Reklama

Wojna na Ukrainie

Analizowany kadr nagrania, który ma wskazywać, że Ukraińcy wyeliminowali WarGonzo

Rosyjski propagandysta nr 1 zabity na Ukrainie? "To WarGonzo. On nie żyje"

Wśród tzw. Z-blogerów największe zasięgi ma WarGonzo. To znany w Rosji propagandysta jeżdżący na okupowane terytoria Ukrainy. W opinii części internautów z analizy nagrania Sił Specjalnych Operacji Ukrainy ma wynikać, że wśród wyeliminowanych okupantów znalazł się także wspomniany mil-bloger.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

O słynnym już nagraniu akcji ukraińskich komandosów w rosyjskich okopach pisałem w artykule pt. "Okopowa ofensywa. Co z impetem natarcia?". Siłą rzeczy materiał, który Państwu udostępniłem, w tekście był ocenzurowany, ponieważ dotyczył starcia w bardzo bliskiej odległości. Gdy jednak przyjrzymy się nagraniu ukazującym całość operacji, okaże się, że jednym z wyeliminowanych rosyjskich żołnierzy może być najpopularniejszy w tzw. runecie Z-bloger o pseudonimie WarGonzo.

Czytaj też

Do takich wniosków doszli internauci, analizując oporządzenie i umundurowanie widzianego z bliska na jednym z kadrów Rosjanina.

Reklama

Czytaj też

WarGonzo nie jest w Rosji postacią anonimową. Jest znany ze swoich agresywnych i propagandowych materiałów wojennych. W ostatnich miesiącach był wiązany, podobnie jak inni Z-blogerzy, z osobą Jewgienija Prigożyna, z którym przeprowadził nawet wywiad. WarGonzo, podobnie jak wagnerowcy, krytykuje rosyjskie dowództwo i uważa, że tzw. Specjalna Operacja Wojskowa powinna być prowadzona z większym animuszem. W zeszłym roku został ranny w nogę po tym, jak wszedł – jak wiele na to wskazuje – na rosyjską minę.

Po wyleczeniu rany, znowu udał się na Ukrainę. Simion Piegiow – bo tak ma nazywać się bloger – na swoim kanale na Telegramie zebrał ponad milion subskrybcji. Z uwagi na to, że posty udostępnia często pracownik "projektu WarGonzo", trudno stwierdzić czy faktycznie bloger przestał "nadawać z Ukrainy". Konto jest cały czas prowadzone, aczkolwiek posty są pisane w tzw. trzeciej osobie. Rzekome selfie WarGonzo, niby wskazujące, że to nie on został zabity przez ukraiński specjalsów i żyje, zostało przeanalizowane i uznane za stare zdjęcie.

Autor. twitter/TallbarFIN

Na śmierć Z-blogera mają wskazywać: jego charakterystyczna ruda broda, hełm i kamizelka kuloodporna, w której się fotografował, a nawet buty. Jeżeli to faktycznie był WarGonzo, to został zastrzelony z karabinem w ręku, więc jawnie złamał zasady obowiązujące korespondentów wojennych na froncie.

Na nagraniu widać, że zastrzelony Rosjanin aktywnie uczestniczył w walkach. Tropem, który wskazuje, że nie musi to być WarGonzo, jest fakt, że nie pochwalili się tym sami Ukraińcy. Likwidacja postaci takiego ciężaru gatunkowego w rosyjskiej propagandzie z pewnością zostałaby szeroko nagłośniona.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Kalrin

    NO wszystko spoko ale ta broda to ma tak trochę inną długość na kadrach z okopu. Więc o ile nie zapuścił to raczej nie on.

    1. Melas

      Rozumiem, że Ty walcząc na pierwszej linii frontu dbałbyś przede wszystkim o to żeby mieć umyte zęby, zawsze krótko przyciętą bródkę i włosy w nosie? I oczywiście nie zapominajmy o patyczkach do uszu... :D

    2. papa lebel

      "Billy Kid" na miarę naszych czasów i moskiewskich możliwości.... ale przynajmniej umarł w butach:)

  2. Milutki

    Simion Piegow w czasie wojny karabachskiej 2020 roku trzymał stronę Armenii i rozpowszechniał kłamstwa że po stronie Azerbejdżanu walczą najemnicy z Syrii , wtedy polscy dziennikarze mu wierzyli i powtarzali przekaz, gdy Piegow to samo powiedział w 2022 roku o Ukrainie że po stronie Ukrainy walczą syryjscy najemnicy wtedy War Gonzo nazwany został kłamcą i propagandystą, nikt mu nie dał wiary a nawet wcześniejsze kłamstwo o Azerbejdżanie jakoś przestało być rozpowszechniane. Zwolennicy Armenii, czyli większość dziennikarzy tematów zagranicznych, powinni być teraz konsekwentni i trzymać stronę swojego rosyjskiego kolegi, pomóc rodzinie, zorganizować pogrzeb jeżeli rzeczywiście to on zginął

    1. GB

      A może nie "polscy dziennikarze" tylko konkretne nazwiska? Czas start. Po drugie Pegow dawał tendencyjne, propagandowe choć proarmenskie filmy z tej wojny. Z faktami i o tym w jaki sposób Azerowie osiągnęli sukces nie miało to nic wspólnego.

    2. Adam S.

      @Milutki. Niestety mnóstwo ludzi, polityków i mediów nabierało się na rosyjską propagandę. Ormianie też z niej korzystali. Ale od czasu pełnoskalowej wojny na Ukrainie, informacje są jakby bardziej weryfikowane. Pewnych rosyjskich narracji po prostu nie da się utrzymać, bo każdy widzi jak jest. Ormianie pomału też idą po rozum do głowy, nie chcąc stać po stronie zbrodniarzy wojennych.

    3. Milutki

      Nie rozpamiętujemy nazwisk, wyszukiwarką google pomoże. Faktem jest że w Górskim Karabachu Pegow i jemu podobni nie przeszkadzali, nikt nie zajmował się weryfikowaniem fakenewsów

  3. Zygazyg

    Sama akcja w okopach wyglądała brawurowo, jakby życiem wzięta z serialu Strike Back. Jeśli wargonzo się tam zaplątał to przynajmniej zobaczył przed śmiercią jak prawdziwi zawodowcy wojują

    1. Bender

      Miał niemal całą sekundę na kontemplację ;-)

    2. wert

      brawury tam nie widziałem. Zimne zawodowstwo i wykorzystanie elementu zaskoczenia

    3. GB

      No i poza tym krzyczeli:ręce do góry, będziesz żył.

  4. kaczkodan

    Przecież jeśli żyje to może sprawę rozwiązać jednym krótkim klipem video.

    1. papa lebel

      Też tak uważam:)

    2. GB

      Ponoć od kilkunastu godzin nie ma go w sieci, poza tym starym zdjęciem.

    3. Vixa

      Nie kracz, bo zaraz pojawią się deepfejki w rez. 640x480🤣🤣🤣

Reklama