Reklama

Wojna na Ukrainie

Trump przed Kongresem USA. Co dalej z Ukrainą?

Autor. White House/Youtube/kadr

Choć Trump nie lubi Zełenskiego to akurat atmosfera w Kongresie USA przypominała posiedzenia Rady Najwyższej Ukrainy. Tak wyraźnej linii podziału między Demokratami, a Republikanami, wcześniej nie było. Z sali wyprowadzono kongresmena, który wygrażał laską Trumpowi. Prezydent USA mówił więcej o gospodarce i rozliczeniach poprzedniej ekipy niż o geopolityce, ale międzynarodowa opinia publiczna zadawała sobie jedno pytanie: czy Trump ogłosi wyjście USA z NATO?

Reklama

Choć Trump mówił o pokoju to przypominało to posiedzenia parlamentów z lat trzydziestych ubiegłego wieku, potwierdzając, że żyjemy w rewolucyjno-wojennych czasach. Republikanie na każde wręcz słowo Trumpa reagowali oklaskami na stojąco, druga – Demokratyczna – strona sali trzymała transparenty, parlamentarzyści wymachiwali rękami i komentowali słowa amerykańskiego prezydenta. Na jednym z trzymanych haseł nazwano Trumpa „królem”, co wpisywało się w relacje prezydent-opozycja, gdzie patron pouczył z mównicy swoich poprzedników.

W orędziu prezydenckim do połączonych izb parlamentu USA nie brakowało krytyki administracji Joe Bidena. Trump wyliczył zbędne wydatki poprzedniej administracji obnażając jak wiele środków marnotrawiono i na co. Wykpił fakt, że amerykański podatnik opłacał projekty ideologiczne w Lesotho. „Kto słyszał o tym kraju?” – pytał retorycznie Trump amerykańskich polityków. Temperament tego orędzia był inny niż poprzednie, choć wcześniej nie brakowało przecież napięć. To było jednak co innego, świat zmienia się diametralnie na naszych oczach. Amerykańska polityka pękła na dwa wrogie sobie obozy i to było widać wczoraj. Doszło nawet do tego, że z sali wyprowadzono kongresmena Partii Demokratycznej Ala Green’a. Wcześniej, Green wymachiwał laską i wykrzykiwał w stronę Trumpa „nie masz mandatu!”. Amerykański prezydent skrytykował publicznie „Pocahontas”, jak przezwał Elizabeth Warren, którą uznaje za podżegaczkę wojenną, która chciał kontynuować wojnę na Ukrainie „jeszcze kolejne pięć lat”.

    Trump podtrzymał stanowisko w sprawie Ukrainy

    „Bardzo ciężko pracuję nad zakończeniem konfliktu w Ukrainie. Miliony Ukraińców i Rosjan giną lub zostają ranni każdego dnia w tym brutalnym starciu, którego końca nie widać. Wysłaliśmy setki milionów dolarów na pomoc Ukrainie (…) Pewnie, że chcielibyście tego. Nawet „Pocahontas” mówi, że tak” – stwierdził z mównicy. Choć Ukraina zajmowała w przemowie Trumpa mniej miejsca niż lista wydatków, które zebrał dla Białego Domu Elon Musk, ze swoim zespołem DOGE (Departament of Government Effiiciency), to właśnie Ukraina była głównym punktem przemowy, na który czekała międzynarodowa opinia publiczna.

    W praktyce okazało się, że Trump po prostu podtrzymał swoje stanowisko, że chce zawarcia pokoju z Rosją i potwierdził, że Wołodymyr Zełenski wysłał mu list, w którym zapewnił swoją wolę do podpisania pokoju „pod przywództwem Donalda Trumpa”. Był to efekt wstrzymania transferu broni na Ukrainę, którego Trump użył jako elementu nacisku na Kijów, potwierdzając, że w piątek w Gabinecie Owalnym mówiąc prezydentowi Ukrainy, że ten „nie ma kart”, nie blefował. „Doceniam ten list. Dostałem go przed chwilą” – zaznaczył Trump. Zełenski w ostatnich dniach przeżył geopolityczną terapię szokową, najpierw w Gabinecie Owalnym, a następnie na londyńskim szczycie, gdzie przekonał się, że Europa nie chce być substytutem Ameryki w gwarancjach bezpieczeństwa. Wygląda, więc na to, że to wyreżyserowane przez Trumpa „show” było przygotowaniem pod wzmożenie zainteresowania jego orędziem. Choć Trump raczej pomijał Moskwę w swej przemowie to stwierdził: „otrzymałem mocny znak od Rosji, że są gotowi na pokój”. Oby nie skończyło się to nowym resetem.

    Czy Trump zapowiedział aneksję Grenlandii?

    O ile front rosyjsko-ukraiński Trump chce wygasić, to przy okazji otwiera inne geopolityczne linie starcia. Jedną z nich jest sprawa Grenlandii. „Potrzebujemy Grenlandii ze względu na bezpieczeństwo narodowe i międzynarodowe, i dostaniemy ją, w ten czy inny sposób. Zapewnimy wam bezpieczeństwo, uczynimy bogatymi i razem wzniesiemy Grenlandię na wyżyny, osiągnięcie których nigdy wcześniej nie uznawaliście za możliwe (…) Jeśli tak wybierzecie, przyjmiemy was do Stanów Zjednoczonych Ameryki” – podkreślił Trump.

    Wyspa jest postrzegana jako ważny obszar dla bezpieczeństwa USA. Z tego względu już od czasów II wojny światowej wojska amerykańskie posiadały w północno-zachodniej części Grenlandii instalacje wojskowe, a obecnie dysponują tam bazą lotniczą Thule Air Force Base. Jeżeli spojrzymy na mapę zauważymy, że to właśnie Grenlandia jest „przedmurzem” dla USA, ale to Trump, w swoim stylu, powiedział wprost, że chce ją przyłączyć do Ameryki. Przypomnijmy, że formalnie jest to autonomiczne terytorium zależne Danii, choć na uboczu europejskiej polityki, bo nieobecne na przykład w UE.

      Trump odbił Panamę

      Trump zapowiedział, że odzyskuje kontrolę nad Kanałem Panamskim. „Moja administracja odbierze Kanał Panamski, już zaczęliśmy to robić”. Trump zaznaczył, dodając, że było to „najdroższe” przedsięwzięcie w historii USA. Choć krok Trumpa jest ubrany w wojenną retorykę, to fakt, iż chińskie firmy mogłyby ewentualnie zablokować panamski szlak żeglugowy, jest zmorą Pentagonu. „Nie oddaliśmy go Chinom, lecz Panamie. I przejmujemy go z powrotem” – zaznaczył. Co ciekawe, gdy padały słowa Trumpa potężny amerykański fundusz inwestycyjny BlackRock potwierdził zakup większościowych udziałów w portach nad Kanałem Panamskim od chińskiej firmy Hutchinson.

      Przemowa Trumpa była nastawiona na amerykańskiego wyborcę, a zwłaszcza na alt-rightową grupę sympatyków obecnego prezydenta USA, w mniejszym stopniu dotykała spraw geopolityki, które Amerykanów po prostu nudzą. Pikanterii słowom Trumpa dodała skrupulatnie przygotowana lista wydatków administracji Bidena na całym świecie, czy pomyłek amerykańskiego systemu socjalnego, którego beneficjanci mają oficjalnie ponad 140 lat.

      Trump, więc wysyła jasny sygnał do Amerykanów, że każdy dolar z publicznego budżetu będzie oglądany z każdej strony zanim zostanie wydany. Źle to roku w kontekście ewentualnej redukcji amerykańskich kontyngentów w Europy. Oby nie dotknęło to amerykańskiej obecności w Polsce. Choć dla Europy Wschodniej polityka Trumpa wobec regionu (w tym, wobec Ukrainy) ma kluczowe znaczenie to nie oszukujmy się, że jest wysoko na liście priorytetów nowej administracji. Finalnie, zarówno Trump, jak i Zełenski, zadeklarowali wczoraj chęć podpisania umowy tworzącej Inwestycyjny Fundusz Odbudowy. Pytanie tylko czy od piątku warunki nie zmieniły się na niekorzyść Ukrainy? Choć polskie media kasandrycznie wieszczyły, iż Trump zadeklaruje podczas orędzia wyjście USA z NATO, to nic takiego nie nastąpiło.

      Reklama
      WIDEO: Ta wojna nas nie obudziła
      Reklama

      Komentarze (3)

      1. PszemcioPL

        Spokojnie, nie będzie nowego resetu ru-usa. Będzie SOJUSZ ru-usa... Ale ofc... najważniejsze, że "lewaki płaczom".

        1. Przyszłość

          Trump w przemowiniu wspominał o drogich jajkach w całym.usa. obuecal że zajmie się tym.. więc coś rzeczywiście podobnego w rosji było

        2. Szczupak

          Przemcio. Nie trzeba było czytać postu a jedynie jedno słowo by wiedzieć że powinieneś sobie zmienić PL na RU- chodzi o słowo Lewak (wymyślone przez Bolszewików i określali tak swoich przeciwników politycznych). Tramp jest tak niekompetentny że mógłbym to zrobić jednakże Putin pokaże mu środkowy palec- woli chiny, które mają przewidywalnego i logicznie myślącego przywódcę a nie ignoranta o mentalności narcyza.

      2. Jan z Krakowa

        Warto przypomnieć, że jakiś czas temu,Trump i jego administracja zredukowały pomoc dla zagranicy swiadczoną m. in. przez USAID. Jedna organizacja pozarządowa z Polski, walcząca z barierą i nieprzyjmowaniem imigrantów z Białorusi również dostawała dotacje z tej agencji. O czym ok. 10 dni temu podało Polskie Radio (w rozmowie z przeciwną temu prezeską tej organizacji).

      3. Jan z Krakowa

        Jeżeli będziemy reprezentować nieswoje interesy wobec administracji Trumpa, to niewiele uzyskamy, jak widać. Słuchałem dzisiaj komentarza eksperta, akurat w PR24: który zwrocił uwagę m. in., że Trump przywrócił godność pracownikom straży granicznej, których poprzednia administracja nie popierała gdy wykonywali swoję obowiązki służbowe. Tak w ogóle są deportowani ci imigranci nielegalni którzy i nie pracują, i dokonali przestępstw 9tak to piszę bo chodzi o spełnienie obu tych założeń). A więc Polacy w USA nie mają powodu do obaw. Tam do tej pory są setki zabójstw w USA dokonanych przez mafie narkotykowe -- na co poprzednio nie reagowano. Z kolei nastąpuje redukcja (zmniejszenie ilości etatów) urzędników federalnych -- niepotrzebnej i szkodliwej biurokracji. Będzie rzeź niewiniątek. Strasznie sie niektórzy tym martwią.

      Reklama