- Wiadomości
Zapad 2017 pod okiem USA i Finlandii. Białoruś zaprasza obserwatorów
Prezydent Finlandii Sauli Niinistö przyznał, że ćwiczenia Zapad 2017, odbywające się w sierpniu między innymi na Białorusi, muszą być śledzone ze szczególną uwagą. Stany Zjednoczone zamierzają na ten czas wysłać do krajów bałtyckich spadochroniarzy. Natomiast Mińsk twierdzi, że na manewry zostaną zaproszeni obserwatorzy.

Fiński prezydent Sauli Niinistö przyznał, że odbywające się we wrześniu manewry Zapad 2017 muszą być śledzone ze szczególną uwagą. Podkreślił przy tym skalę manewrów. Jest to o tyle istotne, że na ogół przedstawiciele fińskich władz wypowiadają się z pewną rezerwą odnośnie działań podejmowanych przez Rosję, niezależnie od realizowanego przez Helsinki programu rozbudowy zdolności obronnych (z uwzględnieniem obrony terytorialnej).
Czytaj więcej: Finlandia: 280 tys. żołnierzy gotowych do mobilizacji. Armia blokuje wykup ziemi przez Rosjan
Wcześniej do ćwiczeń odniósł się dowódca US Army Europe generał Ben Hodges. Zaznaczył, że podczas wrześniowych manewrów amerykańskie wojska w regionie będą w najwyższym stopniu gotowości. Zaznaczył jednak, że podejmowane działania będą miały charakter rutynowy. Na Litwie, Łotwie i Estonii wojska NATO zostaną wzmocnione przez kilkusetosobowy kontyngent amerykańskich spadochroniarzy.
Z kolei ministerstwo spraw zagranicznych Białorusi poinformowało, że informacje o ćwiczeniach zostaną przekazane OBWE, a na manewry zaproszeni będą międzynarodowi obserwatorzy. Wcześniej o zachowanie zasad transparentności apelował m.in. sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, zaznaczając że będą uważnie śledzone przez Sojusz.
Odbywające się we wrześniu 2017 roku rosyjsko-białoruskie manewry Zapad 2017 budzą zaniepokojenie zachodnich komentatorów. Są odczytywane jako okazja do podjęcia agresywnych działań wobec krajów regionu.
Przykładowo, istnieją obawy że po przeprowadzeniu ćwiczeń Moskwa może pozostawić część swoich wojsk bądź infrastrukturę na Białorusi. Takie rozwiązanie zwiększyłoby możliwości podejmowania agresywnych działań wobec Ukrainy, krajów bałtyckich i Polski. Jednocześnie Mińsk, choć chętnie współpracujący z Rosją np. jeżeli chodzi o wspólne ćwiczenia, w przeszłości sprzeciwiał się umieszczeniu na stałe dużych rosyjskich instalacji wojskowych, np. bazy myśliwców Su-27.
Nie wiadomo też, ilu tak naprawdę żołnierzy weźmie udział w tym szkoleniu. Oficjalnie ma w nim uczestniczyć kilkanaście tysięcy wojskowych, ale niektóre szacunki wskazują, że łącznie w Zapad 2017 może wziąć udział do 90 tys. żołnierzy. Takie nagromadzenie sił dałoby możliwość podjęcia agresywnych działań na przykład wobec państw bałtyckich, z relatywnie krótkim czasem na reakcję.
Trzeba też pamiętać, że Rosja wielokrotnie przeprowadzała ćwiczenia na dużą skalę w formie tzw. sprawdzeń gotowości bojowej, bez uprzedniej notyfikacji. Prowadzenie planowych manewrów może być „przykrywką” do zwiększenia ich skali, czy rozwinięcia wojsk w innym obszarze. Już po spotkaniu rady NATO-Rosja Jens Stoltenberg przyznał, że o ile Rosja przekazała informacje dotyczące ćwiczeń Zapad, to są powody aby przypuszczać, że weźmie w nich udział więcej żołnierzy.
Na razie trudno przesądzać, w jaki sposób przebiegną ćwiczenia. Warto jednak pamiętać, że Rosja cały czas prowadzi wojnę informacyjną i Zapad 2017 na pewno zostanie wykorzystany w tym celu. Jeżeli bowiem obawy komentatorów nie spełnią się, Moskwa będzie mogła próbować na tej podstawie jeszcze bardziej dyskredytować środki wzmocnienia wschodniej flanki NATO, co jest zbieżne z jej długofalowymi zamierzeniami. Dlatego decydenci państw NATO muszą brać pod uwagę wszystkie, również "miękkie" próby oddziaływania Moskwy i reagować na nie w sposób adekwatny.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS