Sojusz przeciwko Ukrainie. Wielkie zyski Korei Północnej [ANALIZA]

Autor. Kremlin.ru
Według amerykańskich, południowokoreańskich i ukraińskich danych wywiadowczych z 2 lipca 2025 r. przywódca Korei Północnej Kim Jong un szykuje się do wsparcia wojsk rosyjskich na froncie ukraińskim o dodatkowe 30 tys. Seul nie jest w stanie potwierdzić tych doniesień, ale również nie może im zaprzeczyć. Zwiększenie partycypacji Korei Północnej w wojnie na Ukrainie nie powinno jednak nikogo dziwić.
Korea Północna i Rosja zawarły 19 czerwca 2024 r. Kompleksowy Traktat o Partnerstwie Strategicznym, a pierwsze kontyngenty północnokoreańskie zostały wysłane już pod koniec 2024 r., by aktywnie uczestniczyć w wojnie od początku 2025 r. Tym bardziej że w czerwcu 2025 r. Pyongyang dwukrotnie odwiedził Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Sergiej Szojgu i bynajmniej nie były to wizyty kurtuazyjne. Pomimo, że traktat wskazuje na równopartnerstwo, to Kim Jong un zyskuje na nim znacznie więcej, przede wszystkim politycznie, ale również gospodarczo i militarnie.
Czytaj też
Partnerska przyjaźń
W czerwcu 2024 r. na zaproszenie Kim Jong una z oficjalną wizytą do Pyongyangu przybył prezydent Rosji Władimir Putin. Jej efektem było podpisanie 19 czerwca 2024 r. Kompleksowego Traktatu o Partnerstwie Strategicznym między KRLD a Rosją. Północnokoreański przywódca jak zwykle operujący kwiecistą retoryką nazwał traktatgorącą przyjaźnią, co Putin tonował, preferując jednak terminpartnerstwo, ale nie znaczy to, by w jakikolwiek sposób obniżał jego rangę. Traktat nie ma żadnych znamion ideologicznych ani emocjonalnych. Oba kraje ratyfikowały go jesienią 2024 r., a współpraca bardzo szybko nabrała realnych kształtów.
Przyjaźń to termin bardzo lubiany niegdyś w Związku Sowieckim. Wszystkie satelickie kraje w Europie Środkowej nosiły miano „bratnich narodów”, a granica między nimi a ZSRR miała nie dzielić a łączyć. Australijska dyplomatka Jane Hardy napisała, że przyjaźń nie jest naturalnym stanem relacji między autokratami. Brzmi to tak, jakby w demokracjach było odwrotnie. Tymczasem profesjonalna polityka opiera się na czystych kalkulacjach i nie może kierować się czynnikiem emocjonalnym. Partnerstwo to twarda gra interesów i każda ze stron zawsze stara się ugrać jak najwięcej. Ale północnokoreańska retoryka ma wydźwięk czysto propagandowy. Dyplomacja to sztuka, w tym również stosowania gestów, które Pyongyang zna aż nadto dobrze. Podczas wizyty Putina sam Kim Jong un otworzył swemu gościowi drzwi do swej limuzyny, by następnie zająć miejsce po drugiej stronie. Nie było w tym ani krzty serwilizmu czy służalczości, ale pokazanie rosyjskiemu liderowi kto jest przysłowiowym „mistrzem ceremonii”.
Czytaj też
Korea Północna nie jest petentem
Ze strategicznego punktu widzenia obie strony deklarują wzajem siebie nie tylko pomoc wojskową, ale także w innych dziedzinach. Zawarte jest tam również odniesienie do sankcji, którym poddani są obaj partnerzy, zobowiązując się dopodjęcia praktycznych wysiłków w celu zmniejszenia ryzyka, wyeliminowania lub zminimalizowania bezpośredniego i pośredniego wpływu takich środków na wzajemne powiązania gospodarcze, osoby fizyczne lub prawne bądź ich własność.
Sam fakt podpisania takiego porozumienia przemawia na korzyść Korei Północnej. Wzajemna pomoc i współpraca w różnych dziedzinach jest wskazówką, że pomimo różniących obie strony potencjałów Pyongyang jest partnerem pożądanym dla Rosji budującym jednocześnie swoją pozycję międzynarodową. Nawet jeśli potraktować Rosję jako mocarstwo regionalne, to jej wpływy międzynarodowe są niezaprzeczalne, co przekłada się na możliwość tworzenia dogodnego dla siebie środowiska międzynarodowego zwalczającego Zachód. Korea Północna jest mocarstwem nuklearnym, a traktat potwierdza tylko, jak bardzo dalekowzrocznym był i jest program rozbudowy jej potencjału jądrowego.
Czytaj też
Obaj partnerzy pozostają też we względnej izolacji międzynarodowej, tyle że to Korea Północna zyskuje partnera, który jest członkiem stałym Rady Bezpieczeństwa ONZ, a to warunkuje możliwość wpływania na politykę sankcyjną w znacznie większym stopniu dotykającą KRLD. Znamienne też, że oba kraje po izraelskich i amerykańskich atakach na Iran zdystansowały się od udzielenia mu werbalnego wsparcia chociażby w formie deklaracji pomocy akcentując jedynie naruszenie suwerenności i Karty Narodów Zjednoczonych.
Współpraca w sferze militarnej
Ważnym elementem współpracy jest pomoc zbrojeniowa. KRLD dostarczyła Rosji ok. 9 mln. pocisków artyleryjskich i nawet jeśli uważa się je za przestarzałe i w 30 procentach wadliwe to nie ulega wątpliwości, że mają one zdolność rażenia. W zamian Rosja zapewnia Pyongyangowi wsparcie technologiczne, istotne zwłaszcza w dziedzinie rozwoju taktycznej broni nuklearnej (głowice jądrowe Hwasan-31), lotnictwa (samoloty Mig-29 i Su-27), wsparcie w technologii satelitarnej, jak również w konstrukcji dronów kamikadze dalekiego zasięgu oraz pocisków balistycznych krótkiego zasięgu typu KN-23. Dodatkowo Rosja zapewnia również wsparcie żywnościowe i paliwowe dla chronicznie pogrążonej w niedoborach gospodarce północnokoreańskiej.
Czytaj też
Północnokoreańskie kontyngenty wojskowe na Ukrainie
Bezpośrednią konsekwencją porozumienia było wysłanie zimą 2024 r. na Ukrainę północnokoreańskiego dwunastotysięcznego kontyngentu wojskowego, o czym oficjalnie powiadomiono w kwietniu 2025 r. Są to elitarne siły zbrojne z XI Korpusu Koreańskiej Armii Ludowej z jednostki o nazwie Storm Corps, które szkolone są do zadań specjalnych jak infiltracja czy sabotaż. Niezależnie od poniesionych strat (tych dokładnie nie znamy, a podawane przez źródła ukraińskie liczby idące w tysiące wydają się mocno przesadzone) i początkowych trudności w koordynacji z armią rosyjską, opinie ekspertów potwierdzały ich „przystosowywanie się” do warunków specyficznej wojny.
Po raz pierwszy też dla Kim Jong una pojawiła się szansa przetestowania zdolności bojowych własnych wojsk w realnych warunkach na polu bitwy. Co ważniejsze, za każdego żołnierza Rosja wypłaca sumę 2 tys. $ miesięcznie, a to oznacza zasilenie prywatnej kasy północnokoreańskiego przywódcy o mniej więcej 24 mln.$. Możliwość zwiększenia kontyngentu o dodatkowe 30 tys. to nic innego jak dodatkowe 60 mln.$. Straty osobowe nie mają większego znaczenia, jako że w każdej chwili mogą zostać uzupełnione. Znając specyfikę północnokoreańskiej gospodarki i rolę, jaką pełni w niej tzw. Biuro 39 tworzące do pewnego stopnia dualizm gospodarczy kraju jest to bezpośredni dochód płynący do kasy rodziny Kimów.
Nawet jeśli przyjąć, że doniesienia o pewnej niewydolności wojsk północnokoreańskich są prawdziwe, to sam fakt ich czynnej obecności plasuje Kima na pozycji uczestnika konfliktu po stronie rosyjskiej. Putin nie może zatem wycofać się z porozumienia, gdyż miałoby to daleko idące konsekwencje polityczne. Dla Kima może to oznaczać otwarcie możliwości zajęcia miejsca przy ewentualnym stole dyplomatycznym w przypadku np. negocjacji pokojowych czy nawet rozejmowych, a temu może również służyć wzmocnienie sił północnokoreańskich o dodatkowe 30 tys.
Czytaj też
Możliwość wzmocnienia kontyngentów północnokoreańskich na Ukrainie
Jesienią 2024 r. Kim Jong un deklarował nawet możliwość wysłania na Ukrainę kontyngentu liczącego 100 tys. W kwietniu 2025 r. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełensky twierdził, że według danych wywiadowczych Korea Północna będzie w stanie wysłać w najbliższym czasie dodatkowe 30-40 tys. Wziąwszy pod uwagę dwukrotne wizyty Szojgu w Pyongyangu w czerwcu 2025 r. i obecnie pojawiające się ze strony amerykańskiej i południowokoreańskiej doniesienia wywiadowcze o możliwości przerzucenia na front dodatkowych 30 tys. zaczyna wyłaniać się wizerunek współpracy przechodzącej w kolejną fazę realizacji i to w dodatku przewidywanej jeszcze na początku tego roku.
Konkretne zyski Kim Jong una
Zwiększanie obecności Korei Północnej na Ukrainie niesie ze sobą bardzo konkretne i wymierne zyski dla Kim Jong una. Przedłużająca się wojna jest na rękę zarówno Rosji, jak i Korei Północnej. Ma znaczenie przede wszystkim w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych i prezydenta Donalda Trumpa, który bezskutecznie usiłuje zakończyć konflikt, traktując tę kwestię również personalnie. Wzmacnia to pozycję Kima, który dysponuje konkretnym argumentem przetargowym np. zmniejszenia kontyngentu północnokoreańskiego, aczkolwiek jego całkowite wycofanie musiałoby nastąpić w wyniku porozumienia z Rosją, bądź zakończenia wojny, które jak widać również zależy przede wszystkim od Rosji.
Przy wysokim stopniu partycypacji Kim może stać się stroną w negocjacjach odnośnie do wojny na Ukrainie – a to już bardzo konkretny zysk na forum międzynarodowym, a także wobec Korei Południowej. Jest to istotne zwłaszcza w kontekście zmiany władzy w Seulu, co oznacza reorientację polityki wobec Pyongyangu na bardziej pojednawczą (może z pewnymi znamionami powrotu do okresu prezydentury Moon Jae ina). Problem Seulu polega na tym, że lansując koncepcję zbliżenia z Pyongyangiem, musi jednocześnie zaakceptować zwiększającą się jego rolę w wojnie i to w kraju, w którego odbudowie Korea Południowa chciałaby aktywnie uczestniczyć.
Dla Kima najważniejsze jest to, że ewentualne wzmocnienie stanu liczebnego wojsk północnokoreańskich na Ukrainie zależy wyłącznie od niego i dotyczy to zarówno rodzajów jednostek jak i ich liczby. Co najważniejsze nie należy w związku z tym spodziewać się negatywnych dlań konsekwencji. Inicjatywa leży po jego stronie, przy czym wobec trwających działań zbrojnych na Ukrainie rośnie współzależność na linii Pyongyang-Moskwa.
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie