Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Erozja geopolitycznego hegemona. Regionalne mocarstwa przejmują inicjatywę [7 punktów]

fot. U.S. Air Force
fot. U.S. Air Force

W przypadku szeroko pojętego bezpieczeństwa, trudno znaleźć w roku 2015 temat, który bez żadnych wątpliwości można uznać za dominujący. Oczywiście, najbardziej medialny wymiar miały zmagania prowadzone z Daesh, ale jednocześnie w ich tle mogliśmy obserwować równie ważne tarcia, walki i konflikty, których wpływ na świat nie zakończy się w grudniu 2015.

1. Daesh i jego wpływ na region Bliskiego Wschodu

A. Globalna rekrutacja oraz wielkie bogactwo

Niewątpliwie Daesh (czyli tzw. Państwo Islamskie) stało się w 2015 r. jednym z najbardziej omawianych oraz dyskutowanych problemów dla bezpieczeństwa regionalnego i światowego. Organizacja terrorystyczna, która - co warto dodać - jeszcze w 2014 r. rozrosła się w obrębie swojej konstrukcji quasi państwowej na znacznych terytoriach Syrii i Iraku, rok później rozpoczęła swoją dynamiczną ekspansję i wywołała także reakcję największych międzynarodowych graczy, tworząc, symultanicznie do rozrostu własnego terytorium w regionie, skuteczny system werbunkowy i przyciągając tym samym dżihadystów z całego świata. Dzięki czemu, nagle, to właśnie Daesh oraz organizacje afiliowane stały się wrogiem numer jeden dla służb specjalnych.

Wielkim atutem w tym niechlubnym awansie i de facto zepchnięciu Al-Kaidy z pierwszego miejsca, stało się również uzyskanie pozycji niewątpliwie najbogatszej z dotychczasowych organizacji terrorystycznych. Samozwańczy kalifat skutecznie wykorzystując wszelkie dostępne możliwości w zakresie bogacenia się na handlu ropą naftową, artefaktami kulturowymi, czy ludźmi itd., pokazał, że terroryści wyciągnęli wnioski z doświadczeń poprzedników. Ich kapitał oraz zdolności w sferze propagandy ewidentnie podkreśliły zdolność do przetrwania nawet najsilniejszych ciosów militarnych, wyprowadzonych przez różnych przeciwników. Dlatego hucznie obwieszczony upadek Ramadi i ponowne opanowanie tego miasta przez wojska irackie to zaledwie jeden z etapów prób zepchnięcia Daesh do strategicznej defensywy. U progu 2016 r. zwolennicy Abu Bakra al-Baghdadiego nadal kontrolują Ar Rakkę, czy też Mosul, a przecież ich przeciwnicy dobrze zdają sobie chyba sprawę, że współczynnik posiadania terytorium nie jest główną determinantą zwycięstwa nad systemem stworzonym przez Daesh.

B. Słabość Stanów Zjednoczonych względem Daesh

Oczywiście, innym tematem było postępowanie koalicji międzynarodowej, która już od 2014 r. miała pod wodzą Stanów Zjednoczonych zwalczać Daesh. Jednak brak spójnej wizji strategicznej administracji Baracka Obamy, który chyba pogodził się z katastrofą swojej polityki w tym regionie, nie sprzyjał efektywności. Stąd też pojawiały się różnorakie pomysły w zakresie punktowych uderzeń lotniczych, które nawet przy zastosowaniu najbardziej zaawansowanych technologii wojskowych nie przetrąciły kręgosłupa organizacji terrorystycznej Abu Bakra al-Baghdadiego. Jednak chyba największą kompromitacją Stanów Zjednoczonych stała się próba (kolejna) budowania własnych „umiarkowanych” sił lokalnych, pozwalających na wywarcie odpowiedniej presji militarnej na terrorystów na ziemi (30. Dywizja).

Można się tylko zastanawiać ile pieniędzy oraz zapewne uzbrojenia i amunicji "zniknęło" w rejonie konfliktu, jedynie napędzając tamtejsze krwawe zmagania. O wyraźnej słabości polityki Białego Domu względem Bliskiego Wschodu w mijającym roku świadczyło również dość ostentacyjne zachowanie władz w Bagdadzie względem dotychczas głównego partnera polityczno-wojskowego - Stanów Zjednoczonych. Co ważne, nawet w upadającej lub wręcz upadłej Libii w 2015 r. amerykańscy komandosi zostali najprawdopodobniej zmuszeni do ewakuacji z lotniska w Watiya.

Jednocześnie Daesh, nawet pomimo zarzutów o korupcję i defraudację pieniędzy przez poszczególnych dowódców, stworzyło sprawnie funkcjonujący system wychodzący daleko poza Irak i al-Sham. Szukając dla siebie nowych obszarów działań, terroryści już dawno rozpoczęli infiltrację nowych rejonów. Działo się to z lepszym lub gorszym skutkiem, ale ich komórki zaczęły pojawiać się na obszarze Półwyspu Arabskiego (np. w Jemenie), Azji (np. Afganistan), ale również Afryce (Libia oraz Egipt). Szczególny rozrost struktur organizacyjnych zauważalny był, przede wszystkim, w przypadku ciągle pogrążonej w chaosie Libii. To właśnie tam, zgodnie z opiniami wielu obserwatorów dotychczasowych działań Daesh, w przypadku niepowodzeń w Syrii i Iraku miałyby zostać przerzucone główne władze samozwańczego kalifatu.

