przykład Czadu, którego tymczasowy prezydent Mahamat Idriss Deby Itno ogłosił, że uważa obecnie Rosję za „bratni kraj”.

Czytaj też

Wszystkie te czynniki powodują, że tzw. „umiarkowane” siły polityczne stojące za Macronem tracą znaczenie. Stąd też do wielu francuskich wyborców trafiają przeciwstawne diagnozy rozwiązania tamtejszych problemów społeczno – politycznych oferowane przez ugrupowania skrajne. Jakie mogą być tego konsekwencje? Nie można obecnie jednoznacznie stwierdzić. Wygrana Frontu Ludowego w drugiej turze, będąca w głównej mierze efektem rozpętanej wręcz histerii o „zagrożeniu faszyzmem”, ze strony ZN może się w przypadku ponownych wyborów nie powtórzyć. Zwycięskie formacje będą musiały sformułować rząd (żadna partia nie może samodzielnie utworzyć rządu), co może być niezwykle trudne, zważywszy na wręcz skrajnie różne a czasami nie do pogodzenia wizje w kwestiach wewnętrznych czy zagranicznych. Jak zwraca uwagę w swym komentarzu think tank The Soufan Center, pomimo że socjaliści, Zieloni, komuniści i skrajnie lewicowa La France Insoumise (LFI) mają wspólne punkty programu, to pewne podziały już stają się widoczne. Na przykład, Jean-Luc Mélenchon, kontrowersyjny przywódca LFI, i inni przywódcy skrajnej lewicy nawołują do agresywnych reform gospodarczych i powstrzymują się od nazywania Hamasu organizacją terrorystyczną. Z kolei bardziej umiarkowane frakcje w koalicji, takie jak Socjaliści i Zieloni, szukają rozwiązań, które można uznać za pragmatyczne. Różnice te mogą utrudniać koalicji prezentowanie jednolitego frontu i skuteczne dalsze rządzenie.

Na ich tle ZN jawi się jako ugrupowanie prezentujące spójny program dotyczący rozwiązania problemów społecznych związanych przede wszystkim ze spadkiem poczucia bezpieczeństwa i napływem - i zarazem agresją - ze strony nielegalnych imigrantów. Jest ono szczególnie bliskie wyborcom z francuskiej prowincji. Należy też zwrócić uwagę na jego ewoluującą zmianę z racji pragmatyzmu w postrzegania Rosji. Stąd też nasuwa się pytanie:jakie będą dalsze losy polityczne Francji?. Za trzy lata kończy się druga kadencja Macrona. Czy tym razem czynnik spajający, jakim jest niedopuszczenie do władzy ZN może zadziałać jeszcze raz? Należy też zmienić dominujące obecnie postrzeganie wzrostu znaczenia ZN we Francji jako jedynie efektu rosyjskich wpływów i prowadzonych działań dezinformacyjnych. Ich istnienie jest niezaprzeczalnym faktem, ale nie jest jedynym czynnikiem dominującym na jego rzecz. Formacja ta odpowiada na autentyczne zapotrzebowanie znacznej części francuskiego elektoratu.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. pawelv

    Dla dobrej analizy należałoby zacząć od tego że Zjednoczenie Narodowe NIE JEST skrajną prawicą , a zwykłą prawicą ,gdyż robi się zamęt i wszystko co na prawo od lewicy nazywa się faszyzmem i skrajną prawicą . Należało by również poddać analizie rodowód i powiązania Francuskich ruchów lewicowych , marksistowskich i komunistycznych, bo o ile te pierwsze wywodziły się ( przełom XIX i XX w.) z francuskiego ruchu robotniczego , to Komuniści Francuscy zaczęli działać pod kuratelą służb Związku Sowieckiego już w okresie międzywojennym , natomiast największy rozkwit zachodniego Marksizmu przypadał na lata 60-te XXw. i w tych latach dało się zauważyć największe wpływy ZSRR na partie lewej sceny politycznej. Ówczesne władze Republiki chcąc pokazać niezależność swej polityki od USA też nie stroniły od kontaktów z ruskimi i tak niestety zostało , a obecna skrajna lewica swego poparcia dla Putina nawet nie ukrywa

  2. Beton

    Rosja jest tradycyjnie postrzegana na zachodzie Europy jako partner a nie wróg. My Polacy patrzymy na Rosję jak na agresora podobne spojrzenie mają inne narody tańszego regionu. Mamy do tego wiele dobrych powodów z tym że nasz punkt widzenia nie jest i raczej nie będzie współdzielony przez zachód. Oni (zachód))na nas patrzą jak na kraj tymczasowy który powstał co najwyżej 100 lat temu i zwykle był zależny od kogoś. I to jest bardzo na rękę Rosji. Czy możemy to zmienić ? Nie wiem . Ale co najmniej nierozsądne wydają się agresywne wypowiedzi Dudy i Sikorskiego w kontekście Rosji. My sami niewiele możemy a kiedyś ta wojna się skończy i trzeba będzie z Putinem lub jego następcą rozmawiać. Z Sikorskim i Dudą nikt tam rozmawiać nie będzie.

  3. Ależ

    Rosja wyrzuciła Francję z Afryki oni tego im nie darują

    1. Chyżwar

      Serio? Voltaire wypisywał dla rusków bzdury na temat Polski w zamian za zegarki i kożuchy. Potem był Bonaparte, który najpierw walczył z ruskimi. a potem zawarł z nimi pokój i ostatecznie przerżnął generalnie dlatego, że oni nie dotrzymują umów. Nauczyli się czegoś? Otóż nie Mając sojusz z Polską zawarli se drugi z ruskimi, choć we Francji pośród elit tylko idiota mógłby nie wiedzieć kim jest lenin, stalin i reszta ich ekipy. To jeszcze pół biedy. Pod koniec istnienia Republiki Weimarskiej zaczęli rozmawiać z Niemcami, że fajnie by było gdyby II RP "zwróciła" im co nieco więc jak Niemcy będą chcieli, to oni dyplomatycznie ich poprą. Za Hitlera była całkiem spora grupa Francuzów, którzy tak palili się do zjednoczenia Europy, że ośmielili się twierdzić, iż osobą ją jednoczącą powinien być właśnie on. Potem wylecieli z Indochin i Algierii. Jakoś to podarowali. Na jakiej podstawie więc uważasz, że Afryki nie podarują?

Reklama