- Wiadomości
Generał Kukuła: rosyjski pocisk naruszył terytorium Polski i je opuścił [AKTUALIZACJA]
Rosyjski pocisk naruszył polską przestrzeń powietrzną i prawdopodobnie opuścił ją, wlatując z powrotem nad terytorium Ukrainy – poinformował szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła. Dodał, że aby potwierdzić informacje radiolokacyjne teren przeszukują grupy poszukiwawcze.

Autor. Jakub Borowski, Defence24
AKTUALIZACJA 20:07 - Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało, że do działań jeszcze przed naruszeniem przestrzeni powietrznej skierowano dwie pary dyżurne myśliwców F-16 (polską i sojuszniczą), które wystartowały odpowiednio o 4:50 i 5:25. Wspierał je też samolot tankowania powietrznego
W związku z aktywnością lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej dzisiejszej nocy aktywowano dwie pary dyżurne F-16 oraz sojuszniczy tankowiec powietrzny.
— Dowództwo Operacyjne (@DowOperSZ) December 29, 2023
Około godziny 4.50 wystartowała 🇵🇱 para z Krzesin, a około godz. 5.25 🇺🇸 para stacjonującą w bazie w Łasku.… pic.twitter.com/NSWPPW1viu
„Dzisiaj w godzinach porannych polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez obiekt, który został wykryty przez nasze systemy” – powiedział wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz po zwołanym przez prezydenta spotkaniu, w którym uczestniczyli szef SGWP i dowódca operacyjny. Podkreślił, że zadziałały systemy krajowe i sojusznicze; zapewnił „o dobrej koordynacji i współpracy” oraz wymianie informacji między rządem i prezydentem.
„Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, była przez nas śledzona radarowo, opuściła tę przestrzeń - mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze” – powiedział gen. Kukuła.
Zobacz też
Podkreślił że „to jest tylko technika, dlatego postanowiliśmy to również zweryfikować na ziemi”, a grupy działające w terenie mają sprawdzić, czy przy ustalaniu toru lotu nie doszło do pomyłki. Na poszukiwania ewentualnego wraku wysłano grupy poszukiwawczo-ratownicze dwóch brygad OT; jak informowała policja, do poszukiwań na terenie woj. lubelskiego skierowano także ok. 200 funkcjonariuszy.
Zobacz też
„To była trudna noc dla Ukrainy: połączony atak saturacyjny mający przeciążyć jej obronę przeciwlotniczą z wykorzystaniem dronów uderzeniowych, z którym sobie Ukraina relatywnie dobrze poradziła, i następujące po nim uderzenie rakietowe, głównie lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, rakiety odpalane z Morza Kaspijskiego” – mówił Kukuła. „Śledziliśmy tor lotu większości tych rakiet, mieliśmy informacje co do zakresu i kierunku ich przemieszczania się” – zaznaczył.
Zobacz też
Jak powiedział szef SGWP, „jedna z tych rakiet przekroczyła granicę Polski, później - wszystko na to wskazuje - ją opuściła”.
Informujemy, że w piątek o godz. 7.12 czasu lokalnego, od strony granicy z Ukrainą, doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekt, który po niecałych trzech minutach opuścił terytorium Polski. Identyfikujemy go jako rosyjską rakietę manewrującą.
— Sztab Generalny WP (@SztabGenWP) December 29, 2023
Przez cały… pic.twitter.com/5Bf2WZZCrZ
Poinformował, że w związku z naruszeniem zostały wysłane samoloty, „które miały ją przechwycić i w razie potrzeby zestrzelić”, jednak czas jej przebywania na terenie Polski i sposób, w jaki manewrowała, „uniemożliwiły wykonanie tego manewru, dlatego rakieta zdążyła opuścić terytorium Polski”.
Naruszenie przestrzeni powietrznej RP nastąpiło o godzinie 7.12 w rejonie miejscowości Horodło (woj. lubelskie) i od momentu przekroczenia granicy obiekt obserwowany był przez środki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju.
— Dowództwo Operacyjne (@DowOperSZ) December 29, 2023
Dzisiejszej nocy pojawiły się informacje o… pic.twitter.com/Ytwz5o7Kkb
„Technika bywa zawodna, o czym się przekonaliśmy już wielokrotnie, stąd weryfikacja śladów radarowych na powierzchni ziemi” – uzasadnił poszukiwania na ziemi.
