Reklama
  • Wiadomości
  • Polecane

Dlaczego Ukraina straciła F-16? Nowa hipoteza [KOMENTARZ]

Pierwsze informacje o przyczynach utraty przez Kijów F-16 mówią albo o zestrzeleniu pociskiem Patriot w ramach ognia własnego, albo o wypadku. Przyczyna zdarzenia może być jednak związana z jednej strony ze sposobem szkolenia ukraińskich pilotów, z drugiej strony z brakami w uzbrojeniu i zaniedbaniami także po stronie USAF.

Ukraiński F-16
Ukraiński F-16
Autor. Siły Powietrzne Ukrainy

W katastrofie F-16 zginął ukraiński pilot, wcześniej bardzo doświadczony na myśliwcach MiG-29. Najprawdopodobniej samolot został rozbity z przyczyny innej niż bezpośrednie oddziaływanie przeciwnika rakietami powietrze-powietrze lub ziemia-powietrze. Jedna z hipotez mówi o porażeniu przez własną baterię Patriot, jednak jest to dość mało prawdopodobne.

Reklama

Wytłumaczenie może być jednak bardziej prozaiczne. Wiadomo, że ukraiński pilot przed zdarzeniem zestrzelił cztery cele powietrzne – trzy rakiety manewrujące i drona. Zwalczanie takich celów obarczone jest ryzykiem jeśli chodzi o samo wykonywanie lotu myśliwcem wykonującym przechwycenie, bo są one niewielkie i (szczególnie drony) lecą na małej prędkości oraz małej wysokości, więc samolot też do pewnego stopnia musi działać w podobnych warunkach (to, do jakiego stopnia, zależy od specyfiki sytuacji i użytego uzbrojenia).

W warunkach Ukrainy dodatkowo dochodzi zagrożenie oddziaływaniem nieprzyjacielskich środków powietrze-powietrze i ziemia-powietrze dalekiego zasięgu, na które Kijów w dużej mierze nie ma odpowiedzi. A jednym ze sposobów ochrony przed takim oddziaływaniem jest… obniżenie pułapu lotu, tyle że ściganie dronów i rakiet w taki sposób, zamiast bezpieczniejszego ataku z dużym przewyższeniem i wskazaniem celu przez stację radiolokacyjną lub zasobnik celowniczy z większej odległości, niesie ze sobą większe ryzyko katastrofy (zderzenia z ziemią).

Zobacz też

Na części ukraińskich maszyn, na publikowanych zdjęciach widać zresztą było charakterystyczną konfigurację. Były one bowiem uzbrojone w 2 rakiety Sidewinder, dwie rakiety AMRAAM oraz dwa zasobniki walki radioelektronicznej i dodatkowe zbiorniki paliwa. Nie jest więc wykluczone, że ukraiński pilot wyczerpał posiadaną amunicję kierowaną powietrze-powietrze, po czym podjął decyzję o zwalczaniu wolno i nisko lecących celów z działka, by chronić własną ludność czy infrastrukturę. I w wyniku tego mogło dojść do zderzenia z ziemią, czy nawet z odłamkami/pociskami w trakcie wykonywania zadania ogniowego. Oczywiście to tylko jedna z hipotez, a okoliczności zdarzenia muszą być dokładnie zbadane.

Dodajmy jeszcze, że myśliwce F-16 przenoszą maksymalnie do sześciu rakiet powietrze-powietrze. Amerykanie już w 2019 roku testowali możliwość wykorzystania w roli pocisku powietrze-powietrze do zwalczania pocisków manewrujących i dronów tanich (poniżej 50 tys. USD za sztukę) rakiet kierowanych laserowo APKWS. Nie wiadomo jednak, czy zostały one wdrożone do eksploatacji jako broń powietrze-powietrze, czy stosowane są jedynie jako system powietrze-ziemia. Na to drugie wskazuje fakt, że zgodnie z dostępnymi informacjami myśliwce sił USA do zwalczania dronów w regionie Bliskiego Wschodu stosują z reguły Sidewindery, a nie APKWS, choć te drugie są ponad dziesięciokrotnie tańsze, a jeden lekki zasobnik przenosi aż siedem takich rakiet.

Być może USAF zdecydowały się poczekać na wdrożenie lepszej wersji pocisku APKWS, w pełni dostosowanej do zwalczania celów powietrznych, a Ukraińców do wykorzystania tych rakiet nie przeszkolono (do wskazywania celów niezbędny jest zresztą zasobnik celowniczy). Tyle, że na dziś, po wystrzeleniu czterech (maksymalnie sześciu) pocisków powietrze-powietrze do rakiet i dronów pilot F-16 ma do wyboru albo udać się z powrotem do bazy… albo ryzykować strzelanie z działka.

Reklama

No i musimy pamiętać jeszcze o jednym. Ukraina wykorzystuje myśliwce F-16 w bardzo specyficznych warunkach, bardzo ograniczonej liczbie, bez wsparcia maszyn wczesnego ostrzegania i kontroli, nie mówiąc już o powietrznych tankowcach. To powoduje, że NATO-wska taktyka zastosowania tych maszyn może nie być do końca adekwatna do tamtejszych warunków, ale z drugiej strony przeszczepienie taktyki, jaką Ukraińcy wypracowali na MiG-29 czy Su-27, z uwagi na znaczne różnice w tych maszynach może okazać się niemożliwe bądź być obdarzone nadmiernym ryzykiem.

Z nieoficjalnych informacji, do jakich dotarł Defence24.pl wynika, że między szkolonymi pilotami a zachodnimi instruktorami często dochodziło do sporów w zakresie wykorzystania myśliwców F-16, co mogło być pochodną czynników opisanych wyżej. Przypomnijmy, że nawet polscy piloci, szkolący się w dużo dłuższym czasie i w warunkach pokoju, mieli duże problemy z przejściem na system F-16 biorąc pod uwagę nawyki wypracowane na MiGach-29, szczególnie w okresie tuż po wejściu do NATO, gdy procedury sojusznicze nie stanowiły jeszcze powszechnej wiedzy. Na zdarzenie na Ukrainie mogły więc wpłynąć niektóre lub wszystkie z opisanych wyżej czynników, a także inne, w tym np. zgłaszane nieoficjalnie problemy z serwisem tych maszyn.

Zobacz też

Jeśli chodzi o Ukrainę, tutaj jednak nie ma prostej recepty, choć pomocne mogło by być… skierowanie większej liczby F-16 i zachodnich pilotów/techników w ramach Legionu Międzynarodowego. Wtedy, nawet przy ryzyku strat, zasady wykorzystania F-16 w warunkach Ukrainy można by łatwiej wypracować a same samoloty byłyby dużo skuteczniejsze.

Reklama

Pewne jest jedno – od F-16 (i innych zachodnich samolotów) dla Ukrainy w zasadzie nie ma odwrotu. Bo możliwości MiG-29 i Su-27 są ograniczone, ich liczba też, a Rosja wzmacnia swoje lotnictwo. Trzeba więc dalej pracować nad tym, aby Kijów mógł skutecznie wykorzystywać zachodnie samoloty i minimalizować biurokratyczne opóźnienia. Związane, jak się wydaje, nie tylko z samą decyzją o dostawie samolotów, ale też ich wyposażeniem, serwisem i szeroko pojmowanym wsparciem.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama