Zobacz więcej - Analizy i komentarze
„Akredytacja plus” czyli jak wojsko dobiera sobie dziennikarzy [OPINIA]
To polskiemu wojsku powinno zależeć, by dziennikarze uczciwie opisywali co się dzieje w naszych Siłach Zbrojnych. Ale jak dziennikarze mają to robić, jeżeli na tak ważne wydarzenie jak desant w Ustce w ramach BALTOPS 2024 są zapraszani tylko „krewni i znajomi królika”.
Coś złego zaczyna się dziać z polityką informacyjną w Siłach Zbrojnych. Z jednej strony mamy wreszcie „otwartego” ministra Obrony Narodowej, który w odróżnieniu od swoich poprzedników nie boi się odpowiadać na pytania dziennikarzy w czasie konferencji. Z drugiej zaś strony mamy coraz większą grupę rzeczników prasowych w jednostkach wojskowych, którzy robią wszystko, by dziennikarze tych pytań zadawać nie mogli.
Czarę goryczy przelała operacja BALTOPS 2024 i tajemniczy desant w Ustce, który podobno się odbył, a jednak mało kto o nim słyszał. Gdyby rzeczywiście operacja była tajna, z brakiem wstępu dla mediów, to jeszcze można byłoby to jakoś zrozumieć. Problem polega na tym, że zdjęcia z całego wydarzenia się ukazały i co gorsza – były zrobione przez jednego z cywilnych fotografów, a więc z zastrzeżeniem „copyright”. Ktoś więc jednak otrzymał akredytację „z wyłącznością”, jednak nie byli to dziennikarze. A przez to wiadomo jedynie, że coś w ogóle wylądowało na polskich plażach, jednak nie: co, jak i kiedy.
Czytaj też
„Sprawy Hogwartu” okazały się tak tajne, że desantowi w Ustce na stronie „Aktualności” Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DG RSZ) poświęcono jedynie dwa zdania, dodatkowo informując tylko: co to jest „desant morski”. Obraża to inteligencję większości naszych czytelników, którzy doskonale wiedzą „czym jest morska operacja desantowa”. Ci czytelnicy chcieliby natomiast zrozumieć, co się działo na polskim wybrzeżu. A o tym DGRSZ już nie napisało, w tym również na Facebooku. Brak też informacji o tajemniczym desancie w „Aktualnościach” na stronie MON, Dowództwa Operacyjnego RSZ i Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce.
Wygląda to tak, jakby polskie wojsko zapomniało, po co w ogóle są organizowane takie manewry jak BALTOPS. Mają one oczywiście służyć do szkolenia wojsk, ale również dawać jasny przekaz Federacji Rosyjskiej, że kraje NATO są gotowe do obrony. Jednak w tym roku to chyba tylko dziennikarze zdają sobie sprawę z toczącej się wojny informacyjnej i wiedzą, jaki wydźwięk propagandowy ma desant bez mediów i desant z mediami.
Czytaj też
Oczywiście jest mało prawdopodobne, żeby ktoś rzeczywiście specjalnie tak działał, by o wysiłku wojska w czasie operacji BALTOPS mówiło się jak najmniej. Brak zaproszeń dla dziennikarzy branżowych wynika raczej z asekuracyjnego podejścia do całej sprawy niektórych rzeczników prasowych, niż z wprowadzenia jakiś ukrytych dyrektyw przez MON. Całkiem niedawno doszło przecież do perfekcyjnie przeprowadzonej medialnie operacji Dragon-24. A więc są ludzie w wojsku, którzy wiedzą co mają robić i to robią.
Należało więc oczekiwać, że podobnie jak w przypadku Dragona, również ćwiczenie BALTOPS będzie okresem harówki dla rzeczników prasowych. A tymczasem w tym przypadku, w ich gronie zapanował błogi spokój. Przykładem mogą być: okręt transportowo-minowy ORP „Poznań” i trałowiec ORP „Necko” z 8. Flotylli Obrony Wybrzeża. Brały one udział w manewrach, ale na stronie 8FOW jest tylko zapowiedź rozpoczęcia ćwiczenia BALTOPS z 4 czerwca 2024 roku.
Z 3. Flotylli Okrętów w manewrach uczestniczyły: fregata ORP „Gen. K. Pułaski” wraz ze śmigłowcem pokładowym SH-2G z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej (BLMW) oraz zbiornikowiec ORP „Bałtyk”. Ale i na stronach 3FO i BLMW ograniczono się do opublikowania 4 i 5 czerwca takiego samego komunikatu jak 8FOW. Jeżeli to miało pokazać wysiłek polskich marynarzy i ich umiejętności – no to się nie udało.
Czytaj też
Cieszy się z tego Kreml, bo nie musi tłumaczyć swoim obywatelom, dlaczego na Bałtyku pojawił się największy w historii zespół dużych okrętów desantowych i Federacja Rosyjska nie ma nic, co mogła by temu przeciwstawić. Bo jeżeli w Polsce nikt o tym nie wie to tym bardziej w Rosji. Jeśli to z kolei było celem polityki informacyjnej w czasie ćwiczenia BALTOPS 2024, to ten cel polskiemu wojsku udało się rzeczywiście osiągnąć.
Tymczasem powinno być zupełnie inaczej. BALTOPS 2024 był prawdziwym pokazem siły NATO, o którym powinno się pisać wszędzie i głośno. Trudno jest więc np. zrozumieć, dlaczego nie zadbano, by polscy dziennikarze branżowi znaleźli się na pokładzie takich okrętów jak USS „New York”, czy ESPS „Juan Carlos”. Albo dlaczego nie relacjonowali tego, co się działo w Ustce.
Czytaj też
I nie można tłumaczyć obecnej polityki informacyjnej sprawami bezpieczeństwa i kosztami. Dziennikarze z portali branżowych często bywali bowiem na poligonach więcej razy niż duża część żołnierzy, którzy tam ćwiczą. Część z nich zresztą służyła w wojsku przez wiele lat. Wiedzą więc doskonale, jak się mają zachowywać i podporządkowują się bez problemom zasadom bezpieczeństwa. Nie ma też problemu z kosztami, ponieważ dziennikarze sami dojeżdżają do wskazanego miejsca i nie potrzebują również specjalnych posiłków.
Niestety BALTOPS to nie jest wyjątek. Wojsku przestało bowiem generalnie zależeć, na zapraszaniu dziennikarzy do relacjonowania swoich działań i co gorsza zaczyna udzielać komunikatów wybiórczo – w pierwszej kolejności znajomym i „zasłużonym”. Tymczasem powinno być zupełnie odwrotnie. I to nie media powinny szukać „wejść” na wydarzenia realizowane przez polskie Siły Zbrojne, ale to polskie Siły Zbrojne powinny zachęcać dziennikarzy do relacjonowanie swoich działań. A już na pewno nie powinno się to odbywać po znajomości.
Czytaj też
Na szczęście sam minister, Szef Sztabu Generalnego, Dowódca Generalny i Dowódca Operacyjny wiedzą jak ważna jest bliska współpraca z mediami. Mamy przecież przykład bardzo dobrze medialnie przygotowanej przeprawy przez Wisłę w ramach Dragon-24. Jednak mamy też ewidentną wpadkę medialną, jaką jest BALTOPS. Problem jest w tym, że nie wiadomo, które z tych wydarzeń stanie się w przyszłości wzorem dla polskiego wojska.
P9
„Akredytacja plus”? Panie komandorze proszę się nie martwić. Kiedyś 500+ to było rozdawnictwo, dziś 800+ już nim nie jest. Może kiedyś będzie można przypomnieć się z jakimś audytem w sprawie akredytacji, a nóż pomoże ;)))))))))
szczebelek
Otwartość MON-u skończy się po wyborach prezydenckich, bo wtedy będzie można przerobić modernizację WP jak obecnie CPK na Megalopolis.