Reklama

Wojna na Ukrainie

Sky Shield: europejskie myśliwce nad Ukrainę

Eurofighter Typhoon fot. RAF
Eurofighter Typhoon fot. RAF

W dobie potencjalnego zawieszenia broni między Rosją a Ukrainą powraca pomysł osłony tej ostatniej przy pomocy myśliwców. Mogłaby to być część europejskich gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa – pisze The Guardian.

Pomysł polega na rozmieszczeniu 120 myśliwców państw europejskich do pełnienia dyżurów w celu ochrony zachodniej i centralnej Ukrainy. Bez części wschodniej i strefy przyfrontowej. Wydzielenie 120 maszyn wydaje się mieć sens z wielu względów. Po pierwsze dlatego, że byłaby to liczba wystarczająca do skutecznego wypełniania takiego zadania u boku lotnictwa ukraińskiego (obecnie kilkadziesiąt maszyn). Po drugie europejska część NATO dysponuje ponad dwoma tysiącami samolotów bojowych. Do obrony Ukrainy można z tej liczby wydzielić kontyngent wręcz elitarny i najlepiej nadający się do ochrony przestrzeni powietrznej, czyli samoloty należące do typów: F-35A, F-16, F/A-18, Typhoon, Rafale i Gripen.

Reklama

Skrzydła przebazowane do obrony Ukrainy, w ramach operacji Sky Shield, mogłyby nie tylko chronić większą część Ukrainy, odciążając jej systemy obrony powietrznej i lotnictwo. Ich obecność mogłaby być przy okazji okazją do zdobywania przez pilotów europejskich cennego doświadczenia, chociażby przy zestrzeliwaniu rosyjskich pocisków manewrujących i dronów.

Przedsięwzięcie mające na celu ochronę przestrzeni powietrznej miałoby zmniejszyć zapotrzebowanie na wykorzystanie europejskich wojsk lądowych na terytorium Ukrainy. Wpisywałoby się też w propozycję prezydenta Zełeńskiego (zaaprobowaną przez USA) na „zawieszenie broni w powietrzu”. Politycznie jest to też łatwiejsze dla Europy. Znacznie łatwiej jest wysłać kilkuset specjalistów do baz – być można nawet poza granicami Ukrainy i ryzykować życiem pojedynczych pilotów (choć zdaniem autorów planu Sky Shield ryzyko byłoby minimalne), niż wysyłać tysiące żołnierzy w pobliże niedawnych stref walk. Tam czekały by na nich „przypadkowe” ostrzały artyleryjskie, ataki dronowe, miny i złe warunki bytowe.

    Europejskie myśliwce nad Ukrainą to ryzyko dojścia do walki powietrznej, w której europejscy albo rosyjscy piloci zginą. To zaś powoduje ryzyko eskalacji. Zwolennicy pomysłu  - wśród których znajduje się były dowódca NATO w Europie, gen. Philip Breedlove (USA), były zastępca dowódcy NATO w Europie, gen. Richard Shirreff (Wielka Brytania) oraz byli prezydenci: Polski, Aleksander Kwaśniewski i Litwy, Gabrielius Landsbergis – twierdzą, że do tego rodzaju walk nie powinno dość. Rosyjskie samoloty nie przekraczają granic wolnej Ukrainy, a już na pewno nie centralnej i zachodniej w obawie przez ukraińską obroną powietrzną. Europejskie samoloty zajmowały by się więc tylko niszczeniem pocisków manewrujących i dronów, które mogłyby nadlecieć z Rosji.

    Załogowe maszyny obydwu stron nie zbliżałyby się więc do siebie nawet na 200 km.

    Oczywiście pewien niesmak może budzić fakt, że kiedy na ukraińskich cywilów spadały drony i rakiety, wówczas europejskie myśliwce ich nie broniły, a zaczną to robić dopiero w momencie, kiedy teoretycznie nic nie powinno już im zagrażać. Jest to jednak jakiś krok do przodu, który może zwiększyć szanse na to, że podobne zbrodnie nie będą miały więcej miejsca.

    Na razie nie jest jasne czy i kiedy tego rodzaju misja chroniąca Ukrainę (zapewne do czasu kiedy osiągnie samodzielne zdolności do ochrony swojej przestrzeni powietrznej) w ogóle zostanie uruchomiona. Wszystko w rękach polityków europejskich.

    Reklama
    WIDEO: B jak BTR-4 Bucefał - Alfabet Defence24
    Reklama

    Komentarze (4)

    1. user_1050711

      Przecież nie będzie żadnego zawieszenia broni - Rosja ani myśli, gdy wygrywa. Rozmowy w Riadzie były aby pogodzić Ukrainę z USA - obie strony, zdecydowanie obie, zbyt wiele mają wzajemnie do stracenia. Poza tym widać, ze trafinie oceniałem sam tylko PRZYSZŁY ukraiński rynek, niebo, na 200 nowoczesnych maszyn i USA nie mogą pozwolić sobie, by ot tak oddać ten powojenny rynek europejskim producentom. Oraz prezydent Trump jasne, ze spuści z tonu, gdy jego działania (czy raczej działania Elona) wywołają kryzys gospodarczy. A znamy to świetnie z Grecji, sprawdzaliśmy wielokrotnie, proste obcięcie pensji o każdy miliard skutkowało spadkiem wpływów podatkowych o 2 mld oraz spadkiem PKB o 4 mliardy. - to co Elon Musk wyczynia, to nie jest żadna droga do uzdrowienia finansów. Czyli będzie kryzys. Jeśli go nie pohamują.

      1. Zbyszek

        Gratuluje znajomości ekonomii :D

      2. Chyżwar

        Serial "Gwiezdne Wrota" waćpan kojarzysz? Tam też był taki miliarder jak Musk, który był potentatem w dziedzinie lotniczej. I podobnie jak dziś Musk usiłował narobić bajzlu. Tamtego jegomościa powstrzymano. Mam nadzieję, że i z nim tak będzie, bo w USA zwada z kompleksem militarno-przemysłowym to nie są przelewki.

      3. Buczacza

        A wygrywa? Bo po 37 miesiącach. Po klęsce pod Kijowem... Po klęsce fłoty... Po gigantycznych stratach. Po klęsce lotnictwa... Po gigantycznej dziurze budżetowej po 2 miesiącach tego roku. Po załamaniu finansów publicznych, gospodarki, przemysłu. Po zniszczeniu doktryny falina-kwiecińskiego. Po upadku eksportu węglowodorów. Po stracie rynków światowych. Po de facto przyjęciu roli junior-młodszego w stosunku do Chin. I staniu się zależnym od Korei północnej bądź Iranu. Ta Ukraina jak była tak jest i będzie...

    2. Zbyszek

      Walki powietrzne nie są problemem ale ataki balistyczne na lotniska (zwłaszcza jeśli byłyby na Ukrainie) już tak. Nie ma co się jednak bać - trzeba wykorzystać szansę zawieszenia broni. Jest to lepszy pomysł niż "trwały pokój" bo ten nie jest w tej chwili osiągalny bez zwasalizowania Ukrainy przez Rosję. Wprowadzenie myśliwców do wspomnianych stref, pozwoli przesunąć OPL nad front. Może też do ochrony "pokojowych" sił powietrznych dałoby się skierować wojska lądowe (lub PMC). Z dala od frontu małe ryzyko, a SZU mogłoby przesunąć ze 100, 200 a może i więcej tysięcy ludzi na front. To by Moskwie zrobiło niemiłą niespodziankę

      1. user_1066222

        Najlepiej by było jakbyś swoje fantazje zachował dla siebie. Po pierwsze na jakiej podstawie i z czyjego mandatu takie wojska miałyby się znaleźć na Ukrainie? Do wysłania w ramach NATO potrzebna by była zgoda wszystkich krajów członkowskich. Po drugie, czy ONZ wydało odpowiednią rezolucję na podstawie której można by było wysłać taki kontyngent. Rozmieszczenie jakiegokolwiek wojska spotkałoby się z natychmiastową reakcją Kremla i z możliwością eskalacji tego konfliktu (a wtedy Przewodów mógłby się u nas powtarzać co chwila).

    3. Furlong

      Czy nasze FA50 dołącza do misji? W końcu są świetne do air policing i w razie potrzeby strącania rakiet manewrujących czy dronów.

    4. Flaczki

      Polska potrzebuje dokupic 2-3 eskadry!

    Reklama