Zobacz też
Apelował o wyrozumiałość do mieszkańców, dodał, że informacje o huku przelatujących rakiet mogły wynikać stąd, że mieszkańcy wzięli hałas samolotów polskich i sojuszniczych operujących w tym rejonie za odgłos pocisków.
Także dowódca operacyjny gen. dyw. Maciej Klisz podkreślił współdziałanie elementów narodowych i sojuszniczych na ziemi i w powietrzu oraz konieczność weryfikacji danych radarowych. „Około 7:00 systemy, które są w mojej dyspozycji jako dowódcy operacyjnego, zadziałały” – powiedział dziennikarzom.
Zobacz też
Zaznaczył, że cały tor lotu pocisku nad terytorium Polski był śledzony radiolokacyjnie, „jednak bazując na doświadczeniach z przeszłości” uruchomiono siły naziemnego oraz lotniczego poszukiwania, „abyśmy bezsprzecznie zaprzeczyli upadkowi obiektu na terenie Polski”. Jak powiedział, obiekt przebywał nad terytorium Polski niespełna trzy minuty, przestrzeń powietrzna została naruszona na głębokość ok. 40 km.
Także dowódca operacyjny za „najbardziej prawdopodobny wariant” uznał opuszczenie terytorium Polski przez pocisk.
Klisz zaznaczył że wojsko obserwowało wiele pocisków, tylko jeden z nich naruszył polską przestrzeń.
Dodał, że „system obrony powietrznej został aktywowany jeszcze wczoraj w godzinach nocnych”, a atak rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu na Ukrainę „nie był zaskoczeniem”.
Według szefowej kancelarii prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych, która również wzięła udział w naradzie, „prezydent uzyskał pełną informację” o stanie wiedzy posiadanej na temat wydarzenia przez wojsko.
„Prezydent jest w stałym kontakcie z wicepremierem, ministrem obrony narodowej, jest także w stałym kontakcie z premierem, jest a bieżąco informowany” – powiedziała Ignaczak-Bandych.
„Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało, a po drugie, że są wyciągane wnioski, czyli że procedury zostały poprawione i działają” – dodała.
W spotkaniu w BBN uczestniczyli także ambasador Polski przy NATO Tomasz Szatkowski, zastępca szefa BBN gen. broni Dariusz Łukowski oraz prezydenccy ministrowie Marcin Mastalerek, Mieszko Pawlak i Wojciech Kolarski.
Prezydent Andrzej Duda rozmawiał też z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem.
W południe odbyła się narada premiera Donalda Tuska z szefem Sztabu Generalnego WP i dowódcą operacyjnym RSZ, w której uczestniczyli także minister obrony, minister koordynator służb oraz szefowie ABW, SKW, i SWW.
W listopadzie ub. r. w Przewodowie (woj. lubelskie, powiat hrubieszowski) spadający obiekt, prawdopodobnie pocisk ukraińskiej obrony powietrznej, spowodował śmierć dwóch osób. Także wtedy trwał zmasowany atak powietrzny Rosji na Ukrainę.
Pod koniec kwietnia br. MON poinformowało o znalezieniu w Zamościu pod Bydgoszczą szczątków obiektu wojskowego. Biegli potwierdzili później, że był to nieuzbrojony rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. Ówczesny dowódca operacyjny gen. broni Tomasz Piotrowski łączył znalezisko z wydarzeniami z grudnia ub. r. - także wtedy Riosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę.
Według mediów pozostałości pocisku znalazła osoba cywilna uprawiająca w okolicy jazdę konną.
Minister obrony Mariusz Błaszczak (PiS) zarzucił DORSZ, że przekazało mu nieprawdziwą informację, że tego dnia nie odnotowano naruszenia przestrzeni powietrznej Polski, oraz że poszukiwania były niewystarczające. Szef SGWP gen. Rajmund Andrzejczak mówił natomiast, że poinformował o tej sprawie swoich przełożonych.
Opozycja żądała zwołania RBN; domagała się wyjaśnień, jak wygląda proces decyzyjny i kto dysponuje jakimi informacjami, złożyła wniosek o odwołanie Błaszczaka. Onet przytaczał wypowiedzi oficerów, że procedury zostały dochowane, a decyzje o zaniechaniu poszukiwań szczątków pocisku zapadły nie na poziomie politycznym, lecz wojskowym.
Prezydent Duda stwierdził, że procedury dotyczące współdziałania wojska i władz cywilnych sprawujących kontrolę nad armią, wymagają dopracowania.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu