Reklama

Wojna na Ukrainie

Jugosłowańskie działka chronią ukraińskie wybrzeże przed dronami

Autor. SBD DaunTeless/ Wikipedia

W serwisie X pojawiło się nagranie ukraińskich żołnierzy trenujących na wybrzeżu strzelanie z eks-jugosłowiańskich armat przeciwlotniczych Zastava M55/75. Uzbrojenie to stało się jednym z częściej widzianych elementów wyposażenia tamtejszych przeciwlotników.

Ukraina według serwisu Oryx miała otrzymać dotychczas przynajmniej 200 armat przeciwlotniczych Zastava M55 oraz M75, które stały się wyposażeniem m.in. mobilnych grup ogniowych odpowiedzialnych za zwalczanie rosyjskich środków napadu powietrznego, z naciskiem na bomby szybujące/drony rodziny Szahed/Gerań. Są one używane zarówno w formie stacjonarnej, jak i mobilnej poprzez osadzenie ich np. na samochodach terenowych. Z czasem zaczęto część z nich wykorzystywać z wyrzutniami pocisków przeciwlotniczych RBS 70 np. podczas obrony miasta Awdijiwka. Co ciekawe, podobne współdziałanie wymienionych systemów uzbrojenia widoczne było niegdyś w Tunezji. Poniższe nagranie z procesu treningowego nagrano w okolicach Odessy, która to jest w ostatnim czasie coraz częściej atakowana przez Rosjan.

Reklama

Zastava M55/75 to jugosłowiańska armata przeciwlotnicza kal. 20 mm będąca licencyjną kopią hiszpańskiego systemu przeciwlotniczego Hispano-Suiza HS.804 kal. 20 mm, produkowana od połowy lat 50. XX wieku przez zakłady Crvena Zastava. Zasilana jest z magazynków o pojemności 60 pocisków. Zasięg rażenia wynosi do 5500 metrów, zaś pułap, na którym może ona zlikwidować cel to 4000 m. Optymalna szybkostrzelność wynosi w przypadku tej armaty 200-250 strzałów na minutę. Obecnie są one używane (w różnych wariantach) przez armie m.in. Chorwacji, Serbii, Indonezji, Tunezji, Ukrainy czy Macedonii Północnej.

Czytaj też

Zestaw przeciwlotniczy składający się ze zdwojonej armaty przeciwlotniczej M55 kal. 20 mm i dwóch wyrzutni pocisków przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu Strzała-2.
Zestaw przeciwlotniczy składający się ze zdwojonej armaty przeciwlotniczej M55 kal. 20 mm i dwóch wyrzutni pocisków przeciwlotniczych bardzo krótkiego zasięgu Strzała-2.
Autor. Gradac/Wikipedia
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. Obiektywny

    Wszystkie doświadczenia z frontu walk wskazują na to jak nierozsądne jest odkładanie do magazynów lub rozdawanie zestawów artyleryjskich , zwłaszcza tych w Polsce które poddawane były modernizacjom ( dodawanie głowic optoelektronicznych, wpięcie w system topaz itp ) oczywiście są nowocześniejsze systemy antydronowe tylko że ich zakup i wprowadzenie to lata ... A póki co cała nasza artyleria 23 mm itp to realne systemy mogące być użyte w sytuacji kiedy nic innego nie będzie dostępne

  2. kukurydza

    Widać wyraźnie stymulowany dronami, amunicją krążącą i co powolniejszą lotniczą - REVIVAL małokalibrowej broni artyleryjskiej w zadaniach VSHORAD. Ostatnie ćwierćwiecze mieliśmy zachłyśnięcie się MANPADSami i jęczenie, że "armatki to już przeszłość", a tu wychodzi że wcale niekoniecznie... Te 20mm w tym przypadku to krzyk rozpaczy, ale jak widać zasięgi nie są złe, brak tylko porządnego C2 i nowoczesnego celownika, można też się spierać że WLKM 12,7, zwłaszcza napędowe, oferują jeszcze lepszy stosunek ceny, ale IMO realnie będziemy widzieć więcej 23, 25, 30mm systemów... do 23/25mm można zrobić amunicję "prawie programowalną", i są to "tanie" kalibry, 30mm za to oferuje zunifikowaną logistykę i większe wolumeny/zasięgi, oraz "prawdziwą" programowalność, za to nieco drożej... ale już 35mm przegrywa, bo te armaty są za ciężkie, i za mało oferują wobec jeszcze cięższych ale np. 57mm z amunicją 3P Boforsa.

    1. Davien3

      Zobacz sobie ile wazy 57mm działo Boforsa bo amunicją 3P do niego z S-60 i jego klonów sobie nie postrzelasz.

Reklama