Reklama

Geopolityka

Finlandia i Szwecja jednak poza NATO? „Eskalacja” czy utrata inicjatywy

Fot. Försvarsmakten/Youtube.
Fot. Försvarsmakten/Youtube.

Po rosyjskiej agresji na Ukrainę w Szwecji i Finlandii wzrosło poparcie dla członkostwa w NATO. Tamtejsi politycy starają się tonować nastroje, obawiając się pogorszenia relacji z Rosją. Takie obawy mogą jednak wywołać skutek odwrotny do zamierzonego i ułatwić Rosji potencjalną agresję przeciwko państwom UE lub NATO w przyszłości.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Relacje Finlandii i Szwecji z NATO określa się od dłuższego czasu jako „złote partnerstwo". Oba państwa często uczestniczą w sojuszniczych ćwiczeniach, mają nowoczesne siły zbrojne które cechują się wysoką zdolnością współdziałania z Sojuszem Północnoatlantyckim. Nie jest też żadną tajemnicą współpraca w dzieleniu się informacjami wywiadowczymi, która niedawno – decyzją NATO – została wyniesiona na jeszcze wyższy poziom.

Jednakże, Szwecja i Finlandia nadal nie są objęte zobowiązaniami wynikającymi z Traktatu Waszyngtońskiego, w tym Artykułu 5 dotyczącego wspólnej obrony. Co za tym idzie, sojusznicy nie są zobowiązani do udzielenia im wsparcia w wypadku agresji (w praktyce – agresji Rosji), ani też te państwa nie są zobowiązane do wspierania sojuszników w sytuacji napaści. Nie są też bezpośrednio wpięte w system dowodzenia Sojuszu (choć są dostosowane do funkcjonowania w nim).

Reklama

Do rosyjskiej agresji na Ukrainę w Szwecji i Finlandii nie było jednoznacznego poparcia wśród obywateli dla przystąpienia tych państw do NATO. Teraz jednak to się zmienia. W sondażu dla Yle przeprowadzonym przed nieco ponad tygodniem aż 62 proc. Finów było za przystąpieniem do Sojuszu, podczas gdy w 2017 roku było to jedynie 21 proc.

Czytaj też

Z kolei na początku marca w sondażu Demoskop za wejściem do NATO opowiedziało się 51 proc. Szwedów.

Władze obu państw są jednak mocno wstrzemięźliwe. W niedawnym wywiadzie dla „Financial Times" prezydent Finlandii mówił, że obecnie Helsinki mają dwie opcje: przystąpienie do NATO, albo zwiększenie współpracy ze Szwecją i USA ale bez wejścia do Paktu Północnoatlantyckiego. Ostrzegał też przed ryzykiem poważnej eskalacji, zaznaczając że każda z alternatyw niesie ze sobą ryzyka. Wezwał do dbania o stabilność, podkreślając też znaczenie europejskiej polityki obronnej.

Finlandia wydaje się jednak być dalej w debacie o przystąpieniu do NATO, niż sąsiednia Szwecja. Premier Szwecji Magdalena Andersson stwierdziła wprost, że jej kraj nie będzie chciał przystąpić do Sojuszu Północnoatlantyckiego, by nie ryzykować destabilizacji sytuacji w Europie. Argumentując, że Szwecja stworzyła własny system obronny, a jednocześnie będzie wzmacniać współpracę międzynarodową.

Czytaj też

W tle są oczywiście powtarzane co jakiś czas groźby, dotyczące „konsekwencji" politycznych i wojskowych, jakie miałaby wyciągnąć Rosja, gdyby oba państwa jednak przystąpiły do NATO. Z kolei władze USA od dawna mówią, że drzwi dla obu tych krajów do Sojuszu Północnoatlantyckiego są otwarte, niedawno wspominała o tym podsekretarz stanu Victoria Nuland.

Można jednak odnieść wrażenie, że to właśnie teraz – w momencie, gdy Rosja prowadzi agresję wobec Ukrainy i skupiła tam większość potencjału militarnego, a państwa zachodnie wprowadzają środki wzmocnienia – jest najlepszy moment, by zarówno Szwecja jak i Finlandia przystąpiły do NATO. Byłoby to z korzyścią nie tylko dla nich, ale też (a może przede wszystkim) dla państw bałtyckich - Litwy, Łotwy i Estonii.

Czytaj też

Te bowiem są słabe militarnie, a od tego czy siły NATO będą mogły być rozmieszczane na terenie Szwecji (np. Gotlandia) i Finlandii może zależeć stosunek sił oraz skuteczność odstraszania potencjalnej rosyjskiej agresji w rejonie Bałtyku w ogóle, a wobec Litwy, Łotwy i Estonii w szczególności. Trzeba tutaj zauważyć, że zarówno Szwecja, jak i Finlandia często powołują się na art. 42. Ust. 7 Traktatu o Unii Europejskiej: „W przypadku gdy jakiekolwiek Państwo Członkowskie stanie się ofiarą zbrojnej agresji na jego terytorium, pozostałe Państwa Członkowskie mają w stosunku do niego obowiązek udzielenia pomocy i wsparcia przy zastosowaniu wszelkich dostępnych im środków, zgodnie z artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych". Przepis ten można odczytywać jako zapis dotyczący „zbiorowej samoobrony" bo o niej mówi art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych.

Fiński czołg Leopard 2
Fiński czołg Leopard 2
Autor. Ministerstwo obrony Finlandii

Jednocześnie jednak większość państw UE jest równocześnie członkami NATO i w wypadku zagrożenia (co widać chociażby na niebie nad Polską) przeznacza znaczną część swoich sił pod sojusznicze dowództwo. O braku sprzeczności z NATO mówi zresztą dalsza część przywoływanego przepisu Traktatu o Unii Europejskiej: „Nie ma to wpływu na szczególny charakter polityki bezpieczeństwa i obrony niektórych Państw Członkowskich. Zobowiązania i współpraca w tej dziedzinie pozostają zgodne ze zobowiązaniami zaciągniętymi w ramach Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, która dla państw będących jej członkami pozostaje podstawą ich zbiorowej obrony i forum dla jej wykonywania".

Gdyby więc powstało zagrożenie dla Szwecji i Finlandii, lub dla państw regionu Morza Bałtyckiego, to powstaje ryzyko, że z uwagi na brak członkostwa Szwecji i Finlandii w NATO nie będzie możliwe efektywne wykorzystanie potencjału tych państw w ramach obrony terytorium krajów, które są przecież członkami UE i deklarują (zwłaszcza Szwecja) „solidarność" wobec sąsiadów, także w wypadku zbrojnej agresji.

Czytaj też

Oczywiście stosowne porozumienia, dotyczące np. rozmieszczenia wojsk czy nawet ich użycia pod jednolitym dowództwem można by zawrzeć na zasadzie bilateralnej (USA ze Szwecją i Finlandią, czy NATO na wniosek UE), ale tego rodzaju rozwiązania zawsze niosą niebezpieczeństwo wydłużenia czasu reakcji na zagrożenie w stosunku do państw będących członkami NATO. A nawet bardzo wysoki poziom zdolności współpracy z NATO (jakim cechują się armie zarówno Szwecji jak i Finlandii) nie zastąpi „twardego" umieszczenia w planach ewentualnościowych i funkcjonowania pod jednolitym dowództwem Sojuszu.

Jeśli więc Szwecja i Finlandia chcą mieć narzędzia do skutecznego wypełniania zobowiązania „zbiorowej samoobrony", to najlepszym rozwiązaniem jest przystąpienie do NATO – teraz, gdy jest to popierane przez opinię publiczną, a uwaga Rosji skupiona jest na Ukrainie. Dlatego Szwecja i Finlandia powinny wykazać w tym zakresie inicjatywę, a nie nadmierną „ostrożność" i obawy przed "eskalacją", o której mówi... rosyjska dyplomacja. Brak decyzji może (choć oczywiście nie musi) mieć mocno niekorzystne skutki w przyszłości.

Reklama

Komentarze (7)

  1. Extern.

    Czyżby Finowie nie rozumieli że po ewentualnym Rosyjskim sukcesie na Ukrainie, najprawdopodobniej to oni byli by następni? Właśnie oni, nie Bałtowie czy Polska, bo to od razu by wywołało dużą wojnę. Rosjanie potrzebują kontrolować Finlandię aby kontrolować północny Bałtyk, Wtedy niejako trzymali by za gardło pół Europy. A jakby do tego dorzucili jeszcze Szwecję, to całą Europę by już mieli na widelcu A tam na północy, razem ze Szwecją, jest raptem tylko 15 milionów ludzi.

    1. Adam S.

      A do tego Finlandia to "odwieczne" rosyjskie ziemie.

    2. Ech

      Mysle ze Rosja jest blizej rozpadu, rozbioru niz Atakowania kogolwiek

    3. Fantasta

      Wątpliwe, bo teren jest ciężki, nawet bardziej niż na Ukrainie, ale Helsinki czy Sztokholm mogą mieć kilka dzielnic do odbudowy. Ruskie musieliby pożyczyć 2 mln mięsa armatniego do tego, a Kitaj im nie da, zaś sami mają problem z rezerwami, bo właśnie im uciekają z kraju

  2. Švejk

    To nie są społeczeństwa postszlacheckie a mieszczańskie. Realpolitik i rozum mają pierwszeństwo przed emocjami i butnym potrząsaniem drewnianą szabelką.

    1. Adam S.

      W końcu okazało się kto "potrząsał szabelką" i to nie byle jaką, bo atomową. Ukraina, 22 państwo w rankingu firepower, skutecznie zmienia waszą "drugą" potęgę świata w dwusetną. Co innego straszyć świat nuklearną zagładą, a co innego pokazać rzeczywistą sprawność własnej armii. Potraficie tylko bombardować cywilów.

    2. Fantasta

      bzdura. bogactwo otępia i osłabia oraz poprawność socjalistyczna. Norwegowie doświadczyli totalitaryzmu w IIWS, a Szwedzi nie, zaś Finowie słabo oberwali, więc jeszcze nie rozumieją, że Mordor za Stalina był bardziej przewidywalny niż teraz

  3. Dusktill

    Przez właśnie takie, zachodnie kunktatorstwo Putin robi co chce. Życzę by się opamiętali, szczególnie Szwecja, bo za kilka lat będzie za późno.

    1. Zenek

      Prawda, naiwność Szwedów jest rozbrajająca.

    2. Fantasta

      Od 200 lat nie mieli wojny i na nich zarabiali, to ich naiwność i po trochu buta zostaną zweryfikowane przez Mordor, choć bardziej liczę, że orkowie szybko oberwą i schowają się daleko za Ural, tylko jeszcze układ na Kremlu nie doszedł do momentu chaosu

  4. Ech

    Maja racje. Jest taka tearia - ze dotychczas nie bylo Wojny (3 swiatwej) ze wzgedu na ROWNWAGE.. Oba kraja majac po 6000 atomowek zwczajnie sie baly. Wbrew pozrom osbaniie Rosji, jej ewetualny przyszly rozbior niszczcy ROWNAGE oznacza swiat mniej bezpiczny niz dotchcas. Powstaje nowa stracja strategiczna. Pozatym POKOJ - ktory polega na ponizeniu drugiej strony ZAWSZE prwadzi do kolejnej wojny. Chec rekmpesaty itp. Np po 1 Wojnie swiatwej widomo bylo ze wybuchnie 2 Wojna bo Niemcy byly zbyt ponizone. (Co Hitrel wykrzstal i zdobl waldze dzieki temu w wybrach) Wiec POKOJ ktory oznacza - lekkie oslabienie - jest lepszy niz koneic ROWNWAGI. Maja wiec racje

    1. Buczacza

      "tearia,3swiatwej,rownwage,osbaniie,rownage,bezpiczny,dotchcas, stracja,chec,rekmpesaty,hitrel wykrzstal i zrobl,wybrach " jesteś najlepszy nawet moja wnuczka jest zauroczona...

    2. Adam S.

      Bzdury, nie ma żadnej "równowagi". Świat dawno stał się wielobiegunowy i równowaga może być co najwyżej między USA a Chinami. Nie ma najmniejszego powodu, aby Rosję z bronią jądrową traktować inaczej niż Francję lub Wielką Brytanię. Albo Pakistan. NIE MA zgody na "strefy wpływów", Szwecja i Finlandia maja prawo wejść do sojuszu, do którego sobie życzą. Ukraina także. Moim zdaniem powinno się przyjąć do NATO Szwecję, Finlandię, Mołdawię, Ukrainę i Gruzję w tym samym dniu. Byłoby mniej okazji dla Rosjan do narzekania, mogliby pomarudzić za jednym razem.

    3. Ech

      Bucza- zyjemy w swiecie gdzie wsztsko ladnie wyglda- ale wsztsko jest bez sensu- Bardziej niz ortgrafia liczy sei TRESC i PRZEKAZ. W morzu pustki i proagandy wlasne myslenie to jak perelka:) pozdrowienia wnuczce- oby zyla bez 3 wojny s.

  5. Fencer

    Przeciwnicy zakazu lotów nad Ukrainą wskazują na niebezpieczeństwo pełnoskalowego konfliktu NATO - Rosja i mają w tym względzie niewątpliwie rację....ale należy przypomnieć sobie ustępstwa aliantów wobec Hitlera przed II wś. ...objęcie "ochroną" Niemców Sudeckich czy żądanie korytarza do Prus Wschodnich i inne....Obłaskawianie i ugłaskiwanie Hitlera nic nie dało, zrobił co chciał!!....A Putin to przecież Hitler XXI wieku!

  6. Gnom

    Nie podejrzewałem Finów o cykorie, a jednak. Zamiast krzyknąć sprawdzam i to jeszcze w czasie ćwiczeń NATO w Norwegii i zgłosić oficjalnie akces do NATO nadal wolą być satelita Rosji bo to przynosi im kasę. Ciekawe kto ich obroni jak Rosja postanowi sięgnąć po ich kasę? pomimo bitności może im nie wystarczyć ludzi, to nie Ukraina.

    1. GEN Tychus SeaWolf

      To nie Finowie i Szwedzi mają cykora, bo oni opowiedzili się za wstąpieniem do NATO. Cykora mają ich władze, które robią takie dyplomatyczne uniki, zeby nie drażnić Kremla i nie eskalowac napięcia. Niestety, taka postawa w konfrontacji z Moskwa okrutnie sie zemści, bo kacapy uznaja tylko argument sily. Na miejscu obywateli żądałbym referendum jeśli pozwala im na to ich system prawny.

  7. defencer

    Oj na Nato to Rosja musi się jeszcze wiele nauczyć i dozbroić. Te łajzy nie dorastają im do pięt.

Reklama