2. Rosyjska interwencja na Bliskim Wschodzie

A. Nowy front prezydenta Władimira Putina

Władze w Damaszku od lat pozostawały bliskim sojusznikiem Rosji w regionie Bliskiego Wschodu, będąc najbardziej stabilnym gwarantem w zakresie interesów politycznych i wojskowych. Jednak po wybuchu wojny domowej, reżim Baszara al-Asada został zepchnięty do defensywy. Oczywiście, Moskwa nie zapomniała o swoich interesach w tym miejscu świata, ale zaangażowanie na Ukrainie powstrzymywało prezydenta Władimira Putina przed pełnym zaangażowaniem się w Syrii. Lecz nagle w 2015 r., gdy na wschodzie Ukrainy konflikt wszedł w fazę nadal niespokojnego i krwawego, ale jednak wyciszenia, to właśnie Syria miała odmienić pozycję Rosji w geopolitycznej, globalnej rozgrywce. Wszystko zaczęło się od pierwszych doniesień już nie tylko o najemnikach i dostawach broni z Rosji dla władz w Damaszku (jak to miało miejsce w ubiegłych latach), ale również o samolotach, czy wręcz żołnierzach rosyjskich dyslokowanych do Syrii.

Wraz z zamachem bombowym na samolot z turystami nad Synajem, Rosja mogła otwarcie podnieść kurtynę niedomówień i pochwalić się swoją własną wojną z terrorystami z Daesh. Niemal natychmiast pojawiły się jednak wątpliwości dotyczącego tego, z kim tak naprawdę Rosja zamierza w Syrii walczyć. Chociaż stwierdzając wprost, trudno było przypuszczać, a jeśli już brzmiałoby to jak hipokryzja, że Rosjanie będą atakować tylko Daesh i pozostaną bierni w przypadku podstawowych przeciwników ich sojusznika.

B. Zatarg Rosji z Turcją

Dyslokacja sił rosyjskich do Syrii realnie wzmocniła pozycję bloku władz w Damaszku, Iranu, szyickiego Hezbollahu na polu bitwy w Syrii. Wpłynęła także bezpośrednio na relacje bilateralne pomiędzy Rosją i Turcją. Ich punktem krytycznym w 2015 r. stało się zestrzelenie w rejonie granicznym Syrii i Turcji rosyjskiego Su-24 przez tureckie myśliwce. Nagle, dwóch silnych liderów politycznych, Recep Tayyip Erdoğan i Władmir Putin, stanęło przeciwko sobie, a w raz z nimi odrodziła się realna obawa co do kolejnego już po Ukrainie wzrostu napięcia pomiędzy Rosją i całym NATO. Szczególnie, że zarówno Turcja jak i Rosja nie stroniły od wzajemnych oskarżeń w sferze wystąpień politycznych jak i drobnych „incydentów”, na szczęście już bezkrwawych. Nie zmienia to faktu, że zapewne Władimir Putin oraz jego administracja nie zapomni w kolejnych latach zestrzelenia swojego samolotu wojskowego. Zaś Turcja nie będzie akceptować gwałtownego rozrostu rosyjskiej obecności wojskowej u swoich granic, czego dobrym przykładem może być kazus dyslokacji rosyjskich systemów S-400 do Syrii. W dodatku kosztem wzmocnienia reżimu w Damaszku, co raczej nigdy nie było na rękę władzom w Ankarze.

3. Iran kontra państwa arabskie - nowa faza starej rywalizacji 

A. Iran bez sankcji coraz silniejszy w regionie

Gdzieś w tle problematyki terroryzmu i Daesh  na Bliskim Wschodzie, w 2015 r. na dobre rozgorzała rywalizacja pomiędzy Iranem a blokiem państw arabskich. Władze w Teheranie, prowadząc od kilku lat bardzo skuteczną politykę związaną z ich programem atomowym, zyskały nareszcie możliwość realnego wzmocnienia pozycji państwa. Zachód zaakceptował bowiem powolne wyjście Iranu z izolacji podyktowanej wcześniejszymi sankcjami, a w kolejce do irańskich władz zaczęły ustawiać się grupy polityków oraz biznesmenów z całego świata. Równocześnie, państwa - na czele z Arabią Saudyjską - dotychczas ewidentnie preferowane przez szeroko pojmowany Zachód, nawet wbrew oskarżeniom o ciągłe łamanie praw człowieka, zaczęły obawiać się wzrostu siły swojego lokalnego rywala. Szczególnie, że nie brakuje w różnych częściach Bliskiego Wschodu potencjalnych irańskich sojuszników. Jednocześnie państwa Rady Współpracy Zatoki (GCC) są w dodatku wewnętrznie zróżnicowane, przede wszystkim pod względem stabilności wewnętrznej. Ich naturalny lider, czyli Arabia Saudyjska, od wielu lat zamiatała bowiem pod dywan wszelkie problemy wewnętrzne, a nowi przywódcy w rodzinie Saudów ewidentnie nie mogą już kontynuować sprawdzonej metody kupowania sobie przychylności niezadowolonych grup.

B. „Mała, zwycięska” wojna Arabii Saudyjskiej w Jemenie

Dlatego tak koszmarna w skutkach stała się tegoroczna próba przeprowadzenia „małej, szybkiej, zwycięskiej” wojny przeciwko Huti w Jemenie z koalicją z Arabią Saudyjską na jej czele. Miał to być zapewne zarówno sygnał wobec działań Iranu, gdyż Huti byli utożsamiani z grupą spychającą najbiedniejsze państwo Półwyspu Arabskiego w objęcia władz w Teheranie. Zaś z drugiej strony sygnałem o sile Arabii Saudyjskiej i jej zdolnościach militarnych. Zakończyło się długotrwałą kampanią wojenną, która niemal kompletnie zniszczyła Jemen, zaś Arabię Saudyjską musieli ratować żołnierze ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz najemnicy z całego świata. Jednocześnie na świecie powstał kolejny obszar dotknięty katastrofą humanitarną, która jedynie wzmocniła funkcjonujące tam już odłamy Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego oraz Daesh.

Nie wspominając o tym, że miesięczna kampania powietrzna nie przyniosła nawet takiego celu jak pełna eliminacja systemów rakietowych z rodziny SCUD, którymi Huti i ich sojusznicy raz po raz nękają terytorium Arabii Saudyjskiej, czy też wojska interwencyjne. Przy czym w przeciwieństwie do Syrii, o tragedii Jemenu mówi się najmniej, zapominając najpewniej, że nie ma dziś kategorii „zapomnianych konfliktów”. Każdy z nich bowiem prędzej, czy później będzie miał swoje przeniesienie na szerszą płaszczyznę bezpieczeństwa regionalnego oraz globalnego.

4. Zapomniane fronty: Afganistan i Afryka 

A. Bitwa o Kunduz i ofensywa Talibów w Afganistanie

Podobnie jak w przypadku Jemenu, w 2015 r. przygasł nieco, medialnie, konflikt w Afganistanie. O jego powrót na czołówki mediów zadbali talibowie, wciąż zdolni - nawet w obliczu rozłamu wewnątrz organizacji po oficjalnym ogłoszeniu śmierci mułły Omara - do spektakularnych działań. Symbolem wielkich problemów władz w Kabulu stała się bitwa o Kunduz, w trakcie której uwypukliły się wszelkiego rodzaju mankamenty budowanych tam formacji wojska, policji, administracji lokalnej itd. Analogicznie jak w przypadku słabości wojsk irackich względem pierwszych uderzeń Daesh, Afgańczycy musieli zaakceptować, że nie są w stanie szybko reagować bez zachodniego wsparcia.

Jednocześnie w wielu przypadkach do pomocy trzeba było przysłać amerykańskich, czy jak w przypadku kończących rok walk w prowincji Helmand i miasta Sangin, brytyjskich komandosów, nie wspominając już o uderzeniach z powietrza, bowiem samodzielne siły powietrzne Afganistanu nie były jeszcze w stanie uratować własnych wojsk. Lecz talibowie to nie jedyny problem tego państwa, gdyż coraz częściej w tym roku wspominało się o zwiększających się wpływach Daesh w Chorasanie. To właśnie Afganistan ma stać się w zbliżającym się roku jednym z kolejnych pól rywalizacji zwolenników Abu Bakra al-Baghdadiego oraz starszej generacji terrorystów. Tym niemniej, dostrzegając sytuację władz w Kabulu, można śmiało stwierdzić, że oficjalny optymizm - szczególnie ze strony Stanów Zjednoczonych - co do zdolności strony afgańskiej do przejęcia kontroli nad państwem był grą pozorów.

B. Nigeria pogrążona w dwóch konfliktach

Jeśli już wspominamy o działaniach terrorystów, nie można pominąć krwawych walk z Boko Haram w Nigerii. Zgodnie z doniesieniami analityków, to właśnie ta grupa odpowiada za najwięcej śmierci, jest też sprzymierzona z Daesh. Chociaż od początku 2015 r. Nigeria, Niger, Kamerun oraz Czad miały połączyć siły w walce z terrorystami i pozbawić ich największych zdobyczy terytorialnych, to jednak dżihadyści nadal prowadzą kampanię terroru oraz krwawych zamachów terrorystycznych, udowadniając, że Nigeria pretendująca do bycia regionalnym liderem, jest daleka od zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa wewnątrz swojego własnego terytorium. W dodatku cały czas niestabilna pozostaje tzw. Delta Nigru w Zatoce Gwinejskiej, która oprócz wszelkich nielegalnych aspektów w zakresie handlu skradzioną ropą naftową, z wolna staje się nową mekką piratów. Doświadczyła tego również Polska, gdy jej marynarze zostali porwani i najpewniej przewiezieni właśnie do Nigerii. Na szczęście, ich wymuszony pobyt u piratów trwał relatywnie krótko, w porównaniu do tego rodzaju porwań dla okupu, co też daje asumpt do pytania o to, czy nie zostali wykupieni bez negocjacji.

C. Somalia, Kenia oraz Burundi

Jednak w Afryce było więcej punktów zapalnych, które przyciągnęły w mniejszym lub większym stopniu uwagę ekspertów z zakresu bezpieczeństwa. Wystarczy wspomnieć problemy dalej niestabilnej, pomimo wielkich postępów z ostatnich lat misji AMISOM i nie tylko, Somalii. Tamtejsza organizacja terrorystyczna asz-Szabab nadal dysponuje pewnym potencjałem, szczególnie w rejonach przygranicznych z Kenią oraz w Puntlandzie. Zwiększając obawy co do możliwości wystąpienia w kolejnym roku następnych zamachów terrorystycznych i to nie tylko w samej Somalii oraz jej stolicy Mogadiszu. Zagrożenie cały czas odczuwa bowiem przede wszystkim Kenia.

W dodatku, pomimo znaczącego oporu ze strony samego asz-Szabab, w Somalii swoje podwaliny pod rozwój stara się położyć również Daesh. Jednak w 2015 r. terroryści wierni jeszcze starszej generacji lokalnych liderów oraz Al-Kaidzie brutalnymi metodami nie pozwolili na zbudowanie szerszych przyczółków w całej Somalii. Tym niemniej wielkie obawy rodzą się wraz z wybuchami starć w innych miejscach, chociażby w przypadku Burundi.

5. Europejskie wyzwania w zakresie bezpieczeństwa  

A. Zanik granic pod wpływem kryzysu związanego z nielegalnymi imigrantami

Niewątpliwie każdy z tych konfliktów z 2015 r. w Afryce i na Bliskim Wschodzie rodził lub będzie stwarzał w najbliższym czasie zaczyn do kolejnych fal nielegalnych imigrantów. To właśnie nielegalni imigranci, w tym również uchodźcy podążający na północ do Europy, doprowadzili do jednego z największych kryzysów Unii Europejskiej. Dwa kanały przerzutowe, prowadzące przez Libię i Morze Śródziemne oraz przez Turcję i Grecję, w pewnym momencie wytworzyły sytuację, w której zniknęło pojęcie granic na Starym Kontynencie. Wielkie masy ludzi, bez żadnej odpowiedniej kontroli, rejestracji, dokumentów swobodnie, niczym ludność nomadyczna, przemieszczała się raz do Niemiec, raz do Francji, czy Szwecji. Okazało się, że cała dyskusja o wysokich standardach względem granic zewnętrznych UE była jedynie złudzeniem bezpieczeństwa. Owocem sytuacji stało się pojawienie nowych wyzwań w zakresie bezpieczeństwa, chociażby w obrębie uszczelniania granic specjalnymi barierami.

B. Nowa fala terroryzmu zagroziła Europie i Europejczykom

Uwagę mieszkańców UE i całego Starego Kontynentu przykuwał nie tylko kryzys imigrancki. Pierwszy sygnał nadszedł w przypadku turystyki, gdy wraz z atakami terrorystycznymi w Tunezji oraz niestabilną sytuacją w Egipcie, Europejczycy zaczęli zmieniać swoje nawyki urlopowe. Później okazało się, że terroryzm nie zna rozgraniczenia na targany wojnami region Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki oraz bogaty Zachód. 13 listopada zaatakowany został Paryż, uderzenie wyprowadzono w poczucie bezpieczeństwa zwykłych obywateli, przede wszystkim w Europie Zachodniej. Francja wprowadziła stan wyjątkowy, a w Belgii wyprowadzono wojsko na ulice stołecznej Brukseli. Wraz z zamachami, w Stanach Zjednoczonych ugruntowało się przekonanie, iż Daesh otworzyło kolejny rozdział w historii zmagań z terroryzmem, przenosząc walkę na ulice Zachodu, atakując jego obywateli.

Przeprowadzane po zamachach kolejne akcje służb specjalnych i policji wskazały dobitnie, jak wielkim w 2015 r. problemem były różnego rodzaju, pomijane oficjalnie, kwestie, jak chociażby swobodne działanie ruchów salafickich itd. Niestety, ten rok może być preludium do szerszych działań Daesh, które nękane w Syrii i Iraku może śmiało, dzięki swym środkom finansowym, pomyśleć o przeniesieniu części zmagań na terytoria państw europejskich. Nie można pominąć faktu, że chaos w zakresie kontroli granic będzie temu sprzyjał, nie mówiąc już nawet nic o takich elementach, jak handel paszportami, czy wytwarzanie nowych dokumentów tego rodzaju w samej Syrii.

6. Chiny i wyścig zbrojeń w Azji

W tym samym czasie na Morzu Południowochińskim toczyła się znana gra o dominację pomiędzy wzrastającymi w siłę Chinami a Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami. Jeśli więc doszukiwać się zagrożeń konwencjonalnych, czy też lokacji wzmagającej wyścig zbrojeń, to nie da się pominąć Azji Południowej i Wschodniej. Chińskie działania stymulują kontrakcje ze strony chociażby Japonii, która zamierza wydawać coraz większe fundusze na swoje Siły Samoobrony. Podobnie czynią wszyscy inni zagrożeni przez działania Pekinu. Jednak sam podział na sojuszników i przeciwników nowej roli Chin byłby zbyt prosty, gdyż nakładają się na niego inne częstokroć równie silne regionalne płaszczyzny konfliktów. Lecz to właśnie tam współcześnie toczy się, znany bardzo dobrze z okresu np. zimnej wojny, taniec mocarstw chcących wykazać własną potęgę wojskową w swej najczystszej formie, opartej choćby o liczbę okrętów czy nowoczesnych samolotów. Nie może więc zaskoczyć, że rok zakończyła sprawa amerykańskiego samolotu bombowego B-52, który - zdaniem Chin - miał złamać zasady w zakresie lotów w przestrzeni międzynarodowej. Wcześniej napięcie wzrosło wraz z misją niszczyciela US Navy USS Lassen, również w tym samym regionie spornych wysp.   

7. Cyberbezpieczeństwo coraz ważniejsze

Trzeba jednak przyznać, że 2015 r. to także kolejny rok, gdy dynamicznie wzrastało znaczenie cyberprzestrzeni w zakresie bezpieczeństwa państw. Chiny wraz ze Stanami Zjednoczonymi dążyły do unormowania zasad w ramach własnego cyberszpiegostwa, na wzór pewnych reguł w obrębie szpiegostwa zimnowojennego. Aczkolwiek problemy wzajemnego atakowania się w cyberprzestrzeni, wojny informacyjnej, wykradania sobie wzajemnie tajemnic dotyczyły nie tylko samych Amerykanów i Chińczyków. Dobrym przykładem było niedawne zaatakowanie instalacji komunikacyjnych najważniejszych tureckich instytucji przez nieznanych sprawców. Według prasy tureckiej było to skoordynowane uderzenie, przypominające te z którym miała styczność Estonia. Dlatego wiązane było ono ze wzrostem napięcia w relacjach rosyjsko-tureckich. Tym niemniej w tym roku doszło również do sytuacji w której po zamachach z 13 listopada w Paryżu w cyberprzestrzeni mieli zetrzeć się w walce hakerzy z grupy aktywistycznej Anonymous oraz Daesh. Mieliśmy więc do czynienia z przejściem działań antyterrorystycznych na inną płaszczyznę, w trakcie których niezależni od jakiegokolwiek państwa aktywiści ścierali się ze zwolennikami terrorystów, siadającymi przed monitorami komputerów.

Konkluzja

Konkludując, w tym przeglądzie wydarzeń nie udało się ostatecznie przedstawić wszystkich konfliktów, punktów zapalnych i działań terrorystów z mijającego roku. To pokazuje dobitnie, że złudzenie końca historii przeszło ewidentnie do lamusa pojęć końca ubiegłego wieku. Zbliżający się rok będzie nadal pełen niestabilności, przez co państwa muszą bardzo dokładnie rozważyć swoje możliwości w zakresie wojska, służb specjalnych i wszelkich innych elementów całej architektury bezpieczeństwa. Polska nie jest, oczywiście, żadnym wyjątkiem od tej reguły. Największe obawy niesie ze sobą może nie sam fakt występowania różnych, wielce zdywersyfikowanych zagrożeń, co raczej brak woli do wspólnego skoordynowanego działania.

Reklama

Komentarze (9)

  1. maniuś

    OD maniuś - do speca od "zarządzania narodowego"! Czy URSUS miał szansę konkurować w roku 89r. z zachodnimi ciągnikami - wątpię , ale gdyby zachodnie firmy w ramach pomocy pomogły go zrewolucjonizować - czyli zmodernizować , to być może byłby to dobry ciągnik ? TYLKO - ? ALE dlaczego by nam pomóc , czy rządy tych zachodnich krajów miały w tym interes by POLSKA była silnym gospodarczo krajem ? I tu zaczynają się schody do surowego osądzenaia i rozstrzygniecią - po co POLSKĘ wzmacniać , skoro lepiej robi się interesy z podupadłym KRAJEM ? To tylko myśmy ciemny lud , zaślepiony że szybka poprawa nastąpi po przejściu na zachodni KAPITALIZM , zyskamy szybko i bezboleśnie na przemianach . Tego nikt wprost nie powiedział i wyjaśnił ? Łudziliśmy się że to nastąpi - bo OBALILIŚMY KOMUNIZM i rozsypał się ZWIĄZEK RADZIECKI ? AMERYKA - ZACHÓD , wpompuje miliardy dolarów w naszą gospodarkę , a tu jeszcze NAS oszukali - nic takiego nie nastąpiło , lecz jeszcze się pogorszyło ( bezrobocie i niskie płace ) to bolączka naszego KRAJU POLSKI ? Kto się łudzi że coś się zmieni to jest w błędzie , " obiecanki - cacanki " . Jeszcze nas naszczuto przeciwko sąsiadom , by nowy cel osiągnąć - to zbrojenie na wielką skalę , bo zachód a szczególnie AMERYKA chce sprzedać swój złom wojskowy - nam akurat do niczego nie przydatny ? Gdyż z wytyczonym nam wrogiem nr.1 - konfrontacja jest na naszą niekorzyść . Bo i zachód zdaje sobie sprawę że z wrogiem nr.1 też nie mają na konflikt szans go przechylić na swoją stronę ? ALE CO UDA SIĘ WCISNĄĆ - tym biedaką tego złomu to NASZE .

  2. Gość

    Brak woli, o której pisze autor, wynika również a może przede wszystkim z braku rozumu u obecnego kierownictwa Europy i USA. Takie są właśnie efekty politycznej poprawności i skoncentrowania się na budowie ideologicznej fikcji zamiast prawdziwej siły. Słabnące narody, kiepscy politycy, brak wizji i niezrozumienie zachodzących przemian. Katastrofa.

    1. MW80

      Niestety ale muszę się zgodzić. Tzw. "Zachód" od lat brnie w utopię. Co gorsza dotyczy to nie tylko sfery socjalnej ale i gospodarczej.

  3. maniuś

    POLSKA - po 89r. ELITY rządzące blisko 25 lat - - zapomniały co to NARÓD . Poprzez sprzedaż zachodowi zakłady oraz celową likwidację ich . Uzależniła NASZE narodowe zakłady od ZACHODU ? W imię tak zwanej doktryny , pokonania KOMUNY w całej środkowej EUROPIE i doprowadzeniu do rozsypania się ZSRR - na inne PAŃSTWA - ZACHÓD zamiast pomóc , to nasze PAŃSTWO dobili = poprzez restrykcje na naszym całym przemyśle i ciężkim i lekkim ? LIKWIDACJA naszych POLSKICH zakładów to był cel AMERYKI i ZACHODU , by ludność była zależna od innych . POLSKIE władze od początku przemian miały na celu odciągnąć jak największą ilość REPUBLIK RADZIECKICH w stronę ZACHODNIEGO KAPITALIZMU ? Z EWG - zrobiono UNIĘ aby bez zbędnych formalności przerzucać towary z zachodu na wschód EUROPY , by na terenach podbitych ekonomicznie stawiać swoje zakłady lub przejmując nasze - POLSKĘ uzależnić . DZIŚ to widać gołym okiem , nic nie potrafimy dokonać bez zgody UNII ? NASZ KRAJ czeka dopiero fala uchodźców i z południa a najbardziej z wschodu . Co już pomału następuje (UKRAIŃCY i inne narodowości ) ? Choć będziemy się bronić - to i tak przegramy ten napływ cudzoziemców. Z kraju chrześcijańskiego zostaniemy wchłonięci przez muzułmanów ( islamistów ) , i to dopiero będzie problem ? Choć nam w mawiają że nic takiego nie nastąpi - prawda jest inna - patrz inne kraje które już mają wielki z tym problem ? Na całych tych przemianach po 89r. ucierpiała ROSJA ( ubytek terytorium po uniezależnieniu się podległych REPUBLIK - które poszły swoją tożsamością . Po bardzo skomplikowaniu się produkcji czegokolwiek chodżby - silniki rakietowe czy samolotowe ( to tylko przykład bo tych powiązań było dużo więcej ) różne produkty produkowano w różnych republikach ? Po nie udanym rządzeniu JELCYNA ( całkowity rozkład ROSYJSKIEGO PAŃSTWA ) - przyszedł PUTIN i budowa PAŃSTWA od początku od podstaw - likwidacja oligarchów którzy nakradli i próbowali dalej korumpować wszystkich kogo się da by bogacić się na PAŃSTWOWYCH przedsiębiorstwach ( a tak było w POLSCE od 89r. za bezcen kupowały te elity które były najbliżej koryta lub miały powiązania z odpowiednimi służbami ) . PUTIN powoli lecz konsekwentnie buduje ROSJĘ a to trudno w tak krótkim okresie wszystko postawić na odpowiednie tory tym bardziej że AMERYKANIE zawsze widziały w silnej ROSJI WROGA ? Zachód chciał robić z tak dużym rynkiem zbytu interes ? I będzie go robić bo gdzie zachód ma iść z swoją produkcją - CHINY same bez zachodu tu również początkowo nie były wstanie tak technologicznego skoku dokonać ? W którym miejscu jest POLSKA tak mały i biedny kraj , co nas czeka ? KTO TO WIE ? Reszta świata no cóż , każdy chce coś zyskać ?

    1. do speca od "zarządzania narodowego"!

      ??? Poprzez sprzedaż zachodowi zakłady oraz celową likwidację ich ... Co stałoby się z "tymi zakładami"(totalny rozkład bez inwestycji od czasów Gierka z małymi wyjątkami jak zakłady URSUS w Warszawie) - pokazuje przykład tych zakładów URSUS!... 24 tyś pracowników! straciło pracę bo BEZMÓZGIE(nie obawiam się tak nazwać) zarządzanie pana WRZODAKA i jego kolegów z SOLIDARNOŚCI chciało tworzyć NARODOWE ZAKŁADY! Mieszkam w ursusie!... od lat 25 widze CO ZOSTAŁO! - NIC! - Ci "fachowcy narodowi" jako związkowcy doprowadzili to TOTALNEJ UPADŁOŚCI i ROZGABIENIA majątku narodowego - NIE MAM NIC - 24 tyś ludzi STRACIŁO PRACE!!!! nie ma pensji podatków....nie ma ZUSU! Gdyby te zakłady kupił jakiś KOMPETENTNY(zajmuący się produkcją ciągników) koncern zachodni prace straciło by zapewne trochę ludzi ALE - Ci co by pozostali mieliby pracę - rodziny nie rozpadłyby się, - Właściciel zachodni URSUSA płaciłby pensje, płaciłby ZUS pracowniom, płaciłby VAT - eksportowalibyśmy MASĘ ciągników! a tak... mamy "narodowe zakłady URSUS"! - czyli parę pustych hal i stosy GRUZÓW!

    2. syberiada

      Za to co Rosja sprawiła setkom milionów ludzi w swej historii , zostanie podzielona na działki i sprywatyzowana.

    3. tak tylko...

      Dziękujemy za noworoczne orędzie z Moskwy, ale sen się kończy i pora wracać do rzeczywistości. Cena baryłki ropy 37$, a za dolara trzeba już płacić 74 ruble i z dnia nadzień jest coraz lepiej...

  4. zuzia

    Jest ciezko, ale nadzieja umiera ostatnia. Oby obecna wladza nie byla gorsza od poprzedniej. Szanujmy siebie i swoj kraj nie dajmy sie wmanewrowac w wysylke zolnierzy poza nasze granice. Ukraina i Polska powinny dogadac sie z rosja. Bo niemcy swoj kraj sprzedali...

  5. blaBLAbla

    Dlaczego Daesh?? Poprawnie powinno być kalifat, lub państwo islamskie. Czy media i przywódcy zachodni próbują nam wciskać kit? Przecież za wszystko odpowiedzialna jest ideologia islamu oraz wykształcona w otoczeniu islamu - kultura (bardzo prymitywna). Taaak... najlepiej nie wiedzieć kto (choć raczej CO) jest dla nas zagrożeniem.

    1. Kocham religię miłości

      Dlatego, że jest to określenie pejoratywne tego bandyckiego tworu, którego twórcy chcieliby określać jako państwo islamskie.

  6. AnonimGall

    No cóż, w miarę spokojny sen Europy kończy się. Błędne mniemanie, że Rosja wyzbyła się imperialnych zapędów legło w gruzy. Senne majaki europejskich lewaków i pseudohumanistów o możliwości stworzenia multikultury w UE właśnie się rozpływają jak poranna mgła. UE jaką znamy znamy zaczyna się sypać, bo "Ojczyzna Europa" to mit, coś co jest nie do zbudowania. UE można uratować tylko powrót do "Europy Ojczyzn", gdzie szanowana będzie pełna suwerenność państw-członków wspólnoty. Teraz UE bardziej przypomina RWPG niż starą EWG. Twarde stanowisko części państw UE sprawiło, że społeczeństwa starej unii budzą się i widzą, że poprawność polityczna i bezgraniczna multikulturowość są chore i niosą więcej zła niż pożytku. Wielka Brytania i Francja już dostrzegły, że lepiej bronić się na obcej ziemi niż na swojej. Po za tym próbują odbudować swoje wpływy, co z ich punktu widzenia jest dobre. Z silnym liczą się wszyscy i to jest lekcja dla nas. Sojusze jak najbardziej, ale liczmy na siebie poprzez własny potencjał militarny, gospodarczy i energetyczny. Czyste technologie węglowe, np. IGCC, energetyka jądrowa, paliwa syntetyczne z węgla. Przemysł zbrojeniowy nawet oparty na licencjach, ale nasz przemysł, bo trudno nazwać fabryki w Mielcu i Świdniku polskimi. Oczywiści, to musi być solidny i rzetelny przemysł, nie jak Bumar z podwoziami do Kraba czy SMW z remontem Orła i budową Ślązaka.

    1. GTS

      Brakuje jeszcze w analizie kontekstu Ukrainy, tam sytuacja też będzie napięta. Tu nie ma co polemizować, jesteśmy świadkami rozpadu liberalno-lewackiej myśli politycznej dotyczącej przyszłości Europy... albo właśnie jej realizowania zakładając że ktoś świadomie rozmontowuje jedność europejską. Sądząc po przyjmowaniu przez niby europejskie skrajne prawice które de facto są skrajnymi narodowo-socjalistycznymi formacjami i nie ma w nich żadnego ducha prawicy. Widać do po Froncie narodowym Marie LePen, przyjmując miliardy od Putina pokazuje jednoznacznie przyszłe kierunki polityczne w Europie. Berlin i Paryż wobec Rosji zagrają tę samą nutę i niestety nie jest to dla nas dobra melodia. Wycofanie się USA z Europy będzie dla nas niosło bardzo poważne, negatywne konsekwencje polityczne. Niestety ale zostaniemy osaczeni przez tak naprawdę 2 silnych wrogów. Będą próbować rozgrywać nas politycznie ale też ekonomicznie. Jak kiedyś pisałem dla nas jedyne wyjście to bycie jak Izrael na bliskim wschodzie - o tyle lepiej że możemy próbować współpracować w obrębie V4 i Skandynawii - w ograniczonym stopniu ale możemy. Powinno nam bardzo zależeć na tym żeby stać się partnerem mocarstw a nie sługusem czy wrogiem. Przed naszą polityka wielkie wyzwania. Żebyśmy mogli w ogóle myśleć o partnerstwie potrzebujemy silnej gospodarki, ale silna nie będzie dopóki nie będzie wysokiej technologii. Silna nie będzie dopóki będziemy zarabiać jak Murzyni w Afryce. Można się sprzeczać ale to wysokość pensji ma wielki wpływ na to jakie są obroty w handlu, na równi z nią postawiłbym prostotę systemu podatkowego i przejrzystość przepisów prawa. Takie powinny być cele rząd w tej materii. Silna presja na uproszczenie wszelkich możliwych przepisów. Wzrost płac powinien wtedy nastąpić samoistnie i spowodować napędzanie gospodarki. W razie jego braku trzeba mieć instrumenty, które pozwolą promować czy nagradzać firmy utrzymujące rozwarstwienie płacowe w rozsądnych ramach. Przy zmniejszeniu obciążeń i jednoczesnym powrocie do systemu ludzi z umów śmieciowych da się to zrobić w miarę szybko i bezboleśnie, niestety to teoria a praktyka pokaże że za wielu jest beneficjentów tego systemu wyzysku. Właśnie w takim systemie najłatwiej tworzy się patologie które widać w SMW czy Bumarze, w kopalniach czy na PKP... Przepisy pozwalają szefom okradać firmę i ściemniać zamawiającego czyli państwo, okradać pracownika a związki które tam istnieją idealnie kooperują. Ci którym zależy są zwalniani albo szykanowani/pomijani w awansach albo premiach. Naszemu rządowi powinno zależeć najbardziej na uproszczeniu przepisów prawa i systemu podatkowego a także wspieraniu firm o niskim rozwarstwieniu płacowym. O ile najniższe pensje powinny dziś być nie w okolicach 1400zł netto a 3000zł to dziś wykształceni specjaliści nie powinni zarabiać mniej niż 5000-6000zł, niestety w wielu przypadkach w Polsce troska o najsłabszych nie idzie w parze z troską o specjalistów. Specjaliści którzy opracowują nowe technologie są gorzej traktowani od pracowników fizycznych. Szefostwo ciągle widzi w nich zagrożenie dla swoich stołków a nie potencjał na rozwój firmy. Tak nie zbudujemy żadnej nowoczesnej technologii i tak nigdy nie będziemy konkurencyjni. W dobie przemian w Europie mamy szanse się wybić, czy ją wykorzystamy zależeć będzie od nas samych. Największy problem to znów owe "grupy trzymające władze" które podskoczyć normalnemu Polakowi nie dadzą. Dzisiejsze salony tak dzielnie broniące "swojej demokracji" w marszach KOD, swoich wpływów, swoich powiązań z mediami i układem prawniczym nie pozwolą na to, żeby Polak zarabiał, a firmy się rozwijały, bo kogoś muszą golić i nie chcą mieć konkurencji. Jak to dalej się potoczy, nie wiadomo ale powinniśmy wywierać presję na rząd, żeby skupił się na tych którzy chcą pracować i ich wspierał zarówno pod względem wysokości płac i uproszczeniu przepisów dotyczących działalności gospodarczej, a nie na socjalu. Tym się chcieliśmy różnić od Europy. Po co zabierać pracującym żeby dać im zapomogę jak można tak to zrobić żeby zarabiali więcej.

    2. ds

      Europa Ojczyzn, czyli Unia jeszcze mniej zintegrowana niż aktualnie w żadnej mierze nie jest odpowiedzią na zagrożenia opisane w artykule, a przeciwnie - raczej zaproszeniem do ingerencji. Europa "gdzie szanowana będzie pełna suwerenność państw-członków wspólnoty" oznacza rozgrywanie państw przeciwko sobie przez Rosję, w czym jest ona bardzo doświadczona, a Europejczycy bardzo na te rozgrywki podatni. Czy nam się podoba czy nie jedynie wspólny blok europejski, który z natury musiałby mieć charakter federalny, ma szanse sprostać zewnętrznym zagrożeniom, zwłaszcza ze strony Rosji. W Europie Ojczyzn nasza Ojczyzna szybko znalazła by się w czymś co np. Marine Le Pen określa jako "rosyjską strefę wpływów". A wielokulturowość, jako konsekwencja federalizmu, jeśli ograniczyć ją do obszaru kultur europejskich nie będzie wyglądać gorzej niż aktualne współżycie katolickiej Bawarii i protestanckiej północy w Niemczech, czy górali i kaszubów w Polsce.

  7. olo

    UKRAINA,GRUZJA i BAŁTOWIE porwanie estońskiego oficera KONTRWYWIADU ?

  8. Extern

    I ostatnie zdanie jest najbardziej przerażające, bo to rzeczywiście ostatnio wygląda tak jakby wszyscy już się pogodzili z tym że zmierzamy ku katastrofie. Albo nawet jest jeszcze gorzej, bo może komuś wręcz zależeć aby ona nastąpiła.

  9. Afgan

    A Ukraina ???

Reklama