Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Śmigłowce SAR dla Polski: To nie wymiana, a skok generacyjny

Fot. BLMW/ kpt. M. Kalinowski
Fot. BLMW/ kpt. M. Kalinowski

Polskie lotnictwo może niebawem borykać się z brakiem śmigłowców przeznaczonych dla ratownictwa morskiego. Niesie to ze sobą bardzo duże niebezpieczeństwo nawet w czasie pokoju. 30 tys. km kw. Morza Bałtyckiego strzegą dziś cztery maszyny, operujące z bazy w Darłowie. Planowany zakup śmigłowców SAR jest więc bardzo pilny, ale równocześnie kosztowny i właśnie dlatego powinien być dogłębnie przemyślany. Nie należy zapominać, że Polska dokona w tej sytuacji nie tyle wymiany sprzętu, co generacyjnego skoku od powstałych pół wieku temu w ZSRR maszyn Mi-14 do nowoczesnych śmigłowców epoki cyfrowej. 

Reklama

Ministerstwo Obrony Narodowej planuje zakup nowych śmigłowców dla Marynarki Wojennej, w tym przeznaczonych do misji poszukiwawczo-ratowniczych, w ramach pilnej potrzeby operacyjnej. Maszyny pozwolą na zastąpienie wiropłatów Mi-14 konstrukcji sowieckiej, które już niebawem będą musiały zostać wycofane ze służby. W ten sposób zamknięta zostanie pewna "luka", jaka powstała w zdolnościach śmigłowcowego komponentu MW.

Należy też pamiętać, że po wprowadzeniu nowych śmigłowców Marynarka Wojenna dokona generacyjnego skoku, jeżeli chodzi o lotnictwo morskie. Z uwagi na zakres zdolności nowych maszyn, determinowany między innymi przez wykorzystanie nowoczesnych technologii. Oznacza to, że ostateczna struktura jednostek lotniczych MW po wprowadzeniu nowego sprzętu powinna być dostosowana do jego możliwości operacyjnych. Obecnie bowiem MW ma na wyposażeniu dwie kategorie maszyn. Pierwsze to posowieckie, opracowane w latach 60-tych śmigłowce Mi-14 o znacznym zasięgu i udźwigu, ale pozbawione nowoczesnej awioniki i optoelektroniki ułatwiających działania ratownicze. Drugie, to wyposażone w nowoczesne głowice optoelektroniczne śmigłowce W-3RM/WARM Anakonda o ograniczonym, w stosunku do ciężkich maszyn, zasięgu i udźwigu. 

Zakup ciężkich śmigłowców ratowniczych łączących nowoczesne systemy poszukiwawcze z dużym zasięgiem i liczbą zabieranych pasażerów zwiększy bezpieczeństwo żeglugi. Powinien również doprowadzić do takiej reorganizacji struktury, aby maksymalnie i efektywnie wykorzystać możliwości nowo pozyskanych śmigłowców. Docelowy kształt jednostek lotniczych polskiej floty po wprowadzeniu nowych śmigłowców na razie nie jest oficjalnie znany, ale najprawdopodobniej oprze się w pierwszej fazie na reaktywacji co najmniej jednej bazy dyżurnej poza Darłowem. 

Krytyczna sytuacja lotnictwa ratowniczego

W chwili obecnej krytyczny stan floty śmigłowcowej polskiego lotnictwa morskiego nie podlega dyskusji. Dowodem na to jest choćby decyzja o pozyskaniu śmigłowców ratownictwa morskiego SAR (ang. Search and Rescue) w ramach Pilnej Potrzeby Operacyjnej wraz z maszynami dla Wojsk Specjalnych. W chwili obecnej sytuacja sprzętowa Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej w zakresie śmigłowców SAR jest bardzo trudna.

Jedyne dyżurujące stale maszyny w ostatniej funkcjonującej bazie lotnictwa ratowniczego w Darłowie (trafiły tu wszystkie śmigłowce SAR należące do MW) to dwa Mi-14 PŁ/R oraz dwa W-3RM Anakonda. Pozostałe przechodzą obecnie remonty i modernizacje, lub też uziemiono je z powodu wyczerpania resursów. Taki los w bieżącym roku czeka jeden z dwóch ostatnich śmigłowców ratowniczych Mi-14PŁ/R, co zredukuje liczbę ciężkich śmigłowców do jednego. Kwestią czystego przypadku będzie wówczas to, czy śmigłowiec zdolny zabrać na pokład 20 rozbitków będzie, czy też nie będzie zdolny do lotu. A to jeszcze w większym stopniu zagrozi możliwościom ratownictwa morskiego na Bałtyku. 

W-3WARM Anakonda - fot. BLMW/C.Cichy

Przy obecnej liczbie maszyn trudno jest mówić o realnej gotowości do alarmowego startu więcej niż 1-2 śmigłowców. Od października 2015 roku przez kilka miesięcy trwał okres, gdy w bazie lotniczej w Darłowie służbę ratowniczą pełniły jedynie dwa Mi-14 i jedna Anakonda. Dyżur mógł na raz pełnić wówczas tylko jeden ze śmigłowców. To sytuacja pokazująca skalę problemów lotników morskich, ale dla pełnego obrazu potrzebna jest również świadomość zakresu obowiązków ciążących na lotnictwie ratowniczym, oraz kurczących się wraz z liczbą dostępnych maszyn możliwości kadrowych.

Czytaj też: Morskie śmigłowce ze Świdnika z opóźnieniem. Milion złotych kar

Aby zapewnić niezbędne minimum, czyli posiadać jeden śmigłowiec gotów do akcji w ciągu 20 minut od zgłoszenia i drugi nie później niż w dwie godziny po nim, Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej od dawna ogranicza szkolenia załóg do minimum. Prowadzi to jednak do zagrożenia wyczerpaniem zasobu załóg z uprawnieniami pilotów, techników i ratowników wyspecjalizowanych w morskich misjach SAR.

Tymczasem polska strefa odpowiedzialności SAR to ponad 30 tysięcy kilometrów kwadratowych Bałtyku. Jest to obszar na którym lotnictwo morskie powinno być zdolne do skutecznego zabezpieczenia zdrowia i życia tysięcy marynarzy, żeglarzy i pasażerów podróżujących drogą morską. Czas dolotu do miejsca katastrofy może być kluczowy dla skuteczności akcji. Tymczasem z bazy w Darłowie do najdalszych punktów strefy odpowiedzi na granicy z Obwodem Kaliningradzkim jest ponad 200 km, a w rejon Świnoujścia jest przeszło 150 km.  

Mapa SAR
Mapa: Defence24.pl

Specyfika operacji SAR

Wśród działań jakie realizują w polskich siłach zbrojnych śmigłowce, ratownictwo morskie jest służbą uznawaną za bardzo wymagającą, pełnioną stale (a nie tylko w sytuacji zagrożenia) i najbliższą cywilom. Niezwykle ważny jest tu szacunek ludzi morza. Dziś wiedzą oni, że w sytuacji zagrożenia zawsze mogą liczyć na wojsko.

Czytaj też: MON: 14 śmigłowców w ramach pilnej potrzeby operacyjnej

Dla Marynarki Wojennej loty SAR to najlepszy sprawdzian gotowości, wyszkolenia i sprawności działania. Dzięki nim dysponuje ona stale trenującym, działającym w sposób ciągły personelem latającym, technicznym i lotniskowym. Śmigłowce SAR latają bowiem w najtrudniejszych warunkach atmosferycznych, bo to właśnie wtedy dochodzi zwykle do okoliczności, wymuszających podejmowanie akcji ratowniczych. Jest to więc personel o bardzo wysokim poziomie umiejętności. Dlatego większość państw europejskich realizuje zadania ratownictwa morskiego siłami marynarki wojennej a nie służb cywilnych czy zakontraktowanych firm prywatnych.

Względem załóg SAR piloci innych śmigłowców wojskowych mają też znacznie mniejszy nalot, bo ograniczony często kosztami i zużyciem sprzętu. Cały ten personel można w sytuacji zagrożenia i w miarę potrzeb wykorzystać do działań typowo wojskowych, na przykład zwalczania okrętów podwodnych. Dlatego z jednej strony istotne dla funkcjonowania lotnictwa morskiego jest utrzymanie SAR w kompetencjach Marynarki Wojennej, z drugiej zaś unifikacja typów operujących z lądu śmigłowców SAR i ZOP. Kwestia śmigłowców pokładowych, ze względu na opóźnienia w budowie nowoczesnych okrętów MW, nie jest tak pilna, ale też stanowi obszar wymagający odrębnych analiz.

Przestronna kabina i szerokie drzwi to istotne atuty śmigłowca ratowniczego - fot. BLMW/ kpt. M. Kalinowski

Właściwe narzędzia

Same maszyny ratownictwa morskiego muszą spełniać dość specyficzne wymagania, związane z realizacją lotów nad Bałtykiem. Przede wszystkim powinien być to śmigłowiec o znacznej długotrwałości lotu, a więc czasie pozostawania w powietrzu, oraz o możliwie dużym zasięgu i prędkości. Wynika to z dwóch kluczowych wymagań – z jednej strony akcję trzeba rozpocząć jak najszybciej w rejonie zdarzenia, z drugiej duży zapas paliwa pozwala na wielogodzinne poszukiwanie rozbitków w morzu i pozostawanie w strefie działania.

Polski śmigłowiec SAR w obecnej sytuacji musi dotrzeć na dystans nawet 200 km od bazy w Darłowie, a czas dolotu tam i z powrotem to około dwie godziny. Mniej czasu zostaje więc na pozostawanie w rejonie katastrofy, czyli np. poszukiwanie rozbitków, a więc realną akcję ratowniczą. Dla przykładu, śmigłowiec W-3 WARM Anakonda może pozostać w powietrzu tylko 3 godziny a Mi-14PŁ/R niemal dwukrotnie dłużej.

Dlatego w lotnictwie ratowniczym, preferowane są maszyny duże, zabierające znaczny zapas paliwa. Ich zaletą jest również większa stabilność podczas podejmowania rozbitków z wody np. za pomocą kosza czy mniejsza podatność na podmuchy wiatru. Na pokład dużego śmigłowca można też jednorazowo zabrać większą liczbę rozbitków, zarówno poruszających się o własnych siłach, jak też wymagających transportu na noszach. W przypadku śmigłowców operujących z baz lądowych, są to zwykle maszyny 10-tonowe lub większe, takie jak H225 Super Puma, H225M Caracal, NH-90, AW101 Merlin/CH-149, S-92 Superhawk czy CH-113 Labrador (kanadyjski wariant SAR śmigłowca CH-46 Sea Knight).

Czytaj też: Śmigłowce "soczewką" problemów modernizacji. Potrzeba systemowych zmian

Maszyna do misji SAR musi też być dostosowana do długotrwałej eksploatacji w warunkach morskich, które agresywnie niszczą struktury i kluczowe podzespoły płatowca poprzez stałe działanie wody, soli, wiatru i zmiennych temperatur.

Jeśli chodzi o specjalistyczne wyposażenie, to należy je podzielić na dwie kategorie. Pierwsza to sprzęt poszukiwawczy, służący odnalezieniu, identyfikacji i wyznaczeniu pozycji rozbitków. Standard stanowią dziś nie tylko reflektory „szperacze” głowice optoelektroniczne, działające w świetle widzialnym, wzmocnionym i podczerwieni czy nowoczesne systemy pozycjonowania i łączności. Stają się nim również radary z syntetyczną aperturą (SAR) umożliwiające wykrycie na powierzchni morza nie tylko małych jednostek pływających np. pontonów, ale też pojedynczych rozbitków w wodzie.  

Mi-14 BLMW
Wyciągarka to jedno z kluczowych narzędzi w działaniach SAR - fot. BLMW/ kpt. M. Kalinowski

Odrębne wymagania związane są z podjęciem ludzi z wody lub pokładu statku, opieką medyczną i transportem na brzeg. Duża pojemność kabiny ułatwia nie tylko transport większej liczby ludzi, ale również przewożenie pontonów, noszy, sprzętu medycznego czy dodatkowych osób personelu ratowniczego. Szerokie drzwi i szybkie, precyzyjne sterowane wyciągarki ułatwiają podejmowanie kosza lub noszy z ratowanym czy opuszczenie ratownika. Jest to szczególnie istotne w przypadku osób poważnie rannych lub niebędących w stanie samodzielnie wykonać takich działań, jak podpięcie się do liny np. z powodu wychłodzenia.

Równie istotna jak specjalistyczne wyposażenie ratowniczo-poszukiwawcze jest awionika zapewniająca np. bardzo precyzyjne pozycjonowanie i możliwość przekazania danych o wykrytych obiektach do innych jednostek ratowniczych, komputery pozwalające na szczegółowe planowanie misji i kontrolę trasy czy wieloosiowy autopilot ułatwiający pozostawanie w zawisie podczas działań ratowniczych.

Specyficzne potrzeby czynią śmigłowce ratownicze maszynami dość kosztownymi, choć pod względem ceny daleko im do maszyn ZOP, które naszpikowane są nowoczesnym sprzętem służącym do wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych, a którego wartość znacznie przekracza cenę samego płatowca.

Polska: ograniczone możliwości, ograniczony czas

Śmigłowce ratownicze dla Marynarki Wojennej (choć w wersji Combat-SAR a nie ratownictwa morskiego) planowano pozyskać w ramach postępowania na zakup śmigłowców wielozadaniowych opartych na wspólnej platformie, którego zwycięzcą została maszyna H225M Caracal firmy Airbus Helicopters. Według deklaracji poprzedniego kierownictwa MON, śmigłowce ratownicze miały być jednymi z pierwszych jakie zostaną dostarczone, jednak po rezygnacji obecnego rządu z dalszego prowadzenia negocjacji offsetowych opcja nie była już aktualna.

Czytaj też: Śmierć wspólnej platformy. Jaki przetarg na śmigłowce?

Zakup śmigłowców SAR oraz maszyn dla Wojsk Specjalnych ma zostać zrealizowany w ramach Pilnej Potrzeby Operacyjnej z dostawami rozpoczynającymi się prawdopodobnie jeszcze w bieżącym roku. Ze względu na potrzebę obsadzenia co najmniej dwóch baz lotnictwa morskiego śmigłowcami ratowniczymi w stałej gotowości alarmowej, minimum wydaje się zakup 6 maszyn tej klasy. Mowa jest o liczbie od 4 do 8 egzemplarzy. Rozważana jest również opcja zakupu większej liczby maszyn podwójnego zastosowania, zdolnych zarówno do misji ZOP, jak i SAR - zależnie od konfiguracji. W obu przypadkach należy spodziewać się zakupu co najmniej 6 maszyn z ewentualną opcją zamówienia kolejnych w dalszym terminie.

caracal główny
Fot. Ramzes Temczuk.

Dostępne opcje – przegląd (potencjalnych) ofert

Z ostatnich informacji, udzielanych podczas konferencji prasowych, wynika że może to być do 8 śmigłowców ratowniczych lub też zdolnych zarówno do misji SAR, jak i ZOP. Wiemy też, że rozmowy na temat zakupu śmigłowców w ramach PPO prowadzone są z firmami PZL Mielec (zakład należy do koncernu Sikorsky), Airbus Helicopters i PZL-Świdnik (zakład należy do Leonardo Helicopters). Swój udział zgłosił również koncern Bell Helicopters, jednak nie posiada on w ofercie śmigłowców morskich, choć potencjalnie mógłby zaproponować pewną opcję, jaką mógłby stanowić V-22 Osprey. Maszyna będąca w istocie nie śmigłowcem tylko samolotem hybrydowym pionowo startującym i lądującym jest jednak relatywnie kosztowna i skomplikowana. Wprawdzie łączy w sobie możliwości śmigłowca SAR i samolotu patrolowego, jednak jej cena jest znacznie wyższa od najdroższych śmigłowców ratowniczych. Przy tym powstaje też pytanie czy możliwości V-22 udałoby się w pełni wykorzystać na stosunkowo niewielkim akwenie jakim jest Morze Bałtyckie. 

De facto wracamy więc do trzech oferentów z przetargu na wspólną platformę. Firma Sikorsky ma w ofercie odpowiednio dużą maszynę S-92 (H-92 Superhawk), jednak nie jest ona budowana w Polsce i nie ma sygnałów, aby miała zostać zaproponowana. Maszyny rodziny Black Hawk są eksploatowane jako wiropłaty ratownicze. Polska poszukuje jednak ciężkiego śmigłowca, przeznaczonego do przewozu znacznej liczby osób rannych. Wydaje się, że Black Hawk ma zbyt małą ładowność i niedostateczny zasięg, aby w pełni zastąpić Mi-14, co jest założeniem obecnego postępowania. Należy się więc spodziewać koncentracji PZL Mielec na ofercie dla Wojsk Specjalnych.

NH90 Szwecja
AW101 jest wykorzystywany do misji SAR przez kilka krajów NATO. Na zdjęciu kanadyjski wariant CH-149 Cormorant - fot. Leonardo Helicopters

Airbus Helicopters może po raz kolejny zaproponować H225M Caracal, które posiadają już doświadczenie w roli maszyn morskich, nawet jeśli nie brać pod uwagę cywilnych H225 Super Puma wykorzystywanych na platformach wiertniczych. Leonardo Helicopters zapowiada natomiast ofertę maszyny zdolnej jednocześnie pełnić misje SAR i ZOP, czyli ciężki śmigłowiec AW101 Merlin, wykorzystywany m.in. przez Royal Navy, włoską i japońską marynarkę czy formacje ratownicze Danii oraz Kanady. Jest to sprawdzona, ale i uznawana za relatywnie kosztowną maszyna oraz największa z potencjalnie oferowanych. 

Wspólną ofertę Leonardo i Airbus mógłby również stanowić śmigłowiec NH90, jednak złożenie oferty przez konsorcjum NHIndustries jest mało prawdopodobne. W poprzedniej procedurze zamiast produktu NHIndustries wystartowały ostatecznie odrębne oferty AW149 i H225M. Kolejny problem z ewentualnym zakupem NH90 to opóźnienia dostaw i wiele technicznych niedoskonałości, które powodowały utrudnienia w eksploatacji tych śmigłowców na morzu. Z drugiej strony, jest to nowoczesny śmigłowiec stanowiący wyposażenie sił zbrojnych większości europejskich państw NATO. Do zadań ratowniczych wykorzystują je m.in. Niemcy, Finowie, Norwegowie i Szwedzi. Jest to więc typ dość popularny na Bałtyku.

Oferowane Polsce śmigłowce AW101 i H225M w zasadzie należą do różnych klas. O ile Caracal jest maszyną o maksymalnej masie startowej rzędu 11 ton (11,2 tony z ładunkiem wewnętrznym), to maksymalna masa startowa AW101 wynosi 15,6 ton. Należy też pamiętać, że oficjalnie nie są znane dokładne wymagania dotyczące śmigłowców pozyskiwanych dla Marynarki Wojennej. Wiadomo, że nowe maszyny będą musiały zastąpić ciężkie śmigłowce ratownicze typu Mi-14.

Szwedzki NH90 - fot. NHIndustries

Jak wynika z powyższego tekstu, śmigłowce SAR powinny charakteryzować się pewnymi specyficznymi cechami, a proponowane Polsce maszyny różnią się pod wieloma względami. Dokładne porównanie możliwości oferowanych śmigłowców poszukiwawczo-ratowniczych to temat na odrębną analizę.

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (37)

  1. James Bond

    Tylko AW101. Testowałem i popieram.

    1. marian

      Jak się chodziło w drewniakach i lnianej koszuli, to mundur był szczytem komfortu. Dziś każdy średnio aktywny fizycznie/turystycznie człowiek, ma odzież co najmniej tak użyteczną jak mundur. Nawet konwencje międzynarodowe pozwalają walczyć w cywilkach, jeżeli państwo broniące się nie ma czasu ubrać żołnierzy w mundury. Nie żebym pochwalał braki mundurów w WP, bo to hańba, ale nie róbmy z tego problemu decydującego o przeżyciu żołnierza na polu walki.

  2. Daniel

    Sam jestem ciekawy co z tego wyniknie. AW101 dla ZOP i SAR ? Wiem, że nie tanio, ale też niewiele drożej od H225M.

    1. dropik

      raczej wiele i to nie tylko w kosztach zakupu ale i eksploatacji

    2. Pio_64

      AW101 dużo drożej przy tej ilości sztuk... :-(

  3. Gliwiczani

    Chyba najlepszym wyjściem będzie zakup AW101 od firmy AgustaWestland dla całej armii. Śmigłowiec ten może pomieścić do 30 osób, a do tego jest sprawdzony i używany przez wiele zachodnich krajów. Kolejną zaletą jest to że jest produkowany przez właściciela fabryki śmigłowców w Świdniku co powinno ułatwić offset. Dużo ilość jednego śmigłowca powinna ułatwić eksplantacje a także zmniejszyć koszty zakupu i eksplantacji.

  4. m

    Marynarka Wojenna potrzebuje śmigłowców ratowniczych "na wczoraj", a wciąż słyszymy o pilnych potrzebach Wojsk Specjalnych .... Faktem jest, że kiedyś byli oni niedoceniani, ale od paru lat nastąpił wyraźny przechył w drugą stronę i nagle awansowali do polskiej "Wunderwaffe". Tymczasem w razie konfliktu pełnoskalowego eskadra działań specjalnych będzie bezużyteczna, zaś śmigłowce SAR są niezbędne i bez wojny. Należałoby kupić eskadrę śmigłowców morskich: ZOP mogą jeszcze poczekać, ponieważ posiadamy ich jeszcze sporo, lecz SAR powiny być zakupione natychmiast. "Anakondy" powinny zostać przeniesione do WL dla kluczy SAR, zaś ich "Sokoły" wykorzystane do innych zadań. Wkrótce może się okazać, że wybór "Caracala" był optymalny (choć na pewno za mniejszą kwotę).

  5. KrzysiekS

    Mam Pytanie dlaczego śmigłowce dla wojsk specjalnych wiadomo jakie będą a dla MW nie wiadomo co to za tajemnica.

  6. Kane

    Dlaczego SAR musi być w MW??? Bardziej pasuje do zadań SG

    1. Qba

      Bo tak będzie taniej

    2. chateaux

      Calkowicie sie z Tobą zgadzam. MW to nie jest wlasciwe miejsce dla SAR. MW powinna dysponować CSAR. Równie dobrze samochody pogotowia ratunkowego moglibyśmy podporządkować (i finansować) Wojskom Lądowym, a śmigłowce TOPR Siłom Powietrznym.

    3. Ernest Treywasz

      Dlatego ze sluzba ratownicza to nie praca od 8do 16. Byc moze polaczenie SAR i CSAR ma sens, jak rowniez ZOP, wtedy lepiej miec wiecej sprzetu i kilka baz i ladowisk. Poza tym potrzebujemy wzglednie tanich i szybkich dronow obserwacyjnych o duzym zasiegu, ktore skroca czas akcji ratowniczej w krytycznej fazie - odszukania rozbitkow, redukujac ryzyko hipotermii. Byc moze lepiej jest kupic kilka uzywek na 5-10 lat po to, by po tym okresie zastapic je zmiennoplatami lub smiglowcami z dodatkowym napedem do lotu poziomego, o predkosci przelotowej ponad 400 km/h (Osprey lub podobne). Dla akcji ratowniczej, podobnie jak bojowej, predkosc lotu poziomego i zasieg to kluczowe parametry.

  7. w3-pl

    a tymczasem Szwedzi pobrnęli Dalej w N(iepewny?)h-90. co z nimi, i Niemcami, frontowymi Finami...?? czyż na rynku nie ma do Taniego pozyskania heli Busa-jakiego kraj producenta ma z 2 (DWA) w Marine a za to Japonia 5. w "cywilnym" sar

  8. Efendi wodniak

    Już siedem lat temu mówiono o tym w Darłowie, że zbliża się katastrofa w temacie śmigłowców, ale wtedy były ważniejsze igrzyska to teraz z pretensjami pod inny adres.

  9. sar-owiec

    "...najprawdopodobniej oprze się w pierwszej fazie na reaktywacji co najmniej jednej bazy dyżurnej poza Darłowem" Czytając te zdanie kluczowe słowa to : REAKTYWACJA i CO NAJMNIEJ. Jak służę w "tym" ponad 20 lat i nie pamiętam , żeby śmigłowce SAR operowały z innej bazy niż darłowo i gdynia :). może autor miał na myśli przygotowaną w jakimś stopniu, ale nigdy nie "otwarty" punkt bazowania w dziwnowie- hmmmm. Ale cały artykuł na plus- w końcu ktoś podejmuje temat i nie czaruje , że jest całkiem dobrze! pozdr

    1. skoko

      a tymczasem MON wyda 83 tysiące złotych na tysiąc długopisów, które mają promować resort. W specyfikacji zamówienia czytamy, że gadżety mają być wyposażone w latarkę LED, zbijak do szyb i nożyk. Mają też pisać w niemal każdych warunkach atmosferycznych i być wykonane z "ze wzmocnionego aluminium lotniczego, anodowanego".

  10. SithPOET

    powinniśmy na skorupach Mi-14 zbudować sobie coś! tylko one są śmigłowcami mogącymi normalnie pływać!

    1. KrzysiekS

      SithPOET każda skorupa w końcu się rozpada śmigła szybciej od samochodu z uwagi na przeciążenia.

  11. Lol

    Przeglądm komentarze zamieszczone poniżej- wypowiadają się "znawcy", może nawet w śród nich prawdziwi znawcy. Nie ma to jednak znaczenia - przykład ze śmigłowcami jest najlepszy - nie ma i nie będzie jakiejkolwiek modernizacji armii. Nie będzie nowych śmigłowców (tu nie jest istotne jakich) w dużych ilościach. Ni ebędzie śmigłowców o jakich rozprawiacie. Pojawią się może pojedyncze sztuki. Sytuacja jest taka, że nie ma na to pieniędzy. i nie będzie. Program socjalny zżera budżet. Wydaje mi się że dlatego przerwano rozmowy w sprawie Caracali. Dlatego tez nie są intensywnie prowadzone (pomimo oczywistej potrzeby) inne programy zakupowe. Wykonywane są jedynie działania pozorne. One kosztują bardzo mało. Więc czeka na kolejne parę lat dywagacji, sporów, ekspertyz itd. Niestety wszystko rozbija się o pieniądze.

    1. Radek79

      Też tak uważam i sie zagadzam z taką oceną sytuacji.

    2. qduo

      Patrząc na faktyczne wydatki MON w ostatnich latach, widzimy, że jest dokładnie odwrotnie. To w latach 2008-2013 środki MON na modernizację techniczną wracały do budżetu centralnego, minimalizując w jakimś stopniu deficyt, a nowy MON pomimo tworzenia programów socjalnych PiS wykorzystuje w pełni swoje środki.Rozmowy w sprawie Caracali zostały anulowane z powodów politycznych (wewnętrznych, jak i zewnętrznych), a nie z powodów finansowych - wcale bym się nie zdziwił, gdyby suma środków przeznaczonych na nowe postępowania w ramach programów śmigłowcowych przekroczyła wręcz te zakładane w przetargu na Caracale.

  12. KrzysiekS

    Obawiam się że wszystko będzie w różnych wersjach BH dlatego taka cisza. A mogli by zadowolić MW i Związkowców Świdnika wybierając AW101 (zarówno wersję CSAR jak i ZOP trochę drogo ale te kilka maszyn to nas stać widać przy zakupie Gulfstream G-550)

  13. Daniel

    Ma być 8 dla specjalsów i 8 dla MW , a czy ktoś powie jak to będzie wyglądało? 8 SAR czy może 6 SAR / 2 ZOP lub 5 SAR / 3 ZOP?

  14. Gall Anonim

    Jedyny godny następca Mi-14 to AW101 Merlin.

    1. Ryszard

      Ale Qba powiedział, że nie spełnia wymagań. No a poza tym nie jest Caracalem, więc musi i tak odpaść.

  15. p

    nieprawda że poprzedni MON mówił że najpierw będą SAR -chyba Mroczek na TT zaraz po ogłoszeniu Caracala mówił że pierwsze będą dla wojsk specjalnych a następne transportowe

    1. ito

      Nieprawda. Najpierw miały być dla MW- SAR i ZOP "ze względu na konieczność wymiany spowodowaną wyczerpywaniem resursów". Specjalsi na pierwsze miejsce wyjechali już za tego MONa.

  16. chateaux

    Pytanie z jakich wogole powodów SAR mają być w budżecie MON, czy MW zwłszcza? Dlaczego nie w budżecie MSW czy Ministerstwa Zdrowia? MW, powinna dysponować CSAR, a nie SAR. Bojowym lotnictwem ratunkowym, a nie nieprzystosowanym do działania we wrogim środowisku wojennym.

  17. zxxc

    Drogi, ale najlepszy na nasze potrzeby to AW101. Wolałbym w wersji brytyjskiego Merlina niż włoskiej (elektronika, silniki, wyposażenie), ale na to już liczyć chyba nie można. Druga sprawa to ilość zakupionego sprzętu, jego wyposażenie i lokalizacja baz. Co do śmiglaków startujących z Mieczników, Kormoranów, Gawronów i Orek ;-) to najbardziej racjonalny jest Wildcat w najnowszej wersji lub morski Blackhawk.

    1. Max Mad

      Silniki? Wszystkie maszyny tej rodziny używają RTM322 bez wyjątku.

    2. Qba

      Najgorszy bo 3 razy droższy od Caracala

  18. marek!

    kibicuje AW101...a jako pokladowy - oczywiscie Sikawk Romeo. Pytanie tylko brzmi - na kiedy byly by zbudowane i od kogo mozna "pozyczyc" juz dzis..... Propozycja ktoregos z kolrgow nt utworzenia lotnictwa mondurowo- cywilnego ....... moje pelne poparcie !!!!! czy Swidnik, Panie Prezesie da rade z produkcja AW101 i kto bedzie dostarczal elektronike (tego my tu nie musimy wiedziec - Pan musi )..... A co z Karakanem- a no, misje ZOP, przeciwokretowe (o ile da rade) to moim zdaniem najlepszy uklad ale z baz ladowych.... zaczyna sie troche bajzel logistyczny, ale na szczescie przed a nie po.... dostawie maszyn.......

    1. Max Mad

      Produkcja AW101 w Świdniku jest nierealna. Świdnik jest podwykonawcą i dostarcza pewne elementy dla AW101, nikt przy zdrowych zmysłach by nie budował linii montażowej dla kilku sztuk.

    2. Qba

      Termin dostawy to do końca 2017 roku. Wiec Świdnik nie ma szans jej zrealizować.

  19. Matthew

    Nie znalazłem żadnych przekonujących argumentów na temat H225M

    1. obserwator

      Cena i koszty utrzymania, a parametrami i osiągami nie odstaje wiele od AW 101.

    2. Qba

      Jako jedny spełnia wymagania MON

    3. Yyy

      Bo ich nie ma.

  20. Podbipięta

    Zadania SAR winien przejąć MOSG bo to UE dofinansuje.Ależ ta nasza armia wydaje pieniądze tam gdzie nie trza.Pogratulować yntelygentom..

    1. Akanios

      Popieram!

    2. Kane

      Jak najbardziej trafna uwaga

  21. Zbulwersowany podatnik

    Dlaczego nie wcielimy SAR do Lotniczego Pogotowia Ratunkowego? Po co nam maszyny SAR które mając zdolność zwalczania okrętów podwodnych może zostać zestrzelona w razie wojny przy podbieraniu cywilów? Poza tym to mniejsze problemy na dłuższą metę.

    1. Qba

      Choćby dlatego że zależy nam na misjach CSAR a takich LPR nie wykona

    2. SOR-owiec

      Bo: LPR nie ma ludzi, maszyn i doświadczenia. Ratownictwa morskiego nie uczy w Polsce żadna uczelnia medyczna, ekonomicznie to się zupełnie nie opłaca biorąc pod uwagę 2-3 stacje lotniczego ratownictwa morskiego, poza tym SAR MW może w razie potrzeby pełnić też misje CSAR, a LPR tego nie zrobi

  22. Raf

    Artykuł bardzo na temat, ale jedno ale, nie sowieckich, postsowieckich tylko radzieckich. Nie żebym się czepiał, ale nie było Związku Sowieckiego tylko Radziecki, niby nie duża rożnica, ale jednak.

    1. wilk

      Nie przesadzaj. W literaturze międzywojennej częściej używano sformułowania sowiecki niż radziecki. "Radziecki" został wprowadzony w PRLu ponieważ "sowiecki" traktowany był jako określenie pejoratywne. dzisiaj nie musimy być aż tak poprawni politycznie ..

    2. Tadek

      A jednak to właśnie "sowiecki" jest poprawnie

    3. gepard

      W oryginale był sowietskij sojuz więc nie wiem o co się czepiać, tak samo jak piszemy bundeswehra czy USArmy...

  23. Art

    H 225 super puma - Na m . polnocnym wycofuja sie z ich uzytkowania . Ostatnie katastrofy tylko przyspieszyly rezygnacje w Norwegii zuzytkowania ich do przewozu zalog na platformy . Tylko nie Super Puma - za duzo z nimi problemow

    1. norewg

      Jedni związkowcy nie chcą latać super puma, inni S 92. Taki urok tej branży.

  24. Daniel

    Jeśli chodzi o patrole SAR to muszą być szerokie wrota, znacznie większa długotrwałość lotu, duża pojemność dla rozbitków. Nie może być tak, że helikopter leci z Darłowa do Gdyni i tam ląduje i tankuje, aby odbyć misje w zatoce Gdańskiej. SAR to różne zdarzenia typu od pomocy dla chorego na promie, pomoc dla załogi na kutrze, aż po bardzo poważne zdarzenia - np. katastrofa promu. Mamy też ćwiczenia MW, NATO i musimy zabezpieczyć pilotów zestrzelonych samolotów. Dodatkowo trzeba spojrzeć na wyposażenie śmigłowców od awioniki po systemy poszukiwania. Jeśli jest rampa czasami można użyć ich do innych misji na lądzie. Jeśli chodzi o ZOP to musi być sprzęt wysokiej klasy naszpikowany najnowszymi technologiami. Przetarg na Orkę też może odbyć się w tym roku co ma wpływ na śmigłowce morskie.

  25. BBB

    Obie formy są poprawne. Często spotyka się nawet skrót ZSRS.