Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Amerykanie naśladują Rosjan i budują duże, bojowe drony podwodne
Wzorując się na rosyjskich pomysłach, amerykańska marynarka wojenna rozpoczęła budowę ważącego ponad 50 ton, bezzałogowego, uderzeniowego pojazdu podwodnego. Nowy system pod kryptonimem Orca ma być zdolny do wystrzeliwania torped, jak również być przygotowany do transportu ludzi.
Amerykanie planują wprowadzić do służby duży, pięćdziesięciotonowy dron podwodny ELUUV (Extra Large Unmanned Undersea Vehicle) Orca, który będzie przystosowany do działań oceanicznych. Zgodnie z założeniami ma on być wyposażony w system obserwacji podwodnej, wyrzutnie torped oraz pomieszczenia do ewentualnego transportu ludzi. Według amerykańskiej marynarki wojennej zakończono już fazę projektową (Critical Design Review) i rozpoczęto budowę pierwszego egzemplarza wielkiego bezzałogowca.
Jak na razie wiadomo, że dron ELUUV będzie miał zbyt duże rozmiary, by mógł być przenoszony wewnątrz załogowych okrętów podwodnych, jakie są lub będą w przewidywalnym czasie na wyposażeniu U.S. Navy. Na razie ma być on więc wypuszczany z doku na lądzie, a w przyszłości z „okrętu nawodnego – matki”. W ten sposób nie tylko zabezpieczy się kontrolę nad bezzałogowcem, ale również będzie można odbierać od niego informacje i przekazywać je w sieci dowodzenia.
W sumie zakontraktowano, na początku tego roku, zbudowanie czterech takich pojazdów za 43 miliony dolarów. Głównym wykonawcą ma być koncern Boeing, który będzie wzorował się na swoim największym dronie podwodnym Echo Voyager, jak również nieco mniejszym Echo Ranger.
Echo Voyager ma długość 15,5 m, waży na powierzchni 50 ton. Jest to typowy dron transportowy. W swojej centralnej części ma on bowiem sekcję ładunkową o długości 7,3 m. Zgodnie z danymi producenta może się zanurzać do głębokości 3350 m i płynąć na odległość 6500 Mm. Echo Voyager został przy tym wyposażony w system automatycznego utrzymywania zadanej głębokości, system unikania przeszkód oraz opcjonalnie sonar z syntetyczną aperturą SAR (Synthetic Aperture Sonar). Takie samo wyposażenie zostanie też najprawdopodobniej zamontowane na Orcach. Dodatkowo wskazuje się, że mają one otrzymać systemy uzbrojenia.
W odróżnieniu od rosyjskiego system bezzałogowego Poseidon, Amerykanie są w o tyle gorszej sytuacji, że ich doktryna nie pozwala na użycie uzbrojenia bez człowieka podejmującego decyzje w momencie ataku. Dlatego użycie torped wystrzeliwanych z dronów będzie możliwe dopiero wtedy, jeżeli zapewni się łączność pomiędzy dronem, a jego kontrolerami. Dodatkową trudnością, według amerykańskich obserwatorów, jest prawdopodobnie postawiony wymóg samodzielnego pływania w oceanie przez co najmniej 70 dni.
Wymaga to, oczywiście, wprowadzenia nowej taktyki walki podwodnej, gdzie na tych samych warunkach będą wykorzystywane załogowe i bezzałogowe okręty podwodne. Pozwoli to np. działać dronom bardzo blisko przeciwnika bez zagrożenia dla ludzi (np. przy silnie bronionych brzegach i wejściach do portu). Duże bezzałogowce mogą również dostarczać na akweny niebezpieczne ładunki, takie jak wyposażenie dla komandosów lub miny morskie.
Wprowadzenie takich dronów jak Orca będzie jednak możliwe tylko, gdy powiedzie się inny program amerykańskiej marynarki wojennej, UMAS (Unmanned Maritime Autonomy Architecture), który tworzy i bada różne poziomy autonomii systemów bezzałogowych. To właśnie z tego programu mają prawdopodobnie wyjść narzędzia pozwalające na prowadzenie rozpoznania i ataków podwodnych na dużych odległościach.
Wcześniej autonomiczne drony podwodne głównie gromadziły dane i przekazywały je dopiero po powrocie na „okręt–matkę”. Teraz pracuje się nad system podwodnego komunikowania się w czasie rzeczywistym, który np. pozwalałby na kontrolowanie bezzałogowców kanałem video. Interesujące są również prace nad dokładniejszym pozycjonowaniem zanurzonych dronów, bez takich błędów, jakie daje system nawigacji inercyjnej.
Żelazny
U nas też powinno się podjąć pracę nad dronami podwodnymi, ale mniejszymi, takimi do wypuszczenia z wyrzutni torpedowej, które mogły by przenosić ładunek wybuchowy i np. przenikać dyskretnie do portów i jeszcze gdyby były odzyskiwalne byłoby super. Może w końcu ktoś kupi op.
Andrettoni
John skąd ty bierzesz pomysł, że będą drogie? Jeżeli normalny okręt podwodny to wydatek rzędu 1 mld , a dron 50 mln . Do tego nie musisz opłacać załogi i nie musisz jej żywić. Okręt nie zabierający jedzenia/powietrza jest mniejszy i zużywa mniej energii/paliwa. Oczywiście ktoś tym musi sterować, ale jest to obsługa na poziomie zmniejszonym do 10%. Na koniec dodam, że takie drony nie są cenne, bo po pierwsze nie są drogie, a po drugie ich utrata nie oznacza straty ludzi, a to oznacza, że byłyby wykorzystane w realnej walce, a nie wycofane jak nasze OP w czasie II Wojny Światowej. Oczywiście stworzenie wersji oceanicznej jest znacznie trudniejsze ze względu na większe zasięgi np. dla łączności, ale dla Bałtyku jest to rozwiązanie idealne. Owszem wymaga dopracowania/rozwoju, np. możliwości użycia latających dronów do rozpoznania czy rakiet odpalanych z przedziałów torpedowych, ale to są rzeczy, które już istnieją i tylko trzeba je zaimplementować. Jeżeli obudzimy się wystarczająco szybko to moglibyśmy wziąć udział w pracach badawczych nad tworzeniem wersji morskiej, która miałaby parametry dokładnie do nas dopasowane.
John
Kiepski pomysł, Amerykanie jak zwykle przedobrzyli i zrobili coś z czego nie będzie pożytku za to będzie drogie w zakupie (i o to chodzi). Takie dron ma tylko sens wtedy kiedy ma reaktor atomowy napędzający go, Amerykanie nie posiadają tej technologii i cały ten dron można sobie wsadzić ......
Davien
John, znowu:)) amerykanie małe reaktory mieli długo przed rosja (NR- sie kłania) wiec nie zmyalaj. To Rosja nie ma tej technologii i jedynie udaje że cos tam robia:)_
Davien
Ciekawe co amerykańskie bezzałogowe OP bo tym jest praktycznie Orca maja wspólnego z przerosnięta torpedą czyli Posejdonem? Echo Ranger to rok 2004 wiec sporo przed rosyjską torpedą jądrową.
A taki tam sobie
Poczytaj o Posejdonie, to odkurzony wymysł zimnej wojny.
Komentator
Wymiary są bardzo podobne, różnica masy też zapewne nie przekroczy kilkanaście procent. A teraz davien, wytłumacz, jak ci Amerykanie ukryją tego drona w głębinach? Przecież twierdziłeś że nie da się pomieścić w takim pojeździe reaktora bez skutecznej ochrony przeciwradiacyjnej. Przecież to będzie, według ciebie świecić jak choinka. I jak Amerykanie takim pojazdem napędzanym reaktorem bez osłony będą przewozić ludzi? Jak będą serwisować takiego drona, wymieniać w nim torpedy itd? Bo przy podawanych osiągach inny napęd raczej nie wchodzi w grę? A może ten dron to ma być jednorazówka? I co ma wspólnego Ech Ranger z Poseidonem, pomijając fakt, że obydwa są bezzałogowe?
Fanklub Daviena
Oczywiście, że Echo Ranger w porównaniu do Posejdona to złom. US Navy jest w panice o swoje boomery, bo część analityków twierdzi, że Posejdon to nie jest broń do wywoływania tsunami, jak bredzą dziennikarze, tylko jest "aniołem antystróżem" boomerów. Wg tych analiz Posejdon ma podpływać do amerykańskiej bazy boomerów i czekać tam na boomera, a następnie gdy ten wypłynie, to mu towarzyszyć na patrolu aż do powrotu do bazy i znowu na niego czekać. A w godzinie "W" gdy dostanie rozkaz, to zaatakować boomera wg rozkazu lub autonomicznie gdy np. boomer rozpocznie odpalanie rakiet balistycznych (szczęśliwie dla Rosjan, amerykańskie boomery nie potrafią tak jak rosyjskie odpalić rakiet równocześnie). Dlatego Posejdony mają nuklearny napęd. Wg tych analiz liczba zamówionych przez Putina Posejdonów pozwala na 2 szt. na każdego amerykańskiego boomera i po 1 szt. na francuskie i angielskie. I duża głowica termojądrowa na Posejdonie ma wtedy sens, bo pozwala zniszczyć nie tylko boomera bez podpływania do niego, ale nawet może zniszczyć wystrzelonego Tridenta w początkowej fazie jego lotu. Część analityków US Navy zastanawia się czy boomery w związku z tym mają jeszcze sens? :)
Fanklub Daviena
Amerykanie są w gorszej sytuacji od Rosjan, bo nie potrafią zbudować reaktora czwartej generacji, czyli amerykański musi być min. 2x większy i mniej bezpieczny.
Kiks
Ruscy już budowali swoje "wyprzedzające" epokę reaktory. Czarnobyl był tego dowodem.
bender
Bez względu na to czy rosyjski Status-6 a.k.a. Posejdon naprawdę istnieje, warto zwrócić uwagę na awanturniczo-propagandowy charakter rosyjskiej koncepcji i zupełnie realistyczne podejście Jankesów. Produkt rosyjski ma być atomową torpedą służącą wywołania apokalipsy. Ma być wyposażony w napęd jądrowy i ładunek jądrowy. Nic nie wspomniano, żeby mógł służyć rozpoznaniu, żeby mógł jakoś komunikować się z bazą, żeby mógł robić cokolwiek innego niż duże bum. Nic nie wspomniano o zagrożeniu ekologicznym, a każdy patrol takiego cuda byłby realnym zagrożeniem. Ma być ślepy, głuchy, siejący skażenie i śmierć. Nie znanym też ceny, ale bez dwóch zdań nie może ona być nieznacząca. Następnie spójrzmy na Orkę Boeinga. Już ma systemy łączności, rozpoznania, napędowy, nie szokuje zastosowaniem niepotrzebnie szkodliwych technologii, znajdzie setki zastosowań w systemie obrony morskiej, w tym może przenosić uzbrojenie, ale nie jest to cel jedyny. Do tego wszystkiego będzie w rozsądnej cenie. Te krótkie porównanie wskazuje kto tu naprawdę ma problem i z czym: Rosjanie z głową. No i ostatnia rzecz: napisałeś, że amerykański pojazd musi być 2 razy większy. To bardzo ciekawe, bo Status-6 na długość 24 m a Echo Voyager 15.5 m. No ale od kiedy w Rosji działają lasery oparte na ‘nowych zasadach fizyki’, to nowe zasady arytmetyki specjalnie mnie nie dziwią :-D
Davien
Funku na zachodzie reaktory które uważasz za supernowośc są juz od dawna wiec znowu sie jedynie....
Andrettoni
Właśnie o czymś takim myślałem pisząc, że byłoby lepsze niż normalne OP, ale nie jest to żadna nowość, bo prace były prowadzone przez różne firmy już od lat. Po prostu pomysł został zauważony i może znajdzie finansowanie lepsze. Co zaś do reaktorów atomowych, kto robi lepsze, Rosja czy USA? A jakie ma to znaczenie w przypadku drona? W razie awarii ludzie nie zginą, a wielkość nie ma krytycznego znaczenia. Taki dron przy tych samych możliwościach co OP i tak będzie znacznie mniejszy. Do tego w wypadku drona morskiego mamy zdecydowana przewagę nad innymi - powietrznymi i lądowymi, bo na dronie morskim jest miejsce na naprawdę mocny komputer, a co za tym idzie namiastkę SI. 100 czy 500kg nie ma znaczenia, a to oznacza możliwość zamontowania naprawdę mocnego sprzętu i nielimitowane zasilanie. Przy tym dla Polski byłoby to rozwiązanie bardzo tanie. 43 mln to mniej niż za samolot, więc moglibyśmy ich mieć np. 10 Do tego jest to tak nowa technologia, że w razie zyskania finansowania i użytkowników szybko zyska nowe możliwości. Dodam, ze wykorzystanie reaktora atomowego nie jest konieczne, szczególnie, że do pływania po Bałtyku nie trzeba mieć aż tak dużej autonomiczności oraz innych osiągów. Np. Bałtyk jest stosunkowo płytki. Dodatkowym plusem mogłoby być wykorzystanie tych łodzi w czasie pokoju do dokładnego zbadania dna morskiego. Taki dron się nie nudzi i może wykonywać bardzo nużące dla ludzkich załóg operacje oraz operacje bardzo niebezpieczne. Np. wpłynięcie do portu w Petersburgu. Ludzkiej załogi raczej na taka misje nikt nie wyśle.
Gtc111
Takie drony byłyby potrzebne Polsce.Kilka sztuk kontrolowanych z brzegu,na pokładzie po kilka torped,system rozpoznania.Nie potrzeba nam na Bałtyk klasycznych okrętów podwodnych.
Marcin
I to jest przyszłość naszej MW, na Bałtyk w sam raz, chyba zastąpiły by załogowe okręty podwodne...
ktos
Porownanie bezzalogowej lodzi podwodnej do duzej torpedy jest conajmniej naciagane. Tak samo jak pisanie ze ktos sciaga od drugiej strony. To sa zupelnie inne pojazdy, o innym przeznaczeniu i sposobie uzycia. Troche jakby porownac ze bombowiec i mysliwiec to to samo bo oba maja skrzydla.
Dyktatorek
Pamiętamy Wrzesień 1939 i pamiętamy że nasze okręty podwodne w tamym okresie nic nie zawalczyły w sensie militarnym tylko musiały uciekać mimo że należały do nowoczesnych okrętów jak na tamte czasy .Czy nie lepiej w obecnych czasach właśnie pójść w drony podwodne ??? ...tak tylko się pytam