Reklama
  • WIADOMOŚCI
  • KOMENTARZ

Arabia Saudyjska uderza w Jemenie. Sojusznicy na celowniku

Siły Arabii Saudyjskiej przeprowadziły atak w mieście Al-Mukalla w Jemenie. Celem miał być transport, który zawierał dostawy broni i pojazdów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich dla separatystów.

„Siły powietrzne koalicji przeprowadziły dziś rano ograniczoną operację wojskową, której celem była broń i wozy bojowe rozładowane z dwóch statków w porcie Al-Mukalla” – przekazała strona saudyjska. Saudyjskie siły wojskowe oskarżyły ZEA o naruszenie porozumień o deeskalacji, twierdząc, że dwa statki z portu Fujairah w ZEA wyładowały broń bez włączonych urządzeń śledzących, co ich zdaniem stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla stabilności regionu.

Reklama

Koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej wezwała cywilów do ewakuacji portu w Al-Mukalla przed nalotami, podkreślając, że operacja była ograniczona i precyzyjna, bez ofiar cywilnych czy większych zniszczeń. Rzecznik koalicji, generał major Turki al-Maliki, stwierdził, że dostawy naruszały zawieszenie broni i rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2216, a ich celem było podsycanie wewnętrznych konfliktów zamiast walki z Huti. Agencja Associated Press wskazała, że atak ten jest kolejnym krokiem w eskalacji pomiędzy Arabią Saudyjską, która wspiera jemeński rząd, a ZEA i popieraną przez nie Południową Radą Przejściową, która jest jedną ze stron trwającej wojny domowej w Jemenie.

Rada Prezydencka Jemenu, wspierana przez Rijad i kierowana przez Rashada al-Alimiego, ogłosiła 90-dniowy stan wyjątkowy w całym kraju w odpowiedzi na te wydarzenia. Decyzja ta została podjęta po posiedzeniu Narodowej Rady Obrony w Arabii Saudyjskiej, gdzie oskarżono ZEA o ingerencję w wewnętrzne sprawy Jemenu i wspieranie nieregularnych formacji zbrojnych.

Jak dodaje Reuters, jednocześnie odwołano wspólną umowę obronną z ZEA, nakazując wszystkim siłom emirackim opuszczenie terytorium Jemenu w ciągu 24 godzin (według niektórych źródeł – 72 godzin). Blokada powietrzna, lądowa i morska na wszystkie porty i przejścia graniczne w Jemenie została nałożona na 72 godziny, z wyjątkami autoryzowanymi przez koalicję pod wodzą Arabii Saudyjskiej.

Opublikowane nagrania pokazują termowizyjne ujęcia ataków na pojazdy i broń w porcie Al-Mukalla, transmitowane przez stację Al Arabiya.

Komentarz

Jacek Raubo, zajmujący się od lat problematyką Jemenu, zauważa, że obecne saudyjskie uderzenia z powietrza nie są dla niego de facto czymś zaskakującym, lecz jednocześnie jego zdaniem powinny wzbudzić obawy przed dalszą eskalacją walk w tym wyniszczonym konfliktem zbrojnym państwie. Przede wszystkim dlatego, że należy je wiązać ze słabnącym „czynnikiem Huti”, który dotychczas był spoiwem koalicji różnych frakcji, koncepcji, grup, partii politycznych, a także ich zewnętrznych sponsorów. To Huti i wsparcie irańskie, a nie wizja przyszłego (tym bardziej silnego i zjednoczonego) Jemenu, zbudowały koalicję pod wodzą Królestwa Arabii Saudyjskiej (KAS) z jednocześnie strategiczną rolą Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA). Zaś obecnie, po zmasowanych kampaniach uderzeń na Huti (szczególnie ze strony USA oraz Izraela) i osłabieniem przede wszystkim sieci zaopatrzenia dla nich ze strony irańskiej, wśród opozycji jemeńskiej toczy się coś w rodzaju kolejnego etapu walki o władzę.

Reklama

Podkreślmy raz jeszcze, jak wskazuje Jacek Raubo, że Jemen to państwo ze znaczną przestrzenią rozbudowanego życia politycznego, rozdrobnioną również układami z lokalnymi klanami, a nawet rolą poszczególnych dowódców. Na to nakłada się niestety budowanie lokalnych i regionalnych struktur paramilitarnych, a więc pojawia się wola do sięgania po argument siły. Zauważmy, że tego rodzaju chaos wykorzystali swego czasu sami Huti, którzy na moment pozyskali nawet byłego, wieloletniego lidera politycznego, który wcześniej z nimi walczył.  Za istniejącymi od lat podziałami stoją kwestie zarówno typowo polityczne, ale też aspiracje separatystyczne (szczególnie, że nadal istnieją liczne pytania o trwałość efektów wojny domowej, która zjednoczyła Jemeny Północny z Południowym) oraz ideologiczno-religijne. Zaś dla KAS i ZEA to przestrzeń naturalnej rywalizacji, a przede wszystkim pokazywania się w roli najbardziej sprawczego podmiotu zewnętrznego.

Jacek Raubo dodaje, że należy również pamiętać, że relacje KAS i ZEA mają skłonność do szybkich zmian emocji, albowiem poza widocznymi narzędziami polityki są kanały zakulisowe. To one mogą okazać się kluczowe dla załagodzenia sytuacji, jeśli oczywiście oba państwa nie będą dążyły do jakiejś próby sił w Jemenie na większą skalę. W tym ostatnim przypadku można bowiem potraktować właśnie jemeńskie terytorium w roli wojny zastępczej (proxy), co przecież było już wielokrotnie wskazywane w kontekście działań irańskich. Jeszcze innym pytaniem jest możliwość ogłoszenia niepodległości przez południowych separatystów i uznania jej przez Izrael na modłę kazusu Somalilandu (niejako po drugiej stronie). Oczywiście do kanałów nieoficjalnych, jeśli myślimy o relacjach KAS-ZEA, należy doliczyć rolę USA i obecnego prezydenta Trumpa. Z jednej strony jest on orędownikiem tego, aby państwa regionu same rozwiązywały swoje problemy, ale z drugiej strony sam Trump widzi się w roli akuszera kolejnych porozumień pokojowych i unikania otwartych wojen.

Tak czy inaczej, jemeńska polityka jest utożsamiana z tzw. tańcem na głowach węży (przypisywane Ali Abdullahowi Salihowi). Należy więc podchodzić do wydarzeń mających tam miejsce w sposób bardzo aktywny, z uwzględnieniem zmian sojuszy i koalicji, występowania walk między dawnymi aliantami itp. procesów. Oczywiście, największymi beneficjentami potencjalnych napięć między KAS-ZEA mogą być Huti, ale także np. różne organizacje terrorystyczne. Nie wolno bowiem zapominać, że te ostatnie (np. AQAP) pełniły przez lata ważną rolę nie tylko w układance wewnętrznej, ale i implikowały rzeczywistość międzynarodową, daleko poza granicami samego Jemenu.

Współpraca: dr Jacek Marcin Raubo

Reklama
PROGNOZA 2026 | Jakie drony na Ukrainie? | Flota cieni na Bałtyku | Defence24Week #142
Reklama