Reklama

Wojna na Ukrainie

Rosja atakuje szpitale i obronę przeciwlotniczą Ukrainy [KOMENTARZ]

Su-34
Su-34
Autor. Mirosław Mróz/Defence24.pl

Rosja w swojej agresji na Ukrainę wykonując uderzenia na cele cywilne nie tylko popełnia zbrodnie wojenne, ale też degraduje obronę powietrzną Kijowa. I bez zmiany sposobu udzielania pomocy wojskowej trudno będzie temu przeciwdziałać.

Niedawny atak rakietowy na Kijów przyciągnął uwagę przede wszystkim poprzez uderzenie na szpital dziecięcy Ohmadyt, w jeden z budynków bezpośrednio trafił rosyjski pocisk manewrujący Ch-101 wystrzelony z bombowca. Inne rakiety trafiły z kolei w zakłady przedsiębiorstwa Artiom, położone około kilometr – a więc w znacznej odległości od szpitala. Kilka godzin później w wyniku ataku zostało uszkodzone inne centrum medyczne – Isida.

Reklama

Nie ulega wątpliwości, że ataki na takie cele są zbrodnią wojenną. Mało tego – nawet patrząc tylko na gruncie prawa konfliktów zbrojnych, poza zbrodniczym charakterem samej agresji Moskwy – Rosjanie planując uderzenia na cele wojskowe powinni uwzględniać ryzyko strat obiektów cywilnych. A tutaj mamy do czynienia z bezpośrednim trafieniem i to za pomocą środka precyzyjnego rażenia.

Czytaj też

Obok samych – bardzo bolesnych – szkód dla cywilów rosyjskie działania tego typu mają jednak również inny aspekt, o którym nie wolno zapominać. Tym aspektem jestdegradowanie zdolności obrony powietrznej Ukrainy. Rzecznik tamtejszych sił powietrznych płk Jurij Ihnat przyznał, że Rosjanie cały czasmodernizują wszystkie posiadane środki napadu powietrznego: nie tylko drony, które trudniej wykryć, ale też rakiety manewrujące i balistyczne, wyposażane w coraz doskonalsze cele pozorne i latające z trudniejszą do przechwycenia trajektorią lotu. O ile więc posiadane przez Kijów (i dostarczane przez Zachód) systemy obrony w pierwszych latach pełnoskalowej wojny były wysoce skuteczne, o tyle rosyjski przemysł i armia szybko się adaptują (zapewne ze wsparciem Iranu, Chin, czy Korei Północnej).

Czytaj też

Można już więc powiedzieć, że strategia „dozowania” pomocy przez Zachód, czy to w obawie przed eskalacją konfliktu bądź utratą kontroli nad nim, czy wynikająca z chęci zdegradowania rosyjskich zdolności w sposób trwałyokazała się przeciwskuteczna. Moskwa wykazała się bowiem możliwością absorpcji strat i adaptacji, nie tylko w domenie powietrznej.

Ale jest jeszcze jeden ważny aspekt. W momencie, gdy Rosja atakuje cele w stolicy Ukrainy, stanowi toatak na obronę powietrzną. Nie tylko bezpośrednio (poprzez uderzenia na pozycje zestawów OPL, bo pojawiały się takie doniesienia), ale też pośrednio. W momencie, gdy zagrożona jest stolica, ukraińskie dowództwo będzie zapewne mniej skłonne do tego, by wysyłać dostarczane przez Zachód zestawy przeciwlotnicze w rodzaju Patriota czy SAMP/T do wykonywania zasadzek ogniowych w innych rejonach frontu.

Reklama

Dostarczone z Niemiec zestawy Patriot były używane w taki sposób w 2023 i na początku 2024 roku, co prowadziło do skutecznych zestrzeleń różnych statków powietrznych, od myśliwców Su-35 i bombowców frontowych Su-34, aż po co najmniej jedną z dwóch strąconych maszyn wczesnego ostrzegania A-50U.

Kijów ma otrzymać od państw zachodnich kolejne dostawy zestawów Patriot oraz jeden SAMP/T, w ograniczonej ilości. Powstaje więc pytanie, czy będą one użyte wyłącznie do „statycznej” obrony miast (i ewentualnie baz lotniczych), do jej uszczelnienia, czy także w sposób mobilny, na przykład do „polowania” na bombowce Su-34 zrzucające setki bomb kierowanych na ukraińskie pozycje?

Zagrożenie dla stolicy i ataki na szpitale oraz inne cele cywilne powodują, że Kijów może się skłonić raczej do „statycznego” użycia zestawów przeciwlotniczych. I Rosjanom prowadząc swoje zbrodnicze uderzenia może chodzić także o to – o utrzymanie swobody zrzucania bomb kierowanych kilkadziesiąt kilometrów od frontu, co utrudnia Ukraińcom zarówno obronę jak i kontruderzenia.

Istnieją w zasadzie tylko dwa sposoby zmiany tej sytuacji. Trudno mówić o dostawach większej ilości systemów obrony powietrznej, bo te nie są dostępne. Aby uzyskać zmiany, potrzebne byłyby więc albo zniesienie ograniczeń w użyciu rakiet ATACMS (tak, by bombowce Su-34 można było atakować na lotniskach), albo dopuszczenie zachodnich pilotów do lotów na F-16, jeśli uzyskają ukraińskie obywatelstwo (co – przy ewentualnym przyspieszeniu dostaw samolotów – mogłoby być dużym wzmocnieniem dla Ukrainy). Administracja amerykańska ogłosiła już jednak, że zmian w zakresie uderzeń na cele na terytorium Rosji nie będzie. Ukraina pozostanie więc w bardzo trudnym położeniu.

Reklama
Reklama

Komentarze (14)

  1. TakToWidzę

    Dzięki 3 letnim staraniom pani merkel, potem następcy, półrocznym republikanów a jeszcze pan orban dalej szkodzi na rzecz agresora, kraje graniczące ze skansenem trafią na listę sowieckiego miru do ukarania. Kolejnym przejęciem będzie białoruś po chwalebnej śmierci przewodniczącego zarządu, węgry stworzą piątą kolumnę w Unii a wybory w US zakończą pomoc NATO.. Miało być przecież tak pięknie, hełmy, sankcje , przeprosiny, wycofanie operacji, spotkania i rauty, rosja bogata i szczęśliwa... co poszło nie tak?

  2. Jarosaki

    Na całym świecie nie ma tyle broni OPL by bronić wszystkiego na Ukrainie. Ale jeśli w zasięgu ataku Ukrainy jest lotnisko z, którego są prowadzone ataki, a Ukraina ma zakaz zaatakowania tych celów no to coś tutaj jest bardzo nie tak.

  3. MC775

    Pisałem tutaj jakiś czas temu, że im bardziej Ukraińcy będą próbowali wykorzystywać zachodni sprzęt do wyrządzania szkód na terytorium FR to tym bardziej Rosjanie będą „dokręcali śrubę”. I wyśmiewano mnie, niektórzy pisali, że Rosja nic nie może, że Rosja to już trup. A teraz zaczęło się Ukraińcom palić pod tyłkami jak kilka rakiet spadło na Kijów. Powtórzę po raz tysięczny: nikt nie jest w stanie z Rosją wygrać wojny na przetrwanie. Dużo więcej korzyści i uratowanych żyć ludzkich przyniesie Ukrainie negocjowanie warunków pokoju niż dalsze brnięcie w konflikt. Żadne rakiety, czołgi ani samoloty nie pomogą już Ukrainie, tylko dyplomacja. Na budowę wojska Ukraińcy mieli przynajmniej 10 lat, kiedy to zapaliła się czerwona lampka w postaci aneksji Krymu. Wtedy trzeba było zacząć budować silną armię i może dzisiaj wojny by nie było.

    1. Ależ

      @MC ciekawa koncepcja zwłaszcza że Rosja padała równo w wojnach na przetrwanie w 1917 i 1989 z tragicznymi dla niej skutkami

    2. MC775

      Ale ja mówię o sytuacji współczesnej a nie o tej sprzed 40 czy 100 lat.

    3. Honker Haker

      Z kim negocjować i co? Oni chcą poddania Kijowa.

  4. Honker Haker

    OT i specyfika demokracji. Wybory w USA wpływają na impotencję decyzyjną w Ukrainie. Putin nie ma tych dylematów i przekonuje Ukraińców do skupienia się na obronie cywilnej niż zadawaniu ciosów. I on tu niestety rozdaje karty...

  5. kopacz033

    Uzyto Chinskich pociskow pl 15 , ciekawe czego nikt tego nie napisal. Widac jak Chiny wspieraja Rosje. Widze ze ladnie sie przeddarly przsz te patrioty albo celowo patrioty wylaczono kij wie. Ale musialobyc tam jakies uzbrojenie skoro w szpital walneli

    1. Tani2

      kopacz - pudło fotka na stopklatce nie odpowiada rakiecie pl15 do tego ta rakieta wymaga wskazania celu.

  6. Orthodoks

    Pytanie jest, czy tego typu ataki na szpitale nie mogłyby zostać wykorzystane przez NATO jako pretekst do objęcia obroną plot większych ukraińskich miast, oczywiście tych oddalonych od linii frontu. Dla picu i dobrego pijaru baterie można rozstawić w bezpośredniej bliskości szpitali, uczelni itp. Mandat ONZ dałby lepszą legiitymizację, ale na to nie ma szans.

  7. Tani2

    Ja o taktyce a nie o broni. Uczy się jedna i uczy się druga strona. Przy ostatnim ataku 8 lipca kilka minut przed przylotem rakiet H-101 zostaľy zaatakowane stanowiska opl w Kijowie. Ten wcześniejszy atak na opl pozwolił na niezakľòcony atak na cel . Jest filmik z ukr strony jak 5 rakiet jedna za dugą uderza w cel zakłady zbrojeniowe Artiom. Jak na poligonie praktycznie cała opl została wyłączona z akcji. Czyli uczą się? Niestety chyba tak.

  8. Jerzy

    Wyszkolonych pilotów trudniej zastąpić niż samoloty, zatem nie spodziewam się żeby jakiekolwiek państwo NATO wysyłało swoich pilotów gdzie walczyliby w oderwaniu od całego Natowskiego systemu wsparcia, będąc narażonym nie tylko na zestrzelenie przez wrogie myśliwce, ale też OPL, czy wreszcie porażenie na lotnisku albo w drodze na nie.

    1. młodygrzyb

      Są najemnicy, także piloci. Już przed wojną ukraina korzystała z usług z specjalistycznej firmy PMC oferującej specjalistów w tym pilotów. Czyżby jej pracownicy nie garnęli się obecnie do pracy na rzecz ukrainy? Ciekawe dlaczego.

  9. Zam Bruder

    A jakaś leci w drugą stronę? Wszystkie lecą w kierunku jakiegoś kraju NATO. Teraz je posegreguj, wylicz trajektorię i wypożycz "zelazną kopułę" od Izraela. Tylko przedtem porachuj ile tych rakiet przez dwa lata wojny faktycznie przekroczyło te granice. Wystarczą palce jednej ręki.

    1. młodygrzyb

      Z bojową głowicą, cała rakieta, przekroczyła jedna granice NATO, i nie wystrzeliła jej rosja.

  10. Kordian80

    Jakiekolwiek ograniczenia dla dostarczonej Ukrainie broni to totalna głupota. Bez zwiększenia czegokolwiek można w tym momencie bardzo pomóc Ukrainie: zestrzeliwać rakiety lecące w kierunku krajów NATO, co zwiększy bezpieczeństwo zachodniej Ukrainy i pozwalać wykorzystywać dostarczoną broń bez ograniczeń. Taka jakościowa zmiana może nastąpić od razu.

    1. Tani2

      Kordian nie masz racji bo w te klocki można się bawić we dwoje. USA ma wiele baz w świecie i ludzie najczęściej nie za bardzo ich lubią. I Rosja może pomòc tak jak USA ukrainie. Da im rakiety pociski art i samoloty,może? A kto im zabroni? Więc trzeba się dogadać...... co można a co nie. Bo to jest polityka......

  11. TIGER

    Typowe działanie Rosji

  12. Steve72

    Już dawno trzeba było wcielić w życie ideę "międzynarodowego legionu pilotów". Zebrać ochotników - byłych natowskich pilotów F-16 -opłacić z amerykańskich i unijnych środków, a w tym czasie szkolić Ukraińców.

  13. Ależ

    To widocznie efekty tej misji pokojowej Orbana

  14. Zbyszek

    Kluczowe jest wysłanie zachodnich pilotów na Ukrainę (oczywiście jako ochotników). Co więcej - jak Autor słusznie zauważa -nie moze to być pomoc dozowana, ale zmieniająca sytuację jakościowo i ILOŚCIOWO. Gdyby to zrobiono w 2023 to atak pod Robotyne mógłby mieć dużo większe konsekwencje. Jest jeszcze jedna rzecz, którą Kijów powinien zrobić (jako dodatek do proponowanych przez Autora): przygotować społeczeństwo na konieczność zaakceptowania słabszej obrony przeciwlotniczej obiektów cywilnych. Pozwoli to skoncentrować OPL tam gdzie ma ona decydujący wpływ na wojnę i stępi to ostrze rosyjskiego terroryzmu. Nie przenoszenie OPL postawi takie ataki pod znakiem zapytania, a wściekłość Ukraińców (jaką widać po wczorajszym ataku) przysporzy ochotników na front. Putin powinien szybko skulić uszy

Reklama