Reklama

Geopolityka

Europa potrzebuje ambicji we wzmacnianiu współpracy wojskowej

Autor. NATO.int

Europa dyskutuje o podejściu do działań wspólnotowych jeśli chodzi o obronność, co jest naturalną pochodną wojny w Ukrainie. Żeby ukazać różne perspektywy tego dialogu Defence24 przeprowadził rozmowę z Dr Pierre’em Haroche ekspertem francuskiego the Institute for Strategic Research (IRSEM) z siedzibą w Paryżu. Tematem dyskusji, którą przeprowadził dr Jacek Raubo, była kwestia współpracy między państwami europejskimi w zakresie polityki obronnej, ze szczególnym uwzględnieniem kwestii przemysłów zbrojeniowych, możliwości uwspólnotowienia części zakupów wyposażenia i wyzwań płynących dla relacji europejskich w dziedzinie wzmacniania bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

W rozmowie przeprowadzonej przez Jacka Raubo, francuski ekspert dr Pierre Haroche zauważa przede wszystkim obecną rolę i znaczenie tzw. „agendy wersalskiej", gdzie poproszono Komisję Europejską o zwiększenie znaczenia wspólnych zakupów i koordynowania inwestycji zbrojeniowych. Jego zdaniem tego rodzaju zachowanie liderów państw europejskich jest ściśle determinowane reakcją państw unijnych na wojnę w Ukrainie. Przy czym, nie można też zapominać o wieloletniej pracy nad tzw. kompasem strategicznym UE, który również warunkuje nowe możliwości wspólnoty wobec obecnej sytuacji międzynarodowej.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Kluczowe, dla zmian w europejskiej obronności, jest wzmocnienie znaczenia wspólnych europejskich zakupów zbrojeniowych. Zdaniem dra Pierre'a Haroche musimy w tym wszystkim pamiętać o rozwijaniu się już Europejskiego Funduszu Obronnego (EDF), który przecież de facto jest pochodną wydarzeń mających miejsce w latach 2014-15 również w Ukrainie. W końcu, już w 2015 r. przedstawiciele UE mówili, że musimy posiadać własne zasoby obronne, aby pokazać Rosji, iż na poważnie myślimy o naszym bezpieczeństwie. W takim tonie wypowiadał się przecież były przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Jednakże, zdaniem francuskiego eksperta Europejski Fundusz Obronny jest narzędziem niejako skrojonym do czasów pokoju. Dlatego, że jego celem jest przede wszystkim inwestowanie w badania i rozwój (B&R) i pozyskiwanie dzięki temu prototypów dla przyszłych systemów. Stąd też sprawdza się on chociażby z perspektywy średniookresowej. Lecz takie podejście może okazać się nierelewantne jeśli chodzi o obecną rzeczywistość. Dr Pierre Haroche podkreśla, że jego zdaniem jesteśmy w „czasie wojny". Dlatego też, swoisty timing powinien być zupełnie inny właśnie dzisiaj, w pierwszej kolejności w przypadku potrzeb zbrojeniowych.

Zdjęcie poglądowe. Fot. Nexter Group

W obecnych czasach pojawia się zdaniem eksperta IRSEM w Paryżu bardzo ciekawa możliwość dyskusji nt. subsydiowania z budżetu wspólnotowego wspólnych zakupów w sektorze obronnym. Pokazywałoby to, że UE robi krok do przodu, bowiem nie tylko inwestuje we wspominane badania i rozwój, ale również skupia się na pozyskiwaniu zasobów wojskowych, już teraz niezbędnych do zwiększenia efektywności działań w przestrzeni bezpieczeństwa i obrony. Generalnie, ważne jest też według dra Pierre'a Haroche, nie tylko samo inwestowanie dodatkowych sum ze wspólnotowych rozwiązań, ale również koordynacja zbrojeń niejako z wykorzystaniem szczebla unijnego. Zauważmy bowiem, że istnieje przekonanie wśród większości państw europejskich, że należy zwiększać budżety na obronność i to w związku z tym samym zagrożeniem. Wszyscy bowiem chcemy zwiększyć gotowość sił zbrojnych i poprawić odstraszanie w obliczu rosyjskich działań w Europie. To oczywiście pozytywny sygnał, zdaniem eksperta. Lecz w jego ocenie niesie również ze sobą ryzyko.

Czytaj też

Istnieje bowiem możliwość, że pojawi się coś w rodzaju współzawodnictwa. Można to porównać chociażby do niedawnej „walki" o szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2, na co mają zwracać uwagę przedstawiciele Komisji Europejskiej. Mówiąc obrazowo, gdy wszyscy będą chcieli kupować w tym samym czasie, np. uzbrojenie, może pojawić się frustracja tych, którzy nie będą w stanie pozyskać potrzebnych rzeczy. Szczególnie, gdy koncerny skupią się na najbardziej lukratywnych dla nich kontraktach lub będą realizowały w pierwszej kolejności zamówienia ze strony największych państw, które zwyczajnie będą kupowały więcej od innych. Nie mówiąc o tym, że przy takim popycie na rynku ceny mogą gwałtownie wzrosnąć . Stąd też liderzy w Europie, szczególnie ze wsparciem francuskiej prezydencji w UE, zaznaczyli, że ważne jest stworzenie ram współpracy właśnie w tego rodzaju sytuacji, która wytworzyła się na rynku. Oznacza to skupienie uwagi na – koordynacji, a więc inwestowaniu we wspólnie ustalone priorytety; działaniu wspólnotowym, w tym podejmowaniu razem zakupów; oraz działaniu skupionym również na stworzeniu szans dla europejskiego przemysłu w obecnej sytuacji, albowiem jest to moment, gdy możemy wzmocnić europejski przemysł zbrojeniowy i jego podstawy, a nie tylko wspierać naszymi zakupami podmioty spoza UE.

Komisja Europejska już teraz zaproponowała w maju dwa etapy działań, pierwszy obejmujący pilotażowy program względem niezbędnych i najpilniejszych kwestii, a także drugi w zakresie europejskiego planu inwestycyjnego, który potencjalnie będzie ambitniejszy i rozpisany w perspektywie długookresowej. Dr Pierre Haroche zaznaczył, że Francja mocno wspiera tego rodzaju koncepcje, a nawet władze francuskie lobbowały wręcz za bardziej ambitniejszym budżetem przeznczonym na współpracę w tym zakresie. Podobnie, bardziej ambitne cele w projektach unijnych widziały chociażby władze Estonii. Ekspert IRSEM, uważa, że nadal powinniśmy starać się zwiększać finansowanie takich projektów w wymiarze UE i działać na rzecz ambitniejszej agendy odnoszącej się do współpracy.

Autor. NATO.int

Argumentem za wspólnymi zakupami na rynku zbrojeniowym i wykorzystywaniem nowych unijnych narzędzi jest to, że wola polityczna poszczególnych państw jest teraz silna, ale za chwilę może równie dobrze osłabnąć. Przykłady pewnych problemów występujących ze wspomnianą wolą polityczną możemy dostrzec w programach rozwijanych w ramach PESCO- gdzie nie istnieje silny nacisk na wspólnotowe działanie w kluczowych i najbardziej potrzebnych inicjatywach. Dodatkowo, na obniżenie ambicji jeśli chodzi o dane projekty, nawet jeśli utrzymywana jest sama wola polityczna, może też wpływać biurokracja. Jednak, jeśli UE będzie potrafiła położyć pieniądze unijne na stół to zwiększa się stabilność i solidność w zakresie długofalowego działania. Dr Pierre Haroche osobiście uważa, że dlatego tak wielkie nadzieje rokuje samo stworzenie Europejskiego Funduszu Obronnego i to nawet przy jego wszystkich dotychczasowych ograniczeniach. Stąd, jego zdaniem, jeśli zastosuje się podobne instrumentarium do wspólnotowych zakupów to będziemy mieli bardzo dobre rokowania w zakresie naszych celów obronnych. Szczególnie, że zaangażowanie środków UE daje zawsze niezbędną wiarygodność.

Działania w zakresie wspólnotowego pozyskiwania uzbrojenia i wyposażenia są również, zdaniem dra Pierre'a Haroche, idealnym rozwiązaniem wspierającym relacje UE-NATO. Mamy bowiem do czynienia z możliwością wzmacniania zdolności poszczególnych państw w zakresie sił zbrojnych, także w kontekście ich aktywności w NATO. Co więcej, można się skupić na tych segmentach działań, gdzie UE ma lepsze zdolności do realizacji danych programów w stosunku do możliwości NATO. Ekspert zauważa, że mowa przede wszystkim o rozbudowanych narzędziach budżetowych UE, finansowych, a także o polityce unijnej obejmującej kwestie przemysłu. NATO to przede wszystkim silny aktor pod względem militarnym, ale niekoniecznie już aktor dysponujący, wspomnianymi wcześniej w kontekście UE, atutami. Tak czy inaczej, cały czas mówimy o koherencji między aktywnością obu struktur czyli NATO i UE.

Czytaj też

Dr Pierre Haroche zauważa, że wspólnotowe inwestycje mogą wytworzyć bardzo interesujący efekt końcowy. Jeśli będziemy inwestować w podobny model wśród wielu armii to uzyskamy lepsze zdolności do interoperacyjności w zakresie szkolenia, ale też potencjalnego działania w warunkach kryzysu. Przykładem mogą być zakupy tego samego wyposażenia dla wojsk z Francji i Belgii, co przekłada się cały czas na segment szkoleń i wypracowywania niezbędnych doktryn jego użycia. Ewentualnie będziemy mogli również mówić o wytwarzaniu się czegoś w rodzaju wręcz wspólnej kultury taktycznej, wygenerowanej wśród partnerów europejskich. Jego zdaniem, trzeba też pamiętać, że wspólnotowe zakupy gwarantują zwiększenie znaczenia państw mniejszych i średnich, które nie zawsze mogą być pozycjonowane w priorytetach wielkich koncernów jeśli starają się zakupić jakieś uzbrojenie samodzielnie. Jednakże, jeśli wyposażenie kupowane byłoby z pozycji wspólnotowej lub poprzez konsorcja, tworzone przez grupy państw, zwiększa się możliwości rozmowy z kluczowymi aktorami przemysłowymi.

Autor. NATO.int

W rozmowie dr Pierre Haroche zwrócił uwagę na bezpieczeństwo w obszarze łańcuchów dostaw. Stąd jego zdaniem tak ważne jest widzenie dwóch aspektów czyli wspomnianego pozyskiwania sprzętu z poziomu UE, ale też pozyskiwania go w znacznym stopniu w oparciu o europejski przemysł. Albowiem nawet w przypadku jakiegoś kryzysu będziemy mieli jakąś formę większej kontroli nad łańcuchem dostaw oraz skalą zaopatrywania sił zbrojnych w niezbędne zasoby. Aktorzy zewnętrzni zawsze mogą sami znaleźć się w kryzysie i stwierdzić, że nie są w stanie zaopatrywać państw europejskich w konkretne wyposażenie lub nawet niezbędne części zamienne.

W dyskusji dr Pierre Haroche wrócił również do kwestii wyczucia czasu czyli timingu. Po raz kolejny podkreślił, że jego zdaniem jesteśmy w „czasie wojny" i stąd wszelkie propozycje dwuletnich projektów pilotażowych, etc., a następnie dopiero wchodzenie w bardziej ambitniejsze i rozwinięte projekty może być, delikatnie rzecz ujmując, problematyczne. Albowiem decyzje muszą być podejmowane teraz, bowiem wojna trwa teraz, działania na rzecz pomocy wojskowej dla Ukrainy muszą być podejmowane teraz. Stąd też istnieje ryzyko, że projekty unijne będą owocowały już po zakończeniu walk. Zaś instrumenty będą nieużyteczne jeśli zaczną działać zbyt późno. Dlatego sam dr Pierre Haroche zawsze optuje za bardziej rozbudowanymi i ambitniejszymi finansowo działaniami w skali europejskiej już teraz.

Czytaj też

W momencie, gdy Rosja jest zaangażowana wojskowo w Ukrainie jest relatywnie mniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa innych państw. Stąd kluczowym staje się proces pozyskiwania i przekazywania zasobów walczącym Ukraińcom. Jednakże, według francuskiego eksperta nie możemy zapominać, iż transfer uzbrojenia do Ukrainy powoduje braki w krajowych zasobach państw przekazujących uzbrojenie. Stąd też, komplikują się procesy wzmacniania własnych sił zbrojnych. Dlatego, tak istotne może stać się powołanie struktur koordynujących w ramach UE właśnie oba procesy – pomocy wojskowej dla Ukrainy i wzmacniania oraz transformacji sprzętowej poszczególnych państw europejskich. Jednakże, musimy zmienić sposób myślenia właśnie widząc tego rodzaju wyzwania. Zdaniem dra Pierre'a Haroche trzeba podejść do tych zagadnień strategicznie i długofalowo, a nie działać reaktywnie oraz przy generowaniu mniejszych decyzji.

I, według niego, można się wzorować na pomocy wojskowej jaką wyasygnowały Stany Zjednoczone dla walczącej Ukrainy. Albowiem Waszyngton, wysyłał sygnał, że wielomiliardowa pomoc dla Ukrainy jest podkreśleniem zaangażowania się nie w perspektywie kilku tygodni lecz w perspektywie przynajmniej średniookresowej. Analogicznie jeśli chodzi o amerykańską obecność w Europie. Decyzje strategiczne są podparte odpowiednim działaniem budżetowym i to zwiększa wiarygodność całej polityki. Europa powinna mieć również takie możliwości, aby w sytuacji kryzysu powiedzieć, że mamy środki niezbędne do pomocy wojskowej dla Ukrainy, ale też do wspierania obronności innych państw.

Europejskie zasoby finansowe i średniookresowa koordynacja europejska w zakresie ich wydatkowania byłaby też ważnym sygnałem dla samej Rosji. Przede wszystkim odsuwając takie scenariusze budowane przez Władimira Putina, że po kilku miesiącach Europa zacznie myśleć o czymś innym niż wojna. Powinniśmy, zdaniem dra Pierre'a Haroche, zagwarantować procedury, które nie będą zależne od chwilowych emocji i sprawdzą się w postaci elementu długotrwałego zaangażowania na rzecz wzmacniania bezpieczeństwa i obronności.

Czytaj też

Inwestowanie w europejską przestrzeń działań w zakresie obronności jest szansą na wzmocnienie relacji między Francją a państwami regionu wschodniej flanki. Francja jest bowiem orędownikiem zwiększenia możliwości europejskich, zaś Polska czy też państwa bałtyckie są zainteresowane wszelkimi działaniami zwiększającymi wiarygodność europejskiej pomocy dla nich, ale też dla Ukrainy. Stąd założenia francuskie i państw regionu pokrywają się i można na nich pracować chociażby w sferze wzmacniania relacji w Europie i bilateralnych.

Autor. NATO.int

Dr Pierre Haroche odniósł się również do przewidywań względem możliwości rozwoju sytuacji w przyszłości. Stwierdzając, że kiedy finalnie przełamiemy tabu odnoszące się do prowadzenia zakupów uzbrojenia ze środków unijnych dla poszczególnych państw członkowskich, to możemy myśleć nie tylko o wspólnotowym kupowaniu, ale również o wspólnotowym posiadaniu pewnych zasobów dla wojska. Zdaniem dra Pierre'a Haroche można myśleć w tym kontekście o dwóch kwestiach szczegółowych. Pierwsza z nich to inwestycje infrastrukturalne, które generują znaczące koszty. Możliwe, że właśnie teraz powinniśmy pomyśleć mocniej o koncepcji euro-baz wojskowych, zwiększających np. mobilność sił zbrojnych w obrębie Europy. Stąd chociażby UE mogłaby myśleć o finansowaniu budowy baz w Europie Wschodniej, co przekładał by się na zwiększenie zdolności do reagowania w momencie kryzysu. Oczywiście, jak podkreślił dr Pierre Haroche, mowa byłaby o budowaniu infrastruktury w koordynacji z działaniami NATO.

Czytaj też

Drugą rzeczą, oprócz infrastruktury, jest coś co można określić jako zasoby ilościowe. Ukraina pokazuje, że wojna o dużej intensywności prowadzi do szybkiego zużywania znacznych ilości zasobów wojskowych. Czyli nie można mieć tylko dobrego wyposażenia, ale trzeba jednocześnie mieć dużo wyposażenia. Ekspert zwrócił przy tym uwagę, że w toku procesu debat w Ramstein Ukraina wnioskowała o minimum ok. 500 czołgów dla swoich sił zbrojnych. I warto to porównać z zasobami jakimi obecnie dysponują Francja, Niemcy i Włochy łącznie jeśli chodzi o czołgi podstawowe, gdzie zbliżylibyśmy się do wspomnianych potrzeb strony ukraińskiej. Musimy więc podnieść wiarygodność naszych zasobów wojskowych również pod względem czynnika ilościowego i jesteśmy w stanie to uczynić bazując właśnie na narzędziach ogólnoeuropejskich. Tworząc zasoby europejskiego wyposażenia na wypadek potrzeby wzmocnienia danego państwa, chociażby czołgami. Nie mówilibyśmy o armii europejskiej, ale o zasobie wyposażenia i uzbrojenia europejskiego na wypadek kryzysu. Pamiętać należy, że pewne sukcesy w tym zakresie już osiągnęliśmy jeśli spojrzy się chociażby na kwestię współpracy przy transporcie lotniczym.

Autor. Spc. Devin Klecan, US Army

Nie mogło zabraknąć również odniesienia do kwestii zapowiedzi prezydenta Emmanuela Macrona odnoszącej się do tzw. gospodarki wojennej (w trakcie Eurosatory 2022 w Paryżu). Dr Pierre Haroche stwierdził wprost, że jego zdaniem mowa jest o produkowaniu szybciej i więcej. Wszyscy bowiem cały czas mówimy w Europie o wzroście wydatków na obronność, ale problemem jest pokojowy wolumen produkcji przemysłu. Możemy nawet stwierdzić, że wszystkie rodzaje przemysłu są niejako w trybie „wojennym", na czele z energetyką co oczywiste, oprócz, co najbardziej zaskakujące, przemysłu zbrojeniowego. Stąd też główną ideą jest zmiana organizacji podejścia do tego segmentu. Lecz oznacza to, że państwa muszą wzmocnić swoją wiarygodność w zakresie zakupów. Stąd też trzeba zabezpieczyć politykę inwestycji w obronność w perspektywie wieloletniej.

Czytaj też

Dlatego, wzmocnieniem byłoby pokazanie przemysłowi zbrojeniowemu, że będzie miał dwóch partnerów – silny poziom narodowy, ale też ważny poziom europejski. Dzięki czemu sam przemysł będzie mógł zmienić zakres swoich inwestycji w linie produkcyjne, wydajność, itp. kwestie wpływające na wytwarzanie niezbędnego wyposażenia i uzbrojenia w większej liczbie niż dotychczas. Trzeba również pamiętać, że przemysł musi mieć pewność wspomnianych inwestycji, ażeby przede wszystkim móc zatrudniać nowe kadry. Co więcej, myślenie w kategoriach wojennego przemysłu wymaga również innego podejścia do spraw związanych z energetyką. Musimy widzieć problemy związane z ograniczeniami energii, także jeśli chodzi o stabilność produkcji zbrojeniowej. Musimy upewnić się, że zbrojeniówka nie będzie borykała się z takimi wyzwaniami, w momencie, gdy oczekujemy od nich większej i szybszej produkcji dla wojska. I nie chodzi tylko o największe zakłady zbrojeniowe, ale również o sieć ich podwykonawców.

Autor. NATO.int

Konkludując, dr Pierre Haroche zaznaczył, że celem francuskiej dyplomacji wojskowej w ostatnich latach było znaczące wzmocnienie kooperacji z państwami Europy Środkowej i Wschodniej, jak również Północnej. Francja stara się wybudować niezbędną wiarygodność w tych regionach. Dzieje się to chociażby przez formaty takie jak Bałtycka Grupa Robocza, której znaczenie było dla Francji porównywalne nawet z analogiczną Grupą Roboczą Sahelu. Ekspert podkreśla, że format Baltic Working Group oraz Sahel Working Group są częścią European Intervention Initiative z 2018. Władze francuskie chcą przekazać przy tym, że patrzą przez pryzmat koncepcji 360 stopni na sprawy bezpieczeństwa, tak samo jak robi to NATO oraz UE.

Dlatego nie może zaskakiwać, że pierwsze decyzje wojskowe po agresji Rosji na Ukrainę, które zapadły we Francji odnosiły się do wzmocnienia sił w Estonii, zwiększenia udziału w operacji Air Policing Baltic oraz przejęcia odpowiedzialności za tworzenie nowej grupy bojowej w Rumunii. Szczególnie to ostanie zadanie jest czymś nad wyraz symbolicznym, bowiem Francuzi zdają sobie sprawę, że pojawiały się pewne nieporozumienia odnoszące się do działań podejmowanych po 2014 r. przez Francję. W pewnym momencie zaangażowanie w Afryce nie pozwoliło Paryżowi na przejęcie kluczowej roli w jednej z grup bojowych eFP NATO tworzonych w odpowiedzi na ówczesne wydarzenia. Francja jest również zadowolona, zdaniem dra Pierre'a Haroche, że mogła wykazać swoje zaangażowanie w działania podjęte przez komponent VJTF NATO. Ekspert przywołał również słowa prezydenta Macrona, wypowiedziane po powrocie z Kijowa, który mówił, że jego podstawowym celem jest zabezpieczenie Europy przed podziałem na wschód i zachód w obecnych warunkach. Co wiąże się z pracą na rzecz europejskiej jedności.

Reklama

Komentarze (7)

  1. Jur

    Kolejny raz okazało się po co i komu ta Unia.

  2. stary Polak

    armia rosyjska przekracza granice UE. KE zbiera się niezwłocznie - PO PRZERWIE WAKACYJNEJ - by ustalić co ma robić armia europejska. W wyniku przetargów i kompromisów ogłoszono stan bojowy w 4 bataionach. Parlament wydalił z siebie protest i żądanie powrotu agresora do siebie. Zarządzono wycofanie oddziałów armii europejskiej z terenów Unii na wchód od Odry celem ich ochrony oraz przygotowania obrony UE w przypadku jeśli rozmowy pokojowe nie zakończą się sukcesem. Każdy obywatel polski który poprze tworzenie tzw. armii europejskiej jest ZDRAJCĄ.

  3. stary Polak

    wspólne zakupy? z przemysłu niemieckiego i francuskiego? wspólna armia? która będzie broniła? gdzie? co? granicy na Odrze? na razie mamy .... wspólny gaz. ten który nam zimą zabiorą.

  4. Mireq

    Niech pierw Niemcy oddadzą to co zrabowali w Polsce podczas II wojny Światowej, następnie niech wypłacą odszkodowania za swoje zbrodnie wobec wszystkich krajów które napadli łącznie z odsetkami a później rozważymy ewentualną współpracę wojskową w Europie.

  5. Cyber Will

    Artykuł: "Kluczowe, dla zmian w europejskiej obronności, jest wzmocnienie znaczenia wspólnych europejskich zakupów zbrojeniowych" Wspólnych ?? Polska ma kupować u Niemców i Francuzów, (zamiast w USA i Korei) a co Francuzi i Niemcy zamierzają kupić w polskim przemysle? Poza tym państwa UE mają różne cele polityczne ..Przykładowo Niemcy i Francja chciałyby kontynuować swoją politykę kolonialną w Europie Centralnej (sprzed 2015) wraz ze swoim sojusznikiem z Moskwy. Polska ma zupełnie inne cele i innych sojuszników.

    1. Facetoface

      Amen nic dodać nic ująć.

    2. Mireq

      Prawdę napisałeś.

  6. Strix

    Wolne żarty! Ta cała armia europejska jakiej chcą Niemcy i Francuzi to kolejny lewar na kraje które nie będą w mainstream.'ie UE. Czyli jak przymusić innych do tego co chce Berlin! Własną armia i własne dowództwo. W następnej kolejności NATO. Tylko tyle i aż tyle.

  7. szczebelek

    Pozwólmy na takie rozwiązanie, a potem TSUE i KE będą karać państwa, że nie mają F-18 produkowanego przez Airbusa, Grippena przez Saaba czy Raphaele tylko F16 i F35, że nie mają Archerów i Ceasarów, PZH2000, Leosi i Leclerków, Pum, Boxerów, Lynxów, AMV Patria, a Polsce zabiorą fundusze, bo produkuje broń pochodzącą z innego kontynentu. Jest NATO to nie potrzebujemy eurowojska.

Reklama