Reklama

Geopolityka

Działania pod progiem wojny, czyli "specjalny fundusz na uderzenie na Iran" [OPINIA]

Fot. Cpl. Eden Briand, IDF Spokesperson's Unit, licencja CC BY-NC 2.0
Fot. Cpl. Eden Briand, IDF Spokesperson's Unit, licencja CC BY-NC 2.0

Trwa obecnie zmasowane, podprogowe, wykorzystywanie siły militarnej jako elementu wpływu na rozmowy dyplomatyczne toczone wokół irańskiego programu atomowego. Izrael w ostatnim czasie zakomunikował via swoje media, że wraca do intensywnego przygotowywania się do „opcji militarnej” właśnie względem uniemożliwienia Iranowi zdobycia broni atomowej. Co więcej, komunikat tego rodzaju jest ponawiany w dość czytelny sposób przez kluczowych decydentów po stronie izraelskiej. Czy jednak należy już teraz bić na alarm i oczekiwać nagłego konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie?  

Izraelskie Siły Powietrzne (IAF) miały wznowić po okresie dwóch lat ćwiczenia obejmujące przygotowanie się do przeprowadzenia potencjalnego uderzenia na irański program atomowy. Jak podała telewizja Keshet 12 pojawiły się niezbędne środki na sfinansowanie szkoleń, ale też wola polityczno-wojskowa, aby samo szkolenie miało charakter intensywny. Rozkazy miały zostać wydane przez szefa sztabu Izraelskich Sił Obronnych gen. Rav-Alufa Aviva Kochavi. Oczywiście, jak zauważa izraelska prasa tego rodzaju rewelacje nie zostały podparte konkretnym źródłem, a także nie pojawił się oficjalny komentarz sił zbrojnych. Zauważa się przy tym, że jest to kolejna tego rodzaju informacja, odnosząca się do możliwości użycia siły wobec Iranu, która pojawia się w ostatnim czasie.

Szczególny rozgłos na świecie zyskały spekulacje odnoszące się do alokowania znacznych środków budżetowych na potencjalny fundusz operacji wojskowej wymierzonej w irański program atomowy. Minister obrony Benny Gantz wypowiadał się o tym w trakcie posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Knesetu (izraelski parlament). Starał się bowiem uzasadnić rządową propozycję zwiększającą środki finansowe dedykowane obronności. Przypomnijmy, że mowa jest o wygospodarowaniu nawet ponad 1 mld dolarów, który byłby niezbędny m.in. w przypadku inwestycji sprzętowych (szczególnie załogowe i bezzałogowe statki powietrzne) czy też zwiększonej aktywności służb wywiadowczych na kierunku irańskim.

Jak zauważył „The Times of Israel” wcześniej wspomniany już szef sztabu wspominał o przyspieszeniu prac na stworzeniem efektywnych planów operacyjnych w tym zakresie. Generalnie, nawet zmiana na stanowisku premiera w Izraelu nie wpłynęła znacząco na postawę władz tego państwa wobec irańskiego programu atomowego. Izraelczycy nadal wskazują, że Iran nie poprzestaje prób pozyskania broni atomowej, co więcej może ten proces przyspieszać. Takie obawy wyrażają decydenci izraelscy wobec Stanów Zjednoczonych oraz na forach międzynarodowych. Ostatnio premier Naftali Bennett mówił o problematyce irańskiego programu atomowego na płaszczyźnie ONZ, zaznaczając, że jego państwo nie pozwoli Iranowi na zdobycie broni atomowej. Należy przypuszczać, że również takie spotkania jak to premiera Izraela i prezydenta Rosji posiadają w swojej agendzie kwestie irańskiego programu atomowego. Szczególnie, jeśli chodzi o specjalne relacje Moskwy i Teheranu. Jednakże, w przestrzeni międzynarodowej dla Izraelczyków nadal kluczowa wydaje się być postawa administracji w Białym Domu. Przypomnieć należy, że nowy prezydent Joe Biden i jego ludzie dążyli do niejako restartu polityki wobec Iranu, pozycjonując się w opozycji do twardej postawy poprzednika. Obecnie już trudniej jest mówić o woli szybkiego i prostego powrotu do porozumień z 2015 r., szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę większy komfort strategiczny jaki uzyskał obecnie sam Iran (m.in. umowa z Chinami, zniesienie ograniczeń wobec kwestii broni, etc.).

Nie zaskakuje więc, że Sekretarz Stanu Antony Blinken miał zapowiedzieć szefowi izraelskiego resortu spraw zagranicznych to, iż Amerykanie są w stanie rozważyć inne opcje na drodze do przywrócenia porozumień atomowych z Iranem. Trzeba też zauważyć, że mocna retoryka pojawiła się także w wypowiedzi Avigdora Libermana dla „Walla”, piastującego stanowisko ministra finansów. Miał on wprost stwierdzić, że konfrontacja z Iranem jest tylko kwestią czasu i co ważniejsze tego czasu nie ma zbyt wiele. Szczególnie, że według tego polityka żadne porozumienia dyplomatyczne nie są w stanie realnie zatrzymać zagrożenia płynącego ze strony irańskiego programu atomowego. Dla Izraela najwięcej obaw budziły i budzą agresywne sformułowania strony irańskiej, która przecież wielokrotnie (wręcz systemowo) twierdziła, że dąży do zniszczenia państwa Izrael. Co więcej, dla bezpieczeństwa Izraela kluczowe jest również wspieranie przez Iran zróżnicowanej gamy organizacji terrorystycznych. Dzieje się tak poprzez transfer irańskich pieniędzy, ale też sprzętu i know-how.

Irańczycy nie pozostają dłużni Izraelowi jeśli chodzi o obecną rozgrywkę dyplomatyczną. Takht Revanchi, ambasador Iranu przy ONZ, wezwał Radę Bezpieczeństwa, aby ta zajęła się nielegalnymi działaniami strony izraelskiej wobec irańskiego „pokojowego” programu atomowego. Co więcej, zdaniem Teheranu poziom prowokacji izraelskich miał sięgnąć alarmującego poziomu właśnie w tym zakresie. Irański dyplomata miał podkreślić prawo swojego państwa do samoobrony, gdyby doszło do potencjalnego ataku na jakąś infrastrukturę w Iranie. Zastrzegł też, że wszelkie operacje wojskowe wymierzone w Iran będą niezgodne z zapisami prawa międzynarodowego, stąd też strona irańska będzie oczekiwać stosownej reakcji właśnie ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Reklama
link: https://sklep.defence24.pl/produkt/allah-akbar/
Reklama

Podsumowując, Izrael dysponuje i dysponował wcześniej planem siłowego uderzenia na irański program atomowy i to nie jest oraz nie powinno być żadnym zaskoczeniem. Najmniej zaskoczony może być sam Iran, który wraz z rozwojem swojego programu atomowego rozumiał tego rodzaju ryzyko najlepiej. Co więcej, wyciągnął również praktyczne doświadczenia z obserwacji wcześniejszego programu atomowego Iraku w XX w. Na rozwój którego efektywnie wpłynęła właśnie operacja Opera/Babilon, przeprowadzona przez IDF w 1981 r. W takim razie obecne „przecieki prasowe” (przypomnijmy, że w Izraelu media muszą przestrzegać kluczowych obostrzeń z zakresu tematyki bezpieczeństwa, obronności i wywiadu) odnoszące się do planów opcji siłowej należy traktować jako przede wszystkim ważny sygnał polityczno-wojskowy do własnego społeczeństwa, do Iranu i generalnie partnerów i sojuszników Izraela. Trzeba bowiem zauważyć, że trwa przeciąganie liny w kontekście wznowienia rozmów odnoszących się do umów z Iranem z 2015 r. Wszelkie obecne dywagacje o opcji militarnej to nie tylko presja na polityków i decydentów państwowych, ale też chociażby wobec Rafaela Grossiego dyrektora generalnego Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

Jednakże, nie należy również nie doceniać aspektów wojskowych takich informacji płynących z Izraela. Opcja wojskowa względem irańskich obiektów nuklearnych (i zapewne nie tylko ich) nie jest w przypadku polityki tego państwa czymś zupełnie wykluczonym, szczególnie jeśli spojrzy się kompleksowo na doświadczenia tego państwa w zakresie zapewniania sobie bezpieczeństwa. Oczywiście, potencjalne uderzenie na Iran jest obecnie zapewne traktowane jako jedna z najtrudniejszych planistycznie, strategicznie i operacyjnie form odpowiedzi na tamtejszy program atomowy. Chyba najtrudniejsza w kategorii całej historii IDF – z racji odległości, przygotowania się strony irańskiej do możliwości obrony obiektów i państwa, uzyskania akceptacji lub przynajmniej neutralnej postawy ze strony innych aktorów regionalnych i globalnych. Tylko w tym ostatnim przypadku mowa jest bowiem już nie tylko o postawie Waszyngtonu i Moskwy, ale też Pekinu. Ważnym pytaniem jest również reakcja państw arabskich, szczególnie w kontekście Porozumień Abrahamowych.

Trzeba również zaznaczyć, że wysoce wyjątkowa może być reakcja na potencjalne uderzenia na Iran. Oprócz konwencjonalnej obrony własnego państwa, Irańczycy są bowiem w stanie sformatować wysoce wielowarstwową odpowiedź hybrydową. Od systemów rakietowych i bezzałogowców, poprzez awangardę własnych sił dyslokowanych do Syrii i poprzez wysoce prawdopodobną obecność w Libanie, po operacje morskie w Zatoce czy na Morzu Czerwonym, aż do zaangażowania podmiotów niepaństwowych na czele z Hezbollahem czy też Huti jak i inne organizacje wspierane przez Teheran (bez klasycznej wspólnoty ideologiczno-religijnej). Działania takie obejmowałby również, co naturalne, akcje w domenie cyber, gdzie od lat oba państwa prowadzą ze sobą, przy mniejszym lub większym nasyceniu, konflikt.

Jednakże, izraelskie elity polityczne i wojskowe w przeszłości wielokrotnie wykazywały się stanowczością w realizacji własnych założeń obronnych. Interesujące będzie również budowanie samego militarnego komponentu do potencjalnego uderzenia, gdyż będzie musiał on zakładać specyfikę systemu obronnego Iranu. W tym przypadku spekulacje odnoszą się do synergii najnowszych rozwiązań załogowych i bezzałogowych, walki radioelektronicznej, operacji cyber i obecności silnego komponentu wywiadowczego oraz zapewne sił operacji specjalnych. O tym jednak zapewne będzie mniej „przecieków” do mediów, szczególnie tych w Izraelu.

Reklama

Komentarze (14)

