- Analiza
B-21, czyli policzek dla Kremla i Pekinu [ANALIZA]
Prezentacja nowego amerykańskiego bombowca strategicznego B-21 Raider była swoistym pokazem technologicznej przepaści, jaka dzieli obecnie Stany Zjednoczone od Federacji Rosyjskiej i Chin. Co więcej zarówno Chińczycy, jak i Rosjanie nie mają żadnych szans, by tą przepaść w najbliższych latach zmniejszyć.

Autor. USAF
Bombowce strategiczne są tak naprawdę wykorzystywane tylko przez trzy mocarstwa: Stany Zjednoczone, Federację Rosyjską i Chiny. Są one teoretycznie powietrznym elementem triady nuklearnego odstraszania, jednak w przypadku amerykańskim stanowią również integralną część „konwencjonalnych" sił zbrojnych. Amerykanie pokazali już bowiem wielokrotnie, że ich bombowce B-2 Spirit mogą być wykorzystywane teoretycznie na całym świecie mając możliwość przebywania w powietrzu nawet przez ponad 40 godzin.
W wyścigu o najlepszy bombowiec stealth Rosjanie już od kilkunastu lat zaczęli pozostawać daleko w tyle. Ich najnowszy samolot tego rodzaju Tu-160 jest bowiem bardziej siłowym „przełamywaczem" obrony niż subtelnym systemem wczesnego ataku, przeprowadzonego z zaskoczenia. I biorąc pod uwagę embargo na najnowsze technologie nałożone na Federację Rosyjską za inwazję na Ukrainę, to ta sytuacja w ciągu najbliższych kilkunastu lat się na pewno nie zmieni.

Autor. Northrop Grumman
Inaczej jest w przypadku Chińczyków. Oni już od kilkunastu lat próbują skopiować amerykańskie rozwiązania, od dawna zapowiadając wprowadzenie swoich klonów samolotów F-35 i B-2. W tym drugim przypadku Pekin anonsował prezentację bombowca H-20 już od 2018 roku. Do dzisiaj jednak chińska kopia B-2 nie została pokazana, natomiast Stany Zjednoczone poszły już krok dalej budując B-21 Raider. Amerykanie pracowali nad tym samolotem ponad siedem lat i teraz co najmniej taka przepaść dzieli Chiny od Stanów Zjednoczonych. W przypadku Rosji są to już dziesiątki lat.
Zobacz też
Oczywiście wielu obserwatorów wskazuje na wyraźne podobieństwo bombowca B-21 do B-2 uważając, że ten skok generacyjny w rzeczywistości nie nastąpił. Wizualnie jest to w jakimś stopniu prawda, jednak zmiany dotyczyły przede wszystkim wnętrza samolotu, zastosowanych w nim technologii i podsystemów elektronicznych. Dzięki tym modyfikacjom Amerykanom udało się prawdopodobnie nie tylko zwiększyć możliwości bojowe swojego bombowca, ale również zbić koszty jego opracowania, produkcji i późniejszej eksploatacji.
Bo o ile jeden B-2 kosztował według ceny z 1997 roku około 737 milionów USD, to B-21 ma już kosztować według ceny z 2022 roku „tylko" około 730 milionów USD. Dodatkowo doszło przy tym do rzadko spotykanej w USA sytuacji, że założony budżet na program rozwojowy B-21 Raider w wysokości 25 mld USD nie został przekroczony. W przypadku B-2 było już inaczej i koszt programu według cen z 2004 roku wyniósł ostatecznie około 44,75 mld USD. Automatycznie zwiększyło to rzeczywistą cenę całościową jednego bombowca do 2,1 mld USD. Jest to wiec faktycznie najdroższy samolot świata.

Autor. USAF
Amerykanie zwracają też uwagę, że zaletą B-21 będzie również mniejszy koszt eksploatacji. W oficjalnych opisach wskazuje się np. na zupełnie nową technologię pokrycia, jakie nałożono na ten samolot, by wytłumić dochodzące do niego fale radarowe. Pokrycie to w trakcie eksploatacji na B-2 traciło swoje właściwości m.in. ze względu na trudne warunki atmosferyczne oraz działanie takich czynników, jak wysoka temperatura, woda lub sól i dlatego trzeba je było często naprawiać a nawet wymieniać. Taka operacja była zawsze bardzo kosztowana. W przypadku B-21 ten zakres czynności konserwacyjnych pokryć ma być o wiele mniejszy i tańszy.
Technologia stealth o jakiej Chińczycy i Rosjanie mogą tylko marzyć
Taka dbałość o powłokę pochłaniającą fale radarowe jest konieczna ze względu na samą istotę zastosowanej w bombowcu B-21 technologii stealth. Polega ona na znaczącym zmniejszeniu pól fizycznych samolotu do takiego poziomu, by był on trudnowykrywalny przez systemy obserwacji technicznej przeciwnika. Chodzi przy tym o tzw. kamuflaż multispektralny, w którym nie ogranicza się tylko pola radiolokacyjnego, ale minimalizuje się również pola: termiczne, akustyczne i wizualne.

Autor. USAF
Wymaga to zachowania balansu pomiędzy tymi polami, ponieważ często działanie w jednej domenie jest szkodliwe dla innej. Dodatkowo wszystkie te operacje są prowadzone na samolocie, który musi mieć również odpowiednie właściwości aerodynamiczne oraz ma ograniczenia wymiarowe i ciężarowe. Przykładem jest pole termiczne, które zmniejsza się np. przez zastosowanie odpowiednio skonstruowanych silników oraz układów schładzania gazów wylotowych, tak by ślad cieplny samolotu był jak najmniejszy. Wymaga to jednak zastosowania rozwiązań, których nie ma w standardowych statkach powietrznych, a stanowią one dodatkowe obciążenie i po prostu przeszkadzają.
Największy wpływ na bombowce B-2 i B-21 miały jednak zabiegi zmniejszające pole radiolokacyjne. Korzysta się przy tym z samej zasady pracy radaru impulsowego, który do wykrywania i śledzenia obiektów wykorzystuje tylko tą część wysłanego przez siebie sygnału radiolokacyjnego, który po odbiciu od celu, trafia do niego z powrotem. Konstruktorzy amerykańskich bombowców zrobili więc wszystko, by ta „użyteczna" część sygnału odbitego była jak najmniejsza.
Amerykanie działali przy tym głównie w trzech domenach: manipulując kształtem samolotów, materiałami wykorzystywanymi w ich budowie oraz pokryciem. Kształt bombowców został tak dobrany, by fale radiolokacyjne do nich dochodzące były odbijane wszędzie, byle nie w kierunku radaru. Z kolei struktura i pokrycie (malowanie) samolotów mają dodatkowo te fale radiolokacyjne jak najbardziej stłumić.

Autor. Wikipedia
O tym, jak skuteczne są takie działania świadczy parametr określany jako skuteczna powierzchnia odbicia RCS (Radar Cross-Section). Nie jest to parametr stały ponieważ zależy od kierunku, z którego fale radarowe padają na samolot. Zasada jest jednak stała – RCS ma być jak najmniejsza. I o ile średnia skuteczna powierzchnia odbicia samolotu transportowego to około 100 m2, małego samolotu bojowego 2-3 m2 to rakiety manewrującej już tylko 0,1 m2.
Rzeczywiste informacje na temat SPO bombowców B-2 (a tym bardziej B-21) nie zostały nigdy ujawnione. Przypuszcza się jednak, że waha się ona od 0,1 m2 do 0,001 m2. Tylko raz szef sztabu amerykańskiego lotnictwa w czasie swojego wystąpienia przed Kongresem w 1990 roku uściślił, że B-2 ma RCS o „wartości charakterystycznej dla owadów" (około 0,00001 m2).
By to osiągnąć w obu bombowcach zastosowano konstrukcję latającego skrzydła, a więc zrezygnowano z ogona i wyodrębnionego kadłuba. Prawdopodobnie zachowano kąty skosu skrzydeł B-2, które w tym samolocie tak dobrano, by zmniejszyć skuteczną powierzchnię odbicia radarowego. W B-21 zrobiono to jednak nieco zmniejszając podstawowe wymiary płatowca. O ile więc B-2 ma długość 21,03 m, rozpiętość skrzydeł 54 m i wysokość 5,18 m to według niepotwierdzonych danych B-21 ma długość 20 m, rozpiętość skrzydeł 50 m i wysokość 5 m.

Autor. Wikipedia
Niewątpliwie zmiany można jednak znaleźć w przypadku materiałów konstrukcyjnych i pokryć. Wewnętrzna, metalowa konstrukcja kadłuba może bowiem działać jak odbijacz kątowy – nawet gdy zewnętrzna pokrycie ma kształt stealth. Już w B-2 zastosowano nowatorskie materiały kompozytowe, które w rzeczywiście zmniejszały skuteczną powierzchnię odbicia radarowego bombowca o rozpiętości skrzydeł 57 m i długości 20 m do poziomu ptaka. Duży wpływ na to ma także powłoka tłumiąca, jaką pokryto amerykańskie samoloty. Nie jest to jednak typowe malowanie, ale odpowiednio wykonane pokrycie lotnicze RAM (radar-absorbing materials). Pochłania ono fale radarowe, zamienia je na ciepło, które później rozprasza. Pokrycie to ma również za zadanie „wygładzić" powierzchnię samolotów, ponieważ nawet najmniejsza skaza może stać się źródłem odbicia dla fal radarowych.
Zobacz też
Amerykanie przyznali się, że powłoka RAM wykorzystywana na myśliwcach stealth i bombowcach B-2 pochłania aż 70-80% przychodzącej energii elektromagnetycznej, ale jest kosztowna w utrzymaniu i podatna na uszkodzenia. Na B-21 miano zwiększyć nie tylko tłumienie, ale również wytrzymałość pokrycia, co było efektem ponad trzydziestoletnich prac koncernu Northrop Grumman w tej dziedzinie. Niewiele na ten temat jednak wiadomo, ponieważ technologia RAM jest jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic w świecie technologii obronnych.
I dlatego dostępu do niej nie mają: ani Rosjanie, ani Chińczycy.

Autor. Northrop Grumman
Zobacz też
Taktyka użycia B-2 i B-21
Amerykańskie bombowce stealth B-2 i B-21 nie są niewidzialne dla radarów. Są jednak wykrywane w odległości mniejszej niż zasięg uzbrojenia, które przenoszą. Dlatego mogą z bezpiecznej odległości wykonać zadanie działając swobodnie na bardzo dużym pułapie (nawet ponad 12000 m), pomimo że zasięg wykrywania przez radary naziemne jest wtedy bardzo duży (horyzont radiolokacyjny nie jest ograniczeniem, tak jak w przypadku obiektów niskolecących).
Zobacz też
O skuteczności tego rozwiązania może świadczyć fakt, że pomimo wielokrotnego wykonywania misji bojowych nie wystrzelono w kierunku samolotu B-2 żadnej rakiety przeciwlotniczej. Amerykanie uzyskali w ten sposób swoisty, mobilny magazyn precyzyjnej amunicji, który można bardzo łatwo i w ciągu kilkunastu godzin przerzucić z bezpiecznych Stanów Zjednoczonych do dowolnego miejsca świata. Każdy samolot B-2 może bowiem przenosić maksymalnie aż 23 tony uzbrojenia oraz ponad 75 ton paliwa. W przypadku samolotów F-35 jest to już tylko 8 ton paliwa i 8,2 tony amunicji (6,8 ton wewnątrz kadłuba).

Autor. USAF
Dzięki swojemu udźwigowi i możliwościom bombowce B-2 w 2014 roku mogły startować ze swojej bazy w Whiteman w stanie Missouri, zrzucić ładunek bojowy nad Afganistanem i wylądować w bazie Diego Garcia na Oceanie Indyjskim. Wymagało to oczywiście dotankowania i standardowo w czasie lotu B-2 otrzymuje w powietrzu co sześć godzin 45 ton paliwa. Podawany oficjalnie zasięg 11000 km jest więc czysto teoretyczny. Podobnie długie loty wykonywano podczas działania nad Libią w 2011 roku, gdy atakowano ugrupowania bojowników z tzw. państwa islamskiego.
Zobacz też
Sprzyja temu również unikalna organizacja pracy załogi na bombowcach B-2, która składa się tylko z dwóch osób: pilota i dowódcy misji. Automatyzacja samolotu jest jednak na tyle duża, że w zupełności wystarcza do prowadzenia kilkudziesięciogodzinnych misji i to okresami przez tylko jednego członka załogi. Na bombowcu zapewniono np. małe łóżko polowe, toaletę oraz miejsce do przygotowania gorącego posiłku. Amerykanie przeprowadzili również badania nad poprawienie wydajności załogi podczas długich lotów bojowych, sprawdzając m.in. zależność czasu snu od zmęczenia i skuteczności działania.

Autor. USAF
Tylko bombowiec, czy coś więcej?
Dzięki swoim bombowcom strategicznym stealth Amerykanie mają więc możliwość szybkiego wykonania skrytego, konwencjonalnego i zmasowanego uderzenia odwetowego w dowolnym regionie świata w ciągu mniej niż dwunastu godzin. Jest to zdolność odstraszania, którego nie posiada żadne inne państwo. Oczywiście rakiety manewrujące z głowicami konwencjonalnymi ma więcej krajów, jednak nie mają one możliwości ich szybkiego i skrytego dostarczenia, tak jak Stany Zjednoczone. Tymczasem w rejonie nagle wybuchającego konfliktu może nie być okrętów z odpowiednim uzbrojeniem, albo bazy dla samolotów wielozadaniowych.
Należy jednak przy tym pamiętać, że rola samolotu B-21 nie będzie się ograniczała jedynie do zrzucania bomb czy rakiet manewrujących. Zapowiadają to pierwsze pochwały, jakie przed pokazywanym Raiderem wygłaszali amerykańscy politycy i wojskowi. Sekretarz obrony USA Lloyd Austin, wskazywał np. że nowy samolot ma stanowić „kręgosłup" siły ognia amerykańskich sił powietrznych. Zapowiada się też daleko idącą sieciocentryczność, co jest niewątpliwie związane z systemem kierowania i dowodzenia, jaki zastosowano na nowym samolocie.

Autor. USAF
Amerykanie wykorzystali przy tym na pewno najnowsze rozwiązania, jakie wprowadzono w międzyczasie w elektronice i szeroko pojętej informatyce. Wpłynęło to nie tylko na zwiększenie mocy obliczeniowej całego systemu kierowania, ale również na uzyskanie dodatkowego miejsca (dzięki miniaturyzacji) oraz zmniejszenie zapotrzebowania na energię.
B-21 korzystając z tych rozwiązań stanie się więc prawdopodobnie swoistym centrum współdziałania (stąd określenie „kręgosłup"), które może wykonywać własne misje, ale również działać dla potrzeb innego uczestnika całej operacji: samolotu lub okrętu. Rakiety lub bomby przenoszone przez Raidery będą więc mogły być najprawdopodobniej „przekazywane" w powietrzy np. dla mniejszych samolotów stealth typu F-35, które wcześniej zużyły swój zapas amunicji.

Autor. USAF
Pomoże w tym fakt, że B-21 z założenia mają przenosić pełną gamę uzbrojenia lotniczego. Mogą to więc być rakiety dalekiego zasięgu (stand-off munitions), ale również bomby kierowane (direct-attack munitions). Nowe bombowce mają też mieć możliwość prowadzenia obserwacji, rozpoznania i przeciwdziałania elektronicznego, jak również kierowania operacjami systemów bezzałogowych.
Konkretne procedury optymalnego wykorzystania samolotów B-21 będą jednak dopiero wypracowywane i być może opisane. I wtedy dopiero się okaże: na ile Amerykanie znowu odskoczyli od Chińczyków i o czym Rosjanie mogą tylko pomarzyć.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]