Reklama

Zobacz więcej - Analizy i komentarze

Podwodna wojna dronów. Amerykanie zdobywają przewagę

Bezzałogowy, mały okręt podwodny „Orca”
Bezzałogowy, mały okręt podwodny „Orca”
Autor. Boeing

Koncern Boeing dostarczył amerykańskiej marynarce wojennej prototyp pierwszego, bezzałogowego okrętu podwodnego „Orca”. Jednostka ta, po przejściu serii prób, ma pozwolić na wprowadzenie już docelowych rozwiązań tego rodzaju do służby operacyjnej.

Reklama

Okręt podwodny „Orca”, którego prototyp przekazano amerykańskiej marynarce wojennej 20 grudnia 2023 roku może zrewolucjonizować sposób prowadzenia działań wojennych na morzu. Boeing zaproponował bowiem rozwiązanie, które wielkością nie różni się od miniaturowych okrętów podwodnych nadal wykorzystywanych w kilku państwach (np. w Iranie), z tą jednak różnicą, że nie ma załogi na pokładzie.

Reklama

To właśnie z tego powodu używa się w odniesieniu do tego projektu również nazwy bardzo duży, bezzałogowy pojazd podwodny XLUUV (Extra-Large Unmanned Undersea Vehicle). Jest to system wyraźnie jednak różniący się od dużych dronów podwodnych, które są budowane i testowane na całym świecie.

Czytaj też

Podobnie jak konwencjonalne okręty podwodne, został on bowiem wyposażony w napęd diesel-elektryczny, a nie tylko elektryczny - zasilany z akumulatorów. Znacząco zwiększa to zasięg działania, ponieważ cykle działania podwodnego można powtarzać wielokrotnie, w miarę doładowywania akumulatorów litowo-jonowych.

Bezzałogowy, mały okręt podwodny „Orca”
Bezzałogowy, mały okręt podwodny „Orca”
Autor. Boeing

Jak na razie trudno jest określić, jak to zwiększyło autonomiczność XLUUV. Jest ona jednak na pewno wielokrotnie większa niż w przypadku załogowych okrętów podwodnych o podobnej wielkości. Takie pojazdy jak „Orka” mogą bowiem w określonym rejonie działania przejść również w stan swoistej hibernacji i przez długi okres czasu oczekiwać na aktywację: zainicjowaną zdalnie lub zdefiniowanymi wcześniej operacjami przeciwnika. W przypadku działania pojazd będzie poruszał się z maksymalną prędkością 8 węzłów (z prędkością ekonomiczną 3 węzły).

Czytaj też

Nie są również znane nawet wymiary XLUUV „Orca”, który niesłusznie uważa się za opartego na konstrukcji drona podwodnego „Echo Voyager” zbudowanego wcześniej przez Boeing. Stąd szacuje się, że nowy, bezzałogowy okręt podwodny (a właściwie jego część bazowa) ma długość 15,6 m i szerokość 2,6 m. Do tej sekcji Amerykanie zamierzają dołączać moduły transportowe z wyposażeniem specjalistycznym o wadze do 8 ton, w tym w przyszłości z uzbrojeniem. Takie dodatkowe sekcje mogą wydłużyć „Orkę” nawet do 25,9 m.

Reklama

Amerykanie oczywiście na pewno więc skorzystali z niektórych rozwiązań opracowanych w programie „Echo Voyager”, jednak na ich bazie stworzyli rozwiązanie nowe i w jakiś sposób docelowe. Tu już nie chodzi o model, ale o prototyp spełniający określone wymagania taktyczno -techniczne. Sprawa jest bardzo poważana, ponieważ od wyniku testów, które mają zostać przeprowadzone przez amerykańską marynarkę wojenną będzie zależała w ogóle przyszłość całej koncepcji.

Bezzałogowy, mały okręt podwodny „Orca”
Bezzałogowy, mały okręt podwodny „Orca”
Autor. Boeing

„Orca” daje bowiem Amerykanom możliwość długotrwałego wykonywania misji na spornych i niebezpiecznych wodach, gdzie przebywanie załogowych okrętów podwodnych wiązałoby się z nieakceptowalnym poziomem zagrożenia. Nadaje się więc idealnie do działania na morzach wokół Chin i do zabezpieczenia akwenu blisko Tajwanu.

Firma Boring przedstawia swoje rozwiązanie jako „najbardziej zaawansowany i wydajny, bezzałogowy pojazd podwodny na świecie”, który w zależności od zabieranego modułu transportowego będzie mógł wykonywać różnego rodzaju misje bojowe. Tą ostatnią możliwość już potwierdza zresztą amerykańska marynarka wojenna. Zgodnie z jej oświadczeniem: „XLUUV Orca została skonfigurowana do przenoszenia różnych ładunków, co daje możliwości bezproblemowego integrowania różnych sensorów, systemów łączności i innych komponentów specyficznych dla danej misji, dostosowując pojazd do zmieniających się wymagań operacji morskich”.

Czytaj też

Jak na razie „Orca” jest klasyfikowana jako system testowy (Test Asset System) i otrzymała w tym celu oznaczenie XLE0. W oparciu o wyniki otrzymane w czasie testów mają zostać opracowane poprawki do projektu i będą one wprowadzone do kolejnych pięciu okrętów XLUUV „Orca”, zamówionych od koncernu Boeing w ramach serii próbnej.

Zadanie jest traktowane bardzo poważnie, ponieważ rzeczywiście pojawia się możliwość zmienienia sposobu działania okrętów podwodnych na morzu. Bezzałogowe pojazdy „Orca” mają bowiem działać na niebezpiecznych akwenach przy niewielkiej ingerencji człowieka. Na zatłoczonych wodach, gdzie odbywa się cywilny ruch jednostek pływających, jest to bardzo poważne wyzwanie, wymagające prawie stuprocentowo wiarygodnych rozwiązań – szczególnie jeżeli chodzi o manewrowanie antykolizyjne.

Bezzałogowy miniaturowy okręt podwodny „Snakehead”, nad którym prace w US Navy zostały ostatecznie przerwane
Bezzałogowy miniaturowy okręt podwodny „Snakehead”, nad którym prace w US Navy zostały ostatecznie przerwane
Autor. US Navy

I być może to właśnie z tego powodu Amerykanie prawdopodobnie na długo przerwali ponad dziesięcioletnie prace nad mniejszymi niż „Orca” bezzałogowymi okrętami podwodnymi „Snakehead”. Na szczęście bardzo intensywne próby, które już przeprowadzono na prototypie XLUUV wyraźnie pokazują, że większość wymagań stawianych przez US Navy udało się koncernowi Boeing zrealizować. Oczywiście amerykańska marynarka wojenna będzie musiała to teraz potwierdzić, jednak z niewielkim ryzykiem, że zadanie nie zostanie zrealizowane. Tym bardziej, że dużą część rozwiązań sprawdzano jeszcze wcześniej na pojeździe „Echo Voyager” (który w sumie spędził ponad 10 tysięcy godzin na morzu).

Przygotowywane obecnie próby dla XLUUV „Orca” będą mogły być przeprowadzone w o wiele bardziej skomplikowanym środowisku operacyjnym, ponieważ US Navy ma niewątpliwie większą zdolność w zabezpieczeniu obszaru prób i wydzielaniu środków współdziałających – w tym również operacyjnych okrętów podwodnych.

Bezzałogowy, mały okręt podwodny „Orca”
Bezzałogowy, mały okręt podwodny „Orca”
Autor. Boeing

Dużym ograniczeniem w tym względzie jest brak możliwości (przynajmniej oficjalnych) na zabieranie XLUUV przez załogowe okręty podwodne. „Orca” będzie więc musiała dopłynąć samodzielnie do rejonu działań startując z brzegu, lub być transportowana do rejonu przez odpowiednio przygotowane, jednostki nawodne.

Tematem tabu jest dodatkowo ewentualne uzbrojenie bezzałogowych okrętów podwodnych. Instalowanie torped lub rakiet na dronach i to dodatkowo poruszających się na akwenach o dużym ruchu cywilnych jednostkach pływających, już od dawna budzi wątpliwości prawników: zarówno jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, jak i własność danego obiektu. Istnieje więc możliwość, że np. Chińczykom uda się przechwycić jakiś XLUUV i Amerykanie mogą mieć później duże trudności z odzyskaniem swojej własności.

Jeżeli jednak te problemy w jakiś sposób uda się rozwiązać, to sposób prowadzenia podwodnej wojny ulegnie diametralnej zmianie. Nie bez powodu dostawę prototypu XLUUV „Orca” nazwano w dowództwie NAVSEA (Naval Sea Systems Command) „kamieniem milowym w zwiększaniu podmorskich możliwości amerykańskiej marynarki wojennej”.

Reklama

Komentarze (6)

  1. Extern.

    W domenie robotów podwodnych i my mamy się czym pochwalić. Szkoda tylko że jak zwykle nasz MON nie dowozi decyzyjności.

  2. ACAN

    Należy na takim dronie zamontować system samolikwidacji . Po utracie uruchamia się automatycznie bądż zdalnie i zostaje tylko wypalona w środku skorupa

  3. Monkey

    Ciekawa koncepcja. Z pewnością zabierze to jeszcze sporo czasu (tzn. próby), ale warto się tego typu okrętami zainteresować. Czytając ten artykuł tylko ze smutkiem zauważyłem, iż nie wygląda na to, żeby PMW nawet i taką „Orkę” wprowadziła w najbliższym czasie do służby😢

  4. LMed

    No coż, świat się zmienia niezależnie od niezadowolenia dziadków lesnych - pewnych swoich racji oczywiście (fregaty , okrety podwodne, kolumny czołgów, itd...). Ale jedno trzeba przyznać, gala banderowa dronów podwodnych patriotycznych serc porwać może nie zdołać.

  5. panemeryt

    No właśnie. Wg. Prawa Morskiego jednostka bez załogi na wodach międzynarodowych jest określana jako porzucona. Nie ma również prawa do bandery. Zwyczajowo właściciel może ją odzyskać dopiero po opłaceniu kosztów ratownictwa powiększonych o uczciwy zarobek ratowników. Zarobek wylicza się uwzględniając ich ryzyko jakie ponosili podczas akcji. Uwzględnia się w tym również wartość jednostki. I koszty utrzymania do czasu wpłaty. W praktyce armator dostaje odszkodowanie a z "ratownikami" w sądzie walczy ubezpieczyciel.

  6. szczebelek

    Po co dron bojowy, który nim nie będzie.

Reklama