Morświny kalifornijskie żyją w północnej części Zatoki Kalifornijskiej na wodach terytorialnych Meksyku. Według szacunków Centrum Ssaków Morskich (Marine Mammal Center) z Sausalito, w Kalifornii żyje tylko około sześćdziesiąt osobników tego gatunki - z tego mniej niż połowa to samice, które mogą zapewnić potomstwo. Pomimo, że są to zwierzęta pod całkowitą ochroną, to jednak często giną zaplątując się w sieciach rozstawianych przez kłusowników.
Wszelkie próby przerwania tych nielegalnych połowów są nieudane, ponieważ wody Zatoki Kalifornijskiej są również jedynym miejsce występowania niezwykle cennych ryb totoaba o długości 1-2 m i wadze około 100 kg. Ten rzadki i chroniony gatunek jest bardzo poszukiwany w niektórych częściach Azji, gdzie jego mięso, jako wyjątkowo smaczne, kosztuje do 10000 dolarów za kilogram. Dlatego kłusownicy polują nielegalnie na totoaba określając te ryby mianem „morskiej kokainy”. Przy okazji w ich sieciach toną morświny kalifornijskie.
By zapobiegania takim sytuacjom postanowiono wykorzystać delfiny szkolone przez amerykańską marynarkę wojenną do wykrywania określonych obiektów pod wodą (min. płetwonurków i wraków). Delfiny butlonose mają bowiem naturalną zdolność echolokacji. Teraz ich zadaniem ma być odszukiwanie morświnów i kierowanie ich do chronionego i bezpiecznego akwenu. Wtedy będzie szansa, by trzymając te zwierzęta w pół-niewoli zwiększyć ich populację.
Amerykanie współpracują w tych działaniach z meksykańskimi ministerstwem środowiska i zasobów naturalnych. Jest to o tyle ułatwione, że sprawą zainteresował się osobiście prezydent Meksyku Enrique Peña Nieto. Dzięki temu cała operacja ma się zacząć już w maju br. W tym celu utworzono tzw. „zespół nadziei”, w skład którego weszli naukowcy i lekarze weterynarii. To właśnie oni udadzą się wraz z czterema delfinami wojskowymi do Meksyku, by tam przeprowadzić ryzykowną operację.
Cała misja ma być prowadzona z okrętów. Delfiny będą szukały morświnów i po ich znalezieniu będą wypływały na powierzchnię dając sygnał swoim „przewodnikom”. Jak się okazuje nie będzie to działanie nowe. Delfiny były już bowiem wykorzystywane do poszukiwania morświnów zwyczajnych w Zatoce Kalifornijskiej w 2016 r.
Niestety, część ekologów uważa, że przeniesienie morświnów kalifornijskich w inne miejsce może przerwać ich cykl rozrodczy i przyśpieszy ich wymarcie. Morświny te nie były bowiem nigdy hodowane w niewoli. Większość specjalistów uważa jednak, że wykorzystanie delfinów wojskowych jest ostatnią nadzieją, by uratować najmniejsze i najrzadziej występujące ssaki morskie na świecie (według organizacji World Wildlife Federation). Ocenia się, że jeżeli nie przedsięweźmie się jakiś kroków to ostatni morświn kalifornijski zniknie około 2022 r.
Szereg działań ochronnych zapoczątkowano już zarówno w Meksyku, jak i w Stanach Zjednoczonych. Przede wszystkim wprowadzono awaryjny zakaz połowów w rejonie występowania morświnów. Nakazano również usuwanie nielegalnych sieci, wykorzystując do ich odszukiwania bezzałogowe pojazdy podwodne z kamerami o wysokiej rozdzielczości. Teraz do akcji mają również wkroczyć delfiny.