- Wiadomości
Amerykańska grupa lotniskowcowa chroni Tajwan - czasowo
Lotniskowiec USS „Ronald Reagan” wraz z silnym zespołem ochrony wpłynął na Morze Południowochińskie w związku z napięciem, jakie narasta pomiędzy Chinami i Tajwanem. Napięcie to rośnie m.in. z powodu planowanej wizyty na Tajwanie przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i jest dowodem prób coraz poważniejszego ingerowania władz w Pekinie w tajwańską politykę.

Wejście amerykańskiego lotniskowca i towarzyszącej mu grupy uderzeniowej na Morze Południowochińskie w ramach zaplanowanej operacji 7. Floty na pewno nie zmniejszy napięcia, jakie narasta pomiędzy Chinami i Tajwanem. Jednak Amerykanie nie mieli wyjścia, ponieważ rząd w Pekinie coraz bardziej agresywnie zaczyna sobie uzurpować prawo do wpływania na tajwańską politykę. Obejmuje to przede wszystkim blokowanie większych, tajwańskich umów gospodarczych, w tym głównie tych, które dotyczą zakupu uzbrojenia.
Zobacz też
Chiny chcą też dodatkowo politycznej izolacji Tajwanu, niechętnie odnosząc się do jakichkolwiek rozmów międzyrządowych prowadzonych na terytorium wyspy. Zapowiadana na początek sierpnia 2022 roku wizyta na Tajwanie przewodniczącej amerykańskiej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi wzbudziła więc wzburzenie wśród chińskich władz, które potraktowały to jako bezpośredni atak na interesy Chin. Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Zhao Lijian zagroził nawet, że Pekin „poważnie przygotowywał się" na tą wizytę.
Zobacz też
Stany Zjednoczone próbują w różny sposób przeciwstawić się takiemu podejściu, podkreślając cały czas, że nie zgodzą się na siłowe narzucenie czegokolwiek Tajwanowi. Gwarancją tego ma być m.in. amerykańska marynarka wojenna. Odpowiedzą na groźby chińskie związane z wizytą Pelosi jest właśnie wysłanie na „sporne" wody amerykańskiego lotniskowca USS „Ronald Reagan" typu Nimitz o napędzie atomowym, który opuścił bazę morską Changi w Singapurze 26 lipca 2022 roku.
Dla Chin wyzwaniem była już sama wizyta amerykańskiego okrętu w singapurskim porcie. Ostatnie, takie zdarzenie miało bowiem miejsce w 2019 roku. Teraz jeszcze nastąpiła wyraźna intensyfikacja działań amerykańskich na Morzu Południowochińskim, związanych przede wszystkim z treningiem współdziałania pomiędzy okrętami nawodnymi i lotnictwem.
Działania te są realizowane w ramach misji operacyjnej, którą jak co roku 7. Flota USA prowadzi poza swoją stałą bazą w japońskim porcie Yokosuka. Tegoroczna operacja jest realizowane od maja 2022 roku i jest zauważalnie nastawiona na przeciwdziałanie chińskiej polityce wojenno-morskiej. Szczególną uwagę zwraca się przy tym na zapewnienie wolnego i otwartego ruchu morskiego na morzach otaczających Chiny.
„USS „Ronald Reagan” i jego grupa uderzeniowa są w trakcie operacji, operują na Morzu Południowochińskim po udanej wizycie w porcie w Singapurze. Dodam, że Reagan kontynuuje normalne, zaplanowane operacje w ramach swojego rutynowego patrolu na rzecz wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku.
Kmdr Hayley Sims – oficer prasowy 7. Floty USA
Tymczasem Chiny uzurpują sobie prawo do kontrolowania prawie 90 proc. akwenu Morza Południowochińskiego, opierając się na roszczeniach wysuniętych w 1947 roku. To właśnie wtedy chińskie władze zakreśliły na mapach tzw. „linię dziewięciu kresek", nie podając jednak do dzisiaj przesłanek uzasadniających ich wytyczenie. Ta swoista linia demarkacyjna ma dać Chinom prawo do eksploatowania znajdujących się pod wodą złóż ropy naftowej, jak również pozwolić na kontrolowanie ruchu morskiego, a więc także transportu pomiędzy Japonią i Koreą Południową a resztą świata.
Zobacz też
Wszystko to odbywa się kosztem praw mniejszych państw, takich jak: Wietnam, Filipiny, Malezja, Brunei, Japonia i Tajwan (który dodatkowo jest coraz bardziej zagrożony otwartą agresją). Co więcej Chińczycy działają tutaj przeciwko ustaleniom Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze, który w 2016 roku stwierdził, że roszczenia Chin w tym regionie są prawnie bezpodstawne a prowadzone przez nie na tych wodach inwestycje budowlane – nielegalne.

Zobacz też
Zupełnie podobny scenariusz realizuje putinowska Federacja Rosyjska, która zaatakowała Ukrainę i zaczęła terroryzować siłą ruch morski na Morzu Czarnym. O ile jednak Ukraina jest dużym państwem, wspieranym w sposób ciągły przez solidarne w tym względzie kraje europejskie, to Tajwan jest osamotniony i ma małe szanse na przeciwstawienie się otwartej agresji Chin. Jak na razie władze w Pekinie zdają sobie sprawę, że nie są jeszcze gotowe do przeprowadzenia tego rodzaju operacji, jednak inwestycje w chińską armię wskazują, że atak na Tajwan jest nadal przygotowywany.
Chińczycy uważnie obserwują przy tym działania Amerykanów jeżeli chodzi o ruch okrętów, nazywając je „prężeniem muskułów". Zdają sobie jednak sprawę, że obecność amerykańskiego lotniskowca na Morzu Południowochińskim nie może trwać wiecznie i że już po kilkunastu dniach będą mieli znowu możliwość prowadzenia swoich przygotowań. Jak na razie polegają one na organizowaniu manewrów morskich o systematycznie zwiększającej się aktywności i na wodach, z roku na rok znajdujących się coraz bliżej Tajwanu. Operacje te są ograniczane (ale nie wstrzymane) tylko wtedy, gdy w okolicach pojawią się amerykańskie okręty, a potem znowu wznawiane.
Zobacz też
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w samych Stanach Zjednoczonych nie ma jednomyślności, co do sposobu prowadzenia tajwańskiej polityki. Przykładowo prezydent Joe Biden skrytykował plany wizyty Pelosi, co miało wzbudzić konsternację na Tajwanie. Podróż przewodniczącej Izby Reprezentantów miała bowiem dotyczyć jedynie Japonii. Tymczasem Pelosi uznała, że los Tajwanu ma bezpośredni wpływ na Japonię i stąd prawdopodobnie pojawiły się plany odwiedzenia rządu w Tajpej.
Jednak to właśnie Pelosi ma rację w ocenie sytuacji na Morzu Południowochińskim. Zielone światło dla faktycznej operacji wojskowej Chin zapali się bowiem wtedy, gdy Tajwan znajdzie się w politycznej izolacji, do czego konsekwentnie dążą władze w Pekinie. Już się to zresztą częściowo udało, ponieważ Stany Zjednoczone nie mają formalnych relacji dyplomatycznych z tajwańskim rządem. Tajwańczycy przygotowując się do wojny nie mają więc pewności, że mogą liczyć na wsparcie innych krajów – w tym przez potępienie agresji i nałożenie sankcji na Chińczyków.
Zobacz też
Co gorsza Chiny praktycznie uzależniły świat od swoich produktów i surowców w taki sposób, że w wypadku napaści na Tajwan, wprowadzenie identycznego embarga, jak na Rosję będzie praktycznie niemożliwe. Nie ma też możliwości zorganizowania pomocy wojskowej na taką skalę jak na Ukrainie, ponieważ Chińczycy już obecnie są w stanie zablokować transport morski do i z wyspy.
Jak na razie Chiny nie mają odpowiedniej marynarki wojennej, by przeciwstawić się takim siłom, jak lotniskowiec USS „Ronald Reagan" wraz z zespołem ochrony. Jeżeli izolacja Tajwanu będzie jednak postępowała, to przy realizowanych przez Chiny programach zbrojeniowych, ta sytuacja może się zmienić już za kilka lat.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS