Reklama

Geopolityka

Ambasador Ukrainy w Niemczech oczekiwał od przemówienia Scholza więcej konkretów w sprawie dostaw broni dla Ukrainy

Autor. Bundeswehr

Ambasador Ukrainy w RFN Andrij Melnyk skrytykował niedzielne wystąpienie telewizyjne kanclerza Olafa Scholza z okazji rocznicy zakończenia wojny światowej 8 maja. Zwłaszcza w odniesieniu do realizacji dostaw broni ciężkiej ambasador oczekiwał od przemówienia Scholza więcej konkretów - pisze agencja dpa.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Melnyk powiedział w niedzielę wieczorem w programie telewizji ARD "Anne Will", że chciałby usłyszeć w przemówieniu "znacznie więcej konkretów" na temat sposobu realizacji uchwały Bundestagu w sprawie dostaw broni ciężkiej na Ukrainę. "Niestety nie usłyszeliśmy zbyt wielu nowych rzeczy" - stwierdził ambasador.

Czytaj też

Melnyk nazwał obietnicę niemieckiego rządu dotyczącą dostarczenia Ukrainie siedmiu samobieżnych haubic - nowoczesnych systemów artyleryjskich - "dobrą decyzją". Jednocześnie dał jasno do zrozumienia, że oczekuje znacznie więcej. "Kiedy słyszymy, jak kanclerz Niemiec mówi, że Rosja nie może wygrać, oznacza to, że należy zrobić wszystko, naprawdę wszystko, aby pomóc nam w tej trudnej sytuacji, w tej wojnie, najgorszej wojnie od czasów II wojny światowej" - stwierdził dyplomata.

Reklama

Scholz wygłosił w niedzielę przemówienie do obywateli z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie i podkreślił niemieckie wsparcie dla Ukrainy, która została zaatakowana przez Rosję. Nieudzielenie pomocy Ukrainie w walce z agresorem oznaczałoby "kapitulację wobec czystej przemocy".

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Starry

    Ta wojna kiedyś skończy się a wtedy strumień pieniędzy popłynie na Ukrainę by ją odbudować i zmodernizować - każdy będzie chciał tu zrobić interes a Ukraińcy będą tylko przebierać w najlepszych ofertach. Wówczas nie będzie liczył się sentyment, wzniosłe hasła i pomoc w postaci miliardów złotych wpakowanych w uchodźców a czysta ekonomia. Polscy politycy powinni mieć przed oczami przede wszystkim nasz interes narodowy

    1. Varan

      Oni go widzą tyle że wedle ich rozumienia leży on w zapewnieniu istnienia Ukrainy jako demokratycznego i wolnego od ruskich wpływów państwa. Podczas gdy zachodnie państwa upatrują swój interes w tym że zrobią interes z Ukrainą po wojnie bez specjalnego zadęcia na temat samego istnienia lub nie Ukrainy. Gdyby plan utrzymania przyszyciu Ukrainy nie wypalił wtedy te same interesy robili by z kimkolwiek. To nam zależy na istnieniu Ukrainy ale nie im. Trzeba to mieć na uwadze. Jak dla mnie, naszym najważniejszym interesem od już, jest zbudować bardzo silną armię. Tak silną aby już nikomu nie chciało się ryzykować. A przy okazji przemysł i szereg innych elementów silnego państwa. Niemożliwe? A skąd pewność?

  2. Gryfin

    O jakich profitach się tu pisze? Robimy,to nie tylko w interesie Ukrainy ale i w swoim. Dostarczaniem broni powinniśmy zmobilizować zachód,bo nasz poradziecki sprzęt,to za mało, żeby wygrać te wojnę. Dla tego uważam za mądre słowa Kuleby,żeby Johnson wysłał Chellengery na Ukrainę,bo tylko natowska technika pomoże,to szybko zakończyć. Inną kwestią jest trudność w wyszkoleniu ukraińskiego personelu.

    1. "Pułkownik" Michał

      Jest coś takiego jak "real politic". I tak myślą na zachodzie. Żeby nie było tak, że my romantycznie pomagamy i ponosimy koszty, a ktoś inny czerpie zyski. Osłabianie Rosji jest w naszym interesie. W pełni się z tym zgadzam. Lecz udział w odbudowie Ukrainy naszych przedsiębiorstw a nie niemieckich, też jest w naszym interesie. To brzmi twardo, to brzmi może nieprzyjemnie, ale rolą polityków jest dbanie o NASZ interes, a nie interes niemieckich przedsiębiorców, którzy zmienią front tylko gdy im się to opłaca.

    2. K.

      @Gryfin . Ja to proponuje tak chwile się zastanowić czy aby pan Kuleba ma rację . Moim zdaniem nie , bo oni potrzebują uzbrojenia na teraz , takiego jakie znają i mogą używać w chwili przekazania . Czołgi których będą mogli używać optymistycznie za wiele miesięcy niczego nie zmienią bo było by już po wojnie . Jest także kwestia kosztów utrzymania tych maszyn , do teciaków mają części i amunicję . Pewnie , że chcą pozyskać F-16 , F-15 , najlepiej F-35 . Pytanie tylko czy wiedzą ile trwa szkolenie personelu , ile kosztuje utrzymanie tych maszyn no i najważniejsze - ile kosztuje ich uzbrojenie które w przypadku wojny idzie jak woda .

    3. Bobas

      Dlaczego "trudność w wyszkoleniu ukraińskiego personelu"? Jak czytam w mediach, to są nadzwyczaj zdolni i cały czas zadają "potężne uderzenia".. Więcej wiary.

  3. szczebelek

    Europa Zachodnia i USA jak na razie ograniczają się jedynie do artylerii samobieżnej i holowanej (chociaż czy 4 tony stali to broń ciężka) oraz transporterów. Gdyby nie Europa Wschodnia to Ukraina by zobaczyła figę, a nie czołgi....

    1. Bobas

      Ależ to proste bardzo - następnym teatrem wojny może być Europa Wschodnia właśnie, a nie "sz;lachetny Zachód".. Przecież nie w taki sposób "sz;lachetny Zachód". podbijał kontynenty przez wieki, że pomagał humanitarnie. Przy okazji budując swoje dzisiejsze bogactwo.. Dziś najszlachetniejsi, wczoraj niekoniecznie. Afrykanie mogliby duuuużo opowiedzieć. Historia to Wielka Nauczycielka - oczywiście dla kogoś kto jej nie neguje..

  4. "Pułkownik" Michał

    Wiem, że wojna trwa. Lecz warto by nasi politycy o tym pomyśleli. Polska w porównaniu do Niemiec udziela Ukrainie bezprecedensowego wsparcia. Fajnie gdyby nasi politycy przełożyli to na profity dla naszych przedsiębiorstw przy okazji przyszłej odbudowy Ukrainy. Z jakiej paki miałoby tam się znaleźć miejsce dla Niemców, którzy de facto sfinansowali rosyjską agresję i konsekwentnie przez tyle miesięcy odmawiali Ukrainie pomocy?

    1. Facetoface

      Bez cienia wątpliwości masz rację tylko za jakis czas znajda się wśród naszych tacy co to rzekną, że to Niemcy wspierali a my handlowaliśmy z Rasyją.

    2. "Pułkownik" Michał

      #Facetoface niestety masz rację i o zgrozo już tacy w naszej polityce są. Ich działania zakrawają o zdradę dyplomatyczną określoną już w naszym kodeksie karnym. Niestety Trybunał Stanu został tak w naszym prawie pomyślany by... nie działał. Wobec czego tacy zdrajcy mogą dalej spokojnie kandydować i wymigiwać się odpowiedzialności.

Reklama