  1. Andrettoni

    Dodam, ze przydałby się artykuł na temat wzrostu zaangażowania ChRL w ONZ. Światowa Organizacja Zdrowia jest koronnym przykładem oddziaływania chińskiej propagandy. Nie chcę tworzyć teorii spiskowych i nikogo nie złapałem za rękę, a do tego nie chcę łamać "ogólnie uznanych" prawd. Fakty są takie, że mamy groźną chorobę, ale nie tak groźną jak sugerowały to obrazki z ChRL. Pamiętam kombinezony, opryskiwanie ulic i ludzi upadających na ulicy. Oczywiście było to sugerowanie, ale tzw. zachód sam podejmował i podejmuje decyzje. Fakty są takie, że Chiny na tym zyskały bardzo wiele punktów np. w Afryce. Mamy też wiele krajów, gdzie aktywne jest ISIS (i odmiany) i Chiny znowu sporo zyskują na pomocy różnym krajom. Oczywiście pomaga też Rosja, USA czy Francja. Istotne jest to, że ChRL buduje sobie bardzo pozytywny obraz propagandowy. Teraz ChRL obchodzi 50-lecie obecności w ONZ. USA ma na koncie wiele wojen. Dla mnie jest oczywiste, że ChRL chce budować swój obraz w kontrze do USA, a więc "pokojowo". ChRL wydaje dużo środków na tworzenie takiego obrazu i jeśli zmieni postępowanie, to te środki zostałyby zmarnowane. Dlatego ja spodziewam się różnych form agresji, ale agresji niemilitarnej. Raczej będzie to budowanie uzależnienia. Już teraz większość świata jest gospodarczo uzależniona od ChRL. Nie tylko towary - dla Afryki to często jedyny lub ważny odbiorca surowców.Wydaje mi się, że uzależnienie występuje też w ochronie zdrowia - przynajmniej w Afryce i w produkcji leków. Myślę, że powoli wchodzimy w epokę uzależnienia od ochrony ze strony ChRL. Dobrze, pokojowo, pod egidą ONZ. Wielu ludzi już widzi w ChRL wzór do naśladowania - np. systemu punktacji społecznej. Różni Timmermansi i inni. To również może wejść na agendę ONZ. Dodajmy włączenie się do walki z CO2. Chiny budują wizerunek.

    1. Gosia

      Europa jest w znacznym stopniu uzależniona od Rosji w kwestii paliw i surowców. Cały świat od chińskiej produkcji. Proszę pomyśleć co się stanie jeśli te dwa kraje zawrą ścisły sojusz wojskowo gospodarczy i zaczną walczyć ze wspólnym wrogiem.

    2. Davien

      A Chiny sa uzaleznione od surowców z Bl Wschodu, Europa nie musi ani kupować w Rosji ani swiat w Chinach, a te państwa sobie nei poradzą jak zostana odciete.

  2. Stryj Helmut

    Ale nie rosyjskie głowice bo one zakrzywiają przestrzeń. I nie rosyjskie silniki RD-180 bodajrze. Nawet drukowane dolary podparte derywatami na nie wydawali.

    1. Skleroticus

      RD180 to już historia. Ileż wam tu ludzie tłumaczyli, że Amerykanie kupują te silniki bo są tanie. Zaczęliście fikać to straciliście klienta. Amerykanie robią swoje tanie rakiety wielokrotnego użytku. Za to wy teraz będziecie wypuszczać rakiety z francuskiego kosmodromu bo... taniej. Roskosmos jest goły i (nie)wesoły.

  3. Goska

    Troche powagi, nie ma czegos takiego jak bron jadrowa, JEST TYLKO ENERGIA JADROWA. Reszta to tylko produkt Holywoodu i troche teorii. Nie ma sie czego obawiac.

  4. Stefan

    Jezeli konflikt Izrael - Iran przejdzie do postaci calkowicie kinetycznej (co w mojej opini wydarzy sie w niedlugim czasie, moze jeszcze w tym roku), to na pewno nie bedzie nosilo znamion sytuacji naglej. Ten konflikt systematycznie jest rozwijany na przestrzeni ostatnich lat. Pytanie, kto z kim bedzie walczyl tydzien po izraelskim ataku. Zaleznie od skutecznosci ustalen Izraela z partnerami, taki konflikt moze zakonczyc sie szybko albo ewoluowac i rozlac sie po regionie.

  5. GB

    A tymczasem w nocy znowu było bombardowanie obiektów w Syrii przez lotnictwo izraelskie. Oczywiście zintegrowana rosyjsko-syryjska nie zestrzeliła napastników.

    1. montańska norka

      Za to zestrzeliła rakiety i bomby wystrzelone przez izraelskie samoloty jak zwykle "tchórzliwie" z nad Libanu hihihihi.

  6. DDR

    Izrael planuje tą wojne od lat bo Persowie są ostani którzy buntują się przeciwko dominacji żydów w regionie Arabów Żydzi już przekabacili podsycając animozje sunnicko szyickie a tych którzy nie poszli na układ dopadła arabska wiosna made in mosad/CIA

    1. Janek Kos

      Dokładnie tak. Od 39 lat trwa osłabianie sąsiadów Izraela. Jedyny silny a wrogi mu bardzo jest już tylko Iran. Narracja wrogość wobec Teheranu wzrasta a to oznacza koniec czyli interwencję wojskowa USA. Tak to wygląda.

    2. Stryj Helmut

      No ale Sułtan to nie manewruje czasem w stronę Moskwy i z powrotem?

  7. Jojo88

    Jak Izrael ma atomówkę to spoko, ale jak Iran chce mieć atomówkę to już nie spoko. A swoją drogą dlaczego Iran nie potrafi dogadać się Izraelem? Bo nie rozumiem...

  8. 22

    Przecież jest jasne, że Izrael będzie chciał aby sprawę za niego załatwiły USA.

    1. fdgdf

      Bo innej opcji nie mają ;) zresztą jak Polska jak nie USA to kto na obroni? dookoła sami zd-raj-cy prócz Węgrów.

  9. klawiatura

    To ile polska ma wpłacać na ten fundusz ?

    1. T-info

      Co łaska ale najczęściej dają 447 w ratach może być

    2. Polska nic, ale Rosja musi splacić w całosci:)

    3. zdrugiejstrony

      A może jest odwrotnie ? Przekazaliśmy Iranowi szczepionki.

  10. Andrettoni

    Niedawno pisałem o tym, że Chiny będą wspierały operacje ONZ. Jak dla mnie szykuje się świetna okazja. Operacja Izraela może zostać oprotestowana w ONZ i w Iranie pojawią się legalnie chińskie wojska w barwach ONZ. To wymusi reakcję USA, ale nie będzie mogła być otwarta, a jak Amerykanie nic nie zrobią, to Chiny zyskają pozycję dużo ważniejszego gracza w rejonie. Nawet jak rządy krajów arabskich dogadują się z Izraelem, to ich społeczeństwa nie. Pytanie czy Chiny są już do tego gotowe?

  11. tomek

    Idzie wojna, kupować cukier i suchary

  12. Stiopa Z Olgino :-)

    Ale moze niech sa da przykład i zrezygnuje...?

  13. Piotr II

    Izrael posiada nielegalnie broń atomową, takie jest moje zdanie, nasuwa się pytanie ,a dlaczego Iran jej nie może mieć?, w to jest też wmieszana Arabia Saudyjska, tak myślę i sprawa następna niby znana,delikatnie jakiś czas temu o niej pisano że Iran chce wrócić do parytetu złota, do Rosji i Chin nie podskoczą chłopcy z Wall Street i City of London Corporation,ale do innych już tak.

    1. Kris

      Izrael nie wykorzysta broni nuklearnej w sytuacji innej niż ostatecznej, czyli ryzyka zagłady własnego państwa. Iran to z kolei nieobliczalny twór, masa ludzka kierowana religią, rodzaj małpy z brzytwą. Powinny tam nastąpić przemiany dla upodlonego ludu, gdzie młodzi ludzie fascynują się zachodem i wolnością, a są tłamszeni przez dziadków w turbanach. Dlatego nie mogą mieć broni nuklearnej, żeby zawsze poprzestawali na groźbach lub walkach o lokalne stawy z rybami.

    2. Piotr

      Dlatego, że Izrael nigdy tej broi nie użył, a ma ją od długiego już czasu, a terroryści z bronią atomową, to zagrożenie dla wszystkich !

    3. sparrow

      Co to znaczy nielegalnie? Wedle mojej wiedzy w prawie miedzynarodowym nic nie ma na ten temat.

  14. rondo

    Tak zwana "jedyna demokracja regionu" grozi wojną. No też mi nowina.

Reklama